0°   dziś 1°   jutro
Sobota, 23 listopada Adela, Klemens, Klementyna, Felicyta

Wspomnienie: Był mega ludzki i zakochany w Bogu

Opublikowano 10.04.2016 09:55:21 Zaktualizowano 04.09.2018 19:04:06

„Onkocelebryta”, najbardziej medialny ksiądz, który wprost mówił co myślał, zmarł w ubiegłym tygodniu. Ks. Jan Kaczkowski na różne sposoby zarażał swoją miłością do Boga. Potrafił przy tym zachować humor i autoironię.

W Nowym Sączu we współpracy z wydawnictwem RTCK - Rób To Co Kochasz wygłosił dwie konferencje i wydał audiobooka „Samarytanin, kapelusznice i kot”. O ks. Janie opowiada Renata Bobrowska z RTCK.

Pierwsze spotkanie

W RTCK nie mieliśmy wątpliwości, że ks. Jan Kaczkowski sam z siebie jest świadectwem wiary i życia z pasją. Dlatego zależało nam na współpracy. Po dwóch telefonach umówiliśmy się na spotkanie. Zaprosił nas w Bieszczady. Spotkaliśmy się przed starą chałupiną, w której ksiądz przebywał w odwiedzinach u swego przyjaciela. Po pierwszym zdaniu zażartował: Zrobię z wami wszystko, jeśli nie jesteście za bardzo kościółkowi. A potem podał nam bardzo mocną czarną kawę i ustaliliśmy szczegóły.

Choroba mimochodem

Ksiądz Jan Kaczkowski przyjechał do Nowego Sącza jesienią 2015 r. Odebraliśmy go z kolegą na dworcu w Krakowie. Wiedzieliśmy o jego chorobie, ale dopiero wtedy zdaliśmy sobie sprawę z jej powagi. Ksiądz miał trudności z poruszaniem się. Zamieszkaliśmy w kilka osób z ks. Janem w jednym domu w Nowym Sączu i to okazało się być dobrym pomysłem, ponieważ jeden z nas, Marcin, pomagał mu w codziennych czynnościach. Wszystko działo się jednak jakby mimochodem. Ksiądz Jan nie robił ze swojej choroby wielkiej sprawy, nie skarżył się, nie chciał jakiegoś specjalnego traktowania. O glejaku IV stopnia potrafił mówić z autoironią.

Show po katolicku

W Nowym Sączu ksiądz wygłosił dwie konferencje. Pierwsza dotyczyła pasji życia ks. Jana - pomagania, miała tytuł „Zyskaj MOC przez poMOC” i ukazała się jako audiobook pod tytułem „Samarytanin, kapelusznice i kot”. Ks. Jan pokazał swój punkt widzenia na tę kwestię. Druga miała dość kontrowersyjny tytuł „Jezus Celebryta, czyli show po katolicku”, czyli co ks. Jan myśli nt. popularności. Widziałam ogromne wzruszenie publiczności, bo to co mówił, wynikało z jego doświadczenia, autopsji. Był chodzącym świadectwem poświęcenia, niezłomności, walki o godność i szacunek do drugiego człowieka. Niezwykle autentyczny w tym, co mówił i robił.

Robił to, co kochał

Wracaliśmy z konferencji samochodem, po całym dniu, ogromnie zmęczeni. Ksiądz Jan bez przerwy odbierał telefony. W pewnej chwili jego ton bardzo się zmienił. Okazało się, że dzwoni jakaś pani ze Stanów Zjednoczonych i błaga o radę – nie wie, jaką podjąć decyzję – czy podpiąć umierającego na raka ojca do respiratora. Ksiądz Jan stał się niezwykle czuły, subtelny i delikatny, ale równocześnie pewny tego, co mówił. Nie narzucił swojego zdania, opowiedział o kilku znanych mu przypadkach i pozostawił tej pani możliwość podjęcia decyzji. Rozmawialiśmy później z kolegą, że widać było, że to jest właściwy człowiek na właściwym miejscu. Sam ks. Jan na koniec tej rozmowy powiedział, jakby sam do siebie „Naprawdę, kocham to, co robię”.

Zakochany w Bogu

To był człowiek niezwykle… normalny, mówił bez zadęcia, bez patetycznego „wzlatywania w niebo”. Wspólny czas spędziliśmy na rozmowach, jeździliśmy, jedliśmy (oczywiście polędwicę). Kilkukrotnie rozmawialiśmy przez telefon przygotowując konferencje, bo z racji swych problemów ze wzrokiem był właściwie niepiśmienny. Ks. Jan był wyjątkowy w swej zwykłości. Z poczuciem humoru, dystansem do siebie. Równocześnie nie miało dla niego znaczenia, co ludzie pomyślą, jak zostanie oceniony. Nie zależało mu na tym. Mówił wprost, co myślał. Po ludzku trzymał się życia i był w tym mega ludzki, ale równocześnie był w niezwykły sposób zakochany w Bogu. Szczególnie Eucharystia i jej celebracja była dla niego absolutnie świętą przestrzenią.

Był, jest, będzie

Wiedzieliśmy, że stan ks. Jana jest ciężki, ale wszyscy w RTCK mieliśmy nadzieję, że… zdarzy się coś niezwykłego, jakiś cud. Niestety, tak się nie stało. Teraz montowaliśmy krótki materiał filmowy z konferencji księdza w Nowym Sączu i uświadomiłam sobie, że ciągle nie ma we mnie poczucia, że Jego już fizycznie nie ma. Tak jest tylko przy naprawdę nietuzinkowych postaciach. W czerwcu wydajemy audiobooka z drugiej konferencji ks. Jana. Pierwszy „Samarytanin, kapelusznice i kot” ukazał się natychmiast po spotkaniu w Nowym Sączu. To zresztą też było jakimś dążeniem ks. Jana, który zdawał sobie sprawę, że tego typu forma przekazu audio, jest idealna np. dla ludzi chorych, którzy byli mu szczególnie bliscy.

Wysłuchała Jolanta Bugajska

Czytaj także w Dobrym Tygodniku Sądeckim: https://issuu.com/dobrytygodnik/docs/14_2016

Fot. Z arch. RTCK

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Wspomnienie: Był mega ludzki i zakochany w Bogu"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]