'Powrót dużych drapieżników na wielką skalę'
Choć duże drapieżniki w Europie mają się coraz lepiej - ich tradycyjny wpływ na ekosystemy jest dziś bardzo ograniczony. Powód? Coraz większa dominacja człowieka w krajobrazie - twierdzą naukowcy z Polski, Szwecji, Norwegii, Francji i Holandii.
Ekosystem jest zdrowy wtedy, gdy żyją w nim duże drapieżniki: wilki, niedźwiedzie, szakale, rysie, lwy czy tygrysy. Zwierzęta te pomagają zachować bioróżnorodność, zapobiegają szerzeniu się chorób i stanowią bufor dla skutków zmian klimatu. Brak dużych drapieżników odbija się na populacjach ptaków, ssaków, płazów i gadów, a nawet - pośrednio - na biegu cieków wodnych czy wielkości plonów.
Jednym z drapieżników, które intensywnie kolonizują dziś Europę, są wilki. Czasami mówi się o nich 'strażnicy równowagi ekosystemu', bo trzymają w ryzach populacje roślinożerców, pomagając roślinom przetrwać i się rozmnażać. Brak wilków mógłby uruchomić serię efektów kaskadowych, co oznaczałoby zakłócenia w łańcuchach pokarmowych, a nawet zależnościach pomiędzy gatunkami. I choć o roli zwierząt drapieżnych wiemy coraz więcej - o prawo do ich odstrzału starają się myśliwi w coraz to innych częściach świata, np. z Gór Skalistych czy z okolic Wielkich Jezior Amerykańskich, a w Europie - ze Szwecji czy Norwegii, gdzie władze zezwoliły nawet na odstrzał 47 wilków (co stanowi ok. 70 proc. populacji wilków w tym kraju).
W świetle najnowszej wiedzy informacje o powrocie dużych drapieżników do Europy stanowią dobrą wiadomość - zwłaszcza po latach ich nieobecności w naszym krajobrazie. Fakt ich powrotu potwierdzili w końcu 2014 r. na łamach 'Science' naukowcy z międzynarodowego zespołu (m.in. z Polski) Guillaume Chaprona ze Swedish University of Agricultural Sciences. Naukowcy ci zestawili dane nt. populacji niedźwiedzi, wilków, rysi i rosomaków żyjących w krajach UE i Norwegii. Od początku XXI w. liczba tych zwierząt była tam stała lub wręcz rosła, a jednocześnie przybywało miejsc, w których można je było spotkać. Na mniej więcej jednej trzeciej powierzchni Europy żyje dziś co najmniej jeden gatunek dużych drapieżników: niedźwiedzie brunatne, rysie, wilki albo rosomaki. Na tle sąsiadów Polska wypada nieźle, a nasze wilki zasilają populacje zachodnie.
'To ciekawe, że właśnie dziś obserwujemy w Europie powrót dużych drapieżników na wielką skalę - mówi PAP dr hab. Dries Kuijper z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży. - Badania, prowadzone w Polsce przez dr Sabinę Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury +Wilk+ i dr Roberta Mysłajka z Uniwersytetu Warszawskiego - wskazują na to, że wilki kolonizują zachodnią część kraju, gdzie żyje dziś ok. 30 watah. W Niemczech jest dziś 47 watah, które się rozmnażają. Po wielu dekadach niebytu pojedyncze osobniki pojawiają się jeszcze dalej na zachód - w Danii, a dwa wilki zawędrowały również do Holandii! Drapieżniki mogą się więc przystosować do życia w świecie zdominowanym przez człowieka'.
Dr Kuijper i inni naukowcy ze Szwecji, Norwegii, Francji i Holandii na łamach 'Proceedings of the Royal Society B' zauważają jednak, że większość badań roli dużych drapieżników w przyrodzie dotyczy terenów stosunkowo dzikich, gdzie procesy ekologiczne toczą się własnym rytmem. Ale tam, gdzie drapieżniki żyją tuż obok ludzi, ich tradycyjna rola w środowisku będzie ograniczona - zauważa Dries Kuijper, pierwszy autor publikacji w 'Proceedings of the Royal Society B' (http://dx.doi.org/10.1098/rspb.2016.1625).
