kpiarz
Komentarze do artykułów: 2837
Fakt 1 - Urządzenie do oczyszczania ścieków zostało wykreślone z wymogów najnowszego przetargu, o czym stanowi zapis w treści ogłoszenia o przetargu 'Przedmiot zamówienia nie obejmuje dostawy i montażu wyparki próżniowej' Fakt 2 - Przedstawiono na piśmie Panu prezesowi zarządu spółki Górna Raba sposób na dostosowanie parametrów ścieków do akceptowalnych poprzez rozcieńczanie, o czym on sam poinformował, a zostało to zawarte w poprzednim artykule. To Panie Starosto jakie to są te Pańskie 'fakty całkowicie inne, sprzeczne'? A nos rośnie...
Nie dalej, jak dwa dni temu napisałem: '...a zaraz będzie że coś nie wyszło, albo nie ma jakieś zgody czy zezwolenia'. Pan Roman Duchnik stwierdził, iż z racji nie spełnienia wymogów dotyczących parametrów chemicznych odprowadzanych ścieków zgody na ich przyjmowanie nie ma. A zamiast potrzebnego urządzenia będą kombinacje i rozcieńczanie. No ale nie ma czemu się dziwić - jak ktoś całe życie kombinuje i kręci, to w pierwszej kolejności szuka 'szemranych' rozwiązań.
Oni to wszystko robią, za przeproszeniem, mówiąc po chłopsku 'od du.y strony'. I co rusz słyszymy, że 'ostatni element', że już, już będziemy nogi moczyć lub się kąpać, a zaraz będzie że coś nie wyszło, albo nie ma jakieś zgody czy zezwolenia, lub ktoś nie dotrzymał terminów. A pieniążki i czas lecą... Zużytą solankę będą beczkowozami wodzirejowi pod dom zawozić i zasalać ogórki w beczkach - będzie biznes że hej!
Cyt: '...bo w świetle ustawy sobota nie jest dniem roboczym'. A większość ludzi (oprócz urzędników rzecz jasna) pracuje w każdą sobotę, ba, nawet niektórzy w niedziele. I co, wówczas to już są dni robocze? :)
Po co się męczyć? Trzeba by było wszczynać śledztwo, analizować ślady, nie wiadomo jak długo to potrwa, a tu się wynik liczy a nie człowiek. Klasyfikacja NN, do ziemi i po 'sprawie'. Byle dociągnąć do flaszki wieczorem i do emerytury ok. 40-tki. A Pan Rysiek Riedel śpiewał onegdaj: 'Zawsze warto być człowiekiem, choć tak łatwo zejść na psy.'
Oburzeni komentujący - owszem, stan dróg jest zły. Zwłaszcza tych na obrzeżach terenów, lub mniej uczęszczanych. A dlaczego - bo buduje się je byle jak i najtańszym kosztem. Po pierwsze - firmy remontowe muszą mieć co robić każdego roku. Po drugie - tam gdzie dawniej były pola uprawne, sady, czasem zagajniki, grunty się sprzedaje, przekształca, parceluje i buduje domy na 'zaodwłoczach', żeby nie powiedzieć dosadniej, które to mają niewątpliwe walory krajobrazowe, ale i niewątpliwe wady, mianowicie brak dojazdu. A potem powstaje przysiółek z pięcioma chałupkami na krzyż i mieszkańcy zebrawszy podpisy biegną do wójta lub burmistrza żeby im 'drogę wyasfaltował, bo mają prawo mieć asfalt pod dom'. I burmistrz lub wójt asfaltuje. 'bele jak' ale robi. Potem się dziwicie, że macie jedno-, góra dwu-sezonowe drogi asfaltowe :)
Jak krążył dowcip, że w Słopnicach asfalt na noc zwijają, to każdy to traktował jako śmieszna historyjkę. A tu nie dość, że zwinęli, to jeszcze kliniec wysypali...
Pani Grażyno pismo urzędowe z wymienionymi adresatem jak i formułującym, oraz nadanym nr dziennika podawczego to nie kartka z życzeniami, żeby bez podpisu odręcznego nie wiadomo było, kto nas pozdrawia. Po drugie Pan Wojewoda nigdy takich pism nie pisze osobiście, bo ma od tego pracowników, on tylko zapoznaje się z treścią wpływających i orzeka jaka ma być odpowiedź. W kwestiach 'klepania na klawiaturze' i ubierania w słowa zdaje się na podległych pracowników. Jeśli pismo wypłynęło bez wiedzy Pana Wojewody a w jego imieniu, to ktoś przekroczył swoje uprawnienia.
