0°   dziś 0°   jutro
Niedziela, 28 grudnia Jan, Maksym, Cezary, Antoniusz, Godzisław, Teofilia

Przewodniczący Rady KEP ds. Rodziny: Polska ma niski wskaźnik rozwodów w porównaniu z Zachodem (wywiad)

Opublikowano  Zaktualizowano 

W porównaniu do Hiszpanii czy Francji, Polska ma niski wskaźnik rozwodów, co wynika z silnych więzi rodzinnych, tradycji i religijności - powiedział PAP przewodniczący Rady KEP ds. Rodziny abp Wiesław Śmigiel. Zaznaczył, że wraz z laicyzacją postępuje rozpad małżeństw.

W pierwszą niedzielę po Bożym Narodzeniu w Kościele katolickim obchodzona jest Niedziela Świętej Rodziny. W tym roku przypada ona 28 grudnia.

PAP: Coraz więcej osób pozostaje w związkach bez zawarcia sakramentalnego małżeństwa. Co zmienia sakrament?

Przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Rodziny, abp Wiesław Śmigiel: Według Kościoła katolickiego sakrament małżeństwa nie jest zwykłą umową, którą można rozwiązać. Jest widzialnym znakiem niewidzialnej łaski, umacniającym i wspierającym związek kobiety i mężczyzny. Do ludzkiej miłości zostaje zaproszony Bóg, który tę miłość uszlachetnia, podtrzymuje, a nawet pomnaża. Dodaje sił i mądrości, aby pokonywać przeszkody życia rodzinnego.

Zobacz również:

Znaczenie sakramentu trudno zrozumieć bez wiary. Jest związkiem zawieranym na całe życie, by zapewnić dwojgu ludziom ochronę i trwałość oraz bezpieczeństwo ich dzieciom.

PAP: Skoro sakrament ma być wsparciem, dlaczego z roku na rok coraz więcej małżeństw się rozpada?

Abp W.Ś.: Kraje, w których zawiera się głównie związki cywilne, mają znacznie liczniejsze rozwody. Najwyższe ich wskaźniki odnotowujemy w Belgii, Luksemburgu, Hiszpanii i Francji, czyli w krajach od dawna dotkniętych laicyzacją. Zestawianie z sytuacją w innych państwach nie są pocieszeniem, ale pokazują tendencję, że wraz ze zeświecczeniem postępuje rozpad małżeństw.

W porównaniu do tych krajów Polska ma stosunkowo niski wskaźnik rozwodów, co niewątpliwie jest wynikiem silnych więzi rodzinnych, tradycji i siły sakramentu małżeństwa. Sakrament małżeństwa bardzo pomaga, ale nie gwarantuje sam z siebie trwałości związku, bo to nie magia, ale zaproszenie małżonków do współpracy z łaską Boga.

PAP: Czym różni się stwierdzenie nieważności małżeństwa od rozwodu?

Abp W.Ś.: Rozwód to rozkład pożycia małżeńskiego, rozwiązanie umowy pomiędzy ludźmi i potwierdzenie tego w sądzie.

W Kościele katolickim rozwodów nie ma. Jeśli sakrament małżeństwa został zawarty ważnie i dopełniony, to może go rozwiązać wyłącznie śmierć jednego z małżonków.

Odwołując się do sądu kościelnego, można jednak zbadać, czy małżeństwo zostało ważnie zawarte. W procesie kościelnym badane są okoliczności, które mogły uniemożliwić zawarcie małżeństwa sakramentalnego. W danym momencie nikt o ich istnieniu mógł nie wiedzieć lub mogły zostać zatajone.

Kodeks prawa kanonicznego określa wszystkie podstawy do stwierdzenia nieważności małżeństwa, które można ująć w trzy grupy: przeszkody zrywające, wady zgody małżeńskiej oraz wady formy kanonicznej. Jeśli z różnych powodów wierni mają wątpliwości co do ważności swojego małżeństwa, to mogą poprosić o pomoc w rozeznaniu konkretnej sytuacji sąd kościelny.

PAP: Jako powód rozpadu związku często wskazuje się niedojrzałość psychiczną jednej ze stron. Na ile przygotowania do sakramentu weryfikują dojrzałość ludzi i uzmysławiają im świadomość, czym jest sakrament małżeństwa?

Abp W.Ś.: Rzeczywiście niedojrzałość psychiczna, zwłaszcza emocjonalna, może być podstawą do stwierdzenia nieważności małżeństwa sakramentalnego.

Kodeks prawa kanonicznego mówi o niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn psychicznych. Nie chodzi o potoczną niedojrzałość, lecz o trwałą niezdolność psychiczną, która uniemożliwiała realizację celów małżeństwa w chwili jego zawierania, często wynikającą z problemów rodzinnych (np. alkoholizmu rodziców, doświadczenia przemocy) lub zaburzeń psychicznych. Proces sądowy jest skomplikowany, wymaga dowodów i diagnozy psychologicznej, a jego celem jest udowodnienie, że zgoda małżeńska była wadliwa.

Przygotowanie do małżeństwa na pewno pomaga rozeznać sytuację narzeczonych i uświadomić im ważność sakramentu, ale nigdy nie jest w stanie całkowicie wykluczyć wad i przeszkód. Ostatecznie kapłan przygotowujący i dopuszczający narzeczonych do małżeństwa winien mieć moralną pewność, która nie jest absolutna, że będzie ono zawarte ważnie i godziwie. Wymaga tego szacunek dla świętości małżeństwa.

PAP: Dlaczego Kościół dopuszcza sytuację, w której kapłan może zostać zwolniony z przysięgi życia w celibacie i wejść w związek małżeński, a w przypadku osób świeckich rozwód zamyka drogę do życia z innym partnerem? Dla części opinii publicznej to stosowanie podwójnych standardów.

