Lekarze zwolnieni z pracy - ich zachowanie było 'niedopuszczalne'

Limanowa. Dwaj lekarze – 55-letni ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii oraz 35-letni anestezjolog – zostali wczoraj zwolnieni ze Szpitala Powiatowego w Limanowej. Jak tłumaczy dyrektor Marcin Radzięta, ich postępowanie było niedopuszczalne i nie może być tolerowane.

Dwaj medycy, zamieszani w głośną sprawę sprzed tygodnia, związaną ze śmiercią 78-letniej pacjentki, nie pracują już w limanowskim szpitalu. Wczoraj dyrektor Szpitala Powiatowego w Limanowej, Marcin Radzięta, podjął decyzję o zwolnieniu 55-letniego ordynatora Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii oraz 35-letniego anestezjologa.

- W dniu wczorajszym, w nawiązaniu do sytuacji, jaka miała miejsce w nocy z 22 na 23 grudnia na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii, oraz postępowania lekarzy dyżurnych, podjąłem decyzję o rozwiązaniu w trybie natychmiastowym umów o pracę bez wypowiedzenia, z winy lekarzy - mówi Marcin Radzięta. - Takie postępowanie lekarzy jest niedopuszczalne i nie będzie tolerowane przeze mnie jako pracodawcę - zaznacza dyrektor szpitala.

Dyrekcja placówki otrzymała również pismo od starosty Jana Puchały, który domaga się raportu wyjaśniającego całą sytuację. Odpowiedź ma być gotowa do 8 stycznia.

Przypomnijmy, że podczas pobytu na Oddziale Intensywnej Terapii Szpitala Powiatowego w Limanowej bliscy zmarłej pacjentki zawiadomili policję, mając podejrzenia, iż dyżurujący na oddziale lekarze mogą znajdować się pod wpływem alkoholu lub środków odurzających. Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, medyków w szpitalu już nie było.

Lekarze opuścili placówkę i przez kolejnych 30 godzin nie było z nimi kontaktu. Obaj mężczyźni byli poszukiwaniu przez policję – 24 grudnia w godzinach popołudniowych medycy sami zgłosili się do Komendy Powiatowej Policji w Limanowej. Tam zostali przesłuchani w charakterze świadków: tłumaczyli, że nie było z nimi kontaktu, bo nie działały ich telefony komórkowe.

Sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Limanowej.