8°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

ŚDG zaczyna się już jutro (19. 07.), Lekcja dla dorosłych

Opublikowano 18.07.2015 16:10:24 Zaktualizowano 05.09.2018 07:13:11 TISS

- Święto Dzieci Gór to szkoła przyjaźni, z której nikt nie chce uciekać na wagary – mówi w rozmowie z sacz.in Andrzej Łukasik, kierownik i choreograf zespołu Piątkowioki, który jest gospodarzem tegorocznej edycji Festiwalu.

- Nie po raz pierwszy Piątkowioki są gospodarzem Święta Dzieci Gór...

- Ogromnie się cieszymy, że po raz czwarty będziemy pełnić honory gospodarza. To prawdziwy zaszczyt. Sukcesem i wyróżnieniem dla zespołu jest już sam fakt uczestniczenia w Festiwalu. Do tej pory oficjalnie wystąpiliśmy trzy razy, nieoficjalnie cztery... Raz występowaliśmy dodatkowo razem z zespołem z kraju Basków. Po raz pierwszy braliśmy udział w Festiwalu w 1998 roku, później w 2003 i 2008.

- Będzie to wyjątkowy występ?

- Małgorzata Łukasik-Kogut przygotowała program pod tytułem „Zabawy po młocce”: Gospodarz obiecał potańcówkę wszystkim, którzy pomagali przy młócce. Zamówił kapelę. Dzieci pod okiem służącej przygotowywały poczęstunek dla sąsiadów i domowników. Korzystając z okazji, że dorośli poszli się oporządzić, zagadują przygotowujących instrumenty muzyków i proszą o podegranie im do zabawy. Dzieci zawsze pomagały w pracach gospodarskich, wręcz tym żyły. Nie było dla nich osobnych tańców, podpatrywały więc dorosłych. Jak tylko udało się namówić muzykantów, aby im zagrali, ruszały do zabawy. Uciecha była niemiłosierna.

- Jak długo przygotowujecie się do Święta Dzieci Gór?

- Z reguły program przygotowywany jest rok wcześniej. Prezentujemy się na festiwalu karpackim. W tamtym roku braliśmy udział w Karpackim Przeglądzie Zespołów Regionalnych w Rabce Zdroju. Komisja przyznała nam możliwie największą ilość punktów. Jeszcze w kwietniu były ostatnie szlify programowe.

- Co szczególnego zapamiętał Pan z poprzednich edycji ŚDG?

- Każdy festiwal ma pewnie jakieś swoje zdarzenie, ale mnie za każdym razem urzekają pożegnania. Dzieci potrafią w ciągu kilku dni nawiązać ze sobą silne, wydaje się, relacje. Finałowi więc zawsze towarzyszą łzy. A my, dorośli, chcąc uspokoić tak wielką gromadę płaczących dzieci, musimy im obiecywać, że to nie jest ich ostatnie spotkanie z kamratami. I później kombinować, jak z tej obietnicy się wywiązać. Nawiązane więc podczas festiwalu znajomości procentują. Do dziś utrzymujemy kontakty z członkami zespołu z Włoch, z Kalabrii, którzy byli naszymi kamratami w 1998 roku. Z zespołem z Francji, z Bayon w Lotaryngii, nawiązaliśmy współpracę. Kamraciliśmy się z nimi w 2008 roku. Kilkakrotnie byliśmy u nich na ich Święcie Basków.

- W tym roku będziecie się kamracić z Albanią...

- Jeszcze niewiele wiemy na ich temat, ale już niedługo ich poznamy i mamy nadzieję polubimy jak pozostałych. Wartością tego Festiwalu jest to, że mamy okazję poznać kulturę innych krajów z pierwszej ręki.

- Spotkania z nową kulturą to frajda nie tylko dla dzieci. Niemniej, czy udaje się omijać wszelkie bariery?

- Na pewno dzieci nie mają barier językowych. Nawet jeśli nie znają języka, choć teraz każde dobrze włada przynajmniej angielskim, potrafią się porozumieć. To prędzej my, dorośli, mamy kłopoty językowe. A jeśli chodzi o bariery kulturowe, przypomina mi się sytuacja z 1998 roku, kiedy naszymi kamratami byli członkowie zespołu z Dagestanu. Dla nich nie do wyobrażania było tańczyć w parach. Więc kiedy na finał mieliśmy przygotować wspólny występ, ich opór przed tańczeniem tylko z jedną osobą, a nie zespołowo, był spory. Na szczęście i tę przeszkodę udało się pokonać.

- Czym jest dla dzieci udział w tym Festiwalu? Nie nudzi im się niezmienna jego formuła?

- Zarówno dla młodszych, jak i starszych członków zespołu jest to wielkie przeżycie. Duże odstępy czasowe między naszym udziałem w imprezie wynikają z konkurencji. Mamy sporo zespołów lachowskich, a wiadomo, że każdy chce wziąć udział w sądeckim Festiwalu. Dzieci i młodzież zaprzyjaźniają się ze sobą, piszą listy, a odkąd mamy internet, są w stałym kontakcie. Znana wszystkim festiwalowa formuła pozwala tej przyjaźni zakiełkować.

- Czego dorośli mogą nauczyć się od występujących dzieci?

- Przede wszystkim budowania więzi. Myślę, że każdy, kto weźmie udział w Święcie Dzieci Gór wyniesie dla siebie lekcje. To szkoła przyjaźni, z której nikt nie chce uciekać na wagary.

Fot. Archiwum zespołu

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"ŚDG zaczyna się już jutro (19. 07.), Lekcja dla dorosłych"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]