Limanowa. Pijani przywożeni na SOR przez policję paraliżują pracę Szpitala Powiatowego w Limanowej – pacjenci czekają w kolejce, gdy lekarze muszą zająć się nietrzeźwymi. Miejski samorząd proponuje stworzenie izby wytrzeźwień w Limanowej.
Podczas ostatniej sesji Rady Miasta Limanowa radny Walenty Rusin zadał pytanie przedstawicielowi Komendy Powiatowej Policji w Limanowej, podinsp. Mieczysławowi Wojtasowi z Wydziału Prewencji i Ruchu Drogowego. Radny pytał o procedurę stosowaną wobec nietrzeźwych, którzy są przywożeni przez funkcjonariuszy do Szpitala Powiatowego w Limanowej. Jak mówił Walenty Rusin, mieszkańcy narzekają, że przedłużają oni kolejki na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
- Każda zatrzymana osoba nietrzeźwa musi być doprowadzona do szpitala i przebadana, normuje to rozporządzenie Ministra Zdrowia, a my to realizujemy. Za każde badanie płaci policja, Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na dwa aspekty. Policja realizuje swoje zadania, zatrzymując osoby do przestępstw i wykroczeń, na polecenie sądu i prokuratury, a wśród nich są osoby nietrzeźwe i my się nimi zajmujemy. Natomiast ustawa o wychowaniu w trzeźwości nałożyła obowiązki na samorządy, żeby te osoby nietrzeźwe odizolować, doprowadzić do miejsca zamieszkania albo instytucji, która się nimi zajmuje, tak jak szpital, gdzie bada je lekarz, albo do izb wytrzeźwień, a jeśli nie ma izby to w ostateczności na policję - tłumaczył podinsp. Wojtas. - W czym jest problem? My realizujemy te zadania i się od nich nie uchylamy, jednak każda osoba nietrzeźwa jest chora. Jeśli osoba stworzyła zagrożenie dla życia bądź zdrowia swojego lub innej osoby, a zgłoszenie dotyczy miejsca publicznego czy miejsca pracy, my przyjeżdżamy, izolujemy i doprowadzamy do izby wytrzeźwień. W tej chwili nie ma podpisanych porozumień z izbą wytrzeźwień w Sądeckim Ośrodku Interwencji Kryzysowej, nastąpił tzw. pat i tu jest problem.
Jak mówił podinsp. Mieczysław Wojtas, w przypadku gdy osoba przykładowo leży na chodniku, policjanci wzywają pogotowie. Karetka zawozi ją do szpitala, gdzie nietrzeźwy jest badany. Lekarze określają, czy dana osoba powinna zostać w szpitalu, lub czy nadaje się ona do „wytrzeźwienia”.
- My nie mamy co zrobić z taką osobą, więc osadzamy ją w aresztach. Problem występuje dlatego, że te osoby najczęściej mają powyżej 3 promili alkoholu, czasem nawet 4 czy 5 i te osoby są w stanie opłakanym, naprawdę - przyznał policjant. - Czasami, gdy trzeźwieją, a są po ciągu tygodniowym, włączają się delirki, padaczki, różne inne rzeczy i gdy my wzywamy pogotowie może po prostu zabraknąć nam czasu. Gdyby na miejscu był lekarz, to mógłby udzielić niezbędnej pomocy i ja się obawiam, żeby nie zdarzyło się coś takiego, że dla obywatela limanowskiego zabraknie nam czasu. Zanim mój człowiek sprawdzi co się dzieje i zadzwoni po pogotowie, zanim przyjedzie karetka, mija 20 lub 30 minut. Tak jak powiedział radny, jest problem w szpitalu, ale my nie możemy wziąć osoby zatrutej i leżącej, od tego jest szpital. Jeżeli lekarz stwierdzi, że zdrowiu i życiu osoby nic nie zagraża, to możemy ją przejąć.
Mieczysław Wojtas przekonywał, że policjant potrafi udzielić pierwszej pomocy i odbywając służbę przechodzi różne szkolenia, jednak nigdy nie będzie w stanie pomóc tak jak lekarz. - Ostatnio mieliśmy taki przypadek, ledwo zdążyliśmy uratować nietrzeźwego. Lekarze kroplówkami przywrócili go do życia. Czasami zostajemy sami z problemem. Rodzina nie chce przyjąć takiej osoby, a przecież nie zostawimy jej na zewnątrz - narzekał funkcjonariusz.