Abp W.Ś.: Sakramenty święceń i małżeństwa mają sporo wspólnego, ponieważ są nastawione na zbawienie innych ludzi. Mówimy, że są one w służbie komunii. Przez służbę innym przyczyniają się także do zbawienia osobistego tych, którzy je przyjmują.

Jednak małżeństwo i kapłaństwo to z punktu widzenia prawa kanonicznego i praktyki Kościoła różne sytuacje. Mężczyzna, przyjmując sakrament święceń w Kościele katolickim, zobowiązuje się do życia w celibacie. Święcenia zatem stanowią przeszkodę do zawarcia małżeństwa, ale ta przeszkoda pochodzi z prawa kościelnego, czyli ludzkiego, a nie Bożego, dlatego po przeniesieniu do stanu świeckiego można od niej uzyskać dyspensę.

Celibat dla kapłanów wprowadzono dopiero na Soborze Laterańskim II w 1139 r. Warto zwrócić uwagę, że obowiązek jego zachowania, czyli życia bezżennego, może zostać zmieniony i co jakiś czas jest przedmiotem dyskusji. W Kościołach wschodnich, także katolickich, kandydaci do święceń mogą przed przyjęciem święceń diakonatu zawrzeć związek małżeński.

W przypadku sakramentu małżeństwa sprawa wygląda inaczej. Nierozerwalność małżeństwa oparta jest na nauce Chrystusa, a więc jest to prawo Boże, a nie ludzkie, dlatego nie ma możliwości uzyskania od niej dyspensy. Tu nie ma podwójnych standardów, ale jest inna sytuacja prawna i teologiczna.

PAP: Pod jakimi warunkami osoby żyjące bez sakramentu małżeństwa mogą przystąpić do komunii św.?

Abp W.Ś.: Jeśli są to osoby żyjące razem bez sakramentu małżeństwa i nie mają przeszkód, to powinny uregulować swoją sytuację, czyli zawrzeć sakramentalny związek. Dopiero wówczas mogą przystąpić do komunii św.

Natomiast wierni związani wcześniej węzłem małżeńskim nie mogą zawrzeć nowego małżeństwa sakramentalnego z osobą, z którą pozostają w związku pozasakramentalnym. Mogą wejść na drogę rozeznania swojej sytuacji. Powinno ono najpierw prowadzić do udzielenia na drodze kościelnego procesu sądowego odpowiedzi na pytanie, czy można stwierdzić nieważność pierwszego związku małżeńskiego.

Jeśli nieważność nie może zostać stwierdzona, można kontynuować rozeznanie o charakterze pastoralnym. To zadanie wymaga pomocy duszpasterza. Trzeba rozeznać, czy osoby żyjące w nieuregulowanych związkach zachowują wierność, poświęcają się dla dzieci, angażują się w życie chrześcijańskie, są świadome nieprawidłowości swego związku i życia w grzechu oraz czy pragnęłyby zmienić sytuację, w której się znajdują.

Takie rozeznanie może prowadzić do coraz głębszych form integracji ze wspólnotą kościelną. Powinno ono mieć formę indywidualnego i długotrwałego kierownictwa duchowego. Podjęcie odpowiedniej decyzji – wspólnie przez kierownika duchowego i zainteresowaną osobę – powinno być owocem procesu rozeznania, a nie jednego czy nawet kilku spotkań. Niektóre diecezje opracowały jeszcze bardziej szczegółowe wskazania, jak należy w takich sytuacjach postępować.

PAP: Wyrok TSUE z 25 listopada 2025 r. stwierdza, że Polska ma obowiązek uznać małżeństwa jednopłciowe zawarte legalnie w innych krajach UE. Jakie jest oficjalne stanowisko Kościoła katolickiego wobec związków jednopłciowych?

Abp W.Ś.: Jest ono jasne i wielokrotnie przypominane.

Kongregacja Nauki Wiary w 2003 r. wyraziła swoje stanowisko w tej sprawie: szacunek dla osób homoseksualnych nie może w żadnym wypadku prowadzić do aprobowania zachowania homoseksualnego albo do zalegalizowania związków jednopłciowych.

Prawne uznanie związków jednopłciowych albo zrównanie ich z małżeństwem oznaczałoby nie tylko aprobatę zachowania wewnętrznie nieuporządkowanego i w konsekwencji uczynienie go modelem dla aktualnego społeczeństwa, ale też zagubienie podstawowych wartości należących do wspólnego dziedzictwa ludzkości. Kościół nie może nie bronić tych wartości ze względu na dobro ludzi i całej społeczności.

Małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. A przemawiają za tym, oprócz argumentów religijnych, także racje wynikające z prawa naturalnego. Związek kobiety i mężczyzny jest także nastawiony na urodzenie i wychowanie dzieci. Poza tym ochrona małżeństwa jest zapisana w Konstytucji Polski, która stwierdza w art. 18, że „małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”.

Skoro tak stanowi najważniejszy akt prawny, to należy oczekiwać, że państwo będzie promowało i broniło małżeństwa kobiety i mężczyzny. Dopełniające się w nim role: macierzyństwo i ojcostwo, które stanowią również polskie wartości konstytucyjne, nie są stereotypami kulturowymi, ale fundamentem życia człowieka i społeczeństwa, zgodnie z wolą samego Stwórcy. Trzeba także pamiętać, że odpowiedzialność za rozwiązania prawne i administracyjne leży po stronie tych, którzy prawo stanowią i odpowiadają za praktykę stosowaną w polskich urzędach.

Rozmawiała Magdalena Gronek (PAP)

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Przewodniczący Rady KEP ds. Rodziny: Polska ma niski wskaźnik rozwodów w porównaniu z Zachodem (wywiad)"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]