Gessler uratowała pizzerię przed bankructwem

Brud, pleśń, „zasikane kanapy”, pracownicy zatrudnieni na czarno, fajtłapowaty i nieodpowiedzialny właściciel… - taki obraz sądeckiej pizzerii pokazała w programie „Kuchenne Rewolucje” Magda Gessler określając ją jako „jedną wielką ruinę”, „burdel” i „g..o”.

- Niech pan sobie to posprząta najpierw, niech sobie pan to wyremontuje! Przecież, k…a, ja remontów generalnych nie robię. K…a, czego pan ode mnie chce?! Cała fasada jest do zlikwidowania! Jak można mnie wprowadzić w taki burdel! Campo di fiori? Campo di merda (tłum.: pole g...a)! Syf, kiła i malaria… – Magda Gessler już od pierwszych chwil nie szczędziła ostrej krytyki Piotrowi Glempowi – właścicielowi pizzerii Campo di Fiori od piętnastu lat działającej przy osiedlu Wojska Polskiego w Nowym Sączu.

Widok „zasikanych i porozrywanych kanap”, smród i bałagan były dla znanej restauratorki tak odpychające, że podczas pierwszej wizyty w pizzerii nie odważyła się niczego spróbować. Nie mogła uwierzyć, że miejsce, w którym podaje się posiłki wygląda tak niechlujnie. W furii opuściła lokal żądając, aby na drugi dzień był dokładnie posprzątany.

Jednak obsługa pizzerii, mimo całej nocy spędzonej na porządkach, nie podołała wymaganiom Magdy Gessler, co do reszty ją rozsierdziło. Zażądała więc wyrzucenia wszystkich mebli, wyszorowania brudnego pieca, powyrzucała z szafek niedomyte naczynia, wytknęła zły stan toalety i od dawna nieczyszczone płytki w kuchni, a w furii oblała pana Piotra brudną wodą z wiadra.

Przy okazji, pracownicy ujawnili przed kamerami, że pizzeria regularnie dostaje mandaty i upomnienia z sanepidu, jest nachodzona przez komorników, a niemal cała obsługa pracuje za marne grosze i… na czarno.

- Gdyby tu nie przyjechała, zamknęlibyśmy w przyszłym tygodniu, bo byśmy zbankrutowali – przyznał również Piotr Ślemp.

Mimo to, gdy jego pracownicy w pocie czoła szorowali podłogi, płytki, zrywali obskurne, czarne od brudu dekoracje i siekali kilogramy cebuli, on pojechał na zakupy, na których przepadł na cały dzień nic sobie nie robiąc z ich poświęcenia i z faktu, że w lokalu nie ma ani czym nalać ani nawet w czym podać przygotowanej przez Magdę Gessler zupy.  Jego podwładni podsumowali go słowami: „kompletna porażka”.

- Pan mnie wpuścił na minę. Ja nie rozumiem, po co mnie pan tutaj zaprosił, bo ja tracę czas – strofowała pana Piotra restauratorka. – Żal twoich ludzi, zabrałabym ci ich w pięć minut, bo jest Pan dureń. Dureń!

Ostatecznie, restauratorka doprowadziła jednak do happy endu. Wymogła na panu Piotrze zawarcie umów o pracę z personelem, uporządkowała nie tylko kuchnię, ale też menu, a śmierdzące, obskurne wnętrze zamieniła w estetyczne, nowoczesne miejsce, a pizzerię nazwała „Laboratorium Pizzy”.

Goście, którzy przyszli na finałową kolację, docenili wysiłki całej ekipy i nie kryli zachwytu. „Jest świeżo, czysto”, „Pyszne jedzenie”, „W ciągu tych czterech dni, to co się tutaj wydarzyło, jest nie do uwierzenia” – mówili.

A tuż po emisji Magda Gessler napisała na swoim profilu na Facebooku:

- Nowy Sącz to jedno z moich największych zwycięstw... Dzięki zespołowi który pozbierał się i dał radę.. Mam nadzieję ze wytrzymają... Trzymam kciuki:) Bravo!!!

Cały odcinek programu można oglądnąć tutaj: http://kuchennerewolucje.tvn.pl/odcinki-online/odcinek-7,11873,0.html


Fot.: TASS

Franczyza dla małych miast – jakie oferty sprawdzą się w lokalnych społecznościach? Ekspert: coraz częściej dorośli są narażeni na choroby zakaźne wieku dziecięcego