10°   dziś 12°   jutro
Wtorek, 05 listopada Elżbieta, Sławomir, Dominik, Zachariasz, Balladyna

Rodzina zmarłej opisuje sytuację z lekarzami

Opublikowano 24.12.2014 07:09:23 Zaktualizowano 05.09.2018 07:46:51 top

Ordynator oddziału najprawdopodobniej był pijany, nie wiedział w jakim stanie są jego pacjenci, a gdy sprawa zaczęła wychodzić na jaw, oddalił się ze szpitala pozostawiając chorych bez opieki – tak sytuację, do której doszło na jednym z oddziałów limanowskiego szpitala, opisują bliscy kobiety która zmarła poprzedniej nocy.

Wczoraj informowaliśmy o sytuacji, do której doszło w nocy z poniedziałku na wtorek w limanowskim szpitalu – jedna z pacjentek zmarła, a jej bliscy zawiadomili policję, gdyż mieli podejrzenia, iż dyżurujący na oddziale lekarze mogą znajdować się pod wpływem alkoholu lub środków odurzających.
Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, medyków w szpitalu już nie było. Teraz sprawą zajmują się służby. Nam natomiast udało się porozmawiać z rodziną zmarłej kobiety.
Nasza rozmówczyni - wnuczka pacjentki – była na oddziale szpitala tej nocy. Jak mówi, zarówno lekarz z którym rozmawiała, jak i pozostali członkowie personelu, zachowywali się bardzo dziwnie. Dopiero po czasie dotarło do niej, czym jest to spowodowane.
- Każda z nas z osobna po rozmowie z ordynatorem Oddziału Intensywnej Terapii wychodziła z przekonaniem, że jest pod wpływem alkoholu albo innych środków odurzających. Najpierw nakrzyczał na nas, że weszłyśmy o tej porze na oddział, że o tej porze nie ma wizyt, później powiedział, że moja babcia jest w stanie krytycznym i że 'sprawa jest wątpliwa', ale nie udało nam się dowiedzieć o co mu chodziło. Powiedział żeby o stan zdrowia pacjentki pytać rano - relacjonuje pani Zofia. - Zapytany, pozwolił nam na chwilę zobaczyć się z babcią. Weszłyśmy do sali pacjentów, ale babci tam nie było. Na łóżku leżało natomiast ciało przykryte prześcieradłem. I w ten sposób dowiedziałyśmy się, że babcia nie żyje. Zrozumiałam wtedy, iż lekarz, nie dość że jest pijany i bełkocze nielogicznie, to nawet nie ma pojęcia co dzieje się z pacjentami. Od pielęgniarki dowiedziałam się jeszcze, że babcia zmarła dwie godziny wcześniej, a reanimację prowadził ordynator wraz z drugim lekarzem dyżurnym. Miałam więc podejrzenia, że prowadzili akcję ratunkową pod wpływem alkoholu - mówi.
Jej zdaniem, personel wiedział o „niedyspozycyjności” dyżurujących w nocy lekarzy i sprawę starał się zatuszować.
- Niestety, odniosłam wrażenie że personel krył lekarzy dyżurnych. Pielęgniarki najpierw bardzo zdenerwowały się, jak udało się nam wejść na oddział, a drzwi po prostu były otwarte. Potem zadzwoniły do lekarzy dyżurnych, choć do pokoju ordynatora były cztery kroki, następnie kazały nam odczekać parę minut i dopiero wtedy mogłyśmy wejść do pokoju - twierdzi bliska zmarłej kobiety.
Nie wypowiada się o drugim z lekarzy, którzy tej nocy mieli czuwać nad zdrowiem pacjentów. - Mogę tylko mówić o ordynatorze, z którym rozmawiałam. Jego stan oceniłam po wypowiedziach i po tym, jak się zachowywał. O drugim z lekarzy nic nie mogę powiedzieć, bo z nami nie rozmawiał - tłumaczy.
Jak mówi, członkowie rodziny zdawali sobie sprawę z poważnego stanu ich krewnej. - Od lekarzy z SOR-u wiedziałam, że stan babci był bardzo ciężki przed przywiezieniem jej do szpitala. Widziałam, że na oddziale są inni pacjenci, którymi pijany lekarz nie powinien się zajmować. Będą też w przyszłości kolejni pacjenci i takich rzeczy po prostu nie można odpuścić. Dlatego zadzwoniłam po policję - przyznaje w rozmowie z nami.
Cała sytuacja, zachowanie lekarza i pozostałego personelu pracującego tej nocy na oddziale budzi wątpliwości rodziny pacjentki. Jak twierdzi nasza rozmówczyni, utrudniano jej dostęp do dokumentacji medycznej, a gdy odważyła się powiedzieć na głos o swoich podejrzeniach, lekarze pełniący dyżur opuścili szpital. Według jej wiedzy, ordynator wyszedł z budynku nie wyznaczając zastępcy, pozostawiając tym samym swoich pacjentów bez opieki przez kilka godzin.
- Wiedziałam, że od lekarzy niczego się nie dowiem, zażądałam więc wglądu do dokumentacji medycznej. Pielęgniarki schowały ją jednak, nie chciały jej udostępnić. Powiedziały natomiast, że tylko ordynator może wyrazić na to zgodę. Ja odpowiedziałam, że skoro ordynator jest pijany, to jak może wyrazić zgodę na cokolwiek. I wtedy zaczął się problem, pojawiali się kolejni lekarze, którzy przerzucali dokumentacją babci. A w tym czasie lekarze dyżurni zniknęli - ordynator opuścił szpital tylnymi drzwiami - relacjonuje zdarzenie wnuczka zmarłej. - Ważne jest także to, że po zniknięciu obu lekarzy w ogóle nie było żadnego lekarza dyżurnego na oddziale. Dopiero po jakimś czasie, już po przyjeździe policji, pojawiła się lekarka mówiąc, że zastępuje młodszego lekarza dyżurnego, 'bo źle się poczuł'. Ordynatora nie zastępował nikt i przez kolejne godziny które spędziłam w szpitalu składając doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa, nikt nie pojawił się na jego zastępstwo.
Jak dodaje kobieta, jeden z lekarzy pracujących w limanowskim szpitalu w obecności policji potwierdził, że lekarz dyżurny nie ma prawa oddalić się z oddziału.
Tymczasem dyrekcja szpitala oprócz oświadczenia, które publikowaliśmy wczoraj, wypowiadała się na antenie TVN24. - Lekarz na dyżurze w środku nocy, to też nie jest RoboCop, też się ma prawo poczuć źle, ale faktem bezspornym jest, że w trakcie interwencji Policji na oddziale tych lekarzy dwóch nie było, niemniej jednak praca lekarzy dyżurnych była cały czas zabezpieczona, bo tam byli lekarze z tym że inni - mówił Mariusz Bobula, zastępca dyrektora ds. medycznych Szpitala Powiatowego w Limanowej.
Wiele osób jest zaskoczonych tą sytuacją, gdyż lekarz którego sprawa ma dotyczyć jest jednym z najlepszych i szanowanych specjalistów w limanowskim szpitalu.
Do sprawy będziemy powracać.
Zobacz również:

