Zamiejscowy
Komentarze do artykułów: 58
Prace nad książką trwają. Materiał, który wychodzi od tłumacza zapowiada się obiecująco. Teraz czas na korekty.
Jak wiedze niestety nie ma potwierdzenia, że nasza książka jest w Bibliotece Parafialnej. Tak naprawdę to, co raz bardziej doznaję w tym temacie przeświadczenia, że nie jest ona materiałem, który po raz pierwszy objawia się w Polsce. Książka powstała przy wydatnej pomocy służb badających historię Wielkiej Wojny w ramach Wojska Polskiego II RP. Zresztą za tę pomoc wydatnie dziękują Węgrzy w przedmowie do pierwszego wydania, o czym będziecie się mogli przekonać czytając książkę. Znalazłem tez indeks biblioteczny ówczesnej Polskiej Centralnej Bibliotece Wojskowej z 1938 roku. Julier jest na niej, oczywiście w języku węgierskim. Zatem w tej chwili raczej dokonujemy renesansu książki, która zaginęła, a jej merytoryczna zawartość jest potrzebna nam wszystkim. Pewnie też kurzą się jej egzemplarze na wielu strychach i w piwnicach, może nawet w Limanowej.
Czy może ktoś jutro po prostu pójść do tej biblioteki i sprawdzić, czy maja na stanie te książkę. Dlaczego? Po pierwsze takie książki mają już swoja historie. Naszej właścicielem był żołnierz, który brał udział w bitwie limanowsko – łapanowskiej. Świadczą o tym własnoręczne komentarze. Wręcz właściciel w pewnym momencie wpisuje własnoręcznie, co myślał o przeprowadzeniu pewnej akcji. Jeśli taka książka jest w Limanowej, to kto wie, może przyszła do parafii w 1937 od autora w podzięce za nocleg podczas rekonesansu pola bitwy. Albo zakupił ja ktoś podczas pobytu w Budapeszcie. To są ciekawe rzeczy. Po drugie książka jest eksponowana po węgierskich muzeach, by się nie okazało, że u nas jest używana jako podnóżek pod stołek. Po trzecie książka na aukcjach węgierskich ma już swoja cenę i by się nie okazało, że znowu ktoś coś wyniesie z Limanowej.
Ciekawa informacja, że taka sama książka jest w Bibliotece Parafialnej. Czy rzeczywiście? Bo jeśli tak to nie za dobrze, ze przesiedziała nie zauważona przez okres przygotowań do rocznicy. Same odczytanie map pozwoliłoby poprawić merytorykę przygotowań do bitwy. Książka tylko będąca nikomu nie służy, mam nadzieję, że projekt wypali. Z tłumaczenia węgierskiego wyłaniają się ciekawe rzeczy. Zapowiedz: http://napoleonv.pl/opis/7137264/limanowa-1914.html Więcej szczegółów włącznie z linkiem do wglądu w wersje węgierską książki na: www.limanowa1914.blogspot.com
Znając urzędnicze życie to, albo Pan urzędnik miał już info gotowe w pt i nie sprawdził sobie jego przydatność po fakcie, albo to bardziej prawdopodobne, pisał to ktoś kto w ogóle nie był w Limanowej, pisał w poniedziałek rano i na podstawie informacji o planach i oczywiście nie sprawdził informacji o właściwym przebiegu, nie skonsultował faktów. Sprawdził, kto był z urzędu wojewódzkiego, a z kto był z MON to już był problem. Dobrze, ze nie zmienił się skład delegacji węgierskiej, np. nie wybrał się na obchody premier Węgier. Może była taka wersja zdarzeń??? Nie wiem wolicie te wersje zdarzeń, czy celowe kłamstwo? Ale by było ładnie gdyby się ktoś przyznał do błędu i przeprosił.
Gdy patrzę na wpis Pana Krakusa właśnie nasunęło mi się pytanie: co dalej? Czy będzie następny rok?
