8°   dziś 9°   jutro
Poniedziałek, 25 listopada Erazm, Katarzyna, Elżbieta, Klemens

Wybory jak dar z nieba, albo rzucanie błotkiem

Opublikowano 22.01.2012 12:03:19 Zaktualizowano 05.09.2018 11:15:31

Przyspieszone wybory na burmistrza Starego Sącza są niezwykłą okazją do politycznego katharsis. Nawet nikomu nie przeszkadza, że są tylko dla wąskiego grona szczęśliwych wybrańców – piastunami i ekspertami od spraw starosądeckich staje się każdy kto tylko zechce. Wielu dyskutuje i wielu marzy, by móc zaznaczyć choć jeden malusieńki krzyżyk przy którymś nazwisku.

Można powiedzieć, że wybory w Starym Sączu spadły nam jak dar z nieba. Niejeden okupi to garścią wyrwanych włosów z głowy, albo kłótnią rodzinną. Jest jednak drobiazg, sprawiający, że ludzie, dla których sprawy Starego Sącza są odległe jak samotnej wysepki na oceanie, na te kilka dni wcielają się w rolę znawców, mędrców i nie wiadomo w co tam jeszcze.

Już starożytni zauważyli, że ludzie mają w sobie to coś, co sprawia, że polityka ich pochłania. Arystoteles stwierdził, że człowiek to zoon politikon – zwierzę polityczne. Ma to oczywiście szersze znaczenie, ale dla naszych potrzeb wystarczy stwierdzić, że w naturalny sposób polityka ma dla ludzi niezwykłą wartość. Dla jednych będzie to stare, brudne, podziurawione i śmierdzące coś co nie zasłużyło nawet na nazwę, a dla innych pasja i niewyczerpane źródło silnych emocji – tych dobrych i tych złych.

Przedterminowe wybory w Starym Sączu można wykorzystać również jak rzucanie grudkami ziemi i błota w plemiennego przywódcę na jednej z wysepek Oceanii. Dzieje się to na specjalnej uroczystości, wyczekiwanej przez okrągły rok. Poddani zakładają maski, przebierają się, by nie dało się ich rozpoznać. Stają dookoła przywódcy i rzucają w niego grudkami ziemi, nawet z dodatkiem błota. Zdarza się to raz w roku i pozwala na wyładowanie nagromadzonej złości i różnych żalów – tam wystarcza to na calutki rok.

Teraz każdy miałby ochotę rzucić takim błotkiem w pierwszego lepszego polityka. My jesteśmy jednak ludźmi cywilizowanymi i wymyśliliśmy w tym celu wybory. Jest to znacznie kosztowniejsze i trudniej jest się wyładować, bo ogromny ładunek zbiera się aż przez cztery lata, ale i tak prawie każdy chce spróbować. Na wcześniejszych wyborach, które spadają nam jak dar z nieba, najwięcej skorzystają Starosądeczanie, jednak atmosferka ma znacznie szersze pole rażenia – nie pozostaje nam nic innego jak korzystać, każdy na swój sposób, nawet przez świadome ignorowanie i zatykanie sobie uszów.


Foto.: Archiwum

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Wybory jak dar z nieba, albo rzucanie błotkiem"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]