Radny Hojnor znowu zagrożony?

Jeden z mieszkańców Nowego Sącza ma wątpliwości, czy nie występuje konflikt interesów między pełnieniem przez Józefa Hojnora funkcji radnego, a posiadaniem firmy zarządzającej nieruchomościami.

Po jego zgłoszeniach wszczęto postępowanie sprawdzające na poziomie Urzędu Miasta oraz wojewody. W poprzedniej kadencji Hojnor stracił z tego powodu mandat.

- Inicjatorem jest jeden z mieszkańców Nowego Sącza, pisał listy do Urzędu Miasta i wojewody. Wojewoda poprosił mnie o informację, więc przesłałem mu wszystkie dokumenty związane z tą sprawą. Skoro obywatel zgłasza jakieś zastrzeżenia, to trzeba je sprawdzić – powiedział Jerzy Wituszyński, Przewodniczący Rady Miasta Nowego Sącza.

Każdy radny ma trzy miesiące, licząc od dnia zaprzysiężenia, na usunięcie wszystkich przeszkód w pełnieniu takiej funkcji. Może to być wzięcie urlopu, w którejś ze spółek komunalnych, albo zmiana formy własności, jeśli prowadzona działalność gospodarcza wchodzi z relacje z miejskim majątkiem i może dawać przesłanki do odebrania mandatu.

- Sprawa pojawia się od kilku lat. Przysłano do nas zgłoszenie. Nie było ono anonimowe, bo rozpatrujemy tylko podpisane, ale nie sprawdzamy autentyczności podpisów i tożsamości osób zgłaszających. Przesłałem stosowne pytania do odpowiednich osób, uzyskałem odpowiedzi. Nie ma jeszcze formalnej decyzji, ale jesteśmy już po analizie całego materiału i nie widzimy żadnych nieprawidłowości – mówi Mirosław Chrapusta, dyrektor Wydziału Nadzoru Prawnego i Kontroli Urzędu Wojewódzkiego.

Sam zainteresowany odmówił komentarza, oczekuje na oficjalną decyzję. W 2010 roku, na kilka miesięcy przed końcem poprzedniej kadencji, został pozbawiony mandatu na mocy uchwały Rady Miasta po wcześniejszej negatywnej opinii prawników wojewody. Tym razem wszelkie formalności zostały dopełnione i - jak zapewnia Mirosław Chrapusta - nie ma wątpliwości, że pan Józef Hojnor pełni swój mandat zgodnie z prawem.


Fot.: Archiwum DTS, nowysacz.pl

Dwa zdarzenia drogowe w powiecie - kierujący pouczeni Wójt: "wyskrobaliśmy się z piwnicy na dach”