Czy ktoś może wie kto był autorem scenariusza tej rekonstrukcji?
Bitwa pod Limanową 1914 - rozbudowana historia www.limanowa1914.blogspot.com/p/synteza-bitwy_30.html
Mija właśnie 9 grudnia 2014. Sto lat temu kończył się według mnie najtrudniejszy dzień bitwy dla Monarchii. Rosjanie atakowali z impetem między Jabłońcem, a Golcowem. Ale na szczęście nadeszły posiłki. Chciałbym podziękować za głosy komentarzy. Musimy poodkurzać nasze strychy. Jeśli leżą w nich maszynopisy z opowiadaniami naszych przodków o bitwie to czas je odkryć. Musicie zadziałać by te wspomnienia ujrzały światło dzienne. Swoją drogą nie znalazł się chyba nikt, by na te rocznicę wydać i zebrać do kupy różne miejscowe wspomnienia. I jeszcze jedno. Wiadomym jest, że nie każdy musi być historykiem, ale o swojej miejscowości trzeba coś wiedzieć. Bo może mam zbyt wybujałą fantazje, ale ją mam i mogę sobie wyobrazić, że np. w roku 2044 zostanie uruchomiona (jak w Limanowej wcześniej zbudują kolej) kolejowe połączenie międzynarodowe Budapeszt - Warszawa z przystankami: Budapeszt - Bratysława - Limanowa - Kraków - Warszawa i nikt nie będzie się z tego śmiać, bo Węgrzy będą tu przybywać i wypełni się Testament Molnara. O takie rzeczy trzeba zabiegać już dziś. To jest właśnie pamięć, a zarazem wykorzystanie potencjału rozwoju miasta.
Tak tytułem uzupełnienia za J. Piłsudskim i jego pracą : „Moje pierwsze boje” „Wreszcie przełamało się. (…) I nazajutrz byliśmy już w Limanowej. Było to 4 grudnia. (…) W Limanowej zatrzymałem się na chwilę by się ostrzyc. (…). I odnośnie nocy 7/8 grudnia 1914: „Jeszcze tej nocy stanęliśmy w Limanowej. Cały mój oddział (…) był w rezerwie, na odpoczynku. Miałem kwatery we wschodniej części tego miasta, bliżej do nieprzyjaciela, a więc przez Austriaków i mnie zajętej. Sam ze swym sztabem zatrzymałem się u miejscowego, zdaje mi się, lekarza. Dawno takich wspaniałości nie oglądałem. Czysta pościel, jasno oświetlone pokoje, obrusy na stołach, dużo wody do mycia. Przyjemna kwatera. Odpoczywałem po przejściach marcinowickich.”
A mnie trochę, a nawet bardzo żal. Jabłoniec, Golców ta sama bitwa, trwająca w tym samym czasie. Obchody osobne - Miasto sobie, a gmina sobie. A jeszcze większy żal, że podziały również przy obchodach w mieście.
