8°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Filmoteka sądecka (16): Strażnik snów

Opublikowano 18.06.2015 10:11:39 Zaktualizowano 04.09.2018 16:32:58

Bohaterem wielu filmów dokumentalnych był Władysław Hasior (1928–1999), bodaj największy artysta rodem z Nowego Sącza, odnotowywany we wszystkich leksykonach współczesnej kultury europejskiej, często obecny także w programach telewizyjnych (m.in. w popularnym „Sam na sam”) i wyświetlanej przed seansami w kinach Polskiej Kronice Filmowej.

Autorem większości filmów jest Grzegorz Dubowski (1934–1996), dziennikarz, scenarzysta, krytyk, redaktor telewizyjnego „Pegaza”, współpracujący ze znaną witkacolożką Anną Micińską (1939–2001). Hasior miał też okazję wystąpić w filmie fabularnym pt. „Tumor Witkacego” (1985), obok m.in. Krzysztofa Chamca, Anny Seniuk, Jerzego Bińczyckiego i Janusza Zakrzeńskiego. Pełnił również rolę konsultanta plastycznego i realizatora eksponatów rzeźbiarskich przy „Wezwaniu” (1971) Wojciecha Solarza. Był osobowością magnetyczną, o popularności gwiazd ekranu i estrady, przyciągając m.in. z kamerę znanego reżysera Jerzego Passendorfera (1923–2003), twórcę m.in. serialu „Janosik” z Markiem Perepeczką czy komedii muzycznej „Mocne uderzenie”. Filmy o Władysławie Hasiorze pozwalają nie tylko bliżej poznać artystę i jego dzieła, liczne prezentacje kompozycji rzeźbiarskich i instalacje projektów w górskich plenerach. Są także przyczynkiem do debaty o sztuce w ogóle. Władysław Hasior, niczym twórca i strażnik snów przypominający pioniera kina niemego Georgesa Mélièsa (zob. film „Hugo i jego wynalazek” w reż. Martina Scorsese), próbował zrozumieć żywioły. Wpisując ogień, wodę i twory przyrody w swoje zadziwiające i niepowtarzalne kompozycje, przybliżał je ludziom. Szokując i zachwycając, wzbudzając skrajne emocje i oceny, zmuszał do pytań o istotę sztuki, swobodę wyboru języka artystycznego.
Jeden z najwybitniejszych synów ziemi sądeckiej, kojarzony jest, nawet przez profesjonalnych znawców jego sztuki i biografów, głównie z Zakopanem, gdzie miał swój dom, gdzie uczył się pod kierunkiem Antoniego Kenara i potem pracował jako nauczyciel, częstował „góralską herbatą” we własnym muzeum, gdzie wreszcie na Pęksowym Brzyzku spoczęły jego prochy.
Warto jednak pamiętać o sądeckich korzeniach Mistrza, młodzieńczych latach nad Żeglarką na Wólkach, zamieszaniu się w harcerstwo, nauce w szkole przemysłowej w Warsztatach Kolejowych (podczas okupacji niemieckiej). Z Nowym Sączem – w którym często bywał, miał przyjaciół, admiratorów swojej sztuki – związanych jest wiele barwnych, kto wie czy nie najważniejszych zdarzeń życia. Ten młodzieńczy okres „burzy i naporów”, w którym formował się przyszły wizjoner nowoczesnej sztuki, dziesiątki nieznanych do tej pory epizodów z prywatnego życia artysty, odsłania wyjątkowa, lecz nieco już zapomniana książka Ireny Styczyńskiej i Antoniego Kroha pt. „Sądecki rodowód Władysława Hasiora” (2002), publikująca m.in. dziesiątki listów, jakie młody artysta pisał do swojej opiekunki, sądeczanki, „Maniusi” – Marii ze Styczyńskich Butscherowej-Długopolskiej.
Przypomnijmy także, że za podpowiedzią sądeckiego architekta Zenona Remiego (działacza harcerskiego), ówczesny rektor kościoła św. Kazimierza, popularnej Kaplicy Szkolnej w Nowym Sączu, ks. Józef Gucwa, późniejszy biskup tarnowski, zamówił u młodego Hasiora stacje Drogi Krzyżowej, zdobiącą do dziś „perełkę” (jak mawia ks. prałat Stanisław Czachor) świątyń sądeckich.
W 1971 r. Hasior otrzymał nagrodę ministra kultury i sztuki za projekt pomnika „Rozstrzelanym zakładnikom”, który miał stanąć w Nowym Sączu, na Górze Zabełeckiej. Kompozycja płonących krzyży nie doczekała się jednak realizacji, bo władza ludowa dopatrzyła się w niej nawiązania do legendy „Ognia”. Zamiast w rodzinnym mieście przyszło Hasiorowi postawić ten pomnik jako „Płonącą Golgotę” w... Montevideo. Prawdziwy benefis przeżył Hasior w rodzinnym Nowym Sączu dopiero na 700-lecie miasta, w 1992, prezentując w kulminacyjnym dniu uroczystości na rynku swoje słynne Płonące Sztandary.
Dopiero wtedy sądeczanie przypomnieli sobie, że Hasior był jednym z nich – rodakiem. I pożałowali, że nie udało się spełnić jego marzenia, by na sądeckiej ziemi stanął pomnik jego autorstwa.
Z kilku kontaktów z Nim zapamiętałem, że był człowiekiem wielkiej skromności, niezwykle życzliwym innym. Nie miał w sobie nic z chmurnego twórcy, epatującego nieustannie powtarzanym „ja, artysta”. Nie poetyzował, nie uwznioślał. Nigdy nie robił niczego tylko po to, by drażnić gusty, zwracać na siebie uwagę, skandalizować. Był w sztuce, jak i w życiu, nonkonformistą, skupionym na dziele i jego przesłaniu, poszukującym za wszelką cenę autentyzmu i prawdy.
*
„Polska rzeźba współczesna” (1963), 30 min., real. Konstanty Gordon, WFO; „Rozmowa” (1964), reż. i scen. Maria Kwiatkowska, przedstawia artystyczne credo Hasiora, WFD; „Władysław Hasior” (1968), 37 min., real. G. Dubowski, scen. Anna Micińska, TVP; „Wernisaz wśród jabłoni” (1973), 12 min., real. G. Dubowski; „Żywioły Władysława Hasiora” (1976), 17 min., real. G. Dubowski, scen. Anna Micińska, Poltel; „Homo Hasior – rzeźbiarz polski” (1977), reż. Jarmo Jääskeläinen; „Hasior” (1982), 43 min., barwny, reż. i scen. Jerzy Passendorfer, Poltel/ Westdeutscher Rundfunk; „Pracownia Władysława Hasiora” (1984), scen. i reż. Jerzy Biały, Poltel; „Alarm ekologiczny” (1992), 30 min., real. G. Dubowski, TVP; „Pejzaże Władysława Hasiora” (1995), 31 min., scen. i reż. G. Dubowski, TVP; „Nie buduję już pomników” (1998), 30 min., real. Urszula Latuszewska-Dubowska, Paweł Sosnowski, TVP; „Będzie wciąż ogromniał” (2000), 25 min., real. Lucyna Smolińska, Mieczysław Sroka.
Jerzy Leśniak
Fot. Janusz Sobolewki, Jerzy Troszczyński

Zobacz również:
Możliwość komentowania została wyłączona przez administratora
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Filmoteka sądecka (16): Strażnik snów"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]