Historia trudna do uwierzenia...
Limanowa. 21 listopada 2012 roku 23-letni Mariusz z Młyńczysk spadł na budowie w Limanowej. Stracił czucie od pasa w dół. Na miejsce nie wezwano karetki, odwieziono go busem do szpitala. Po długiej operacji i pobytach w szpitalu walczy by mógł chodzić. Ma wiarę, że się mu uda, na przeszkodzie może stanąć brak pieniędzy.
O sprawie 23-letniego Mariusza, który spadł na ziemię w listopadzie z budów w Limanowej pisaliśmy już kilkukrotnie. Po kilku dniach od wypadku policja chciała umorzyć postępowanie, ze względu na 'brak znamion czynu zabronionego'. Policja podczas swoich czynności ustaliła, że mężczyzna na budowie nie był zatrudniony, a przyjechał tam tylko z kilkoma innymi osobami, które miały być wykonawcami więźby dachowej. Sprawa nie została jednak umorzona, gdyż nie zgodziła się na to Prokuratura Rejonowa w Limanowej. Rozpoczęto śledztwo. Na początku stycznia Prokuratura postawiła zarzuty kierownikowi budowy i pracodawcy, które dotyczą spowodowania wypadku przy pracy w następstwie którego 23-latek doznał ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Kolejny zarzut dotyczy złośliwego i uporczywego naruszania prawa pracy poprzez niezgłoszenie pracownika do ubezpieczenia. Oprócz tego przedsiębiorca usłyszał zarzut fałszywych zeznań przed Państwową Inspekcją Pracy. Pracodawca nie przyznał się do winy i tłumaczył, iż nie wiedział o takiej osobie na budowie, natomiast kierownik budowy częściowo przyznał się do stawianych zarzutów, dodał też, iż pracodawca wiedział o zatrudnieniu takiego pracownika, gdyż sprawa była mu zgłaszana.
23-letni Mariusz z Młyńczysk teraz sam opowiada o tym co przeżył i prosi o pomoc, bo chce chodzić.
- Wypadek miałem 21 listopada na budowie w centrum Limanowej, gdzie wcześniej pracowałem już dwa miesiące – mówi przykuty do łóżka z którego ma nadzieję jeszcze sam wstawać. - Byłem pomocnikiem budowlanym. W dniu wypadku, na trzeciej kondygnacji, czekaliśmy na beton, którego transport się spóźniał. Chciałem więc rozszalować mur. Ustawiłem drabinę malarską, bo nie mogłem tam dostać z płyty, wyszedłem na nią, ale ta w pewnym momencie się złożyła, spadłem poza mur. Poczułem jeszcze rękę kolegi na plecach, który chciał mnie ratować, ale nie miał mnie szans utrzymać. Spadłem na ziemię. Według mnie łącznie z drabiną, było to około 13 metrów.
W momencie zderzenia się z ziemią stracił czucie od pasa w dół. W to co wydarzyło się później jest nie do pomyślenia.
- Jak spadłem na ziemię (od strony ulicy) popatrzyłem do góry, zobaczyłem wypatrujących na mnie chłopaków – mówi. - Dwie osoby zbiegły na dół. Wzięli mnie za ręce i nogi i wynieśli do budynku na pierwszą kondygnację. Z głowy leciała mi krew, bo gwoździe leżące na ziemi wbiły mi się na szczęście tylko pod skórę. Nie wiedzieli co robić, czy wezwać karetkę, czy co. Zadzwonili po kierownika, który nie wyraził zgody na karetkę, bo były problem z policją i stwierdził, by przewieźć mnie do szpitala prywatnym samochodem, którym dojeżdżaliśmy do pracy. Nie było szans by mnie tam włożyć, więc wybrano samochód dostawczy. Znosili mnie z budowy w czterech – za nogi i ręce. W trakcie znoszenia po desce wszyscy się przewrócili i razem ze mną upadli. Włożyli mnie do samochodu, leżałem na boku, nogi gdzieś wrzucone do góry. Dotarliśmy do szpitala, gdzie dostali reprymendę od lekarza za to co zrobili.