Komentarze (19)

konto usunięte
2014-12-24 07:35:26
9 5
Ciekawe co na to obrońcy pana ordynatora, którzy twierdzili że jest to człowiek najwyższej wagi, oddany szpitalowi i pacjentom bez reszty!!! A tu co się okazuje?? Ano okazuje sie że ten sam ordynator ledwie składa zdanie za zdaniem a koniec końców zostawia tychże swoich ukochanych pacjentów bez opieki i ucieka bojąc się odpowiedzialności. Patologia i wstyd w wykonaniu człowieka który pensje pobiera z naszych podatków.
Odpowiedz
MAJA12
2014-12-24 08:06:43
8 9
Jak nie ma gazdy to głupi każdy.

Idą Święta, ale sytuacja wymaga ostrej krytyki Władz Powiatu p. starosty Jana Puchały , oraz pełniącego obowiązki dyrektora szpitala Marcina Radzięty .

To kolejne zaniedbania , niedopełnienia swoich obowiązków i brak reakcji ze strony dyrekcji i starosty.

Pijany lekarz, pijany poseł, prokurator, sędzia czy policjant. Dzięki temu, że stworzono ewenement na skalę światową - immunitet dla pewnych grup zawodowych oraz fakt, że istnieje tzw. solidarność zawodowa i Towarzystwo Wzajemnej Adoracji mamy w kraju jaskrawe przykłady patologii wśród tych zawodów oraz ludzi czujących się ... bezkarnie - nawet gdy po pijanemu pozbawiają innych życia.
Odpowiedz
Doradca
2014-12-24 08:10:14
6 9
Przyznaję, że jestem w szoku. Broniłem Pana Ordynatora bo sam kilkakrotnie miałem nieprzyjemność przebywania na tym oddziale i widziałem jego bezgraniczne zaangażowanie oraz wysoką fachowość.

Szkoda takich ludzi.

