Wierzę w przemianę Janusza Palikota
Rozmowa z Andrzejem Rozenkiem, rzecznikiem prasowym Klubu Parlamentarnego Ruchu Palikota.
Niemal wyciągnęliśmy pana z łóżka. Spędza Pan z dziećmi zimowe ferie na Sądecczyźnie?
Tak, bo to wspaniała, gościnna ziemia, gdzie jest mnóstwo fenomenalnych ludzi, a ja szczególnie upodobałem sobie Stasia Pasonia, do którego staram się przyjeżdżać, kiedy mam tylko wolną chwilę.
To pachnie koalicją, kiedy poseł Ruchu Palikowa przyjeżdża do byłego posła PSL. Co to znaczy?
To znaczy, że się bardzo szanujemy. Uważam Staszka za swojego przyjaciela od wielu lat zanim zacząłem zajmować się polityką. Staszek mógłby być w każdej partii, a do koalicji nam daleko, bo warszawski PSL jakoś rozmija się z postulatami Ruchu Palikota.
Politykiem Ruchu, który odwiedził Nowy Sącz przed Panem był Janusz Palikot, blisko rok temu. Trochę zazgrzytało między nami, bo zapytałem go przed spotkaniem z wyborcami: „Panie Januszu nie obawia się Pan, bo to tradycyjny elektorat, ludzie pobożni”. A Palikot poszedł na spotkanie, został przyjęty owacją i powiedział, że media kłamią, bo dziennikarz straszył, że go tu rozszarpią.
To była taka metafora. Przecież z naszego punktu widzenia to faktycznie trudny teren, wpływy Kościoła i partii prawicowych są potężne. Ale to nie znaczy, że to jest teren przegrany czy skazany na zapomnienie. Wręcz przeciwnie, dostrzegam tu wielu mądrych ludzi, z którymi będziemy współpracować. Myślę, że najbliższych wyborach samorządowych Ruch Palikota osiągnie tu znaczący sukces.
Jakby Pan uzasadnił ludziom w regionie, gdzie statystycznie największy procent chodzi do kościoła, że w Sejmie należy zdjąć krzyż?
Przede wszystkim powiedziałbym, że nie jesteśmy partią oszołomów, która chce walczyć z religią. Nasze gesty wobec krzyża w sali plenarnej nie są wymierzone w ludzi wierzących, ani w Kościół. One mają na celu przestrzeganie konstytucji. Tam jest wyraźnie napisane, że Kościół i państwo żyją w autonomii, a skoro tak, to nie wolno symboli religijnych wieszać w instytucjach państwowych i na odwrót.
Pan to ładnie ujął, ale w bezpośrednim odbiorze mówi się, że „Palikot walczy z Kościołem”.
Nie sądzę, aby to było odbierane tak, że Palikot jest wrogiem Kościoła. My mówimy w sposób otwarty o rzeczach, o których ludzie bali się dotychczas pomyśleć. I to może budzić pewien niepokój, ale proszę mi wierzyć, nie mamy złych zamiarów. Wręcz przeciwnie, jeśli trwa dyskusja czy Telewizja Trwam powinna dostań koncesję cyfrową, to my odpowiadamy, że tak, bo w demokracji jest miejsce na różnorodność. To nie jest – dla zasady – walka z Kościołem. Kościół pełnił i pełni ważną rolę w Polsce i nie ma w tym nic złego.
W którymś z kościołów w naszym regionie zapowiedziano, że kto głosował na Ruch Palikota, ten musi się z tego wyspowiadać.
I to jest najlepszy dowód, że w Kościele, jak i w każdym innym fragmencie życia społecznego, zdarzają się ludzie, którzy nie powinni się zajmować tym, czym się zajmują. Ksiądz, który szerzy z ambony nienawiść, nie nadaje się na księdza. Powinien zostać komentatorem walk bokserskich, gdzie jest więcej agresji i tam mógłby dawać upust swoim złym emocjom. A rolą kapłana jest raczej mówić i rzeczach dobrych.
Rozumiem jednak, że Ruch Palikota musi mieć jakąś specjalną ofertę dla takich regionów jak Sądecczyzna, bo inaczej ciężko wam będzie zdobyć tu satysfakcjonujący wynik.
Nie sądzę, aby była tu potrzeba specjalna oferta, bo to nie jest specjalny region. Może tu ludzie więcej pracują niż gdzie indziej, bo mają trudniejsze warunki naturalne. Tu ludzie bardzo szanują pracę i myślę, że z biegiem czasu zauważą, że Ruch Palikota również bardzo szanuje pracę, stara się ludziom pomagać. Staramy się pomagać małym i średnim przedsiębiorcom, ale też ludziom wykluczonym i to chyba jest nasza karta przetargowa, która będzie najistotniejsza.