W szpitalu rozpoczęły się badania. Okazało się, że Mariusz ma uszkodzony rdzeń kręgowy, zmiażdżonych sześć kręgów, jeden spękany i połamane udo. Jeszcze tego samego dnia trafił do szpitala im. Rydygiera w Krakowie. - O 22. zaczęła się operacja, która trwała 13 godzin - mówi Mariusz. - W jej trakcie, jak mi później mówiono dwa razy „odpływałem”, przez co przerywali operację, by mnie ratować. Znajomi się śmieją, że nie chcieli mnie „u góry” i wracali do żywych.
Po udanej operacji trafił na trzy tygodnie na OIOM, gdzie leżał pod respiratorem. Stamtąd trafił na chirurgię urazową. - Chciałem się w Krakowie dostać na rehabilitację, początkowo powiedziano, że mnie przyjmą, ale ostatecznie odesłano mnie do Limanowej – mówi. W limanowskim szpitalu leżał kolejne trzy tygodnie. - Miałem problemy z gorączką, wodę w płucach – wspomina. W styczniu trafił na Oddział Rehabilitacji Neurologicznej 'RehStab'.
- Na początku nie miałem w ogóle czucia w nogach, ale lekarze powiedzieli mi, że jeśli rdzeń będzie się odbudowywał, to do pół roku może ono wrócić - mówi. - Część – na udach - już wróciła. Jak trafiłem do Limanowej nie umiałem sam siedzieć, czy butelki z wodą podnieść . Teraz, po trzech miesiącach rehabilitacji (wczoraj minęła 85 doba – wyliczał – przyp. red.), umiem już przesiąść się na wózek, czy wrócić z niego na łóżko. Wierzę, że będę jeszcze chodził, tylko muszę mieć rehabilitację. Ta z NFZ kończy mi się koło 20 maja. Na dalszą mnie po prostu nie stać. Pracowałem przeważnie na czarno, bo wie pan jak to u nas jest. Na początku tej budowy od razu nam powiedziano, że jak przyjdzie inspekcja to “lepiej żebyśmy zniknęli”. Teraz rodzina dostaje 153 zł dodatku na mnie, więc skąd opłacić kolejne rehabilitacje? Koledzy z ekipy po wypadku u mnie się już nie pojawili, właściciel też.
Mariusz liczy teraz na ludzi dobrej woli, którzy pomogą mu... stanąć na nogi.
- Wierze, że będę chodził, ale potrzebuje tej rehabilitacji, gdybym chodził chociaż o kulach... - mówi.
Do tematu będziemy powracać.
Może Cię zaciekawić
PGG obniża ceny węgla
Jak wynika z informacji na stronie sklep.pgg.pl, obniżka na groszki obowiązuje od 5 listopada do 20 grudnia br. i dotyczy wybranych, oznaczonych pro...
Czytaj więcejPallotyn abp Adrian Galbas nowym metropolitą warszawskim
W lutym 2025 r. kard. Nycz skończy 75 lat i osiągnie wiek emerytalny. Mimo tego już w grudniu 2023 r. złożył na ręce papieża rezygnację z urz...
Czytaj więcejWypadek szkolnego busa; dwoje dzieci w szpitalu
„Pozostałe dzieci, które podróżowały busem, zostały zabrane przez opiekunów z miejsca zdarzenia” – poinformował rzecznik małopolskiej s...
Czytaj więcejGęsta mgła i śliskie drogi: ostrzeżenie meteorologiczne na najbliższe godziny
Według najnowszych danych, mieszkańcy regionu powinni przygotować się na warunki ograniczające widoczność. Gęsta mgła, której występowanie ...
Czytaj więcejSport
Klaudia Zwolińska z brązowym medalem Mistrzostw Świata!
Pochodząca z Kłodnego (gmina Limanowa) Klaudia Zwolińska zdobyła przed chwilą brązowy w Mistrzostwach Świata w kajakarstwie górskim (K1) ...
