4°   dziś 1°   jutro
Niedziela, 22 grudnia Zenon, Honorata, Franciszka, Bożena, Dragomir

Wykorzystanie seksualne dzieci: czy można je przed tym uchronić?

Opublikowano  Zaktualizowano 

Każde dziecko jest narażone na nadużycie seksualne – mówi psychotraumatolog Jolanta Zboińska. Możemy je przed tym chronić szanując jego granice, budując relację, w której dziecko nam ufa i ucząc je, co jest, a co nie jest nadużyciem. Konsekwencje traumy z dzieciństwa można nieść przez całe życie.

Zacznę naszą rozmowę od opisu autentycznej sytuacji. Około ośmioletnia dziewczynka idzie ulicą, mija ją mężczyzna, który jej wydaje się stary, i ten mężczyzna pyta ją: „Masz już kręcone włosy na cipce? Pokażesz?”. Proszę mi powiedzieć, co może dziać się w umyśle tego dziecka?

Myślę, że pomieszanie, zdumienie, może nawet szok. Przecież wychowujemy dzieci w poszanowaniu dla osób dorosłych, starszych, autorytetów, co można rozumieć, jako nieświadomy komunikat, że dorośli są mądrzy . Uczymy je, żeby były grzeczne, żeby się słuchały. Dzieci instynktownie, aby uzyskać niezbędną dla nich akceptację, te cechy w sobie rozwijają. Jeżeli dorosły wykorzystuje te fakty do celów erotycznych, jest to okoliczność nie tylko oburzająca, ale i traumatyczne przeżycie dla dziecka. Myślałam, że zaczniemy rozmowę od tego, czym jest nadużycie…

Zaraz o to zapytam, ale wcześniej jeszcze jedna, niestety, także autentyczna historia. Dziewczynka obcięła włosy, ma je krótkie „na chłopaka”. Idzie pobawić się do swojej koleżanki, córki sąsiadów, z którymi przyjaźnią się jej rodzice. Sąsiad mówi: „Wyglądasz jak chłopak” – i łapie ją za krocze. – „Nie dynda ci tam coś między nogami?” – pyta.

Zobacz również:

Pyta pani, co się dzieje w umyśle tego dziecka?

Tak. A może jest to żart, jak być może przekonany był ten mężczyzna? 

Nie. To nie jest żart. To jest sytuacja przemocy seksualnej, poważnego nadużycia, nie tylko w sferze seksualnej, ale i w sferze emocjonalnej, a także w sferze osobowości tego dziecka. Przykłady, które pani podała, to przykłady bardzo poważnych nadużyć.

Zaznaczę, że spotykamy się z trudnością w różnicowaniu takich zachowań, które należą do repertuaru normalnej opieki nad dziećmi. I na przykład zdarza się, że te same zachowania, które należą do normatywnej opieki nad dzieckiem, mogą zostać zakwalifikowane jako nadużycie, wykorzystanie dziecka. Prosty przykład: całowanie w pośladki niemowlaka jest wyrazem troski i czułości wobec dziecka, ale jeśli taka pieszczota dotyczy  dwunastolatka czy dwunastolatki, mamy do czynienia z nadużyciem. Osoba, która to robi, może posiadać wiele racjonalizacji takiego zachowania,  może twierdzić, że nie ma intencji skrzywdzenia tego dziecka. Ale jeśli takie zachowanie dotyczy nastolatka, to jest ono nieadekwatne do wieku tego dziecka i jest to doświadczenie nadużycia.

Pacjenci mówią czasem o doświadczeniu, które trudno skategoryzować jako przestępstwo, na przykład matka lub ojciec całuje dziecko w usta. Dziecko, które jest małe, może jeszcze nie widzieć w tym problemu, ale nastolatek – to już zupełnie inna sytuacja. Zatem mówimy, że nadużycie seksualne w kategoriach psychologicznych obejmuje o wiele większy repertuar zachowań niż nadużycie seksualne w sensie prawnym.