Niezła zadyma na forum Austo - Węgry o te książkę Szczegóły na: http://austro-wegry.info/viewtopic.php?t=3818
Nie zgodzę się do końca z tym co jest napisane, a to dlatego, że pracowałem przez parę lat w dziale HR dobrej firmy i powiem tak: 1. zalecana jest ostrożność w przypadku ogłoszeń na bezpłatnych portalach, 2. Z płatnych portali korzysta wiele renomowanych firm i jak ktoś płaci to jest duże prawdopodobieństw, że zależy mu na znalezieniu dobrego pracownika, a poza tym taki płatny portal może w pełnym sensie zweryfikować ofertę. 3. Po trzecie i chyba najważniejsze, ukryte rekrutacje muszą być. Dlaczego? To wie ktoś kto to przeżył. Otwieram rekrutacje jawną z nr telefonów i mailem. I zaczyna się masakra. Telefony urywają się. Pytanie za pytaniem. CV spływa tyle, że skrzynka się zatyka. W ogóle nie można pracować. I dlatego firmy decydują się na rekrutacje ukryte i oddają, zwłaszcza ich wstępne etapy wykwalifikowanym firmom i ukrywają się. Jest jeszcze jeden powód takich tajnych rozgrywek. Mamy dyrektora, który jest słaby, olewa pracę i jest generalnie do zwolnienia dla dobra firmy A jednocześnie pracuje na stanowisku, gdzie potrzebna jest ciągłość i nie może być dnia przerwy bez takiego pracownika. To automatycznie nie można wywalić otwartego ogłoszenia na portalu bo obecny Dyrektor się zwinie na L-4 i firma będzie miała problemy. Lub gdy szykują się przekształcenia w firmie. Szukamy np. specjalisty od jakiejś maszyny, której praca i pojawienie się w zakładzie spowoduje niezadowolenie wśród pracowników. To nie wywalamy jawnego ogłoszenia, które spowoduje, że pracownicy staną z pracą, ale czekamy do końca i kiedy pojawi się maszyna wraz z pracownikiem wtedy łagodzimy opory i wprowadzamy. Dlatego rekrutacje ukryte są potrzebne i muszą być. Niekoniecznie w celach wyłudzenia danych, chociaż tak może być. Np. zdarzyło się, że było ogłoszenie o pracy w dziale HR, a w odpowiedzi był np. tel. jakiegoś konsultanta w sprawie funduszu. Wtedy radzę zachować spokój wywiedzieć się o dane firmy jeśli się da i wywalić pismo do GIODO. Ale to są zazwyczaj praktyki portali bezpłatnych.
U mnie w pracy są tzw. 'lojalki' czyli człowiek jeśli idzie na szkolenie, które kosztuje wiecej np, niż 3 tys zobowiazuje sie do przepracowania powiedzmy roku, czy trzech lat. Jak chce odejść wczesniej, to zwraca część dofinansowania, proporcjonalnie do czasu pozostajacego do końca lojalki. Z kolei, student - pracownik dostaje część dofinansowania, a drugą jak przedstawi dyplom, no i oczywiście zobowiazanie do przepracowania. Praktykowalismy tez by z każdym podpisywać umowe szkoleniowa, nawet zerowa, by z kolei skarbówka nie przyczepiła się i nie kazała zapłacić za szkolacego się podatku dochodowego. A jaki jest pod tym względem regulamin w Starostwie. Sa jakieś lojalki, ktoś wie?
ks bp. Leon Wałęga - urodził się 1859 roku w Moszczenicy k. Gorlic. Uczęszczał do gimnazjum w Tarnowie, maturę zdał w Jaśle, a następnie rozpoczął studia teologiczne na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie jako kleryk metropolii lwowskiej. W 1881 roku, po otrzymaniu niższych święceń kapłańskich udał się na dalsze studia do Rzymu na Uniwersytet Gregoriański. Tam też dwa lata później otrzymał święcenia kapłańskie, a w roku następnym uzyskał stopień doktora teologii. Po powrocie do kraju został mianowany wikarym w parafii św. Marcina we Lwowie, prefektem małego seminarium i notariuszem sądu metropolitalnego. W późniejszych latach kolejno pełnił funkcje: wicerektora seminarium duchownego we Lwowie, wykładowcy teologii fundamentalnej i filozofii chrześcijańskiej na UJK, egzaminatora prosynodalnego oraz kanonika metropolitalnej kapituły lwowskiej i proboszcza bazyliki metropolitalnej. W 1901 roku został prekonizowany przez papieża Leona XIII na biskupstwo tarnowskie. Zatem pochodził z diecezji tarnowskiej, ale nie wywodził się z duchowieństwa tarnowskiego, ale lwowskiego - dla pełniejszej ścisłości.
Gratulacje. Jest sukces, musimy się nim cieszyć i pokazywać Polsce nasz pozytywy. Jest, jak jest, ale taka sugestia, mamy sukces – to dajmy go na „jedynkę”, niech Polska widzi. Postronni, którzy wchodzą na portal niech widzą pozytywy płynące z Limanowej.
