Wszystkie czasy Stanisława Gągały
Wie, co to walka. Grał przecież na kole jako obrotowy. Na boisku piłki ręcznej zawsze był to najbardziej poobijany zawodnik. W życiu też różnie bywało. Czasami pod górkę, ciężko, z pustym portfelem. Dziś w Limanowej mówią o nim: człowiek sukcesu. Ale taki, którego pieniądze nie zmieniły. Nie zepsuły. Zmieniły go za to góry i czas.
Na Łucję zrywało się gałązkę wiśni lub śliwy. Jeśli zakwitła w dniu Bożego Narodzenia, gwarantowało to pomyślność i szczęście domownikom. Taki zwyczaj z rodzinnego domu w Lipinach zapamiętał Stanisław Gągała, biznesman limanowski. I jeszcze słowa babci, które jakoś uparcie do niego teraz wracają. Mówiła: Stasiu, jak byłam młoda, lata zdawały się jakieś dłuższe. - I nic nie pomagały moje tłumaczenia, że rok, poza przestępnym, zawsze liczy sobie tyle samo dni – wspomina. Ma to w głowie, bo dziś, jak nigdy wcześniej, przyznałby ukochanej staruszce rację. Bo dziś, jak nigdy dotąd, dostrzega, że nie ma uniwersalnego „zawsze” i czas może tak po prostu zacząć się nagle kurczyć. I to zarówno w tej wiosce globalnej, w której przyszło Gągale żyć, jak i w tej, w której zbudował dom i posadził drzewa. Z tej pierwszej łatwo mógłby zrezygnować, z tej drugiej nigdy w życiu.
Nie będzie to tylko historia o czasie, choć odgrywa w niej znaczącą rolę
Pracował fizycznie. Przy gospodarstwie w Lipinach koło Pilzna zawsze było coś do roboty. Nigdy mu to nie przeszkadzało. I nigdy później przeszkadzać nie będzie, choć wtedy, kiedy jest mały i czyta elementarz, jeszcze o tym nie wie. Elementarz jest jeden dla wszystkich. Falskiego. Nie ma za to walki o lektury, nie ma karuzeli zmian, z których co rusz wypadają kolejne nazwiska. Po prostu jest książka, w której, gdzieś w połowie, mały chłopiec znajduje czytankę. A przy niej rysunek bacy, owiec i piękne góry w tle. Naprawdę piękne. – Tam będę żyć, tam zbuduje dom – postanawia sobie wówczas, a nasza historia toczy się, jak Państwo widzą, chronologicznie. Bez pułapek czasu.
Decyzja kiełkuje w nim powoli. Wtedy, kiedy kosi trawę i kiedy gra z chłopakami w nogę na uklepanej ziemi, z prowizorycznie ustawionymi bramkami. I pewnie, kiedy marzy, by być jak Zdzisław Krzyszkowiak. – A w marzeniu nie ma nic wyjątkowego, bo każdy z nas chciał nim być. Osiągać takie rezultaty jak ten cudny polski lekkoatleta. Łączyć talent z determinacją. Pokazywać, że Polak może, potrafi.
Lubił zatem rywalizację, chłopięcą, spontaniczną. I lubił Staszek naukę. Interesował go świat, historia i geografia. Niczym pewne natręctwa powracała do niego myśl, co może być za kolejną górą. A potem jeszcze dalej i dalej.
Wyruszyć w tak dalekie wędrówki nie mógł, nie było ani pieniędzy, ani możliwości. Dlatego czytał o lądach dalekich, bliższych, ludziach i ich powikłanych losach. Kolekcjonował „Poznaj świat”, ale po maturze wybrał historię. Papiery złożył do Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie. Mógł być bliżej gór i grać w AZS. Ostro, bo na kole, jako obrotowy. – To była najgorsza pozycja, o piłkę walczyło się kuksańcami, przepychankami. Nie zawsze fair-play – przyznaje.
W życiu będzie grał zawsze uczciwie - tak sobie zaplanował
Pierwsze góry poznaje z balkonu. W Nowym Targu, gdzie zaczął pracować po studiach, wszystkie szczyty pokazał mu matematyk. – Staliśmy na balkonie, on wymieniał je z nazwy, ja zapamiętywałem, niczym na lekcji, choć bez odpytywania – opowiada. Czasy te zalicza do tych minionych, które odeszły bezpowrotnie. Tych, kiedy był jeszcze moment na długie rozmowy, na poznawanie losów kolegów i koleżanek. – Po prostu dobre – mówi, kolejny raz zamyślając się nad przemijaniem.
Uczył historii i dobrze wiedział, że w życiu nic nie trwa wiecznie. Ani granice, ani ustroje. Nowy Targ też zatem nie mógł być tym miejscem na zawsze – tak może pomyślał i wyjechał do Ameryki. Zarobić na dom. – Nie wstydzę się, że pracowałem fizycznie. Ciężko, bez taryfy ulgowej. Ale w ciągu miesiąca byłem w stanie odłożyć tyle, ile w ciągu roku w Polsce.