A spotyka Pan tu ludzi, którzy oficjalnie nie przyznają się, że głosowali na Ruch Palikota, ale na ucho przyznają Panu rację?
Zdarza się i to są miłe rozmowy, bo czasami ktoś mnie łapie za rękaw i mówi: panie pośle głosowałem na was. To jest przesympatyczne, szczególnie, że są to bardzo mądrzy ludzie – środowisko nauczycielskie, lekarskie. To zaszczyt, że tacy ludzie oddali na nas głos. Szkoda, że nie udało się zdobyć mandatu, ale z tego co liczyłem, niewiele nam zabrakło.
Bo nazwiska waszych kandydatów niewiele komukolwiek mówiły. Ale nikomu nie znany kandydat Ruchu Palikota, pan Bandyk, zdobył o sto głosów więcej niż Kazimierz Sas, doświadczony parlamentarzysta z SLD.
Cały Ruch Palikota jest oparty na założeniu, by na pierwszych i dalszych miejscach znajdowali się ludzie, którzy dotychczas nie byli w parlamencie. Ludzie w pewnym sensie w polityce zieloni, ale z drugiej strony nie skażeni polityką. Nie skażeni tym, co na Wiejskiej jest najgorsze – oderwaniem od rzeczywistości.
Ale przez to muszą się teraz dłużej uczyć pracy w Sejmie.
I tak, i nie. Moi koledzy i koleżanki z klubu to najczęściej mali i średni przedsiębiorcy, którzy wszystko, czego się dorobili zawdzięczają własnej ciężkiej pracy. I oni najlepiej rozumieją, jak łatwo jest popsuć prawo i zaszkodzić ludziom przedsiębiorczym. Oni nie żyli z bycia działaczem partyjnym. Jeśli prześledzić życiorysy wielu starszych posłów, to taki człowiek od studiów działał aż wydziałał sobie mandat na Wiejskiej. I co taki poseł wie o pracy? Moim zdaniem niewiele. On wie, jak się działa w partii, ale o zarabianiu pieniędzy wie mało.
A co Pan wie o zarabianiu pieniędzy?
Przez 16 lat byłem dziennikarzem. To jest ciężki kawałek chleba. Na pewno pan potwierdzi. Więc chyba coś wiem o zarabianiu pieniędzy.
Pan jeszcze miesiąc przed wyborami był na liście SLD.
Tak, ale poprosiłem o wykreślenie mnie z listy. Partia, która rezygnuje z takich kandydatur jak profesor Jan Widacki, jak Włodzimierz Czarzasty, jak Sergiusz Najar to jest dziwna partia. A ja nie chciałem być na liście dziwnej partii, która nie rozumie, czym jest polityka. Poprosiłem zatem o skreślenie, a wówczas zadzwonił Janusz Palikot i zaproponował start z jego listy.
Nie miał Pan żadnych wątpliwości?
Żadnych. Śledzę karierę Janusza Palikota od początku i bardzo podoba mi się przemiana, jaką przeszedł. Ona jest według mnie absolutnie prawdziwa. Ten człowiek z typowego polityka PO, czyli oderwanego od rzeczywistości, zmienił się w polityka dostrzegającego problemy. On się musiał z nimi zetknąć jeżdżąc po Polsce. Janusz Palikot w kampanii wyborczej odbył blisko 500 spotkań. Widział biedę, niedoinwestowanie regionów, widział w jak katastrofalnym stanie są polskie drogi i kolej. To są problemy, których politycy PO nie dostrzegają zza szyb swoich limuzyn.
Fot.: WMOL
Może Cię zaciekawić
Ostrzeżenie IMiGW: intensywne opady śniegu
Szczegóły ostrzeżenia Zjawisko: Intensywne opady śnieguStopień zagrożenia: 1Prawdopodobieństwo wystąpienia: 80 procentCzas o...
Czytaj więcejWięcej kroków może wpłynąć na zmniejszenie objawów depresji
W czasach, gdy mamy do dyspozycji tak wiele różnorodnych rodzajów aktywności, specjaliści niezmiennie zachęcają do tego, by jej dawkę zwiększ...
Czytaj więcejOd jutra Kraków ekspresowo połączony z Warszawą. Otwarcie tras S7 i S52
Jak poinformował Kacper Michna z krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), łączna długość udostępnianych...
Czytaj więcejJak zadbać o bezpieczeństwo podczas przedświątecznych zakupów?
