2°   dziś 0°   jutro
Czwartek, 21 listopada Janusz, Konrad, Albert, Maria, Regina

„Szukać trupa jest najprościej”

Opublikowano 10.11.2011 06:30:13 Zaktualizowano 04.09.2018 14:20:55

Sandecja zakończyła występy na własnym boisku w tym roku. Niestety ostatni mecz wypadł bardzo blado. Jeszcze niedawno stadion przy ul. Kilińskiego uznawany był za piłkarską twierdzę, z której trudno wywieźć jest nawet remis. Dlaczego w tym sezonie tak nie jest?

Sandecja w tym roku rozegra jeszcze dwa wyjazdowe mecze. Najpierw w Płocku zmierzy się z Wisłą, a ostatnim rywalem będzie Arka Gdynia.

W ciągu dwóch sezonów po awansie do I ligi (2009-2011) Sandecja rozegrała przed własną publicznością 34 spotkań i tylko trzykrotnie schodziła z boiska jako pokonana. Z nowosądeckiej piłkarskiej twierdzy trudno było o wywiezienie choćby jednego punktu. Niestety główny atut sądeckiej drużyny w tym sezonie gdzieś się zatracił. W ciągu jednej rundy Sandecja zanotowała trzy porażki w roli gospodarzy, czyli tyle ile przez dwa wcześniejsze lata.

Ostatnie tegoroczne spotkanie przed własną publicznością było tzw. meczem o sześć punktów. Rywalem był rewelacyjny beniaminek I ligi, Zawisza Bydgoszcz. Wicelider przed przyjazdem do Nowego Sącza miał 7 punktów przewagi nad Sandecją, a po pojedynku na stadionie przy ul. Kilińskiego ma tych punktów już 10. Podopieczni Mariusza Kurasa liczyli, że w razie zwycięstwa zminimalizują stratę do miejsca premiowanego awansem do 4 punktów. Te plany prysły w 81 minucie, kiedy Rafał Leśniewski zdobył swojego debiutanckiego gola na zapleczu ekstraklasy. Zawisza nie oddała już prowadzenia do końca spotkania. Szanse na zapowiadany awans znacznie się skomplikowały. Najgorsze, że w grze Sandecji znowu widać kryzys formy. Staje się jasne, że w ekipie Mariusza Kurasa potrzebne są zmiany personalne, przynajmniej na kilku pozycjach. Jednak szkoleniowiec nie zamierza wskazywać winnych słabszych rezultatów.

- Mecz z Zawiszą był z cyklu tych, kto strzeli pierwszą bramkę ten wygra, a niestety to rywale zadali ten ostateczny cios – powiedział Mariusz Kuras. - Oczywiście najbardziej bolesne jest przegrać u siebie, przed własną publicznością. Kto zawiódł? Szukać trupa jest najprościej. Może najprościej można powiedzieć, że zwiódł Kuras.

Trener próbując tchnąć nowego ducha w drużynie próbował eksperymentalnych zmian. W meczu z Zawiszą niespodziewanie na prawej pomocy wystąpił Marcin Makuch. W dwóch ostatnich sezonach był jednym z liderów zespołu, występując na prawej obronie. W tym sezonie niespodziewanie stracił miejsce w podstawowym składzie na rzecz Sebastiana Fechnera. Kuras próbuje znaleźć miejsce dla Makucha w drugiej linii. Jednak po nieudanym meczu z Zawiszą był krytykowany za podejmowane decyzje.

- Marcin Makuch w ciągu tygodnia prezentował się znacznie lepiej niż Lukas Janić. Według mnie akurat Marcin w spotkaniu z Zawiszą nie zawiódł – podsumował Mariusza Kuras.

Trener podkreśla, że dwa ostatnie mecze w tym roku będą bardzo trudne, ale żeby drużyna przystępowała do przerwy zimowej w dobrych nastrojach to Sandecja powinna powalczyć o komplet punktów.


Fot.: Mateusz Bobola

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"„Szukać trupa jest najprościej”"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]