W dyskusję włączył się także Wisław Sędzik, który pytał przedstawiciela limanowskiej policji o zdanie w kwestii utworzenia izby wytrzeźwień na terenie powiatu limanowskiego. - Czy w pańskim odczuciu, jako przedstawiciela KPP, nie powinien powstać wydzielony oddział np. w Szpitalu Powiatowym w Limanowej, który zajmowałby się tymi osobami? - pytał radny, przyznając że wielokrotnie spotkał się z sytuacją, gdy nietrzeźwi przywożeni przez policję byli przyjmowani od razu, a pozostali pacjenci musieli czekać.
Odpowiadając, Mieczysław Wojtas zauważył że doprowadzani do szpitala nietrzeźwi blokują także pracę funkcjonariuszy, bo badanie i ewentualne doprowadzenie na izbę wytrzeźwień w Nowym Sączu trwa dwie lub trzy godziny. - Radiowóz pilnuje jednego delikwenta. Później musimy wezwać do niego karetkę, która w tym czasie mogłaby pomóc innym obywatelom - mówił policjant.
Władysław Bieda powiedział z kolei, że ten temat był podnoszony podczas ostatniego konwentu wójtów i burmistrzów powiatu limanowskiego. Propozycja została skierowana do starosty Jana Puchały. - Wystąpiłem z propozycją do pana starosty, by rozważyć możliwość zorganizowania w limanowskim szpitalu takiego miejsca, w którym mogły być pozostawione te osoby, które obecnie odwozimy do Nowego Sącza. Nietrzeźwi i tak przywożeni są do szpitala na badania, a później przewożeni są do Nowego Sącza. Tam taka osoba musi zapłacić za pobyt, a mało tego, później musi wrócić do Limanowej i często ma problem, za co kupić bilet, by wrócić. Poza tym policyjny patrol, który odwozi osobę nietrzeźwą do Nowego Sącza, jest wyłączony na co najmniej dwie lub trzy godziny z patrolowania terenu miasta czy okolicznych gmin - wskazywał burmistrz Limanowej. - Mówiłem również, że poza opłatą która jest pobierana w Nowym Sączu od poszczególnych osób które z konieczności się tam znalazły, również gminy wpłacają pewien ryczałt za pozostawanie w gotowości, więc myślę że tyle samo kosztowałoby nas zapłacenie za tą gotowość limanowskiego szpitala. W tamtym roku miasto zapłaciło za gotowość około 7 tys. złotych - mówił. - Sprawa ma być realizowana, zobaczymy jakie będą dalsze losy tej propozycji. Na dzień dzisiejszy, by nie dochodziło do takich sytuacji że mieszkaniec miasta którego 'poniosła fantazja' nie ma się gdzie podziać, jest propozycja podjęcia uchwały, abyśmy sfinansowali gotowość ośrodka, który w sytuacjach krytycznych będzie się nim zajmował.
Dyrektor Szpitala Powiatowego w Limanowej potwierdza, że nietrzeźwi przywożeni przez policję są bardzo dużym problemem. - Rzeczywiście, nagminne są takie przypadki, że osoby nietrzeźwe utrudniają nam pracę z uwagi na to, że przeważnie są pacjentami agresywnymi, niereagującymi na żadne polecenia personelu i wydłużającymi czas oczekiwania innych pacjentów. Takie osoby notorycznie awanturują się z personelem i innymi, trzeźwymi pacjentami oczekującymi w SOR-rze. Często takim nieprzyjemnym scenom przyglądają się małe dzieci - przyznaje Marcin Radzięta, ale zaznacza że są nietrzeźwi mają w szpitalu takie same prawa, jak pozostali pacjenci. - I tak ich traktujemy.
W kwestii pomysłu utworzenia izby wytrzeźwień dyrektor wskazuje, że nie jest to zadanie szpitala, ale samorządów na szczeblu gminnym. - W mojej ocenie ten problem należy oczywiście pilnie rozwiązać, ale nie wydaje mi się właściwym, aby samorządy lokalne przerzuciły swoje zadania własne na szpital, który jest wystarczająco obciążony swoimi zadaniami.
Do tematu będziemy powracać.
(Zdjęcie archiwalne z SOR w Limanowej)
Zobacz również:
Komentarze (14)
Dawniej po przywiezieniu agresywnego pijanego z podejrzeniem jakiegoś urazu poprzez stłuczenie delikwenta to był umieszczany na oddziale Urazowo-Ortopedycznym i tam w łóżeczku sobie trzezwiał czekając na dalsze badania,, obecnie pijani są opatrywani na SOR naprawdę na pierwszy rzut oka wygląda to jak Izba Wytrzezwień...