Święta Bożego Narodzenia to nie tylko czas radości i spotkań z bliskimi, ale także okres wzmożonych zakupów. Niestety, tłumy w sklepach i ros...
Czytaj więcejSport
Klaudia Zwolińska z brązowym medalem Mistrzostw Świata!
Pochodząca z Kłodnego (gmina Limanowa) Klaudia Zwolińska zdobyła przed chwilą brązowy w Mistrzostwach Świata w kajakarstwie górskim (K1) ...
Czytaj więcejWiększość nie wypełnia zaleceń odnośnie aktywności fizycznej
Na jego podstawie można stwierdzić, że ćwiczą przede wszystkim ludzie młodzi, z przewagą mężczyzn, osoby pracujące, z miast powyżej 200 tys...
Czytaj więcejHokej na lodzie w Tymbarku: wskrzeszają piękną sportową tradycję
Spotkanie trwało II tercje, a na koniec zawodnicy zaserwowali widzom dodatkowe rzuty karne Spotkanie komentował Marian Jaroszyński, który na...
Czytaj więcejDwunasty zawodnik – wspólny apel wojewody małopolskiego i klubów piłkarskich
Wspólny apel podpisali: wojewoda małopolski Łukasz Kmita, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja oraz wiceprezes Wisły Kraków SA M...
Czytaj więcejPozostałe
Silny wiatr w południowej Małopolsce – IMGW ostrzega!
Synoptycy prognozują wystąpienie silnego wiatru o średniej prędkości do 40 km/h, z porywami do 70 km/h, wiejącego z południowego zachodu i poł...
Czytaj więcejDecyzja środowiskowa dla sądeczanki; droga będzie budowana etapami
Jak podkreślił wiceminister Bukowiec podczas sobotniego briefingu w Brzesku, wydanie decyzji środowiskowej dla nowej DK75 to pierwszy krok w kierun...
Czytaj więcejRuszają wzmożone kontrole policji na drogach
Policjanci ruchu drogowego mają przede wszystkim pomagać kierowcom i zapewniać płynność ruchu na głównych trasach w kraju. Jak przekazał kom...
Czytaj więcejWypadek autobusu. Droga Limanowa-Bochnia zablokowana
Do działań zaangażowano służby: ratownictwo medyczne, Policję, Straż Pożarną. - Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego jest w kon...
Czytaj więcej- Ostrzeżenie IMiGW: intensywne opady śniegu
- Więcej kroków może wpłynąć na zmniejszenie objawów depresji
- Od jutra Kraków ekspresowo połączony z Warszawą. Otwarcie tras S7 i S52
- Jak zadbać o bezpieczeństwo podczas przedświątecznych zakupów?
- Ekspertka: przeciętny Polak zje podczas świątecznego dnia 6 tys. kalorii
Komentarze (14)
Jest i był złem zagrażającym Polsce, zmienił tylko szyld i stał się jeszcze bardziej antyludzki.
Jerzy Jachowicz o Palikocie.
Palikot to zaraza. Najgorsze, że przeistacza się w epidemię. W każdym razie do tego dąży. Nie dziwię się więc Antoniemu Macierewiczowi, że w poprzedniej kadencji nie chciał widzieć Palikota w roli biorącego udział w pracach zespołu, który bada przyczyny katastrofy smoleńskiej. A w obecnym Sejmie nie zgadza też się na uczestnictwo posła z klubu parlamentarnego Ruchu Palikota. Można być niemal na sto procent pewnym, że Palikotowi nie chodzi o merytoryczny udział w pracach, lecz o klasyczną rozbijacką robotę. O stworzenie możliwości organizowania prowokacji. O naigrawanie się z wysiłków zespołu i sparaliżowanie jego prac. Najpierw Palikot chciał to robić osobiście. A kiedy Macierewicz zablokował tę szansę, próbuje zainstalować w zespole konia trojańskiego.
Ramię Tuska
Nie trzeba być jasnowidzem, żeby założyć, iż sabotowanie, prowokacje i wyszydzanie w sprawie smoleńskiej wszystkich działań, które nie mają pieczęci Platformy Obywatelskiej, są na rękę premierowi Tuskowi. Palikot, podobnie jak za niedawnych dobrych czasów partyjnej przynależności do PO, dziś szarga pamięć o Smoleńsku i atakuje to, co robi PiS w sprawie katastrofy, również pod auspicjami rządzącej partii.
