8°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Rząd zignorował niepełnosprawnych sądeczan

Opublikowano 06.05.2015 10:31:50 Zaktualizowano 05.09.2018 07:29:10 TISS

Sądeczanie, którzy protestowali w wczoraj w stolicy nie mieli nawet komu zostawić swojej petycji. Rozmawiamy z Iwoną Hartwich, prezesem Stowarzyszenia 'Mam Przyszłość'.

Rodzice niepełnosprawnych sądeczan po raz kolejny wzięli udział w proteście w Warszawie. Razem z nimi na wózkach przyjechali do stolicy ich podopieczni. Pikietowało łącznie pół tysiąca osób z całego kraju, które chcą wymóc na rządzie dotrzymanie obietnic sprzed roku i walczyć o większe pieniądze dla tych którzy 24 godziny na dobę opiekują się niepełnosprawnymi. Rozmawiamy z Iwoną Hartwich, prezesem Stowarzyszenia 'Mam Przyszłość'.
To nie była pierwsza manifestacja, ale i tym razem nie udało się przybliżyć do celów, jakie sobie obraliście....

Nie zostaliśmy przyjęci przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Nawet nie mieliśmy komu dać naszej petycji. Tak samo nie zostaliśmy przyjęci przez panią premier i marszałka. Jedynie udało się nam złożyć petycję w Kancelarii Premiera na biurze podawczym.
Więc wariant drugi, czyli wyjazd z protestem do Brukseli będzie waszym kolejnym krokiem?
Tak. Chcemy z tym protestem wyjechać do Brukseli. Będziemy prosić o pomoc bo jedyną barierą, która nam to uniemożliwi są pieniądze. Chcemy zostać tam dłużej i pokazać w Unii Europejskiej jakie problemy w Polsce mają osoby niepełnosprawne i ich rodziny.
Ma Pani niepełnosprawnego syna, z jakimi problemami musi się Pani co dzień mierzyć?
Mój syn skończył edukację w liceum i w tym momencie nie ma żadnej placówki specjalistycznej, nie ma miejsca gdzie mógłby przebywać z rówieśnikami. To my, rodzice musimy organizować dzieciom czas czyli niejako my prowadzimy taką specjalistyczną placówkę. Oprócz tego, że oczywiście dzieci muszą być rehabilitowane, to taka osoba musi wyjść do kina, na terapię, spacer czy basen. Na to wszystko potrzebne są pieniądze natomiast taka osoba niepełnosprawna dostaje od 9 lat 153 złote zasiłku pielęgnacyjnego. Rodzice dziecka ze znacznym stopniem niepełnosprawności pracują z nim 24 godziny na dobę. Bez wytchnienia.
Jakie widzicie szanse w wyjeździe do Brukseli?
- Chcemy zorganizować tam konferencję prasową. Mamy wytypowanych rodziców, którzy mówią biegle po angielsku i francusku. Pojedziemy z przetłumaczoną petycją i opisem sytuacji jaka istnieje w Polsce. Będziemy chcieli zainteresować Parlament Europejski i pokazać, że nie może być tak, że pomoc osobom niepełnosprawnym należy tylko do wewnętrznych kompetencji państwa. Bo tak dzisiaj jest. A przecież to państwa UE stwarzają system, który ma nam pomagać. Mamy przecież podpisane różne konwencje, ale co z tego skoro to nie jest wdrażane.
Może się okazać, że zaalarmowanie europosłów również nie pomoże...
- Będziemy protestować i w Brukseli i w Polsce. Nie zaniechamy tych protestów. Chcieliśmy dialogu i się nie udało, bo rząd nie chce z nami rozmawiać. Trzeba o tym mówić społeczeństwu, bo niepełnosprawność dotyczy tak naprawdę każdego z nas. Oczekujemy tego, żeby ustawa, którą proponuje rząd nie została wprowadzona. Nie zgadzamy się, żeby świadczenie pielęgnacyjne wywalczone w zeszłym roku dla dziecka, które skończyło 18 lat, zostało obniżone do kwoty 500 złotych i jeszcze dodatkowo nałożone kryterium dochodowe.
Rozmawiała Krystyna Pasek

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Rząd zignorował niepełnosprawnych sądeczan"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]