Może tak na podsumowanie dyskusji. Myślę, że ta dyskusja pokazała wiele racji z obydwu stron. Starły się ze sobą dwia słuszne zagadnienia, o których trudno wyrokować, które ma pierwszeństwo. Raczej powinny sie one uzupełniać i przenikać. Z jednej strony troska o Sacrum, czystość i piękno Liturgii, w którą w dzisiejszych czasach wkrada sie również powiew bylejakości, odklepywania modlitw i kiepściutkich kazań oraz wszechobecna bierność nas wiernych na Liturgii. Z drugiej strony pojawia się problem skutecznego duszpasterstwa, wobec problemów tak poteżnych i wszechobecnych jak wskazane w Grobie Pańskim. Nie ma pokonanych i zwyciężonych. Grób Panski przemówił - pobudził do refleksji na łamach portalu wszystkich z obydwu stron ołtarza. Życzyłbym sobie, aby dyskusja o Sacrum i Duszpasterstwie trwala w Parafii po Świetach. A na koniec jak przemówił do mnie osobiście Grób Pański 2012 - jakoś nikt sie tym nie dzielił szczegołowo. 'Obys był zimny, albo gorący nie zaś letni' - Dla mnie osobiscie Grób Panski 2012 jest symbolem naszej letniości wobec Pana. Tego, ze nie kochamy Go całym sercem, duszą i umysłem. Pan najwiecej cierpi przez naszą letniość, grzechu którego nie ma w kanonie siedmiu grzechów. A symbolem tego jest ten stary telewizor. (Nikogo nie atakuje, taka refleksja) Włożylismy do grobu co nam zbywa, starego grata. Nowego Samsunga 40 cali nikt tam nie miał ochoty dać. A moze i miał tylko my o tym nie wiemy. Tak jest z naszym chrześcijaństwem - idziemy czasem na łatwiznę, a trzeba dawać to co się ma najlepszego, bo Pan liczy na 100 krotny plon. Czas pomyslec o jakości w naszym życiu chrześcijańskim, od małego do dużego, od tych za oltarzem do tych co przed ołtarzem. Pan zmartwychwstał prawdziwie, Alleluja.
„Teraz nie możemy już nic” Według znajomego prawnika sama zmiana przepisów nie jest wystarczającą podstawą do unieważnienia starego konkursu. Tym bardziej, że nowe rozporządzenie określa, co robić z postępowaniami rozpoczętymi. Więc Związki Zawodowe na dzień dzisiejszy zamiast jęczeć nad rozporządzeniem Arułkowicza (na to przyjdzie czas), niech szukają odwołania od jakiejś tam decyzji Zarządu, który ich wyklucza z postępowania. No chyba, że konkurs na nowych zasadach jest dla związków ok.
Par 17 niniejszego Rozporządzenia stanowi: „Do postępowań wszczętych i niezakończonych przed dniem wejścia niniejszego rozporządzenia stosuje się przepisy dotychczasowe” Skandal. Przepisy są jasne, przynajmniej w art. 17. Teraz wychodzi, że Powiat jest skrupulatny w przepisach, bo nowe przepisy są dla niego korzystniejsze. Proszę o odpowiedz: Czy Powiat unieważnił stary konkurs, bo według nowych łatwiej będzie przeprowadzić konkurs po własnej myśli ?!
Panowie. Wypowiedz zaprzyjaźnionego prawnika była udzielona w oderwaniu od naszej konkretnej sytuacji, ponieważ wykluczał Pan ZIKO całkowitą możliwość podkładania aktu powołania pod podpisywane sprawy. Poproszę mojego znajomego o wypowiedz w naszej kwestii. Może udzieli fajnego komentarza. Ale prośba: ma ktoś uzasadnienie odmowy wpisu w KRS. To ważne, aby coś sensownego odpowiedzieć. Pozdrawiam