2°   dziś 0°   jutro
Czwartek, 21 listopada Janusz, Konrad, Albert, Maria, Regina

Niedzielni turyści: Hala Łabowska

Opublikowano 02.08.2011 07:17:23 Zaktualizowano 05.09.2018 08:22:08

Ziemia Sądecka jest regionem atrakcyjnym pod wieloma względami. Z całą pewnością jednym z jej atutów jest bliskość gór, pociętych rzekami różnobarwnych tras wycieczkowych dla piechurów o różnym stopniu zaawansowania.

Trasa, którą dziś chcemy zaprezentować, z całą pewnością nie należy do zbytnio wymagających i z powodzeniem przejść ją może każdy, kto ma na tyle czasu i chęci.

Naszą wędrówkę zaczynamy w Nowym Sączu. Samo słowo „wędrówka” jest użyte nieco na wyrost, gdyż gród nad Kamienicą jest jedynie punktem startu i miejscem, z którego możemy dojechać do pierwszego przystanku na trasie, czyli do oddalonej o niecałe pół godziny drogi Łabowej. A dostać się tam możemy na dwa sposoby: autobusem PKS-u jadącym w kierunku Krynicy (takowe możemy znaleźć na dworcu na Placu Dąbrowskiego) lub busem prywatnego przedsiębiorstwa komunikacyjnego (który z kolei odjeżdża z Bulwaru Narwiku, vis a vis „Biedronki”).

Gdy dotrzemy już do Łabowej, należy wysiąść na przystanku znajdującym się nieopodal kościoła. Stąd droga już jest prosta: wystarczy skręcić w prawo w kierunku Łabowca i iść trzymając się asfaltowej drogi i niebieskiego szlaku.

Trasa ta ma dodatkowe walory edukacyjne. Gdy już kończy się asfalt, a razem z nim ostatnie oznaki cywilizacji, przywita nas wielka tablica, informująca nas, iż znajdujemy się na terenie Rezerwatu Przyrody Łabowiec, zamieszkiwanym m.in. przez głuszce, wilki, puchacze i niedźwiedzie brunatne. O unikatowym znaczeniu tego miejsca świadczy także znak Zarządu Lasów Państwowych, na którym, pomimo upływu 21 lat od upadku komuny, nadal widnieje orzełek bez korony. Dalej idziemy już szlakiem przyrodniczym im. Adama Hrabiego Stadnickiego – fundatora i założyciela Rezerwatu.

Daremnie jest jednak liczyć na to, iż po drodze spotka się któreś z wymienionych na tablicy zwierząt. Zdecydowanie prościej jest tutaj o kałuże, szyszki i kamienie – ale nic dziwnego: w końcu jesteśmy w górach!

Na Halę Łabowską (1061 m n.p.m.), bez zbytecznego pośpiechu, można dojść w 2,5 godziny. Roztaczają się stąd wspaniałe widoki, które można podziwiać na dwa sposoby: aktywny (zbierając borówki – jeśli wybierzemy się tam w sezonie letnim) lub bierny (siadając pod drewnianym świątkiem Jezusa Frasobliwego z 1990 roku). Można także wstąpić w gościnne progi Schroniska im. Władysława Stendery, gdzie na zmęczonych turystów czeka gościnna obsługa oferująca „coś na ząb”.

Z samej Hali Łabowskiej można zejść na wiele sposobów. My jednak wybraliśmy drogę wiodącą czerwonym szlakiem w kierunku Hali Pisanej. Wszystkich tych, którzy pójdą w nasze ślady ostrzegamy: na Hali Barnowskiej (1060 m n.p.m.) należy wybrać drogę wiodącą w prawo, a następnie, jeśli pogoda będzie „barowa”, uważać na olbrzymie kałuże, które częściowo można ominąć idąc laskiem wzdłuż drogi. Stamtąd już niedaleka, blisko 20-minutowa, droga, która zawiedzie nas wprost na Halę Pisaną (1043 m. n.p.m.) gdzie w cieniu drzew można obrać dalszą taktykę wędrówki: w prawo, szlakiem czerwony w kierunku Rytra, czy w lewo, żółtym, do Piwnicznej. Warto wybrać pierwszą opcję – widoki, jakie na nas czekają są tego warte.

Ciekawym obiektem na trasie jest kapliczka Betlejemska, którą spotkamy w połowie drogi z Hali Pisanej do Zadnich Gór. Rzeźby anonimowego artysty, zamknięte prostą kratą, umiejscowione zostały w sztucznej grocie wybudowanej bez użycia jakiejkolwiek zaprawy. Warto zatrzymać się tam na moment choćby ze względu na roztaczający się wokoło krajobraz.

Trzymając się czerwonego szlaku schodzimy w kierunku Cyrli – miejsca obrastających w legendy wycieczek górskich, jakie co roku odbywają studenci sądeckiej WSB – NLU. Ale nic dziwnego – studenci generalnie uznawani są za gatunek mało ruchliwy, toteż droga na Cyrlę i z powrotem, w większości wyłożona płytami betonowymi, nie jest wielkim wyzwaniem.

Schronisko na Cyrli jest pierwszą oznaką powrotu do cywilizacji. Trzymając się betonowej trasy w kierunku Rytra warto skręcić w prawo by po kilku minutach znaleźć się w ruinach Zamku Ryterskiego. A stąd już niedaleko do Rytra, skąd do Nowego Sącza możemy wrócić prywatnymi busami, których jeździ wiele, lub autobusem PKS, na który czeka się jak na Godota. 

Dla niewprawnych piechurów ta trasa może okazać się swoistym Waterloo – jest jednak warta przejścia. I pamiętajmy: każdy ból nóg kiedyś się kończy.

Do zobaczenia na szlaku!


Fot.: DI, TASS, archiwum prywatne

Zobacz również:

Komentarze (1)

matlik
2011-11-12 19:02:53
0 0
przecież PKS z Rytra jeździ co 15 minut :O
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Niedzielni turyści: Hala Łabowska"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]