Czym zatem jest nadużycie?

Definicji jest wiele, różnią się sposobem położenia nacisku na różne aspekty tego typu doświadczeń, ale myślę, że adekwatną definicją tego zjawiska jest ta ujmująca szerokie jego spektrum. Mówimy o nim wtedy, kiedy osoba dojrzała seksualnie angażuje dziecko w jakąkolwiek aktywność, mającą na celu seksualną satysfakcję osoby dorosłej. O charakterze czynu decyduje motywacja seksualna. Nie ma zatem znaczenia, czy jest to sytuacja rozbierania dziecka, czy dotyku, bo dotyk może mieć charakter nieerotyczny, ale też i przeciwnie. Sami zresztą to czasami odczuwamy: nie chcemy na przykład, żeby ktoś na nas patrzył czy dotykał. Budzi to różne odczucia. Także reakcje osoby, która stosuje te formy dotyku, są inne, podobnie jak reakcje osoby doświadczającej nadużycia. 

Wrócę do sąsiada – on pewnie uważał, że to po prostu żart.

Żartem nie jest poważne naruszenie granic tego dziecka, a mamy tu z nim do czynienia. Nawet jeśli ten człowiek nie uświadamiał sobie motywacji seksualnej, to była ona ewidentna w tej sytuacji. On przekroczył też normy społeczne. 

Nadużyciem może być tylko dotyk?

Nie, nadużycia mogą mieć bardzo różnorodny charakter, choć nie wszystkie wiążą się z przemocą fizyczną.  Na przykład nadużyciem mogą być słowa. Słowa mogą poważnie zranić. Nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że moc słów jest przeogromna. Ta moc działa w dwie strony: słowa mogą ranić, ale mogą też leczyć. Dlatego my, psychoterapeuci, wykorzystujemy słowa, żeby przynieść pacjentom ulgę. Rzeczywiście jest tak, chyba każdy ma takie doświadczenie, że jakaś rzucona opinia, nieprzemyślany epitet stał się czymś w rodzaju piętna, z którym musimy się poukładać. Budzi też różne emocje.

Z żalem obserwuję to, że często mamy do czynienia z nie dość czujną wrażliwością na to, jak dobieramy słowa.

Te dwa przykłady są wzięte z życia i wiem, że ta dziewczynka nie powiedziała swoim rodzicom ani słowa o tym, co ją spotkało. Często dzieje się tak, że dzieci – ofiary nadużycia – nie mówią o tym, co się zdarzyło, swoim najbliższym?

Proszę sobie wyobrazić, że jeśli chodzi o wykorzystywanie seksualne, to do sądu trafia około jednego procenta tego rodzaju przestępstw. Bardzo niewiele osób decyduje się o kierowaniu tego typu zdarzeń na drogę prawną. Skala tego zjawiska jest w związku z tym większa, niż możemy to sobie wyobrazić czytając doniesienia prasowe czy informacje z badań. Zresztą, o wykorzystywaniu seksualnym mówi się otwarcie dopiero od lat 70. ub. wieku. A przecież historia nadużyć seksualnych liczy tyle lat, co ludzkość! Ofiarom nie jest łatwo o tym mówić, ujawniać, a kwestia udowodnienia winy jest bardzo złożona i obciążająca emocjonalnie również osoby, które doświadczyły nadużycia.

Chciałabym jednak wrócić do tej kwestii niemówienia przez dziecko swoim rodzicom o tym, co je spotkało. Od czego to zależy, dlaczego nie mówią?

