0°   dziś 1°   jutro
Niedziela, 24 listopada Flora, Emma, Emilia, Chryzogon, Jan, Aleksander, Roman

Miejsca, które nie pachną domem

Opublikowano 21.12.2011 07:05:18 Zaktualizowano 05.09.2018 08:20:42

Wigilia to wyjątkowy czas, szczególnie dla osób, którym los poskąpił w życiu pięknych chwil. Oni właśnie, wbrew wszelkim przeciwnościom, na pierwszą gwiazdkę czekają z jeszcze większą niecierpliwością niż ich sąsiedzi w normalnych, szczęśliwych domach.

Wigilia na dwie zmiany

500 uszek z grzybami, 200 krokietów, 15 kg śledzi, 100 kg ziemniaków i 180 bochenków chleba potrzebnych będzie, aby w czasie trzech świątecznych dni nakarmić co najmniej 80 osób, które w tym roku zasiądą do bożonarodzeniowego stołu w Domu Brata Alberta.

- Staramy się, żeby było jak w domu – mówi pan Romek, który od lat prowadzi kuchnię w Domu Brata Alberta w Nowym Sączu.

- Powoli wszystko przygotowujemy i gromadzimy świąteczne zapasy. Część rzeczy kupujemy z własnych środków, ale ciągle liczymy też na wsparcie producentów żywności, sklepów i hurtowni spożywczych. Nawet kilka bochenków chleba czy kartonów mleka, to dla nas duża pomoc – tłumaczy szef kuchni.

Pomoc potrzebna jest tym bardziej, że w tym roku do wigilijnego stołu w Domu Alberta zasiądzie znacznie więcej osób niż bywało to dotychczas.

- Nasza stołówka nie jest duża, więc żeby wszyscy się zmieścili, zrobimy dwie wieczerze, jedna po drugiej. Wyjątkowo nie postawimy też naszej dużej choinki. Zamiast niej, powiesimy znacznie mniejszą u sufitu. Ale przecież to nie choinka jest najważniejsza – tłumaczy pan Romek.

Co karp ma w środku

- Już w adwencie staramy się stworzyć w domu klimat świąt. Od pierwszych dni grudnia wspólnie piszemy kartki do rodzin dzieci. A w naszej kuchni, w specjalnej latarence, mamy światełko betlejemskie. Musimy go bacznie pilnować, bo od nas zanoszone jest do okolicznych kościołów i instytucji – opowiada Halina

Stachurska, która z mężem od kilku lat stanowi rodzinę zastępcza dla dzieci, które nie mogą być wychowywane przez rodziców biologicznych.

Gdy w domu Stachurskich pojawia się światełko betlejemskie to znak, żeby szykować świąteczne oświetlenie wokół domu i zabierać się do pieczenia pierniczków. Wtedy też przychodzą do państwa Stachurskich ich wnuki i wspólnie spędzają całe godziny na wymyślaniu najbardziej fantazyjnych słodkich wzorów, dekorują choinkę i planują wieczerzę wigilijną.

- Co roku staramy się, żeby na stole pojawiło się jakieś danie, którego dotąd nie próbowaliśmy. Tym razem chcemy przygotować kutię, bo ani my, ani dzieci nie znamy jej smaku, a to przecież tradycyjny wigilijny specjał – mówi pani Halina.

A przed samymi świętami, w wannie państwa Stachurskich pływa karp.

- Dla dzieci to zawsze duża atrakcja. Wszystkie są też ciekawe, jak ryba wygląda w środku i w czasie patroszenia, bacznie obserwują, co się z niej wyciągane – śmieje się Halina Stachurska.

Pozwolenie na choinkę

Święta w Zakładzie Karnym w każdym szczególe określają przepisy i regulaminy. Nie ma tu więc tradycyjnej Wigilii z dwunastoma daniami i siankiem pod obrusem, ale w tym wyjątkowym dniu, przygotowywane posiłki składają się z dań, jakie pojawiają się na wieczerzach za murem – zwykle jest to ryba i barszcz, czasami pierogi. Również dlatego wielu więźniów chce stworzyć świąteczną atmosferę stawiając w celi choinkę.

