- Mamy do czynienia z ogromną frustracją, agresją, z patologią która goni patologię. I mówię tu o społeczności romskiej, o mojej społeczności - tak po wizycie na osiedlu romskim w Koszarach, które nazywa „trzecim światem”, mówiła dr Joanna Talewicz-Kwiatkowska z UJ podczas ostatniego posiedzenia sejmowej komisji ds. mniejszości narodowych i etnicznych.
Z jej ust padło wiele poważnych, niekiedy gorzkich słów, ale też propozycje poprawienia sytuacji i podjęcia działań, które spowodują prawdziwą integrację. Dosadnie o sytuacji Romów mówiła też posłanka Danuta Pietraszewska. - Psie budy wyglądają lepiej niż domy tych ludzi. Oni tam żyją jak zwierzęta - mówiła o Romach z Koszar.
Podczas ostatniego posiedzenia sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych, które odbyło się 8 marca, jej członkowie mieli okazję zapoznać się z informacją Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji na temat aktualnej sytuacji mniejszości romskiej w województwie małopolskim. Parlamentarzyści chcieli dowiedzieć się jak wyglądają warunki w jakich żyją Romowie.
- Romowie to najczęściej odwiedzana przez komisję mniejszość. Bywaliśmy wielokrotnie tam na miejscu, by sprawdzić jak Romowie żyją, a dziś chcemy się dowiedzieć, czy od czasu naszej bytności w Małopolsce coś drgnęło, czy coś się zmieniło na lepsze - mówiła prowadząca obrady posłanka PO, Danuta Pietraszewska.
Ubiegłoroczną realizację w Małopolsce rządowego programu integracji społeczności romskiej przedstawiła Agata Wojnowska, pełnomocnik wojewody ds. mniejszości narodowych i etnicznych.
Jak mówiła, dla gminy Limanowa przekazano środki na objęcie terenu osiedla monitoringiem. - Niestety, nastąpił zwrot dotacji na poziomie 200 tys. zł. Jedna rodzina była zainteresowana, wspólnie z gminą poszukiwała mieszkania, jednak finalnie nie doszło do realizacji tego zakupu - podała pełnomocnik. Wspomniała o zwrocie dotacji także w przypadku miasta Limanowa. - Dotacja w wysokości 600 tys. zł nie została wykorzystana, planowano zakup lokali mieszkalnych dla trzech rodzin romskich, ale te projekty w trakcie realizacji napotykały na protesty mieszkańców proponowanych lokalizacji lub też samym rodzinom romskim te lokalizacje nie do końca odpowiadały - informowała parlamentarzystów Agata Wojnowska. Mówiła też o osadzie romskiej w Maszkowicach w gminie Łącko.
Ogółem dla województwa małopolskiego w ubiegłym roku z rządowego programu integracji przewidziano środki w wysokości 4 mln 59 tys. zł. Wykorzystano 2 mln 793 tys. zł na cztery dziedziny finansowania programu integracji – edukację, pracę, zdrowie i mieszkalnictwo. Zadana w tej ostatniej dziedzinie zrealizowano w nieco ponad 50%. - Nie wyszły nam zakupy dla mniejszości romskiej - przyznał Józef Różański, dyrektor Departamentu Wyznań Religijnych oraz Mniejszości Narodowych i Etnicznych w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Na ten rok małopolski budżet programu romskiego to 4 mln 222 tys. zł. Pieniądze wystarczą na zrealizowanie 80 zadań. - Chcemy pomóc, wspólnie z wójtami, ale mamy mnóstwo monitów, telefonów, pism mówiących o pomocy dla Romów. Ostatnio 350 mieszkańców miejscowości Koszary protestowało przeciwko pomocy dla tej mniejszości. Myślę że to jest największy problem dla samorządów. Już nie wspominam o sprawie Limanowa kontra Czchów, która jest w sądzie administracyjnym - mówił Józef Różański.
Następnie głos zabrała dr Joanna Talewicz-Kwiatkowska, mieszkanka Krakowa, przedstawicielka społeczności romskiej, pracująca na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jej wypowiedź dla wielu parlamentarzystów mogła okazać się zaskakująca. Przede wszystkim, zwróciła ona uwagę na brak wymiernych efektów wydatkowania środków na realizację programu.