Zależy to przede wszystkim od jakości relacji między rodzicami a dzieckiem, czy dziecko czuje, że jeśli ujawni prawdę, to reakcja rodziców będzie wspierająca je, czy wprost przeciwnie. Czasem dziecko czuje, że nie ma sensu nic mówić bo i tak reakcji nie będzie.  Często niestety intuicja ta okazuje się słuszna. Wiele relacji pacjentów wskazuje na to, że w przypadkach nadużyć seksualnych duża jest tendencja wśród dorosłych, aby winę za nie przypisywać dzieciom. A dziecko nigdy nie jest winne takiej sytuacji

Okolicznością skłaniającą do milczenia jest też czasem fakt, że na przykład dziecko w jakiś sposób, z jakichkolwiek powodów pragnęło bliskiej relacji z tym dorosłym, który je wykorzystał. Na przykład jeśli miało chłodnych, niedostępnych rodziców, a kontakt ze sprawcą był bliski, był ciepły, był połączony z jakimś elementem przyjemności. To rozpaczliwa sytuacja dziecka, gdy jedyna dostępna mu bliskość jest uzależniona od tego, że dziecko zgadza się na nadużycie. Co ważne, w takich sytuacjach dzieci czują się współwinne temu, co się stało.

Mam między innymi takie doświadczenie z pracy z osobami, które doświadczyły nadużycia seksualnego, że często komplikującą okolicznością w kwestii ujawniania tych nadużyć jest fakt, że samo nadużycie miało aspekt przyjemny, że ofiara w jakiejś części odczuwała pewien rodzaj zaspokojenia (choćby na przykład w kwestii otrzymywania uwagi), a może nawet tego pragnęła, nawet jeśli w sposób nieuświadomiony.

Ujawnienie faktu nadużycia ma wówczas z perspektywy tak odczuwającego dziecka rangę „przyznania się do winy”, czegoś w rodzaju „współudziału” , a sprawcy często zręcznie wykorzystują tę okoliczność by „zamydlać” odpowiedzialność i sprawstwo.  W przeżyciu dziecka pojawia się poczucie winy, które  jest przyczyną pomieszania.  

Poza tym jest dużo jeszcze innych czynników, na przykład wstyd, obawa przed reakcją otoczenia, obawa przed piętnem ofiary, pewnego rodzaju nieprzewidywalność skutków ujawnienia. 

Co się dzieje później, kiedy to dziecko, które znajdowało się w sytuacji nadużycia – niechciany dotyk, niechciane słowa, dorasta? Czy tego te sytuacje niesie później w swoim życiu?

Wprowadziłabym rozróżnienie na sytuacje, kiedy sprawcą jest osoba obca i  kiedy sprawcą jest osoba bliska dziecku. To bowiem radykalna różnica. Jeśli sprawcami są rodzice, to ujawnianie nadużyć najczęściej łączy się ze zrujnowaniem świata, w którym dziecko dotychczas żyło.

Tak się dzieje na przykład w razie ujawnienia kazirodztwa. Pociąga to cały szereg wydarzeń: ojciec jest aresztowany, matka musi się jakoś opowiedzieć w tej sprawie, a często nie jest na to przygotowana, często jest zależna finansowo czy emocjonalnie od sprawcy. Dziecko jest wówczas obarczane winą i odpowiedzialnością za zrujnowanie tego rodzinnego układu, który przecież funkcjonował.

Sytuacja, gdy sprawcą jest osoba bliska, jest najtrudniejsza dla dziecka także dlatego, że jeśli mamy do czynienia z kazirodztwem, to zanim zostaje ono ujawnione, zazwyczaj wcześniej cały system rodzinny mu sprzyja. Matka w jakiś sposób wspiera kazirodztwo, odwracając wzrok, lekceważąc symptomy, nie dowierzając. Rodzeństwo jest też w jakiś sposób wspierane w milczeniu czy też „niewidzeniu”. Ujmując to krótko: cały system rodzinny jest zaangażowany w podtrzymywanie tej patologicznej sytuacji, a dziecko nie ma nikogo, do kogo mogłoby się zwrócić, kto byłby szansą na ratunek.

Z badań Fundacji „Dajemy Dzieciom Siłę” sprzed kilku lat wynika, że ponad 1/3 uczniów szkół gimnazjalnych sądziła, że nie znalazłaby nikogo, do kogo mogłaby się zwrócić w sytuacji wymuszenia kontaktów seksualnych przez – uwaga - znajomą osobę dorosłą. 