Zwłaszcza niektóre działania ludzi mają duży wpływ na naturalną rolę drapieżników w środowisku. 'Jakie? To zależy od obszaru Europy - mówi biolog z IBS PAN. - Np. w Skandynawii wciąż można legalnie polować na wilki i rysie, co znacznie ogranicza ich rolę w ekosystemach. W innych częściach Europy, np. w Niemczech, na drapieżniki w ogóle się nie poluje. Z punktu widzenia zachowania dużych drapieżników ważniejsze okazują się tam skutki samej obecności i działań człowieka. Rzecz w tym, że drapieżniki starają się unikać człowieka tak bardzo, jak to tylko możliwe. Czyli ich wpływ na ekosystemy jest zauważalny i istotny tylko tam, gdzie nie są obecni ludzie'.
Nie bez znaczenia są też zmiany w krajobrazie, np. te związane z rozwojem rolnictwa, intensywną gospodarką leśną czy niektórymi sposobami zarządzania środowiskiem naturalnym. Sprawiają one, że zwierzęta roślinożerne - jak choćby jelenie - nie muszą się martwić o pokarm, co przekłada się na wzrost ich liczebności. W takiej sytuacji drapieżnikom bardzo trudno jest faktycznie regulować populację jeleni. Ich liczba staje się o wiele bardziej zależna od dostępności pokarmu niż od obecności drapieżników - tłumaczy dr Kuijper.
Choć generalnie duże drapieżniki unikają człowieka - niektóre z nich są bardziej elastyczne i łatwiej niż inne przystosowują się do naszego sąsiedztwa. 'Na przykładzie Europy widać, że wilki potrafią żyć o wiele bliżej ludzi, niż sądziliśmy. Choć i tak starają się ich unikać, na ile to możliwe. Pewne miejsca odwiedzają na przykład tylko nocą, aby nie ryzykować spotkania z człowiekiem' - mówi.
'Pytanie brzmi: na ile my sami możemy przystosować się do nich? Jeśli chcemy mieć duże drapieżniki, musimy się nauczyć znów z nimi żyć. Co ważniejsze, trzeba zrozumieć, że wywieramy ogromny wpływ na rolę, jaką dotychczas grały one w środowisku - zauważa dr Kuijper. - Jeśli chcemy, żeby te duże drapieżniki nadal regulowały populację jeleni, albo żeby wpływały na zachowanie dużych roślinożerców z dobrym skutkiem dla bioróżnorodności - musimy ograniczyć ten nasz wpływ i pozwolić im pełnić role przypisane przez naturę'.
Przedstawione w publikacji wnioski mają też aspekt praktyczny. Kiedy naukowcy zajmują się ekologicznym wpływem dużych drapieżników na krajobraz - prowadząc analizy i modelując np. sieci pokarmowe, jako jeden z czynników powinni uwzględniać aktywność ludzi w środowisku i fakt, że człowiek stanowi część tej sieci, wpływając na nią na wiele sposobów i na wielu poziomach.
(Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl)
Zobacz również:Może Cię zaciekawić
Operacja bariatryczna to coś więcej niż zmiana budowy przewodu pokarmowego
Kiedy pacjent kwalifikuje się do operacji bariatrycznej? Pierwsze kryteria kwalifikacji do zabiegu bariatrycznego zostały zdefiniowane w 1991 roku....
Czytaj więcejPutin: będziemy nadal testować nową rakietę Oriesznik
"Będziemy kontynuować te testy, także w warunkach bojowych, w zależności od sytuacji i charakteru zagrożeń dla bezpieczeństwa Rosji" - powiedz...
Czytaj więcejMarszałek Sejmu: 8 stycznia rozpocznie się w naszym kraju kampania prezydencka
Marszałek Sejmu, lider Polski 2050 Szymon Hołownia przyznał podczas spotkania z mieszkańcami w Rypinie (woj. kujawsko-pomorskie), że nie ma się ...
