8°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Filmoteka sądecka (29): Między Paszynem a Panoramą

Opublikowano 12.12.2015 09:18:47 Zaktualizowano 04.09.2018 16:30:39

W archiwum Telewizji Polskiej odnaleźć można krótkometrażowy, 23 minutowy, film pt. „Fernando i humaniści” z 1973 r.

Nakręcił go Stanisław Kokesza (zmarł w czerwcu br. w USA, gdzie wyemigrował przed stanem wojennym) na podstawie noweli Antoniego Kroha, sądeckiego pisarza, tłumacza, etnografa i kulturoznawcy. Zdjęcia kręcono w Starym Sączu oraz górskich plenerach Moszczenicy i Roztoki Ryterskiej.

Bohaterem jest zdziwaczały rzeźbiarz-prymitywista, taki Nikifor z dłutem zamiast kredki. Gra go aktor starszego pokolenia Zygmunt Zintel (1911–1990), znany z wielu charakterystycznych drugo- i trzecioplanowych ról w filmach i serialach. Jedną z nich była bodaj najbardziej pamiętna - zakonnika Sebastiana w humorystycznym dialogu ze zrzuconym na spadochronie na klasztorną dzwonnicę Frankiem Dolasem (Marianem Kociniakiem) w „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”. Zintel użyczał także głosu Żwirkowi, jednej z dwóch głównych postaci popularnego w Polsce począwszy od 1970 r. animowanego serialu dla dzieci „Bajki z mchu i paproci”.

Film jest gorzką i ironiczną opowieścią o tym, jak „odkrywca” Fernanda etnograf Margoń (Stanisław Gronkowski) w beretce a’la Stanisław Szafran, z aparatem fotograficznym w ręku, chce na jego drewnianych rzeźbach zrobić karierę i pieniądze. Kto odwiedzał ośrodek sztuki ludowej w Paszynie w okresie probostwa ks. Edwarda Nitki (1911–1981), może w kreacji Zintela doszukać się podobieństwa, nawet w fizjonomii, do takich twórców paszyńskich jak Wojciech Oleksy czy Stanisław Mika. Byli to niepełnosprawni artyści żyjących w swoim świecie świątków i „janiołów”, diabłów i madonn. Pokazany w filmie etnograf Margoń, w przeciwieństwie do ks. Nitki, nie wziął sobie do serca słów Goethego zapisanych w kronice parafialnej: „Piękno należy wesprzeć, bo tworzą go nieliczni, a potrzebuje go wielu”. Notabene w 1973 r. w kolorowym filmie telewizyjnym „Złoto polskich Karpat” zrealizowanym przez Telewizję Krakowską w reżyserii Zbigniewa Święcha wzięło udział ośmiu rzeźbiarzy paszyńskich.

„Fernando i humaniści” nie był jedyną przygodą Antoniego Kroha ze srebrnym ekranem. Dwadzieścia lat później poproszono go – wraz z Alojzym Cabałą, byłym dyrektorem Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu, znawcą ikon – o konsultację przy zrealizowanym przez Andrzeja Różyckiego etnograficznym reportażu dokumentalnym „Trwanie” z cyklu „Małe ojczyzny”. Była to opowieść o Łemkach, narodzie wypędzonym.

Z początków lat osiemdziesiątych pochodzi popularny serial dla dzieci Leszka Staronia „6 milionów sekund”. 11. trzydziestominutowy odcinek pt. „Zapomniane niezapominajki” rozgrywa się w znajomych sądeckich plenerach, w tym także we wnętrzach restauracji „Panorama”. Filmowcy nie omijali tego położonego w widokowym miejscu nad Dunajcem lokalu gastronomicznego słynącego ze znakomitego menu (gicz cielęca z tartym chrzanem, palce lizać!), wyróżnianego Złotymi, Srebrnymi i Brązowymi Patelniami, w czym zasługa kolejnych kierowników od Stanisława Fudla po obecnego Mariana Oleksego i długoletniego szefa kuchni Mariana Mółki. „Panorama” to ostatni czynny lokal, a było ich w dawnym powiecie nowosądeckim 42, po byłych Nowosądeckich Zakładach Gastronomicznych, wizytówce osławionego eksperymentu sądeckiego. Biesiadowali tu możni tego świata, politycy i luminarze kultury, miejscowa inteligencja, tzw. badylarze (prywatna inicjatywa) i „niebieskie ptaki”. Wielką popularnością cieszyły się tu niegdyś dancingi (na początku lat 70 nawet ze striptizem!), a do tańca przygrywały zespoły muzyczne z multiinstrumentalistami Pawłem Dygoniem (potem szanownym architektem) i Januszem Wojsławem.

Tytułowe 6 milionów sekund to czas rozłąki głównego bohatera Krzyśka (Borysa Lankosza) i jego matki, która w celach leczniczych wyjechała do sanatorium do Krynicy-Zdroju. Pod jej nieobecność Krzyś uczy się samodzielności, zmaga się z nieznanymi mu do tej pory życiowymi doświadczeniami. Jedzie w odwiedziny z wujkiem (Leszkiem Drogoszem, słynnym bokserem) i po zjeździe serpentyną z Justu zrywa bukiet niezapominajek dla mamy. Wujek nagle musi wyjechać na zawody, Krzyś wraca z uzdrowiska do domu pociągiem trasą popradzką, dziś, niestety, niezbyt uczęszczaną przez PKP.

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Filmoteka sądecka (29): Między Paszynem a Panoramą"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]