Jeśli takie są wyniki tych badań, to bardzo źle to świadczy o kondycji naszych rodzin. Jeśli sprawca jest obcy, to jest to o tyle łatwiejsza sprawa, że ujawnienie nadużycia nie rujnuje całego systemu rodzinnego. Rodzina jest wówczas formą „wspierającego zaplecza”, które jest dla dziecka źródłem siły i odwagi potrzebnych w procesie ujawnienia.

Niestety, niewielu nastolatków czuje, że w rodzinie znalazłoby oparcie i nie zawsze dotyczy to patologii rodziny, bo sam wiek adolescencji predystynuje młodych ludzi do poluzowania więzi z rodzicami. Powinno to jednak nas skłonić  do refleksji,  i wyostrzyć naszą czujność na to, na ile dzieci odbierają nas jako wspierających je, godnych zaufania. Myślę, że rodzic może w mniejszym stopniu martwić się o swoje dziecko, jeśli wie, że ono mu powie, gdy w jego życiu  wydarzy się coś trudnego. Pytaniem jest natomiast, czy rodzic w ogóle zadaje sobie to pytanie? 

Pani pracuje z osobami, które doświadczyły różnego rodzaju traum. Da się znaleźć wspólny mianownik rodzin, z których pochodzą osoby z doświadczeniem seksualnej traumy?

Zazwyczaj wówczas wyłania się katastrofalny obraz ich rodzin. Jeśli dochodzi do nadużyć w rodzinie, wskazuje to nie tylko na poważne zaburzenia impulsów seksualnych u sprawców, ale także na poważnie zaburzenia relacji wewnątrz systemu rodzinnego.

Okazuje się, że w gronie rodzin kazirodczych większość matek nie widzi lub nie chce widzieć nadużyć. Te matki, które dostrzegają nadużycie i reagują, to – jak z moich obserwacji wynika –  mniejszość. Zawsze tym pacjentom mówię, że mogą docenić to, że przynajmniej tyle zdrowia ma ta matka, że miała tę wrażliwość i w tych okolicznościach obudziła  się, oraz opowiedziała po stronie dziecka.

Warto natomiast podkreślić, że zjawisko nadużyć seksualnych występuje nie tylko w sferach i rodzinach zaliczanych do tzw. „patologii społecznej”.  Zasadniczo, żadna ze sfer społecznych nie jest wolna od ryzyka.  Jeśli zaś chodzi o wykorzystywanie seksualne dzieci, to najbardziej przerażająca wiedza to fakt, że w obecnych czasach nie istnieje dolna granica wykorzystania seksualnego dziecka.  Trudno o tym nawet myśleć. 

Jak się ofiara broni przed traumą seksualną?

Obrony są różne. Jedna z form to zaprzeczanie. Jeśli nie ma się do kogo zwrócić, nie ma wsparcia, nadziei, że otoczenie będzie pomocne, to ofiara musi ułożyć się z tą sytuacją. Dzieci wtedy żyją w zaprzeczeniu, czyli w swoim świecie wewnętrznym negują takie doświadczenia żeby jakoś przetrwać, czasem spychają je w „zakamarki umysłu”, z nadzieję, że one tam pozostaną.  Zdarza się, że wewnątrz siebie usiłują  przekonywać, że to nie takie straszne, że da się z tym żyć, że są zobowiązane do wdzięczności, co nazywamy mechanizmem racjonalizacji, który sprzyja postawie uległości.

Inna forma reakcji na taką traumę to częściowe lub nawet całkowite zerwanie kontaktu z rzeczywistością. Mówimy tu o mechanizmie obronnym nazywanym dysocjacją . Najogólniej mówiąc, to instynktowne uruchomienie takich mechanizmów, które dają poczucie odrealnienia, bycia nieobecnym, nieobecnym  tu i teraz oraz nieobecnym w swoim ciele. Dziecko mentalnie opuszcza swoje ciało, dzięki czemu to ciało jest nadużywane, gwałcone, a nie ono samo. Daje mu to dystans.