Czytaj więcejPremier Tusk: zagrożenie konfliktem globalnym jest poważne i realne
Podczas 43. Krajowego Zjazdu Delegatów ZNP szef rządu zwracał uwagę, że wojna na wschodzie w rozstrzygającą fazę. "Wszyscy to wiemy. Czujemy, ...
Czytaj więcejSport
Klaudia Zwolińska z brązowym medalem Mistrzostw Świata!
Pochodząca z Kłodnego (gmina Limanowa) Klaudia Zwolińska zdobyła przed chwilą brązowy w Mistrzostwach Świata w kajakarstwie górskim (K1) ...
Czytaj więcejWiększość nie wypełnia zaleceń odnośnie aktywności fizycznej
Na jego podstawie można stwierdzić, że ćwiczą przede wszystkim ludzie młodzi, z przewagą mężczyzn, osoby pracujące, z miast powyżej 200 tys...
Czytaj więcejHokej na lodzie w Tymbarku: wskrzeszają piękną sportową tradycję
Spotkanie trwało II tercje, a na koniec zawodnicy zaserwowali widzom dodatkowe rzuty karne Spotkanie komentował Marian Jaroszyński, który na...
Czytaj więcejDwunasty zawodnik – wspólny apel wojewody małopolskiego i klubów piłkarskich
Wspólny apel podpisali: wojewoda małopolski Łukasz Kmita, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja oraz wiceprezes Wisły Kraków SA M...
Czytaj więcejPozostałe
Nowe przepisy zapewniające lepszą ochronę konsumentów na rynku telekomunikacyjnym
Prawo komunikacji elektronicznej (PKE) dostosowuje polskie przepisy m.in. do Europejskiego Kodeksu Łączności Elektronicznej. Regulacje te dotyczą ...
Czytaj więcejEkspert: nie potrafimy towarzyszyć umierającym bliskim, nie oswajamy śmierci
"Wyprowadziliśmy umieranie i śmierć z domu i nie myślimy o niej. Boimy się jej, więc udajemy, że jej nie ma" – powiedziała PAP prof. KUL Mon...
Czytaj więcejWystarczy jeden, by umrzeć
Ten groźny grzyb zawiera w sobie szereg związków toksycznych – to fallotoksyny, jak np. falloidyna czy fallolizyna oraz amatoksyny, jak np. amani...
Czytaj więcejNajwiększe zmiany w organizmie zachodzą w wieku 44 i 60 lat
Ich nowe badanie, którego wyniki ukazały się w sierpniowym wydaniu „Nature Aging” (https://www.nature.com/articles/s43587-024-00692-2), pokazuj...
Czytaj więcej- Operacja bariatryczna to coś więcej niż zmiana budowy przewodu pokarmowego
- Putin: będziemy nadal testować nową rakietę Oriesznik
- Marszałek Sejmu: 8 stycznia rozpocznie się w naszym kraju kampania prezydencka
- Premier Tusk: zagrożenie konfliktem globalnym jest poważne i realne
- Ostrzeżenie: uwaga na oblodzenie! W nocy nawet - 8 st. C
Komentarze (5)
Na pewno tego artykułu nie sponsorowały największe szkodniki lasu czyli myśliwi.
Przyroda od milionów lat wypracowała wspaniałe mechanizmy samoregulacji. Człowiek eksploatuje przyrodę w sposób rabunkowy dopiero od lat kilkuset.
Nieuk wierzący w chemitrailsy i inne badziewia na stanowisku ministra nie widzi żadnej różnicy między ochroną przyrody a ochroną środowiska. Jedyne, co go interesuje, to rabunkowy wyrąb lasów, bo przecież z tego jest kasa, ta oficjalna i ta nieco mniej. Ewentualnie jeszcze jeżdżenie karocą z biskupem.
Pozostaje mieć nadzieję, że przyroda w końcu wykształci mechanizm usuwający największego jej szkodnika - człowieka, o ile oczywiście on sam się nie usunie wskutek wojen czy stworzonych do celów wojskowych wirusów i bakterii.