Nie dajmy się zwieść pozorom, kiedy widzimy Palikota, który jak błazen biega po Sejmie i demonstruje na różne sposoby, że jest przeciw podpisaniu przez rząd umowy ACTA. Jako wieloczynnościowy sługa Tuska odgrywa subtelną rolę kanalizowania ostrych negatywnych nastrojów społecznych wobec rządu. Tusk zaczyna swój rutynowy już taniec częściowego wycofywania się z decyzji opresyjnej wobec wielomilionowej grupy użytkowników internetu, a Palikot w zakamuflowany sposób mu pomaga.
Przy okazji trzeba powiedzieć jasno – Janusz Palikot jest jednym z najbardziej namacalnych dowodów degeneracji naszego życia politycznego. Zakłamania i fałszowania prawdziwych intencji. No i bezczelności. Kto poza nim miałby śmiałość domagać się, aby ktoś z jego drużyny znalazł się w zespole po tym, co wielokrotnie mówił o katastrofie Tu-154? – Lech Kaczyński ma krew na rękach. Bezmyślność i pycha Lecha Kaczyńskiego doprowadziły do śmierci wielu ludzi. Rodzina zmarłej pary prezydenckiej powinna przeprosić bliskich tych, którzy zginęli – powtarzał w różnych wersjach. O obchodach rocznicy smoleńskiej mówił, że to „katonarodowe oszustwo” albo: „To nie było celebrowanie tragedii, ale plan polityczny”. W tej ostatniej ocenie swoje intencje i motywy, które nim kierują, nieustannie przypisuje innym.
Zlecenia od premiera
Gdyby zebrać razem wygłaszane przez niego opinie, to układają się one w pewną całość, której podstawowe tezy wyglądałyby mniej więcej tak: Winę za katastrofę ponosi głównie Lech Kaczyński; na jego rodzinie spoczywa więc odpowiedzialność za tę tragedię. Szczególnie jednak w kontekście domagania się udziału w pracach zespołu jego samego lub jego delegata groźna jest ostatnia teza: Wszystko jest już wyjaśnione do końca, a wszelkie wątpliwości tak naprawdę nawołują do wojny polsko-polskiej. Otwierają pole do siania języka nienawiści.
Doprawdy, trzeba nie mieć odrobiny wstydu, żeby po takich słowach wpychać swojego posłańca między ludzi, którzy próbują dociec prawdy. I nie ma najmniejszego znaczenia alibi, jakie rzekomo ten posłaniec ma. Takie, że brał udział w propagandowym show rządu, będąc w grupie polskich archeologów wysłanych do Smoleńska. Przecież robiłby to, co by mu Palikot podpowiadał. Sam Palikot też nie musi od premiera dostawać zleceń na piśmie. Dobrze wie, co jest dla Tuska korzystne.
Człowiek zmienia się albo na gorszego człowieka albo na lepszego - to jest zmiana.
A u Palikota nic się nie zmieniło, po prostu podwoił swoje działania.
Nie, znaczy wręcz przeciwnie znaczy, że to jest teren wygrany, bo jeszcze się taki nie urodził żeby wygrał w walce z Krzyżem i Religią.
'Myślę, że najbliższych wyborach samorządowych Ruch Palikota osiągnie tu znaczący sukces.'
A ja myślę, że to mylne myślenie. Wszyscy pamiętamy pierwsze burdy po zaprzysiężeniu i myślę, że nie ma co liczyć na większe poparcie to które było w obecnej kampanii było zbyt duże i już nigdy takiego na tych terenach nie będzie.
A reszty nie chce się komentować bo Pan Andrzej Rozenek opowiada o własnym programie a nie programie Ruchu Palikota.
Zapewne gościna Pana Stasia Pasonia tak na Niego podziałała. :)
Jeżeli mogę coś dodać do Twojego dosyć obszernego komentarza, to jedynie tyle, że ta partia bez nazwy podobnie jak swego czasu PO została stworzona przez generała, którego nazwisko przez pewien czas było w mediach podawane jako Gromosław Cz. i jego wspólników od urządzania Polski.
Gdy w czasie trwania ostatniej kampanii wyborczej próbowałem korzystać z tego portalu do promowania PiS, to jego kierownictwo rzucało mi kłody pod nogi a drugiej strony trwała w najlepsze promocja PO i Ruchu Palikota.
Jeżeli ten najpoczytniejszy portal limanowski dalej prowadzi promocję prawej ręki Jeżego Urbana nazywanego przez Polaków Gebelsem Stanu Wojennego, to ja przecieram oczy ze zdziwienia i zadaję pytanie: Limanowa In dokąd Ty zmierzasz?
I poparcie będzie wzrastało przejmując choćby część elektoratu PO niezadowolonego z postępowania rządu w/s ACTA i bierność wobec cen paliw.
A sam Palikot niektóre pomysły i postulaty ma bardzo ciekawe i warte wdrożenia.