Jeszcze inny sposób obronny to rozwinięcie symptomatyki PTSD – czyli zespołu stresu pourazowego. Pacjenci wtedy wykazują całe spektrum objawów postraumatycznych, polegających na intruzjach, czyli zdarzenie wdziera się do świadomości, „zabarwia” aktualne przeżycia  i jest odczuwane w sposób niekontrolowany, tak jakby dochodziło do niego od nowa, ni stąd ni zowąd wracają obrazy, wrażenia zmysłowe, niepokój, co poważnie  zakłóca normalne funkcjonowanie.

Co dzieje się z tymi dziećmi, które się rozszczepiały, zaprzeczały, nie miały komu powiedzieć o tym, co się stało, kiedy dorosną?

To bardzo indywidualna kwestia – nie ma jednolitego scenariusza. Przeważająca część potrzebuje terapii. Nie zawsze mają świadomość, że to może im pomóc. Jeśli mają, to dobrze, bo jest szansa na zdrowienie z tego stanu. Bywa, że ludzie mają potrzebę terapii, ale obawiają się na nią zgłosić, bo obawiają się, że będzie to sprzyjało dodatkowej ich wiktymizacji.  

Czy te osoby są w stanie tworzyć bliskie relacje w dorosłym życiu?

Są trzy główne sfery, w których nadużycie seksualne w dzieciństwie manifestuje się w dorosłym życiu: w sposobie budowania relacji, w sferze emocjonalnej i konstrukcji osobowości. Takie osoby budują relacje, ale najczęściej w sposób zaburzony, na przykład "prowokując" do bycia nadużywanymi. Można powiedzieć, że konsekwencja jest taka, że taka osoba w nieuświadomionym mechanizmie nie uznaje sytuacji nadużycia jako czegoś dziwnego, czegoś, co powinno prowokować do protestu i odwrotu z takiej relacji. Wręcz przeciwnie: często podświadomie te osoby wręcz dążą do wiązania się z partnerami, którzy będą wobec nich stosowali nadużycia. Jest też możliwe, że w ogóle unikają bliskości, zależności, wchodzenia w relacje seksualne.  To wówczas inna forma obrony.  

Czyli mogą wiązać się wówczas  z partnerami, którzy będą stosować wobec nich jakieś rodzaje przemocy?

Na przykład. Mogą też „prowokować” wykorzystywanie siebie w innych sferach niż fizyczna czy seksualna i to ich nie oburza.

W sferze emocjonalnej chodzi o kwestie regulacji emocji. Są to często osoby mające kłopot ze stabilnością emocjonalną, są nadmiernie reaktywne,  łatwo się pobudzają, trudno im się uspokajać. Bardzo ważna jest sfera osobowościowa, ponieważ trauma seksualna powoduje szkody dotyczące obrazu samego siebie. Taka osoba zaczyna rozwijać fantazje, dlaczego, z jakiego powodu to właśnie jej to się przydarzyło. I dochodzi do wniosku, że jej, bo na to zasłużyła, lub z jakiegoś powodu jest gorsza. Mam wrażenie, że jest to jedno z najtrudniejszych zadań dla psychoterapeuty, by odbudować poczucie własnej wartości i godności u takiej osoby, by mogła myśleć o sobie w sposób życzliwy i sama szanować swoją godność.

Z badań Fundacji wynika, że blisko połowa rodziców nigdy nie rozmawiała ze swoimi dziećmi o wykorzystywaniu seksualnym, tłumacząc to, że nie są one zagrożone tym problemem, gdyż przebywają w środowisku kontrolowanym.