Tę historię lubi opowiadać ludziom, którzy pytają, jak go traktowano za oceanem. – Źle, bo robotnicy z tej części Europy należeli do drugiego gatunku ludzi – wspomina. – Tyle, że ja tylko do czasu.
Kiedy amerykański przełożony rzucił mu zaczepkę: Ty, farmer, pewnie nawet nie wiesz, kto jest prezydentem Stanów Zjednoczonych, wyrecytował wszystkich po kolei. Przyznaje uczciwie, że trochę się pomylił przy końcówce XIX wieku, ale wrażenie, które udało mu się wywrzeć na pozostałej obsłudze, zalicza do tych z gatunku „bezcenne”. Przestał być farmerem. Zaczął myśleć, by wrócić do nowej Polski. Taka miała na niego czekać.
Kolejny etap, czyli jak w Limanowej rodzi się biznesman
Konsekwentnie i powoli. Tak Stanisław Gągała budował markę firmy produkującej środki czystości. Otaczał się ludźmi, którzy wiedzą jak osiągnąć cel. Potrafią metodycznie, krok po kroku, opracować strategię. Prezes nie lubi zazdrości, knucia i bezmyślności. Potrafi stać się wówczas apodyktycznym szefem. – Ale rzadko – zaznacza. Bo nie ma w sobie nic z rekina. Bardziej z wojownika.
Firma miała lepsze czasy i gorsze. Dlatego Gągała dobrze wie, co to znaczy chodzić z pustym portfelem, martwić się, czy uda się wypłacić pieniądze pracownikom. – Przez wszystkie te lata, nie spóźniliśmy się z wypłatami ani raz – nie ukrywa dumy.
Nagrody, certyfikaty jakości świadczą o sposobie kierowania firmą. – Cieszą mnie sukcesy, nowe rynki, rozmowy z kontrahentami. To nie koniec walki, mamy pomysły na rozwój, na kolejne rozgrywki. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.
Choć prowadzenie biznesu, kiedy żyje się w globalnej wiosce, nie jest wcale łatwe. Natłok informacji, zdarzeń, analiz tworzy czasem przytłaczający balast. – Dlatego trzeba umieć wybrać, wyselekcjonować. Wiedzieć, czy „Chińczycy trzymają się mocno” i jak sytuacje na świecie wpływają na to, co zdarzyć się może w Limanowej.
Ten pomarańczowy Fiat był ważny - 126 P
Nie marzył nigdy o Maybachu, choć gdy przypomni sobie swój pierwszy samochód, trudno mu uniknąć męskich wzruszeń. To był maluszek, pomarańczowy, bo tylko taki stał w fabryce. – Bierzesz pan, albo weźmie kto inny – usłyszał. Więc wziął.
Tak się o niego bał, że najchętniej zamykałby go nocą do domu. Żeby nie ukradli. Dziś uśmiecha się do tamtych czasów. – Pieniądze są dla człowieka – mówi. Nie odwrotnie. Co nie oznacza, że otacza się zbędnymi rzeczami. Dom ma, drzewa ma i sprawny wóz też. Wystarczy.
Podróżuje służbowo i prywatnie. Zawsze świetnie przygotowany potrafi zaskoczyć i autochtona. Bo czyta. Nadal o historii i ludziach, sięga też po encyklopedie i mapy. – Nie ma w tym snobizmu – uśmiecha się.
Kiedy odkłada książki, myśli o czasie. Tym, który można podzielić na: dobry, zły, właściwy. Ten, który upływa, który jest jego prywatny, rodzinny, zawodowy. – Najważniejsze, by go dobrze wykorzystać, przeżyć świadomie – mówi. – Dobrze się do pewnych rzeczy sytuacji przygotować.
Jak choćby do świąt, które dziś bardziej kojarzą się hipermarketem i prezentami niż z tradycją. – W Lipinach ozdoby robiło się samemu – mówi. – Pakowało cukierki w sreberka, sklejało łańcuchy, wieszano je na choinkę. Adwent był surowy, trzeba się było dobrze przygotować do Narodzenia Pana. Pamiętam, że gdzieś początkiem grudnia zrywało się w sadzie gałązkę wiśni. Miała zakwitnąć w pierwszy dzień świąt. Tylko kiedy dokładnie się ją ścinało? Chyba 13 grudnia, na Łucję. Zna to pani: „Święta Łucja dnia przyrzuca”? Tak to na pewno wtedy.