Pani Grażyno - pierwsza strona, lewy górny róg. Stoi jak byk drukowanymi literami 'WOJEWODA MAŁOPOLSKI'. To wystarcza za wszelkie podpisy :) Jak Pan Wojewoda jest człowiekiem honorowym, to powinien przeprosić publicznie i zwolnić tego/tych/tą, która/y/rzy wpuścili go w te wspominane przez Pana Doradcę maliny.
Demencja starcza? Odpowiedź Pana Wojewody rozpoczyna znak pisma które wpłynęło wraz z data wpływu. Jeśli, jak twierdzi rzecznik, pisma nie ma, to albo rzecznik kłamie, albo zgubili urzędowy dokument - w obu przypadkach ktoś powinien wylecieć. Panu Wojewodzie polecamy zaś bilobil do regularnego stosowania...
Rozpisano kolejny przetarg, do przetargu nikt się nie zgłosi, lub zgłoszą się tacy (koledzy), którzy z 'niewiadomych przyczyn' wycofają się w ostatniej chwili. Potem będą wnikliwe analizy, co trzeba zmienić w ogłoszeniu przetargowym i rozpisanie nowego przetargu, na który nikt się nie zgłosi lub... A czas płynie. I kasa publiczna do kieszeni zatrudnionych w GWT. I jeszcze znany wodzirej od czasu do czasu się pochwali na forum publicznym 'robiem wielko inwestycyje, robiem straśnie ze hej!' Ile to lat temu mieliśmy się już kąpać w basenach wedle niektórych z tego portalu? :)
Panie Starosto, jak Pan tak wszystkim dookoła będzie się 'przysługiwał' swoimi pomysłami i działaniami, burmistrzowi miasta powiatowego, wójtom gmin ościennych i mieszkańcom powiatu, to Pan na koniec nie zdążysz marynarki ubrać, tak szybko trzeba będzie się oddalić od ukochanego stołka. Wspomni Pan moje słowa...
Nie pomagają - źle. Chcą pomóc, domy za nasze pieniądze kupują - też źle. Jak mawiał mój dziadek - krzywe drewno nigdy nie będzie proste... Ps. 'Królewska Fundacja Romów', to brzmi dumnie. Tylko ja nie wiedziałem, że my w Polsce mamy jakiegoś monarchę, a ustrój to ponoć demokracja, a nie monarchia :)
Przyszła odwilż, asfalt stopniał... Nasz PZD to fachowcy - nie każdy potrafi stworzyć do łatania dziur w nawierzchni mieszankę 'wodorozpuszczalną' ;)
Dla mnie sprawa jest prosta, ale ja nie jestem politykiem tylko logicznie myślącym obywatelem. Jest ta kopia dokumentu z marca ubiegłego roku, które Pan Burmistrz składał na ręce Pana Wojewody z prośbą o przyznanie środków na remont mostu czy nie ma? Bo dwóch świadków tego zdarzenia, oprócz Pana Burmistrza to potwierdza. Jak jest kopia, to okazać właściwemu ministrowi i wojewodę na zieloną trawkę mówiąc oględnie. Na co komu taki wojewoda, co oficjalnymi pismami od samorządowców kanapki owija i ma demencję przed kamerami...
W tej sprawie jak w wielu innych - chcieli dobrze, ale zawsze 'cwaniacy' się znajdą i luki w prawie wykorzystają. To normalne, że człowiek powinien mieć prawo zarządzania swoja własnością, taką jak własny grunt, wedle własnego uznania, o ile nie czyni swoimi działaniami szkody komuś innemu. I było to anormalne, iż chcąc wyciąć jakieś suche drzewo, które ledwie co nie spadło domownikom na głowę trzeba było biegać do wójta po zgodę i jeszcze wynajmować firmę z licencją na to, co dwóch sąsiadów z piłą łańcuchową robiło w dwie godziny. Tyle, że oczywiście 'cwaniaczki' zaczęli kombinować - tu jest taki hektar lasu a pasowało by nam postawić skład budowlany, to ja, jako Kowalski kupie ten las, drzewa wyrżnę do gołej ziemi, drewno sprzedam, a potem gołą działkę odsprzedam sam sobie do firmy Kowalski & Co. Ach ta ludzka pazerność... Proponował bym zrobić do tej ustawy poprawkę w postaci ilościowej. Czyli w skrócie - wycinanie na prywatnych posesjach bez zezwolenia, ale za zgłoszeniem i nie więcej niż np. 1 kubik na ar posiadanego gruntu rocznie. Zapobiegło by to wycince masowej, a każdy kto chce po prostu usunąć jedno lub dwa przeszkadzające czy uschnięte drzewa z działki, miałby taką możliwość.