Potwierdza nam się poprzednia hipoteza, że rodzice, którzy byli badani, są mało wrażliwi na przeżycia swoich dzieci. Moim zdaniem każde dziecko jest narażone na tego rodzaju doświadczenia, i wiemy to już od czasów Freuda, który był piętnowany za takie stanowisko. Freud twierdził, że dziecko jest istotą seksualną i budzi impulsy seksualne u dorosłych. Zdrowy dorosły reaguje na nie w zdrowy sposób, czyli jest w stanie te impulsy skontrolować, ale zaburzony dorosły reaguje na nie w sposób chory. Finalnie prowadzi to nas do wniosku, że każde dziecko może być narażone na doświadczenie nadużyć seksualnych. 

Należy rozmawiać z dziećmi na temat wykorzystywania seksualnego?

Podstawowa metoda profilaktyki to nauczenie dziecka rozróżnienia, co jest nadużyciem, a co nie jest. Myślę też, że nie sposób pominąć tego, jak my traktujemy dziecko i czy mamy taką postawę wobec dziecka, że szanujemy jego intymność, jego odrębność i jego potrzeby. Okazuje się, że wiele takich „cichych traum” odbywa się w rodzinnych domach i okazuje się, że czasem właściwie nadużycia seksualne to na przykład fotografowanie dzieci, które sobie tego nie życzą, to dotyk, na który dziecko nie ma ochoty. Często są to tego typu zachowania, które stanowią codzienność. Jeśli one są regularne, jeśli są objęte rodzinnie ustanowioną normą, to dziecko oswaja się z faktem, że jego granice można naruszać. Wtedy to nie edukacja rodzicielska jest w stanie leczyć, ale kontakt z innym człowiekiem, który pokaże dziecku jego granice i pokaże w tym kontakcie, w jaki sposób można i należy je szanować.

Jak z przedszkolakiem rozmawiać, by nie budować w nim niepotrzebnego lęku, ale by wiedziało, że są sytuacje, kiedy ma prawo krzyczeć, protestować, skarżyć się?

Przede wszystkim dorosły powinien dziecku pokazać, gdzie są granice intymności, poprzez swoją postawę, poprzez szacunek do potrzeb dziecka i do swojej własnej intymności. Jeśli my nie będziemy dbać o swoją intymność, nie będziemy w stanie nauczyć tego swojego dziecka. Rozmawiać – w  sposób zrozumiały. Są też do tego celu przeznaczone książki. Kojarzę na przykład taką książeczkę „Zły dotyk”. Można ją z dzieckiem przeczytać i omówić. Można omówić sytuacje, o których słyszeliśmy w mass-mediach czy z naszego otoczenia. I tak się o nich dowie od rówieśników.

Dziękuję bardzo za tę trudną rozmowę.

(Rozmawiała Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.pl)

Zwiększasz narażenie dziecka na traumatyczne przeżycie, jeśli: 

- Karmisz je na siłę

- Nie szanujesz jego granic, nie pozwalasz mu na podejmowanie samodzielnych decyzji w zakresie dostępnym dla jego wieku (np. nakazujesz, wbrew sprzeciwowi dziecka, założenie konkretnego sweterka, a nie tego, które dziecko wybrało)

- Stosujesz kary cielesne, w tym rzekomo nieszkodliwe klapsy (pokazujesz w ten sposób, że można naruszać granice ciała dziecka)

- Unikasz zdrowego kontaktu fizycznego (np. przytulenia)

- Nakazujesz bezwzględne podporządkowywanie się dorosłym

- Nie rozmawiasz z dzieckiem o ważnych jego problemach, bagatelizujesz je (na jego problemy odpowiadasz: „W dorosłym życiu to dopiero będziesz mieć problemy”, „To głupstwo”)

- Zaprzeczasz jego uczuciom (mówisz: „Przecież to nie boli”, kiedy dziecko czuje ból, bo np. przewróciło się czy zostało ukłute podczas zastrzyku)

- Zawstydzasz dziecko.  