To co się wydarzyło bezsprzecznie nie powinno mieć miejsca.
Odpowiedz
szejk
2014-12-24 08:42:40
9 3
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,17178174,Zgon_w_szpitalu_w_Limanowej__Rodzina_zmarlej_wini.html#hpnews=krakow
Odpowiedz
111ksiadz
2014-12-24 10:20:57
8 7
Jestem bardzo zniesmaczony stwierdzeniami typu bardzo dobry fachowiec itd.Też słyszałem że znakomity lekarz-ale wybaczcie!Ja też za kołnierz nie wylewam,ale nie w pracy,nie za kierownicą.Jest jakieś głupie,ciche przyzwolenie na picie w pracy.Bo znakomity fachowiec,fajny chłop-a później mamy kwiatki w najlepszym wydaniu-lekarz,policjant,prezes,ksiądz.....i kto jeszcze-nawaleni w pracy.A ten Radzienta,nie nawalony ale za to chyba bez jaj!Nie jest to pierwszy przypadek z którym ten Pan zupełnie sobie nie radzi,najwyższa pora to zmienić-odzyskać zaufanie pacjentów.Plewy wyrzucić,może nie koniecznie spalić.
Odpowiedz
panel
2014-12-24 10:30:14
9 10
nie wiemy jaka jest prawda, a media mają nowa pożywkę,
a niektórzy ludzie chętnie to czytają, jakby nie mieli własnego życia...
a może obok kogoś realnego, żywego potrzebującego pomocy własnie w tej chwili...

a z drugiej strony; gdzie była rodzina, kiedy ta kobieta - jak pisze portal - spadła ze schodów i długo nie wiemy jak długo, ale wynika, że jednak stanowczo za długo czekała na pomoc?
czy tą medialną awanturą rodzina chce zagłuszyć wyrzuty sumienia, że nie było jej przy starszej kobiecie, kiedy ona potrzebowała pomocy?

Nadmieniam, iż nie pochwalam używek pod żadną postacią w żadnym zakładzie pracy i uważam, że lekarze i pielęgniarki w szpitalu są po to, aby leczyć ludzi,

ale znam sytuację, że lekarce nie chciało się przyjechać 2 km do szpitala, żeby wypisać młodemu człowiekowi skierowanie do kliniki, bo to było po godzinach jej pracy
nie było ważne, że pobyt w klinice temu młodemu człowiekowi dałby mu szansę na lepsze życie, a teraz boryka się z powikłaniami - o tym jakoś media nie piszą .... może dlatego, ze rodzina nie jest żądna krwi?...

na każdą sprawę patrzmy w miarę możliwości obiektywnie, pamiętajmy, że najczęściej ludzie mówią i media piszą to, co jest dla nich wygodne i daje pieniądze , a bardzo często to nie jest prawda.
Odpowiedz
konto usunięte
2014-12-24 10:36:02
11 6
Ludzie zajmijcie się swoimi sprawami bo dziś jest najważniejsze święto w roku. Myślę że każdy ma mnóstwo swoich problemów a nie cudze. A po drugie wnusia robi problemy po śmierci babci a gdzie była jak babcia leciała ze schodów - ponoć nie wiadomo ile leżała po upadku. Wesołych Świąt wszystkim .
Odpowiedz
staruch
2014-12-24 10:59:24
7 6
Praca na takim oddziale nie jest prosta, obciazenia psychiczne duze, bardziej jakies zajecia powinen miec personel z psychologiem, jak odreagowac a nie lincz prowadzic
Odpowiedz
konto usunięte
2014-12-24 11:08:05
6 6
Chce przekazac kondolencje dla rodziny zmarłej pacjentki.Jest okropną sytuacja ,kiedy wnuczka ,po tym jak lekarz ordynator mówi jej ,że moze sie zobaczyć z babcią i porozmawiać z nią ,idzie na sale i zamiast tego zastaje jej zwłoki....a potem dowiaduje się od pielegniarek ,że babcia juz dwie godziny nie żyje..i przeciez ten sam ORDYNATOR ,który pozwolil jej pogadac z babcią , REANIMOWAŁ ją i wie ,że zmarła..
hmmmm....w tv kiedyś mówili eksperci tak : ' prokurator,sędzia,lekarz czy wykładowca nie może się napić......ale policjant przecież ma prawo..tamci maja prestiżowe zawody a policjant to najczęsciej zwykły prosty chłopek i on nie rozumie ,że alkohol na służbie niewskazany'...

Idąc tym tropem można powiedzieć ,że Lekarz był albo nierozumny albo jest uzależniony..niewiadomo jaka prawda...
Odpowiedz
CUDNA
2014-12-24 11:18:40
7 6
Nie bronię lekarzy lecz wiem że w nocy na lekarzy nie można liczyć więc twierdzenie że pacjenci byli pozbawieni opieki jest nieprawdą bo to przede wszystkim doświadczone pielęgniarki czuwają nad zdrowiem chorych.

