nokia26
Komentarze do artykułów: 5
WięcejJa bym jeszcze radziła kazdej kobiecie która usłyszała ze poronienie i ze trzeba łyżeczkowac-czyscic- zeby jeszcze poszła prywatnie na usg. Wiem ze to bardzo trudne. Ale jak ja rodziłam pierwsze dziecko które jak juz pisałam w skutek zaniedbania lekarzy zmarło i musiałam rodzic naturalnie martwe dzicko. Poznałam wtedy pewną dziewczyne która opowiedziła mi jak jej najlepsza kolezanka krwawiła i poszła do szpitala w limanowej. równiez usłyszała ze dziecko nie zyje i była w trzecim miesiącu ciąży. Ale ona sie nie poddała. nie wierzyła w to. Poszła prosto do prywatnego lekarza na usg i co sie dowiedziała DZIECKO ZYJE!!! ciekawe. Potem razem z kolezanką patrzyłysmy jak rosnie jej brzuszek i jak urodziła zywe piękne dziecko. I STRACH POMYSLEC ZE GDYBY ZROBILI JEJ CZYSZCZENIE TO ZABILIBY JEJ ZYWE DZIECKO A ONA MUSIAŁABY PRZEZYWAC KOSZMAR!!!! Wiem ze brzmi to jak bajka ale to zdarzyło sie naprawde! Licze ze dziewczyny które to przeczytają i mozliwe ze będą miec taką sytuację, będą wiedziec ze nie warto sie poddawac a juz najlepiej chodzic prywatnie, wtedy mamy pewnosc ze zajmuje sie nami ktos konkretny.
Juz nie wspomne ze ten sam lekarz który odbierał mi poród i nie chciał zszyc na drugi dzien przyszedł do mnie na ginekologie bo tam mnie położyli i zapytał czy nadal nie czuje ruchów!!! to było 2 dni po tym jak przyszłam z bólem i brakiem ruchów do szpitala a dzien po porodzie juz martwego dziecka. Przezyłam wtedy drugi koszmar!!!!! Albo niech sie wezmą w garsc ale za błędy muszą zapłacicї!!! Gdyby tylko ktos chciał to moge zeznawac chocby dzis!!!
Tak. Chociaz przeprsił. Mnie i grono innych matek które straciły tam dzieci w skutek zaniedbania ze strony personelu szpitala-NIKT NIE PRZEPROSIŁ!!!! Ale co nam po tych przeprosinach. Jak poszłam pózniej do ginekologa-bardzo szanowanego i wszystkim znanego. Powiedział mi zebym nie była zła na jego kolegów bo poprostu tak sie stało i to nie były specjalne działania z ich strony! oczywiste!!!! Jeszcze by tego brakowało! Najbardziej mnie boli ich znieczulica przy pierworódkach. Ja własnie rodziłam pierwszy raz. przyszłam do szpitala juz nieczując ruchów dziecka, bardzo bolał mnie brzuch. ALE MAŁO ICH TO INTERESOWAŁO! zrobili usg stwierdzili ze dziecko zyje, chociaz ja nie widziałam na obrazie bijącego serduszka. I zamiast robic cesarke kazali mi lezec i czekac na rozwiązanie. No to sie rozwiązało. O 6 rano miałam pobudke na ktg a potem zaczeła sie juz cała akcja usg itd niestety dziecko zmarło w nocy. Mówiłam ze zle sie czuje, ze boli mnie brzych ale oni mieli czas do rana. całe 24 godziny i brak reakcji z ich strony. Potem usłyszałam ze im przykro ale nic nie mogli zrobic. I kazali mi rodzic 27 godzin siłami natury. Zrozumiałe jest ze martwe dziecko nie pomaga przy porodzie bo niestety sie nie rusza.Do tego bóle krzyzowe.... szkoda słów...