Fot. PAP/M.ObaraJolanta Zboińska, psycholog, psychotraumatolog

Jest psychologiem, pedagogiem i psychoterapeutą, specjalizującym się w psychotraumatologii – posiada certyfikat z tej dziedziny. Jest również certyfikowanym psychoterapeutą psychoanalitycznym. Jolanta Zboińska była jedną z założycielek, a obecnie jest prezesem Fundacji Pomorskie Centrum Psychotraumatologii, której głównym celem jest podnoszenie wiedzy na temat pracy z osobami po doświadczeniu traumy ze szczególnym naciskiem na dzieci wobec których stosowana była przemoc oraz/lub które zostały wykorzystane seksualnie. Wykładała w Kolegium Studiów Podyplomowych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, prowadzi szkolenia i warsztaty dla psychologów i psychoterapeutów chcących podnieść swoje kwalifikacje w dziedzinie psychotraumatologii. Laureatka międzynarodowej nagrody za całokształt życia zawodowego oraz wdrażanie psychotraumatologii w Polsce przyznanej podczas Międzynarodowej Konferencji Psychotraumatologii w Handeheim w 2009 roku.


Komentarze (10)

thenever1
2019-05-25 08:10:01
1 1
społeczeństwo wstało z kolan i (na szczęście)oderwało ręce od podłogi...
Odpowiedz
pacho
2019-05-25 08:55:19
0 1
czy szkoła nie mogłaby pomóc uświadomić dzieci czym jest zły dotyk? bardzo często na ofiarę sprawca typuje dzieci z rozbitych, patologicznych,agresywnych rodzin ,a tych , właśnie najbardziej narażonych dzieci, rodzice przed niczym i nikim nie ostrzegą....
Odpowiedz
egze_kutor
2019-05-25 09:17:46
0 4
Teraz to nie wiadomo komu można zaufać jak i księża biorą się za dzieci to przykre.
Surowsze kary za pedofilię i powinni
Odpowiedz
1234567
2019-05-25 09:31:38
1 6