Czytaj więcejWiększość nie wypełnia zaleceń odnośnie aktywności fizycznej
Na jego podstawie można stwierdzić, że ćwiczą przede wszystkim ludzie młodzi, z przewagą mężczyzn, osoby pracujące, z miast powyżej 200 tys...
Czytaj więcejHokej na lodzie w Tymbarku: wskrzeszają piękną sportową tradycję
Spotkanie trwało II tercje, a na koniec zawodnicy zaserwowali widzom dodatkowe rzuty karne Spotkanie komentował Marian Jaroszyński, który na...
Czytaj więcejDwunasty zawodnik – wspólny apel wojewody małopolskiego i klubów piłkarskich
Wspólny apel podpisali: wojewoda małopolski Łukasz Kmita, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja oraz wiceprezes Wisły Kraków SA M...
Czytaj więcejPozostałe
Ks. Michał Olszewski składa podziękowania
Kochani! "Widzę dom, w nim otwarte drzwi, Ojciec czeka na mnie w nim, woła mnie, wiem, że mogę wejść, On opatrzy rany me." Słowa tej pieś...
Czytaj więcejDziś w Kościele obchodzona jest uroczystość Wszystkich Świętych
W uroczystość Wszystkich Świętych Kościół wspomina wszystkich wiernych, którzy po śmierci osiągnęli zbawienie i przebywają w niebie, takż...
Czytaj więcejTerytorialsi ćwiczyli w zakładzie produkcyjnym
Ćwiczenia obejmowały symulacje scenariuszy związanych z potencjalnym wtargnięciem grup dywersyjno-rozpoznawczych, co miało przygotować żołnier...
Czytaj więcejOd czwartku na drogach będzie więcej policyjnych patroli
Komenda Główna Policji zwróciła uwagę, że zbliżający się okres Wszystkich Świętych zawsze charakteryzuje się dużym natężeniem ruchu poj...
Czytaj więcej
Komentarze (64)
Nie moge wrecz uwierzyc w historie po upadku.
Jak mozna byc takim lekkomyslnym czlowiekiem??
Zachowania kierownika, szefa nawet nie komentuje. Nie wezwiemy karetki, bo beda problemy?? Czlowiek w takim stanie a oni martwia sie o problemy z prawem? Czy ludzie az tak chca sie dorobic na krzywdzie innych?? To sie w glowie nie miesci, bynajmniej mojej.
Zycze Ci kolego duzo sily i obys szybko stanal na wlasne nogi.
TOP dobrze, że o tym piszesz, może uda się pomóc Mariuszowi po tym co przeszedł. Może jesteś w stanie dowiedzieć się więcej ile i dokładnie czego potrzeba Mariuszowi, żeby stanął na nogi i by cała ta sprawa nabrała szczęśliwego zakończenia.
Daj chlopakowi szanse jesli masz odrobine HONORU !!!
Kasa to nie wszystko,wazniejsze jest zdrowie !!!!
Moze sam sie kiedys o tym przekonasz.
Panie/Pani Niepis, pisze Pan/Pani: 'gdzie byli jego przełożeni, że mógł się w pracy upić?'. Wnioskuję, że jest Pan/Pani w wieku szkolnym i pewnie jeszczenie nigdy nie pracował/ła i nie wie, że rolą pracownika jest odpowiedzialne podchodzenie do wykonywania swoich obowiązków a rolą pracodawcy nie jest zapobieganie piciu przez pracowników, bo to określają podstawowe zasady pracy. Tyle się mówi o 'złych' pracodawcach a tak niewiele o nieodpowiedzialnych pracownikach. Niestety takie teksty, że pracowadca jest odpowiedzialny za trzeźwość pracownika nie pomagają na rynku pracy :(
Zachęcam do obiektywnego spojrzenia na sprawę i postawienia się w roli pracodawcy, który jest oskarżany, że nie zapobiegł nieodpowiedzialnemu zachowaniu swojego pracownika.