- Przez wiele lat uczestnicząc w posiedzeniach tej komisji przyzwyczaiłam się poniekąd do ich przebiegu. Państwo mówicie o realizowanych programach, o wydawanych milionach, o liczbach i to wszystko fajnie wygląda. Ale chyba nigdy nie mówicie państwo o efektach wydawanych przez milionów - zwróciła się do parlamentarzystów. - Ostatni raz w Koszarach byłam 10 dni temu. Rzeczywiście jest tam monitoring (sfinansowany ze środków rządowego programu integracji – przyp. red.). Ten monitoring wcale nie ma powodować tego, by ci ludzie czuli się bezpieczniej. Raczej tam nikt nie wchodzi, bo osoby spoza tej osady boją się tam wejść. Ja też czasem boję się tam wejść - przyznała. - To jest miejsce niebywałe. Ja nazywam to trzecim światem, chociaż to trochę niepoprawne politycznie, bo który jest pierwszy? Ale ludzie tam żyją, proszę wybaczyć to wyrażenie – w gównie. Bardzo przepraszam. W szambie. Leje się szambo, to a propos inwestycji kanalizacyjnych. Ci ludzie mają ten problem od dwóch lat i wiem, że pewne prace miały być wykonane, ale Romowie się nie zgodzili. Romowie nie życzą sobie godnie żyć.
- Ten program ma służyć integracji? Nie ma mowy o żadnej integracji. Gdy dzieci idą do szkoły, dorośli wychodzą poza osadę, oczywiście spotykają się z ostracyzmem społecznym, ale też sami są niezwykle sfrustrowani, tam jest bardzo dużo agresji i złości. Moja wypowiedź wcale nie ma na celu przedstawienia biednej i uciskanej mniejszości. Mamy do czynienia z ogromną frustracją, agresją, z patologią która goni patologię. I mówię tu o społeczności romskiej, o mojej społeczności - kontynuowała.
Oceniając program, dr Joanna Talewicz-Kwiatkowska zauważyła że konieczne jest podejmowanie różnorodnych działań w celu wyrównania szans dla przedstawicieli społeczności romskiej. I choć zdaje sobie sprawę, że tzw. program romski pomaga wielu osobom, to jej zdaniem efekty podejmowanych działań są nieproporcjonalne do wysokości wydatkowanych kwot.
- Mamy do czynienia z wykluczeniem społecznym, marginalizacją, agresją, które są tykającą bombą. I ona kiedyś wybuchnie. A państwo w międzyczasie będziecie odczytywać cyfry, liczby zrealizowanych projektów, założenia kolejnych. I będziecie państwo odczytywać protesty mieszkańcom, którym wcale się nie dziwię. Ja też nie chciałabym mieć takich sąsiadów - przyznała. Mówiła też, że należałoby wsłuchać się w prawdziwe potrzeby społeczności romskiej, by zmiany szły w odpowiednim kierunku.
W dalszej części obrad posłanka Danuta Pietraszewska wspominała ubiegłoroczną wizytę w miejscowości Koszary, mówiąc że tamtejsi Romowie żyją „jak zwierzęta, w ekstremalnych warunkach”. Zaproponowała, by ich dotychczasowe domostwa zostały zburzone, a w ich miejsce postawione nowe budynki, zamiast szukać domów dla romskich rodzin w innych gminach.
- Trzeba powiedzieć otwarcie: ci ludzie żyją w warunkach ekstremalnych. Powiem, że psie budy wyglądają lepiej niż domy tych ludzi. Byliśmy na terenie, do którego oni są przyzwyczajeni, z którym są związani, więc może trzeba iść tą drogą? Może trzeba wyburzyć te, ani to szałasy to domy, trudno powiedzieć, i tam wybudować takie domostwa, w których będą godnie żyli. A oni tam żyją jak zwierzęta, przepraszam, ale tak właśnie jest - stwierdziła Pietraszewska.