A jak ma zareagować dziecko, jeśli usłyszy : "TYLKO NIE MÓW NIKOMU " ?
Odpowiedz
czwarta
2019-05-25 10:50:45
2 6
Mądra edukacja seksualna, zajęcia z ekologii i ekonomii i to od przedszkola- to podstawa wychowania do współczesnego świata. No chyba że ktoś za takie przygotowanie uważa 3 godz. religii...
Odpowiedz
albatros1996pl
2019-05-25 12:20:55
0 6
Przede wszystkim nie ma co wrzucać wszystko i wszystkich do jednego worka. Jeśli kogoś premiera "Tylko nie mów nikomu" zszokowała to nie wiem w jakim świecie ten ktoś żyje. Trzeba powiedzieć sobie wprost: takie sytuacje zdarzały się, trwają obecnie i będą się pojawiać w przyszłości. Nie są jednak powszechne. Co nie znaczy, że nie można ich ograniczyć.
Nikt by nie określał Kościoła jako zgromadzenie pedofilii gdyby Kościół sam reagował jak najsurowiej na wszystkie doniesienia o ekscesach seksualnych księży. Kurie powinny od razu po otrzymaniu informacji zawiesić księdza w obowiązkach i zgłosić sprawę do prokuratury. W każdej grupie zawodowej mogą się odnaleźć przypadki pedofilów, toteż Kościół nie zbierałby tak wielu negatywnych odniesień gdyby podszedł do sprawy poważnie. Nie powinno być zgody na ukrywanie księży, przenoszenie ich na inne parafie i pozwalanie na posługę, gdy dopuszczą się zachowań pedofilskich. Jeśli ksiądz by był niewinny to wyszłoby to w prokuraturze, a sprawa rozeszłaby się po kościach.
Inna sprawa jest taka, że problemem jest sama instytucja celibatu. Psychologowie jasną podkreślają, iż czynności pedofilskie nie zawsze są dokonywane przez pedofilii. Pedofil jest osobą, która nie potrafi osiągnąć przyjemności seksualnej w stosunku z dorosłym. Księża 'pedofile' to w większości forma przeniesienia. Każdy człowiek ma jakąś swoją seksualność (nie licząc promila ludzi aseksualnych) - księża również. Ich seksualność jest wtedy przenoszona na podatną grupę, która jest blisko nich i nie rozumie otaczającego ich świata, czyli dzieci.
Jeśli myślicie, że celibat został wymyślony z przyczyn moralnych to jesteście w dużym błędzie. To instytucja ekonomiczna. W czasach prawnego usankcjonowania celibatu była to głównie działalność antynepotyczna. Majątki kościelne często przechodziły z ojca na syna, a ta dziedziczność umniejszała majątki Kościoła jako ogólnej instytucji. Zakazano więc zawierania małżeństw, a dopiero po reformie gregoriańskiej dołożono do celibatu podbudowę moralną. Celibat powinien być zniesiony. W dzisiejszych czasach da się wytworzyć program, który ograniczy nepotyzm do zera i jednocześnie nie obarczy parafian koniecznością utrzymywania rodziny księdza. Wystarczy jedynie to wymyślić i wprowadzić - wtedy księża mieliby naturalną drogę wyładowywania swojej seksualności, przez co liczba aktów pedofilskich tego czy innego kalibru by się zmniejszyła. Nie do zera, ale zauważalnie.
Oczywiście, nie tylko księża dokonują czynności pedofilskich. Jest to także problem wielu innych zawodów i grup społecznych. Wszystkich powinno się traktować równo i surowo karać za udowodnione zbrodnie.
Odpowiedz
konto usunięte
2019-05-25 13:53:43
1 0
Skąd przyszła do Polski ta zaraza.
Odpowiedz
bonia
2019-05-25 13:55:17
0 1
Bardzo mądrze napisane. Dziecko powinno być uczone szacunku dla dorosłych, ale musi też wiedzieć że żaden dorosły nie może przekroczyć pewnych granic. Dziecko ma prawo do płaczu,do krzyku, do chęci i niechęci zarówno na podawane pokarmy, proponowane ubrania,zabawy i formy okazywania uczuć ( przytulenie etc.)
Odpowiedz
scigany01
2019-05-26 10:36:56
0 0
Czy nadużyciem jest też to jak ksiądz podczas wizyty duszpasterskiej zwraca się w obecności rodziców do 6 letniej dziewczynki:
-Jak masz na imię?
córka podaje swoje imię.
- Ile masz lat?
córka odpowiada.
-Umiesz Zdrowaś Mario?
córka recytuje pacież.
-A masz medalik?
córka odpowiada że ma.
-Ksiądz do niej mówi pokaż,a następnie wkłada łapska pod od góry rozpiętą koszulkę i szuka medalika.
Ja na żonę spojrzałem,żona na mnie. Po wyjściu księdza pytam żonę: widziałaś? Żona odpowiada: widziałam. Nie zapytała co widziałem, nie powiedziała że wydaje mi się, że głupi jestem. Od tego czasu wszelkie moje,jak i Jej poglądy na działalność kleru się zmieniły. Było to ładnych parę lat w wstecz, teraz czasy się zmieniły. Ciekaw jestem jak widzą tą sytuację inni? Czy ksiądz może wkładać łapska bezkarnie pod koszulkę dziecka? Wkładać i dosyć długo szukać tam medalika?
Odpowiedz
scigany01
2019-05-27 05:40:13
0 0
Czy koniecznie musiał widzieć ten medalik? Nie wystarczyło mu że widział łańcuszek?
Jakiś rok później w kościele odbyło się pożegnanie tego księdza proboszcza. Pożegnanie na którym strasznie płakała Pani dyrektor miejscowej podstawówki. Dlaczego płakała? Czy dlatego że zauważyła coś niestosownego w zachowaniu księdza i to zgłosiła,czy może była jakaś zażyłość między nimi? Oficjalną przyczyną tego nagłego przeniesienia tego księdza były powody zdrowotne. Czy faktycznie? A może nabroił konkretnie?
Może u innych dziewczynek też szukał łańcuszka,a może posunął się dalej?
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Wykorzystanie seksualne dzieci: czy można je przed tym uchronić?"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]