A tak w ogóle to jakim prawem osoba nie zatrudniona ( jak twierdzi kierownik) mogła wejść na teren budowy?
gdzie w tym momencie były osoby nadzorujące pracę??????
KONIECZNY DO POMOCY JAKIŚ PRAWNIK!!!!!!!!
Pijany, czy nie ważne jest to że potrzebuje teraz naszej pomocy.Jeśli nie chcesz angażować się w tą akcje to może się nie wypowiadaj. Nie byłeś tam , nie wiesz jak było a relacja ludzi to nie wszystko. Ciekawa jestem tylko czy Ty będąc w takiej sytuacji nie prosił byś o pomoc ....
Ci krzykacze, którzy najchętniej zlinczowaliby wszystkich znają tylko relację jednej strony i łatwo im wydawać wyroki.
pozdrawiam
Nie jest tak.
To jest brak odpowiedzialności za siebie i innych. Nie można tego nie zauważyć. Ten wypadek powinien nam wszystkim uświadomić, że sięganie po alkohol w pracy zagraża naszemu życiu i zdrowiu.
Stało się i się nie odstanie.
Chłopak potrzebuje bezsprzecznie pomocy.
Nie usprawiedliwia to jednak faktu, że nie powinniśmy to negować.
To jest głupota i brak odpowiedzialności tak ze strony samego Mariusza jak i pracodawcy.
Jest wszystko oki gdy nic się nie stanie. W chwili wypadku to pracodawca jest winien i nie ma żadnego tłumaczenia,że jest inaczej.
Czy nie jest tak ,że przychodząc do pracy sami chcemy wyższego wynagrodzenia i nie zależy nam na ubezpieczeniu ?.
Pracodawca mógł zgłosić do ubezpieczenia chłopaka nawet w dniu wypadku ma 7 dni na zgłoszenie do ZUS.
Przyznałby się jednak tym samym, że nie zrobił tego wcześniej.
Nie znamy zdania pracodawcy. Natomiast nie wierzę w to, że zamiast serca ma kamień i nie chce pomóc w rehabilitacji.
Akurat ten pracodawca zawsze pomagał pracownikom i potrzebującym pomocy nawet nie związanymi z firmą .
Sam niejednokrotnie prosząc o pomoc dla innych od tego pracodawcą taką pomoc otrzymywałem.
Coś musi być nie tak, że Ten pracodawca przyjął taką formę w opisywanej sprawie.
Poczekajmy na zdanie drugiej strony.
Mariuszowi potrzebna jest pomoc, można zorganizować akcję pomocy każdy z nas wpłaci po tyle na ile go stać.
Myślę, że i właściciel firmy którego krytykujecie pomoże w rehabilitacji, bo pomagał bezinteresownie innym wielokrotnie.
Re: ekipa budowlana2012-03-29 09:49:06
Polecam solidną, dokładną i rzetelną ekipę budowlaną, to są namiary na Pana Pawła tel. 500 455 273, 18 3335 718.
pablo0208
To normalne, że gdy wydarza się tragedia i chłopak może do końca życia nie odzyskać sprawności, w każdym rodzi się współczucie. Ja też współczuję chłopakowi ale także pracodawcy i wszystkim, którzy tę tragedię odczuwają osobiście.
Niestety artykuły na Limanowa.in są z reguły jednostronne i z góry wskazujące wyroki w każdej sprawie. Potem podłączają się pod to internauci i bardzo szybko historia staje się całowicie jasna, wyjaśniona i oczywiście winni są wskazani. Dobrze, że tak nie wyglądają Sądy, bo mielibyśmy w Polsce 'Sądy dwugodzinne' i winni trafialiby za kraty. Dlatego występuję trochę w roli adwokata drugiej strony, aby poszukać równowagi w ocenie sytuacji.
