4°   dziś 5°   jutro
Niedziela, 22 grudnia Zenon, Honorata, Franciszka, Bożena, Dragomir

Przysietnica: szok i niedowierzanie po przejściu traby powietrznej

Opublikowano  Zaktualizowano 

Nocy z 19 na 20 lipca mieszkańcy Przysietnicy długo nie zapomną. W ciągu kilkunastu minut przez wieś przeszła trąba powietrzna wyrywając z korzeniami drzewa, niszcząc ogrodzenia i zrywając z domów dachy.

I choć minął już pierwszy szok, naprawianie zniszczeń potrwa jeszcze nawet kilka tygodni.

- Nigdy nie myślałem, że tutaj może coś takiego się dziać. Przecież Przysietnica leży w kotlinie, to powinno być bezpiecznie. A tu coś tak nieprawdopodobnego! Wystarczył moment, żeby wichura narobiła tyle zniszczeń. Blachę, eternit i dachówki ludzie znajdowali nawet z trzysta metrów od swoich domów – mówi wójt wsi Kazimierz Ptaśnik.

Wstępnie szkody spowodowane przez trąbę powietrzną, która w ubiegłym tygodniu przeszła przez Przysietnicę szacowane są nawet na milion złotych. Z trzech domów, w tym z jednego jeszcze niezamieszkałego, siła wirującego powietrza zerwała dachy, kilkanaście innych uszkodziła, a na odcinku kilkuset metrów połamała lub powyrywała z korzeniami około trzystu drzew. Wiele z nich spadło na drogę, na cztery dni całkowicie blokując dojazd do sześciu domów położonych na obrzeżach wsi.

Brzydki szum i gwizd


Trąba uderzyła najpierw w niewielki, drewniany dom Tadeusza Króla. Burza nie dawała mu zasnąć, więc dokładnie słyszał, gdy tuż po północy, ogromna siła zerwała dachówki niemal z całego dachu.

- To sekundę może trwało. Taki był brzydki szum i gwizd. I zaraz zaczęło się lać przez strop – wspomina.

Pan Tadeusz z żoną i synem do rana układali i wymieniali miski i wiadra, żeby woda nie zalała całego domu. Początkowo nie mieli nawet odwagi, żeby wyjść i popatrzeć, co właściwie się stało.

- Dopiero po trzech godzinach odważyłem się wyjść z domu. I wtedy zobaczyłem ten ogrom zniszczeń. Człowiek nieraz widział w telewizji te trąby i te huragany, ale nigdy nie przypuszczał, że to u nas w górach może się stać – mówi.

Huk i trzask

- Obudził mnie huk i trzask. Nie wiedziałam co się dzieje, ale zaraz pobiegłam na górę do dzieci. Wtedy zobaczyłam, że nie ma włazu na dach, tylko woda się leje do domu. Wybiegłam z domu. Wtedy zrozumiałam, że nie ma połowy dachu – wspomina dramatyczną noc Bernadetta.

Woda zalewała kolejne pomieszczenia. Cała rodzina do rana próbowała ratować zaciekające ściany i namakające podłogi.

Wraz z ze świtem przyszedł szok. Pawlikowie zobaczyli, jak wielka jest skala zniszczeń. Nie mogli uwierzyć, że jeden podmuch był wstanie zmieść blachę z domu i powyginać ją w najdziwniejsze kształty roznosząc po okolicy.

Ale nie było czasu na rozpatrywanie tego, co się stało. Prognozy pogody mówiły, że będzie padać przez kilka kolejnych dni, więc trzeba było zabezpieczyć dom przez dalszym zalewaniem.

- Teraz już człowiek jest uspokojony, ale gdy zaczyna padać i wiać, trochę się boimy. Mamy tylko nadzieję, że jak już raz coś takiego się stało, to już więcej nas nie spotka – mówi pani Bernadetta.


Fot. TASS

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Przysietnica: szok i niedowierzanie po przejściu traby powietrznej"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]