HiKrush
Komentarze do artykułów: 1300
Właśnie, a kto się nie wypowiada ten nie kształtuje głosu ludu. Kim jest lud? Sprawdź sam. Wejdź w środek największego tłumu jaki zobaczysz, krzyknij z całych sił 'Hej, ty idioto!' i sam zobaczysz kto zareaguje. Uderz w stół, jak to mówią.
A, wnioski. No więc większość jest rżnięta w to miejsce, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę przez media, ale - co o wiele zabawniejsze - za każdym razem, kiedy spróbujesz im zasugerować, że ich prawda, która nie dość, że nie jest ich, to na dodatek całkiem możliwe, że nie jest tą jedyną prawdziwą, no więc za każdym razem, kiedy spróbujesz zmienić bieg dyskursu, niejako burząc mur urojonej pewności, za którą tłuszcza ciśnie się jak, nie przymierzając, w getcie, zostajesz obrzucony kamieniami, za które tak ochoczo chwytają wszyscy bezgrzeszni. Polecam kawałek 'Miej wątpliwość' Łony.
Od jakiegoś czasu lubię tam przysiąść przy Kaczmarskim, albo Madonnie. Dobre rzeczy można tam znaleźć, chyba nawet jakiegoś antycznego Slayer'a widziałem.
Większość zawsze ma rację? W takim razie jedzmy gówno, miliardy much nie mogą się mylić!
Zauważyłem przymrużone oko na końcu zdania;) Może się źle wysłowiłem. Przyczynowo skutkowość od przepływu informacji różni się tym, że pierwsze może istnieć bez drugiego, a na odwrót to nie działa.
Ale skumaj, tu nie chodzi o to czy kłamią czy nie, bo to już nikogo nie obchodzi. Chodzi o to, że kreacja rzeczywistości nie odbywa się poprzez działanie, czy związki przyczynowo - skutkowe, a przez przepływ informacji. Orwell się w grobie przewraca.
Ale ja nikogo nie nazywam klaunem. Jak ktoś weźmie do siebie, to już nie moja wina. I będę pisał o sobie, bo mi wolno, a Ty, Maryś, czytać nie musisz jak się nie podoba. Stokoni, podejrzewam, że dziennikarze limanowa.in wiedzą o wszystkim, co napisałem o wiele lepiej ode mnie. Cheffos, kiedy okłamywany wie, że jest okłamywany, to czy nadal jest okłamywany? Kto jak kto, ale Ty na pewno zrozumiałeś o co mi chodzi;)
Szczęście w nieszczęściu, nie będzie Ci dane przekonać się o tym, czy mam jaja. Ale nie martw się, nie Ty jedna mnie podrywasz i nie Tobie jednej się nie udaje;)
Marysia, po primo: to jest mój blog i mogę sobie pisać o mnie do woli. Po secundo: nigdzie nie napisałem, że mi się na tym portalu teksty nie podobają, a po tertio: miałaś znaleźć wypowiedzi, w których kogoś obrażam, gdzie one są?;)
Śmigło. Widzisz, mam dobry humor, to Ci coś opowiem. Gdybyś chciała ode mnie jakichś odpowiedzi, jakkolwiek brzmiałoby pytanie i chodziłoby Ci tylko o odpowiedzi, to zapytałabyś mnie prywatnie, wszak widać u Ciebie pewien rodzaj inteligencji, który wystarczy na odnalezienie mojego mejla, czy gadu. Twoje pytania mają jednak na celu nie uzyskanie odpowiedzi, a sprowokowanie/zdyskredytowanie/wykazanie wyższości Ciebie nade mną, a takie coś w żadnym stopniu nie obliguje mnie do prowadzenia z Tobą poważnej dyskusji, to też pozwalam sobie na mało wyrafinowaną zabawę w kotka i kotka, która, jak już zauważyłaś Ty i ja, wyrafinowaniem nie grzeszy, jednak jest dostosowana do poziomu gry, która wywiązała się niejako z mojego wpisu, a którą Ty przekształciłaś na potrzeby Twojego poziomu/celu/widzimisię. Niezbyt obchodzą mnie pobudki, które Tobą kierują, czy efekty, jakie chcesz osiągnąć, to też niezbyt mam ochotę dostosować się do reguł, które usiłujesz mi narzucić, jednak zrobiłem dla Ciebie wyjątek i zniżyłem się do tej gry poziomu i choć na własnych zasadach, to całkiem nieźle się bawię grając w Twoją grę. Wiedz jednak, że niezależnie od tego, czy na wygranej Ci zależy, to wygranej tej osiągnąć Ci się nie uda, bo żeby wygrać najpierw trzeba mieć rywala, a Ty masz jedynie mnie, który to ja rywalem jestem żadnym, bo nie ma we mnie krzty ducha rywalizacji, zamiast której mam niezmierzone pokłady metaforycznego moczu, którym obdarzam takie prowokacje i - jak sama trafnie zauważyłaś - dystansu, który nie pozwala mi na reakcje inne niż śmiech. Ale pisz, pisz, zabawnie jest;)