8°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Radujmy się, że Jezus zmartwychwstał!

Opublikowano 20.04.2014 06:37:33 Zaktualizowano 05.09.2018 08:13:31 top

Słowo na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego ks. Piotra Chmieleckiego SCJ.

Drodzy siostry i bracia! Na początku dzisiejszych rozważań wróćmy jeszcze na chwilę do tekstu ewangelii czytanej wczorajszej nocy. W czasie Mszy św. Wigilii Paschalnej był czytany fragment ewangelii o tym, co kobietom przydarzyło się, kiedy przyszły do grobu Pana Jezusa.

Kiedy zakończył się szabat Maria Magdalena i druga Maria poszły obejrzeć grób. Wtedy nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi i Anioł zstąpił z nieba i odsunął kamień od grobu, gdzie było złożone ciało Jezusa. Musiała to być dla kobiet chwila wielkiego strachu, przerażenia, one tylko przyszły do grobu swojego Nauczyciela, oddać cześć zmarłemu, zachować się zgodnie ze zwyczajami żydowskimi. Spotyka ich jednak coś niesamowitego. Jak mówi nam ewangelista, nawet strażnicy, którzy pilnowali grobu, ze strachu przed Aniołem „podrętwieli jak umarli”. Wyobraźmy sobie, co musiało się dziać w sercach tych kobiet. Anioł mówi im wtedy coś niesamowitego, w co trudno jest uwierzyć: „nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedźcie Jego uczniom: „Powstał z martwych i udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie”.


Pozostańmy w towarzystwie tych kobiet, które „pośpiesznie oddaliły się od grobu z bojaźnią i wielką radością i biegły oznajmić to jego uczniom”. I chciałbym tu zwrócić waszą uwagę tylko na dwa słowa. Kobiety pobiegły „z wielką radością”, bo miały wspaniałą wiadomość do przekazania, wręcz niemieszczącą się w głowie. My po prawie 2000 tys. lat od zmartwychwstania Pana Jezusa znamy już całą historię życia, męki, śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. Może dlatego nie potrafimy się tak naprawdę ucieszyć ze zmartwychwstania Pana? Przecież wszystko już wiemy…
W noc zmartwychwstania, albo poranek wielkanocny jest tak wiele radości. Urządzamy wielką procesję – rezurekcję, jak mówimy, bijemy w dzwony. Życzymy sobie radosnych świąt, radosnego Alleluja, smacznego jajka, mokrego dyngusa. Ale radość wielkanocna nie jest wcale łatwa…
Łatwa jest radość na Wielkanoc, bo przyszła wiosna, powietrze jest cieplejsze, kwiaty zaczynają wyglądać spod ziemi, drzewa wypuszczają liście, zdjęliśmy cieplejsze ubrania i założyliśmy lżejsze, jest nam przyjemniej. W naszym ziemskim życiu są maleńkie okruchy radości. Takim okruchem są same Święta, może spotkanie z rodziną, znajomymi, uroczyście poświęcone pokarmy na śniadanie wielkanocne, kropla wody święconej na jajku, chlebie i soli.
Ale jest ta również wielkanocna radość, która wymaga naszego wysiłku i nie jest wcale taka prosta. Jest to radość grzesznika, czyli każdego z nas, który się wyspowiadał, spotkał się z łaską Boga. Jest to radość syna marnotrawnego, który przyszedł do Ojca naszego w niebie i szczerze powiedział: „Ojcze, zgrzeszyłem”. Człowiek, który grzeszy, zabija w sobie Jezusa. Przywala Go w sobie kamieniem nienawiści, skierowanej może nawet do najbliższych w rodzinie. Przygniatamy Jezusa grzechem pychy – nie patrzymy często na drugiego człowieka,, tylko myśleniem o samym sobie, nie zwracamy uwagi na wspólną własność, liczy się tylko mój interes.
Ale kiedy człowiek się spowiada i żałuje, wtedy Jezus zmartwychwstaje w jego życiu. Radość zmartwychwstania to radość przezwyciężenia grzechu, rozpaczy, zniechecenia. Pojawia się radość, która zawsze towarzyszy rozgrzeszeniu. To jest właśnie ten skrawek wielkanocnej radości. Człowiek odchodzi od konfesjonału inny, ale właściwie to, z czego się cieszy? Odchodzi od konfesjonału radosny, chociaż zamiast awansu, czy podwyżki w pracy dostał pokutę i został upokorzony. Odczuwa radość, bo Jezus w nim zmartwychwstał i znów żyje. Trzeba szczerze przyznać się przed Bogiem do naszych słabości, przejść oczyszczenie, naszą własną „wielką noc” i wtedy przychodzi głęboka wielkanocna radość
Tak często powtarzamy w czasie Wielkanocy: Alleluja. Jest to hebrajskie słowo, które składa się z dwóch części „allelujja” i oznacza: radujmy się Bogiem. Nie pozostawiajmy naszych słów pustymi, nie powtarzajmy ich tylko, bo tak każe nam liturgia, bo tak trzeba na Mszy świętej. Niech radosne Allejua płynie z naszych serc. Bo my też przeszliśmy od grzechu do wolności, za naszym Panem Jezusem Chrystusem, który nawet śmierć zwyciężył. On jest naszą największą radością, której żadne ziemskie przyjemności nie zastąpią. Chrystus zmartwychwstał, to największa radość!
Chciałbym jeszcze wam wszystkim, drodzy bracia i siostry, złożyć krótkie życzenia. Czego wam wierzącym dzisiaj życzyć? Chyba żeby stawiając sobie pytania: po co się urodziłem?, po co żyję?, dlaczego cierpię? – stale przypominał sobie Jezusa Zmartwychwstałego, który jako człowiek przebył ludzkie życie, cierpienia, straszną śmierć. Żebyśmy nie patrzyli na nasze kłopoty, cierpienia, śmierć jak na nieszczęście, ale jak na drogę do Boga. Jest to w życiu bardzo trudne, trudniejsze od wspinaczki na górę. A tym , którzy nie do końca wierzą w Jezusowe zmartwychwstanie, życzę, aby postawili sobie pytanie: a jeśli jest prawdą, że Jezus zmartwychwstał, to co po śmierci zrobię z moją niewiarą, jak stanę przed Jezusem Chrystusem.


Radujmy się Bogiem!
Radujmy się, że Jezus zmartwychwstał!
Radujmy się, że Bóg jest!
Amen.

ks. Piotr Chmielecki SCJ

Czytaj więcej rozważań na www.profeto.pl

Fot. sxc.hu

Komentarze (1)

konto usunięte
2014-04-22 17:54:35
0 0
Skoro ultrakatolicki portal, to takie wpisy nie powinny nikogo dziwić.
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Radujmy się, że Jezus zmartwychwstał!"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]