@panel
' czy tą medialną awanturą rodzina chce zagłuszyć wyrzuty sumienia, że nie było jej przy starszej kobiecie, kiedy ona potrzebowała pomocy? '
Możesz mieć całkowitą rację
Bywa obłuda,
LOS I DOLA STARSZYCH SCHOROWANYCH KREWNYCH W RĘKACH ICH WĄTŁEGO ZDROWIA I JEDYNIE 'OPIEKA' TELEFONICZNA Babciu jak się miewasz i czujesz - a po śmierci natomiast piękne słowa NASZA NAJDROŻSZA NAJUKOCHAŃSZA PRZECUDOWNA NAJWSPANIALSZA BABCIA tak nam Jej brakuje nie możemy bez Niej żyć.

Do ordynatora idzie się z kwiatami a nie z telefonem w ręce i wybranym numerem alarmowym 997. hi,hi
Odpowiedz
bearchen
2014-12-24 12:54:03
9 4
Wspanialy lekarz i czlowiek.
Oddany fachowiec, ktory niejednego wyrwal ze szponow smierci.
Osobiscie zawdzieczam mu wiele.
Jakos mi sie nie chce wierzyc, zeby to wszystko byla prawda.
Mam nadzieje ze wkrotce wszystko sie wyjasni i zarzuty rodziny sie nie potwierdza, a Pan Ordynator wroci na swoje stanowisko!

Ale zanim cokolowiek bedzie jasne musimy troszke poczekac na sledztwo ktore niewatpliwie bedzie skrupulatnie porowadzone.

Rodzinie zmarle starszej Pani szczere kondolencje.

Pozostalym czytelnikom zycze zdrowych spokojnych Swiat Bozego Narodzenia!
Odpowiedz
boba
2014-12-24 13:07:20
8 3
@panel, myślę, że nie masz racji. Niestety czasy mamy takie, że młodzi ludzie za pracą muszą wyjeżdżac za granicę, bo nie każdy ma możliwość zarabiania w Polsce tak, jak lekarze. Prawdopodobnie wnuczki zmarłej również były w takiej sytuacji i prosto z drogi zjawiły się w szpitalu ( nikt mieszkający w pobliżu nie wybierałby się do tego przybytku o 1 w nocy ).
Odpowiedz
1234567
2014-12-24 14:10:42
7 3
Piszcie co chcecie, ale ci dwaj panowie rozsławili Limanową na całą Polskę i dodatkowo dali pożywkę wielu mediom !
Odpowiedz
konto usunięte
2014-12-24 16:02:06
6 10
Kolejna, która lubi spowiadać się z cudzych grzechów.
Trzeba było babcię pilnować, a nie wąchać, czy lekarz coś zażył.
Odpowiedz
marian230
2014-12-24 17:34:50
9 1
alkoholicy -trzeba ich leczyć w zakładzie zamkniętym ?
Odpowiedz
konto usunięte
2014-12-24 19:00:30
7 1
http://wiadomosci.onet.pl/krakow/lekarze-z-limanowej-na-policji/3ly7e
Odpowiedz
beskidy50
2014-12-24 20:08:33
8 3
Rzeczywiście nie wiemy jaka jest prawda. Natomiast oskarżanie rodziny, że nie było ich przy babci jest głupie bo nikt nie zna sytuacji rodzinnej tych ludzi. Być może tej starszej pani i tak nie udało by się uratować. Ale lekarze uciekajacy ze szpitala podczas pełnienia dyżuru, tym bardziej z oddziału intensywnej opieki sami wystawili sobie świadectwo. Coś takiego powinno być tępione. Przecież tam byli też inni pacjenci, którzy mogli potrzebować pomocy lekarza!!!
Odpowiedz
zabawny
2014-12-24 23:53:54
1 1
Wnuczka wykazała brak elementarnej wiedzy podczas powiadamiania KPP, najpierw się telefonuje tak by nikt w szpitalu nie słyszał rozmowy, równocześnie inni z rodziny powinni obserwować miejsce przebywania lekarza. Straszenie lekarza policją nie przed przybyciem funkcjonariuszy, było błędem. :)

Kilka lat temu mojego znajomego jego kolega straszył policją, w efekcie tego, ten ostatni miał przemieszczone zęby i rozwalony telefon, nigdzie nie zadzwonił. :)))
Odpowiedz
Cooba000
2015-01-11 12:53:30
1 0
beskidy50, oczywiście, że oskarżanie rodziny jest głupie, ale czego się spodziewać po osobie, która nie dała rady skończyć nawet 3 klas podstawówki i żyje za pieniądze rodziców z łaski. Potrafi jedynie siedzieć na necie, atakować normalnych ludzi i bronić zdegenerowanych zwyrodnialców. Taka jego natura i myśli, że jest kimś więcej niż pierdnięciem.
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Rodzina zmarłej opisuje sytuację z lekarzami"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]