Katarzyna Kachel
***
Stanisław Gągała. Urodzony wojownik, który osiągnął sukces. Nie rekin. Bo choć na boisku potrafił ostro walczyć o piłkę, budując firmę kierował się zasadami fair-play. I opłaciło się. W Limanowej jest cenionym i szanowanym biznesmenem, który chętnie bierze udział w charytatywnych przedsięwzięciach. Jego firma Gold Drop sp. z o.o. istnieje na rynku od 1991 roku. Specjalizujemy się w produkcji szerokiej gamy środków czystości. Budowanie dobrej opinii marki opiera się na filozofii etycznego i odpowiedzialnego biznesu, tj. oferowaniu klientom produktu najwyższej, jakości, partnerskich relacjach z kontrahentami, współpracy ze społecznościami lokalnymi oraz szczególnej dbałości o bezpieczeństwo użytkownika i środowiska naturalnego. Prywatnie mąż, ojciec córki, dziadek dwóch wnuczek, które uwielbia rozpieszczać.
Może Cię zaciekawić
MSZ Rosji: amerykańska baza w Polsce od dawna jest jednym z celów wojskowych
Wroński ocenił też, że wobec ponawiania rosyjskich gróźb, NATO będzie musiało wzmocnić obronę przeciwlotniczą wschodniej flanki. Rzecznicz...
Czytaj więcejDaniel Obajtek stawił się w siedzibie NIK na przesłuchanie ws. fuzji Orlenu i Lotosu
Daniel Obajtek ma odpowiadać na pytania dotyczące fuzji Orlenu i Lotosu oraz o umowy sprzedaży udziałów Rafinerii Gdańskiej firmie Armaco. Info...
Czytaj więcejProkuratura Krajowa dla PAP: Pierwszy akt oskarżenia ws. Funduszu Sprawiedliwości wobec 9 osób już w najbliższych tygodniach
Przygotowywany obecnie akt oskarżenia, który głównie dotyczy przyznania ponad 98 mln zł dotacji dla Fundacji Profeto, z których 66 mln zł zosta...
Czytaj więcejTrzaskowski: wybory prezydenckie będą m.in. o bezpieczeństwie
W otwartym spotkaniu Trzaskowskiego w Białymstoku wzięły udział m.in. regionalne władze, samorządowcy i działacze PO. "Jestem przekonany, że t...
Czytaj więcejSport
Klaudia Zwolińska z brązowym medalem Mistrzostw Świata!
Pochodząca z Kłodnego (gmina Limanowa) Klaudia Zwolińska zdobyła przed chwilą brązowy w Mistrzostwach Świata w kajakarstwie górskim (K1) ...
Czytaj więcejWiększość nie wypełnia zaleceń odnośnie aktywności fizycznej
Na jego podstawie można stwierdzić, że ćwiczą przede wszystkim ludzie młodzi, z przewagą mężczyzn, osoby pracujące, z miast powyżej 200 tys...
Czytaj więcejHokej na lodzie w Tymbarku: wskrzeszają piękną sportową tradycję
Spotkanie trwało II tercje, a na koniec zawodnicy zaserwowali widzom dodatkowe rzuty karne Spotkanie komentował Marian Jaroszyński, który na...
Czytaj więcejDwunasty zawodnik – wspólny apel wojewody małopolskiego i klubów piłkarskich
Wspólny apel podpisali: wojewoda małopolski Łukasz Kmita, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja oraz wiceprezes Wisły Kraków SA M...
Czytaj więcejPozostałe
Zmarł ks. prałat Ryszard Stasik - długoletni proboszcz
Informację o śmierci kapłana potwierdziliśmy dziś rano w Kurii Diecezjalnej w Tarnowie. Ks. Ryszard Stasik zmagał się od dłuższego cza...
Czytaj więcejZmarł ks. Bogusław Załucki, były wikariusz parafii Limanowa-Sowliny
Bogusław Załucki urodził się 27 maja 1970 roku w Mielcu jako syn Tadeusza i Władysławy z domu Jamrozy. Pochodził z parafii Gawłuszowice. Egzam...
Czytaj więcejNie żyje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Z ogromnym bólem i głębokim żalem informujemy, że dzisiaj o 8:00 rano w szpitalu w Chrzanowie zmarł po ciężkiej chorobie nasz ukochany Przyjac...
Czytaj więcejZmarł śp. ksiądz prałat Kazimierz Latawiec
Ks. Kazimierz Latawiec urodził się 13 czerwca 1936 roku w Gawłuszowicach, jako syn Józefa i Zofii z domu Pezła. Egzamin dojrzałości złożył w...
Czytaj więcej- MSZ Rosji: amerykańska baza w Polsce od dawna jest jednym z celów wojskowych
- Daniel Obajtek stawił się w siedzibie NIK na przesłuchanie ws. fuzji Orlenu i Lotosu
- Prokuratura Krajowa dla PAP: Pierwszy akt oskarżenia ws. Funduszu Sprawiedliwości wobec 9 osób już w najbliższych tygodniach
- Trzaskowski: wybory prezydenckie będą m.in. o bezpieczeństwie
- Chcesz skorzystać z wakacji składkowych w ZUS jeszcze w tym roku? Ostatnie dni na złożenie wniosku
Komentarze (0)