- Żeby móc postawić w celi świąteczne drzewko, trzeba mieć zgodę dyrektora zakładu karnego. Ale jeśli ktoś tej zgody nie otrzyma, i tak może mieć u siebie świąteczny akcent, bo w dzień Wigilii, każdą celę odwiedza kapłan przynosząc opłatek i stroik – mówi Łukasz Chruślicki, rzecznik prasowy Zakładu Karnego w Nowym Sączu.

I choć święta to czas, który prawie każdy spędza wśród bliskich, niewiele rodzin odwiedza wtedy więźniów.

- Zapewne wynika to stąd, że każdy chce świętować w domu, z całą rodziną, a poza tym w święta utrudniona jest komunikacja – tłumaczy Chruślicki.

Jednak więźniowie nie muszą czuć się samotni, bo działająca przy Zakładzie Karnym grupa modlitewna organizuje dla nich msze święte, a w Wigilię spotkanie opłatkowe. Wielu, którzy w minionych latach w takich spotkaniach uczestniczyli, miało wtedy po raz pierwszy w życiu okazję poczuć choć namiastkę świątecznej atmosfery.

Wśród innych, ale samotni

Pięknie przystrojona choinka, wysoka na trzy metry zdobi hol domu, w którym mieszkają pensjonariusze. W każdym pokoju jest mała choinka z bombkami i światełkami. Podopieczni Domu Spokojnej Starości „Dar Boży” już zaczęli przygotowania do świąt. Pomagali w zawieszaniu ozdób na drzewku i dekoracji.

Cieszą się, w większym gronie spędzą święta. Ale brakuje im rodziny. Pani Eulalia wspomina Wigilie, które organizowała dla swoich dzieci i wnuków. Opowiada, że jej dom zawsze był pełen ludzi, a stół uginał się od świątecznych przysmaków. W tym roku, kolację wigilijną zje razem z innymi pensjonariuszami. Ale potrawy będą takie jak w domu.

- Barszcz z uszkami, zupa grzybowa, łazanki, pierogi z grzybami i z kapustą, gołąbki, ryba i oczywiście kompot ze śliwami – wylicza prezes Krystyna Rogowska.

Świętować zaczną już o godz. 14, bo to stała pora posiłków, do której zdążyli się przyzwyczaić, przebywając w domu seniora. Jak przystało na prawdziwe święta, będą też prezenty. Krystyna Rogowska nie zdradziła jakie, żeby nie zepsuć niespodzianki.

Mikołaj oddziałowy

W Wigilię szpitalne korytarze są puste. Zostają tu tylko pacjenci, którzy nie mogą obejść się bez specjalistycznej opieki. Ale i dla tych nielicznych, personel szpitala przygotowuje święta.

- Będą specjalne potrawy. Na oddziałach organizowane są spotkania opłatkowe, także ksiądz kapelan przychodzi ze swoją posługą – opowiada Artur Puszko dyrektor szpitala specjalistycznego w Nowym Sączu.

Korytarze są przystrojone świątecznymi drzewkami i światełkami, na oddziałach stoją małe choinki, które mają przypominać pacjentom, że są święta.

Niespodzianka czeka na najmłodszych. W Wigilię przyjdzie do nich Mikołaj z workiem prezentów. Każdy mały pacjent dostanie upominek. Nawet w szpitalu, chociaż przez chwilę, poczują magię świąt. To dzięki Stowarzyszeniu Nowosądecka Wspólnota, które już po raz trzeci organizuje taką akcję.


Na zdjęciach: 1. Wspólne pieczenie pierniczków w domu państwa Stachurskich; 2. Pani Eulalia z Domu Spokojnej starości "Dar Boży"; 3. Spiżarnia w Domu Św. Alberta pełna świątecznych zapasów; 4. Gotowanie zupy w Zakładzie Karnym.


Tekst ukazał się 23 grudnia 2010 roku w „Dobrym Tygodniku Sądeckim” (13/2010)

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Miejsca, które nie pachną domem"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]