Poseł podkreślała, że sytuacja małopolskich Romów jest wstydem dla całego kraju, bo w innych regionach Polski Romowie radzą sobie znacznie lepiej, a wynikać ma to m.in. z tego, że w Małopolsce żyje „specyficzna” grupa Romów. - Nie można rozkładać rąk i mówić „Ale my tam daliśmy worek pieniędzy”, tylko stwierdzić że ten worek powinien być inaczej wykorzystany - powiedziała.
Głos zabierali też inni członkowie komisji. Jeden z posłów przypomniał sytuację, którą zobaczył w romskiej osadzie w Maszkowicach. Kilku młodych Romów stało nad fachowcami wykonującymi remont w ich domu, ale sami nie garnęli się do pracy. Wspominał też, że Romowie potrafili zadzwonić do wójta z informacją, że „cegły przywieźli”, a wójt powinien zorganizować ludzi do ich rozładunku. Podkreślano więc, że społeczność romską trzeba zaangażować w realizację programu.
W dalszej części dr Joanna Talewicz-Kwiatkowska wspominała, że w latach 2009 – 2011 prowadziła badania nad efektami programów pomocowych dla Romów, do doktoratu obronionego w 2011 roku. Jak mówiła, nie podając jednak nazwy miejscowości, była świadkiem gdy do osady romskiej na południu Polski przyjechali fachowcy wykonywać remont.
- Fachowcy rozłożyli sprzęt i wzięli się do pracy. W tym czasie Romowie, w stu procentach bezrobotni, wyszli przed swoje domostwa, rozłożyli krzesełka i stoliki, wyciągnęli karty i papieroski, zrobili kawkę i mnie zaprosili. Było bardzo przyjemnie - mówiła z sarkazmem Talewicz-Kwiatkowska. - Rozmawiałam później z sąsiadami, osobami które nie mają pochodzenia romskiego. I jedna z nich powiedziała mi: „Jak my się mamy nie denerwować? Ja całe życie haruję, okna sobie wymienić nie mogę, a im się płaci za pochodzenie, za nieróbstwo?” - wspominała adiunkt UJ.
Aby to zmienić, jej zdaniem potrzeba działań na różnych płaszczyznach, ale przede wszystkim aktywizacji Romów i nauczenia ich wartości pomocy którą otrzymują. - Dając pieniądze, finansujemy ich roszczeniowość - stwierdziła.
Według danych pochodzących z przeprowadzonego w 2011 r. Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań, narodowość romską zadeklarowało ponad 1,7 tys. mieszkańców województwa małopolskiego. Najliczniejszy odsetek osób należących do mniejszości romskiej zanotowano w gminie wiejskiej Bukowina Tatrzańska. Stosunkowo duże skupiska Romów znajdują się także w krajowskiej dzielnicy Nowa Huta, Tarnowie, Oświęcimiu, Nowym Sączu, Andrychowie, Limanowej i Wadowicach.
Retransmisja posiedzenia Komisji MNE:
Zobacz również:
Komentarze (23)
Krzywe drewno nigdy nie będzie proste...
Znaczna część Romów żyje na normalnym i wysokim standardzie, lecz pozostali mają sytuację materialną taką na jaką sobie zapracowali: nieróbstwo, alkoholizm, i wiele negatywnych zachowań. JAK MOŻNA POMAGAĆ TYM, CO NA ZMIANĘ WŁASNEJ MENTALNOŚCI NIGDY NIE SĄ W STANIE SIĘ ZDECYDOWAĆ.
'Kilku młodych Romów stało nad fachowcami wykonującymi remont w ich domu, ale sami nie garnęli się do pracy. Wspominał też, że Romowie potrafili zadzwonić do wójta z informacją, że „cegły przywieźli”, a wójt powinien zorganizować ludzi do ich rozładunku.'
BEZTROSKIE ŻYCIE CYGANÓW. :)))
'Dając pieniądze, finansujemy ich roszczeniowość - stwierdziła.' to już więcej nie trzeba dodawać.
Zabrać im zasiłki socjalne i wg Pisma św. 'kto nie chce pracować niech też nie je' AMEN
proszę redakcje o uzyskanie info od burmistrza ile kosztuje miasto utrzymanie jednego roma.
Nie ma się co dziwić ,ze nie chcą robić skoro wszystko dostaja pod nos i jeszcze wybrzydzają.