Najgorsze że pacjenci dorośli jak i dzieci oraz ich rodzin oczekujących na badania na SOR są świadkami takich sytuacji i wulgarnego zachowania pijanych osób.. Najwyższa pora żeby temu w jakiś sposób zaradzić...
Jeżeli każda osoba nietrzeźwa jest chora, to na tę chorobę najlepiej pomaga setka lub dwie - gdyby radiowozy wyposażyć w lekarstwa o 'napięciu' od 4 do 40 'voltów', to wiele przypadków funkcjonariusze policji załatwiliby bez zbędnych ceregieli, na miejscu. :)))
POWAŻNIE !
Są przypadki, że coś komuś zaszkodzi - lecz czy nie za dużo rozczulamy się nad tymi, co sami postanowili zniszczyć sobie życie ? .
Jezeli uwage poswiecamy tym pijanym na SOR, to prosze sie zainteresowac tez osobami, ktore pija przy szpitalu., Czlowiek w poznych godzinach nocnych nie moze czuc sie bezpiecznie wychodzac ze szpitala, bo nie wiadomo zza ktorego rogu wyskoczy jakis pijany osobnik. Mialam dwa razy taki przypadek i nie tylko ja.
Mysle, ze przy takiej placowce ktos powinien pilnowac porzadku i oczyszczac ten teren z tego typu ludzi.
Czlowiek ktory zna umiar nie bedzie wymagal pomocy szpitala, bo nigdy do takiego stanu sie nie doprowadzi.
Kiedys podczas spotkania ze znajomymi, dyskutowalismy na ten temat troszeczke z innej strony, poniewaz sa na tym swiecie osoby, ktore czasami chcialyby byc 'dobrymi samarytaninami', sa rowniez tacy ktorzy brzydza sie takimi osobami i omijaja z daleka i wreszcie tacy, ktorzy w ogole nie widza zadnego problemu twierdzac ze jest to ich samych wina, wiec niech sobie leza nieprzytomni czy 'zapruci na smierc'...
W dzisiejszych czasach ludzie boja sie nawet podejsc do takich osob gdzies tam lezacych, aby sprawdzic czy oddycha i ma puls. To jest normalny odruch, poniewaz strach ten jest spowodowany tym, ze czesto sie slyszy o agresywnosci tych osob, mozliwosci zakazenia chorobami, narkomani moga miec strzykawki z iglami, jakas bron przy sobie itd. itp.
Oczywiscie tak samo sprawa wyglada z nietrzezwymi ale jeszcze przytomnymi, sprawiajacymi klopoty i zagrozenie nie tylko dla siebie w miejscach publicznych czy np. na drodze ,
Policja natomiast nie ma za bardzo wyboru, dostosowuje sie do ustawy o wychowaniu w trzezwosci i musi izolowac takie osoby, gdy jest zagrozenie zycia badz zdrowia innej osoby lub swojej, szczegolnie w zimie.
Czasami sa to ludzie bezdomni, innym razem obarczeni nalogiem alkoholizmu, a jescze innym razem tacy, ktorzy po prostu na jakiejs imprezie wypili za duzo i w drodze do domu po prostu 'odpoczywaja'.
Nie bede sie rozpisywal jak to wyglada w wiekszych miastach, w innych krajach, gdzie czesto jest tak, ze po prostu sa to albo ludzie nacpani, albo bezdomni, albo pijani jak 'bela', albo tacy ktorzy stracili swiadomosc z powodu braku skaldnikow odzywczych w organizmie czy niskiej ilosci cukru we krwi itd.
Z pewnoscia nie moze tak byc, aby Wasz szpital zajmowal sie ciagle nietrzezwymi a inni pacjenci czekali !.
Nie znam danych i chetnie poznalbym jakies liczby na ten temat, ile w jednym tygodniu lub miesiacu jest takich interwencji? Jezeli samorzady teraz juz wplacaja pewien ryczalt do Nowego Sacza, to mysle ze jest to dobry pomysl, aby powstala taka odizolowana izba wytrzezwien na miejscu w Limanowej.
I jeszcze na koniec, troszeczke zmartwilo mnie to stwierdzenie Pana Wojtasa: 'Rodzina nie chce przyjąć takiej osoby....' Czy naprawde w Limanowej i okolicach sa osoby juz tak nisko 'zdegradowane' roznymi nalogami czy losem zyciowym, ze nawet najblizsza rodzina sie od nich odwraca ?