Pan Wojewoda, odnoszę wrażenie, nie bardzo rozumie istotę działań pod hasłem 'integracja mniejszości'. Panie Wojewodo już tłumaczę - w tej całej idei chodzi właśnie o to, żeby przedstawiciele innej nacji, narodu, itp osiedlali się między rdzennymi mieszkańcami, żyli wśród nich, w ten sposób INTEGRUJĄC SIĘ z lokalną społecznością. Tymczasem tworzenie skupisk określonych mniejszości niweczy idee integracji, bowiem taka społeczność z oczywistych względów woli jednoczyć się w obrębie danego języka, nacji, religii, czy kultury odgradzając się tym samym od każdego spoza tejże społeczności i tworząc naturalne bariery komunikacyjne i społeczne. Dlatego tworzenie, jak ktoś powyżej nazwał, getta romskiego to niedźwiedzia przysługa dla tejże mniejszości. Prosty przykład z życia wzięty: Polak wyjeżdżający do Wielkiej Brytanii, obracający się wśród Brytyjczyków, zmuszony porozumiewać się z nimi, pracować w śród nich uczy się języka angielskiego w ciągu kilku miesięcy. To część integracji. Ten sam Polak wyjeżdżający do słynnego Chicago i osiedlający się w jakimś Jackowie czy innej polskiej dzielnicy, wśród rodaków, gdzie większość zna i porozumiewa się na co dzień w języku polski, może tam mieszkać 10 lat i znać jedynie podstawowe zwroty typu 'Hi' i Bye'. I znam z autopsji wiele takich przykładów.
Z treści artykułu wyłania się poważna sprawa, bowiem gdyby jedynie Pan wojewoda Pilch nabawił się chwilowej amnezji, niczym słynna już na cały kraj palestra znad morza, to byłoby w świetle obecnych wydarzeń zjawisko wchodzące w kanon urzędowy. Jednak jeśli Pan Wojewoda (lub któryś z jego pracowników) zagubił oficjalne pismo przez siebie parafowane, przekazane na oficjalnym spotkaniu przez przedstawiciela podległej jednostki terytorialnej w obecności świadków - no to nie są już przelewki. Może Panie Burmistrzu trzeba Panu Wojewodzie wysyłać pismo poleconymi z potwierdzeniem odbioru na dziennik podawczy, to nic nie zginie...
Tyle razy się Pan Roman obrażał, tyle razy zarzekał, że już na tym przebrzydłym i stronniczym portalu nigdy więcej nie napisze i co... i nic, dalej wraca jak bumerang. A co wróci, to 'gorzkie żale'. Tłumaczą Panu, Panie Romanie czemu komentarze są moderowane, a Pan swoje. Jak Pan podaje przekłamane informacje w kółko, to w kółko będą usuwane. Ponoć Albert Einstein kiedyś stwierdził, że 'obłędem jest powtarzać tę samą czynność oczekując innych rezultatów'.
To ja będę od dzisiaj pilnie wyglądał na seminariów prowadzonych na terenie naszego powiatu przez uznanego ekonomistę. W szczególności byłbym zainteresowany następująca tematyką: - Jak narobić sobie 'podyplomówek' za publiczne pieniądze w wyższej szkole tego i owego pobierając uposażenie w wysokości kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie, czyli praktyczne oszczędzanie poprzez publiczne żerowanie. - Jak wzbogacić najbliższą rodzinę wydając im towar na przysłowiową krechę z firmy, której się pracuje, nie płacą później za ten towar - czyli 'ja ci dam, ty 'se upadniesz' i potem jakoś to będzie' oraz najważniejszy - Jak symulować przez co najmniej jedną dekadę potężną inwestycję, topiąc w niej publiczne pieniądze rezultatem mizernych efektów, wmawiając wszystkim jednocześnie, iż wszystko jest na jak najlepszej drodze i już, już za pól roczku czy roczek będziemy wszyscy korzystać - tytuł prelekcji 'Samorządowiec was nie buja, wy mu kasę, on wam udziały w niczym, czyli (w)uja. Znaczy się ciotkę. Z ameryki.' Ponoć przy każdej prelekcji będzie można zakupić poradnik 'Od wodzireja, do manager'a - i ty przyspawaj siedzenie do stołka' :) Nie znam jeszcze nazwiska prelegenta, ale czekam na wykłady z niecierpliwością. Ps. kolejny przyczynek do przewodu doktorskiego? ;)