0°   dziś 1°   jutro
Niedziela, 24 listopada Flora, Emma, Emilia, Chryzogon, Jan, Aleksander, Roman

„Zulus”: „Jestem ofiarą spisku”

Opublikowano 04.11.2011 07:33:12 Zaktualizowano 05.09.2018 11:29:00

Nowy Sącz. Przed Sądem Okręgowym rozpoczęły się przesłuchania świadków przestępstw, których w latach 2004-2008 mieli dopuszczać się członkowie zorganizowanej grupy przestępczej „Zulusa”, czyli Marcina M. Sam „Zulus” twierdzi, że nigdy grupie nie przewodniczył, pozostałych oskarżonych nie zna, a proces jest wynikiem „policyjno-prokuratorskiego spisku”.

O procesie grupy „Zulusa” pisaliśmy w „Zulus”, „Płyta” i ich świta przed sądem. 29 mężczyzn odpowiada w nim za handel narkotykami w klubach, szkołach i na uczelniach Sądecczyzny oraz między innymi za kradzieże, pobicia, wymuszenia i pożyczanie pieniędzy na bardzo wysoki procent. Grozi im od 10 do 15 lat więzienia.

11 z oskarżonych jest dowożonych na salę rozpraw z aresztu. Pozostali, w tym także szef grupy, czyli „Zulus”, odpowiadają z wolnej stopy.

- To już jest najlepszy dowód na to, że jestem niewinny! Gdybym robił to, co mi zarzucają, siedziałbym a areszcie – twierdzi Marcin M., o którego wyjściu na wolność pisaliśmy w „Zulus” zwolniony z aresztu. 37-latek przyznaje jednak, że przebywał w nim w związku z inną sprawą, prowadzoną przez sądecką Prokuraturę Rejonową, w której nie ma jeszcze przygotowanego aktu oskarżenia.

Sąd tymczasem rozpoczął przesłuchania osób, które miały widzieć lub odczuć na własnej skórze działania „zulusów”. Wczoraj zeznawać mieli świadkowie napadu z użyciem noży, który miał miejsce w 2005 roku w barze „El Torro” przy ulicy Lwowskiej.

Do zajścia miało dojść w wyniku sprzeczki między kilkoma „zulusami”, a młodym nauczycielem Maciejem D. Ten jednak twierdzi, że rok później w wyniku wypadku doznał wstrząsu mózgu i w związku z tym nie pamięta zajścia. Dwie pracownice lokalu wezwane w charakterze świadków także nie były w stanie nic zeznać.

- To już tyle lat minęło, że naprawdę ciężko sobie cokolwiek przypomnieć – mówi jedna z nich, a druga twierdzi, że w chwili napadu nie było jej w pracy.

- Bo to pomówienia są! Nie mają żadnych dowodów! – denerwuje się Marcin M. – Zostaliśmy wmanipulowani w oś policyjno-prokuratorskiego spisku. Oszukał nas człowiek o moralności alfonsa.

Tym człowiekiem ma być Robert P. Niegdyś kompan „zulusów”, wszedł z nimi w konflikt, gdy pożyczył od nich łącznie około 300 tys. zł na wysoki procent i nie był w stanie ich spłacić.

- To były pieniądze, które miałem od mojego brata z Ameryki, a on za nie kupował samochody – mówi Marcin M.

Ostatecznie, Robert P., który odsiaduje teraz w wadowickim więzieniu wyrok w zupełnie innej sprawie, zgodził się na współpracę z policją. Jego zeznania stały się podstawą do przygotowania aktu oskarżenia.

- Tyle im wystarczyło. Do tego moje szerokie kontakty w przestępczym światku, które sobie wyrobiłem siedząc kiedyś w więzieniu za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Wszystkie namiary miałem w notesie, który u mnie znaleźli – twierdzi „Zulus”, ale o tamtym wyroku wiele mówić nie chce. – Miałem wtedy 24 lata. Taka młodość durna i chmurna. Poszliśmy na piwo, była bójka, popchnąłem faceta, a on uderzył potylicą w ziemię.

Ciągle powtarza jednak, że z grupą handlującą narkotykami nie ma nic wspólnego.

- Ja tych ludzi nawet nie znam. Starczy popatrzeć, kto tam siedzi. Ja mam ich znać? – dodaje wskazując na pozostałych oskarżonych.

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"„Zulus”: „Jestem ofiarą spisku”"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]