HiKrush
Komentarze do artykułów: 1300
Tego nie wiem. Ale skoro chcesz rozważać człowieka ze społeczeństwem i kulturą, to musisz mieć na względzie tych kultur i społeczeństw różnorodność, a więc i fakt, że w niektórych kulturach instytucja małżeństwa zwyczajnie nie istnieje.
Ale to wszystko nie wynika z natury, tylko z umów społecznych, tak pisanych, jak i nie, które to przez lata kształtowały się i były nabywane. Jak odruchy warunkowe, ba!, to w gruncie rzeczy są odruchy warunkowe. Nic fabrycznie zainstalowanego w ludzkim mózgu, nic, co w naturze występowało by bez sztucznie wytworzonych norm, umów, zasad, praw. Zgadza się?
Znowu się posypało, że coś robię, albo nie. Ja nie dzielę, ja oddzielam. Zrobiłem tekst o obiektywnych faktach i tym się chciałem zająć, nie odrzucając przy tym niczego, ale nie mówiąc o tym. Chciałem naświetlić czysto mechaniczną stronę problemu, to nie. Zresztą co ja będę tłumaczył. Jak nie wierzycie mi, to sobie możecie swobodnie poczytać fachową literaturę na ten sam temat i oszczędzicie sobie nerwów.
Nie znajdę takiej rzeczy, bo takiej rzeczy nie ma i cynizm romantyczny wraz z pogardą dla realizmu tutaj nic nie pomogą. To nie moja wina, tak po prostu jest i punto.
No ale nadal mi nie powiedziałeś, co się konkretnie zmienia.
Mmm, analiza biorąca pod uwagę większy czasookres, tego jeszcze nie było. Mógłbym powiedzieć, że nie będę dyskutował z postaciami fikcyjnymi, ale co mi tam. Nie, nie zmieniło się wiele. Wszystko po staremu, choć owszem, naukę podjąłem, to jednak poglądy nadal mam podobne. I dużo stwierdzeń o mnie, jak na dyskusję z moim tekstem.
Ponieważ uważasz, że istnieją rzeczy, które można bądź nie można zrobić dopiero dzięki zawarciu związku małżeńskiego. Co to takiego? Bo ja takich nie znam.
To również jest tylko jedna z teorii. Mój stan cywilny nie ma wpływu na fakty obiektywne. Nadal nie dostałem odpowiedzi na pytanie.
Nie, nie jestem żonaty. Nie, nie mam dzieci, a przynajmniej o żadnych nie wiem. Nie, to nie słowa zmieniły rzeczywistość, a czyny i ludzkie na nie się decydowanie. Nie, nadal nie dowiedziałem się co się zmienia po ślubie. Nie, nie zajmuję się teraz etyczną stroną tematu.
Program spotkania uwzględnia czas na dyskusję. Polecam więc przyjść i wyrazić swoją opinię na żywo, można też zadać pytania, przedstawić swój punkt widzenia i skonfrontować go ze zdaniem praktyka w świecie tematu obytym.
Po primo, to nie polecam się czuć tak wybitnie wyjątkowym, bo nie piszę do nikogo stricte. Po secundo, to ja w takim razie ponowię prośbę. Proszę mi wymienić jedną rzecz, którą da się zrobić po ślubie, a której nie dało się zrobić wcześniej, bądź na odwrót. Podpowiem, że takiej rzeczy nie ma, bo wszystko co fizycznie bądź psychicznie wykonalne przed ślubem jest tak samo możliwe po zawarciu związku małżeńskiego, ze staniem się wagabundem włącznie. Że są jakieś prawa i normy, to bardzo wesoło, ale to są rzeczy stanowione przez ludzi, a nie przez naturę i są dobrowolnym (sic!) godzeniem się na cośtam i nic tak naprawdę nie zmieniają, bo w każdej chwili można przecież ewentualne ograniczenia olać. Ot, specyfika ludzkiej potrzeby demiurgowania. Like I said, słowo nie zmienia rzeczywistości. Gdyby tak było, to byłyby to czary, na przykład Potter mówi magiczne cośtam cośtam leviosa i jakiś przedmiot zaczyna latać. Albo Bóg mówi 'Niech stanie się światłość' i robi się jasno. My tak nie potrafimy i to nie wynika z mojego widzimisię, tylko z faktów obiektywnych. No, chyba, że ktoś z Was tak potrafi, to ja się chętnie zapiszę na lekcje.
Dziewczyny, ale to ksiądz będzie mówił. Nasz, polski ksiądz, do tego s. prof. dr hab.
No to w takim razie co się konkretnie zmienia? Co można robić po ślubie, czego nie można było robić przed nim? Albo w drugą stronę, co ślub uniemożliwia? Z nikim tu umowy nie zawierałem. Cheffos, ja na swoje poparcie mam swoją gębę, w miarę potrzeb - argumenty i wiedzę, którą systematycznie nabywam. Mógłbym powiedzieć, że po ślubie nic się nie zmienia, bo ja tak mówię, ale tego nie robię, w zamian posiłkując się argumentacją. A że ludzie wyrobili sobie odruch i na widok mrugania czerwonej lampki, którą byłby w tym wypadku jakiś mój tekst, tryskają gejzerami piany, to co ja poradzę? Zabawa jest;)
Propagacja alkoholizmu, a fe.
Wiem kim jestem, gdzie jestem, skąd jestem, ile jestem wart. co mogę, a czego jeszcze nie i możesz mi wierzyć, że te wszystkie krytykanty, mędrcy z kosmosu i doktorowie jackologii ze swoimi teoriami obchodzą mnie tyle, co sytuacja geopolityczna w Mozambiku. Pisałem o tym już wiele razy i nie dotarło. Mnie nie obchodzi 'co?', bo to przecież widać. Mnie interesuje 'dlaczego?'. Ciekaw jestem co kieruje człowiekiem, który głosi coś w przekonaniu, że to on ma rację. Przeczytaj jeszcze raz przedostatni akapit, tam są pytajniki.
O nie, droga pani, tu nie chodzi o mnie.
Mam nadzieję, że się wyrobię i nie będzie lało. Powodzenia wszystkim;)
Dalej być pingla ciąg dalszy, czyli 'jak możesz wierzyć i nie praktykować, nie da się, blablabla', ale chyba mi się nie chce. Znudziło mi się to gdzieś przy szóstym komencie.
Jakiej postępowej i tolerancyjnej myśli religijnej? Noo, piłeczkę odbijamy. Dla mnie bomba, ale w takim razie z mata nici;)
Szach. Ale znam różnych chrześcijan. Co dziwne samo w sobie, nie? Teraz mówię o tych a'la Viercicośtam. Play game.