Z większości komentarzy wyłania się wniosek: 'Spadł bo był zatrudniony na czarno.' Moim zdaniem spadł, bo był pijany, a to, że był zatrudniony na czarno to inna sprawa. Kto, bo zapewne nie redaktor portalu zadał sobie trud, aby dowiedzieć się, z jakiego powodu człopak pracował na czarno? A może chciał więcej 'na rękę'? A może wolał płacić mniejsze ubezpieczenie na KRUSie? A może jego ojciec pobierał rentę z KRUS i szkoda byłoby ją stracić? Niestety na tym portalu nie często sytuacje opisywane są dogłębnie z analizą ludzkich motywów. Łatwiej napisać trochę chwytliwych sloganów, aniżeli szczegółowo przyjrzeć się sprawie.
Pozdrawiam i życzę wszystkim, którzy tak oczerniają pracodawcę i wybielają pracownika, aby kiedyś mieli swoje firmy, zatrudniali ludzi i choć raz przeżyli taką nagonkę. Może wówczas staną się bardziej obiektywni.
To prawda, że zatrudnienie można zgłosić do siedmiu dni, ale pracownik nie ma prawa wejść na stanowisko pracy bez szkoleń stanowiskowych i badań lekarskich. Nie miało prawa go tam być i miał tego dopilnować kierownik.
Już pomijając fakt, że dwa miesiące to jest trochę więcej niż siedem dni.
Tak samo jak kierownik ma obowiązek nie dopuścić do pracy nietrzeźwego. Bezpośredni przełożony nie może się wytłumaczyć prostym 'nie wiedziałem' bo jego zadaniem jest wiedzieć. 'Wiedzieć' to jego praca i musi jakoś logicznie wyjaśnić czemu swojej pracy nie wykonał. Stan nietrzeźwości w pracy jest warunkiem wystarczającym do natychmiastowego zerwania umowy z pracownikiem. Ale to bez znaczenia bo nie było czego zrywać.
Kolejne zamydlanie - że to była brygada zewnętrzna miało by sens gdyby Ci ludzie przyszli tam jako firma zewnętrzna, dostarczyli dokumenty firmy, mieli podpisaną umowę i rozliczali się poprzez Fakturę.
I wreszcie najgłupszy argument - sam chciał na czarno.
Jeśli prowadzisz firmę uczciwie , nie oszukujesz i nie kradniesz to nie tylko nie zatrudniasz ludzi na czarno ale nawet nie bardzo masz jak. Bo skąd bierzesz pieniądze na wypłatę wynagrodzeń?
Ogólnie to prawie wszystko da się zwalić na kierownika bo trudno jest udowodnić że coś się dzieje za wiedzą lub nawet z polecenia pracodawcy. W tej sprawie dodatkowa trudność jest taka że wynagrodzenie za pracę na czarno też nie będzie nigdzie ewidencjonowane. Ale ustalenie skąd pochodziły pieniądze za dwa miesiące pracy nie jest zadaniem ponad siły policji i prokuratury.
Co do samych okoliczności po wypadku to wiadomo, że głupota ludzka jest bezgraniczna.
Odnośnie komentarza 47. Jeżeli chłopak był od dwóch miesięcy zatrudniony to jak ktoś 'doradza' jeżeli pracodawca w dniu wypadku zgłosiłby jego zatrudnienie bo miał 7 dni na to, to według mnie byłoby to usiłowanie wyłudzenia świadczenia poprzez poświadczenie nieprawdy. A nakłanianie tego pracodawcy do takiego czegoś jest podżeganiem. Tylko nie wiem czy post factum się liczy. Więc dziwię się 'doradzającemu' że takie rzeczy wypisuje.
Ja uważam, że wina leże w 100 % po stronie pracodawcy i jego przedstawicieli. Nie powinien zatrudniać na czarno, jeśli podejrzewał że jest pod wpływem to nie powinien pozwolić aby pracował w takim stanie. Gdy stał się wypadek to powinien nakazać lub sam bezwzględnie wezwać pomoc. Ale po co jest taniej itd. I w d....ie to mam czy był tam kierownik budowy itd. Jeśli właściciel firmy pozwala na takie praktyki to jest winien dziadostwa na które pozwala.