8°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Ostre spięcie przy Rokitniańczyków – lokatorom pękały żarówki

Opublikowano 16.04.2015 09:51:54

INTERWENCJA. - Dla nas to było jak trzęsienie ziemi – mówią lokatorzy klatki w bloku przy ul. Rokitniańczyków 20 w Nowym Sączu.

W ich mieszkaniach nagle zaczęły pękać żarówki. Przepięcie przewodów elektrycznych spowodowało uszkodzenia pralek, lodówek, komputerów czy piecyków... - Mamy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem – uważa Maciej Kurp, wiceprezes STBS w Nowym Sączu i odpiera zarzuty lokatorów, którzy sugerują, że winę za zaistniałą sytuację ponosi zarządca budynku.

„Późnym wieczorem, 7 kwietnia, około 23. we wszystkich mieszkaniach […] zaczęły pękać żarówki […] powyłączały się urządzenia elektryczne […]. W większości mieszkań, mimo tak poważnej awarii, nie zadziałały bezpieczniki/korki” - skarżą się w piśmie, które zaraz na drugi dzień wystosowali do STBS, zarządcy wspólnoty budynku przy ul. Rokitniańczyków 20. O incydencie poinformowali również redakcję. Do listu dołączyli spis urządzeń elektrycznych, które uległy zniszczeniu. Część lokatorów szacuje straty nawet na kilkanaście tysięcy złotych. Bardziej niż wydatków boją się jednak, że instalacja nadal może być niebezpieczna.
- Skąd możemy wiedzieć, czy przez ten wypadek nie są uszkodzone instalacje bezpośrednio w mieszkaniach? Elektryk, który wieczorem przyjechał, powiedział nam wprost, że na instalację poszło aż 400 zamiast 220 volt... - nie ukrywa obaw jeden z lokatorów [nazwisko do wiadomości redakcji].
Zaraz, gdy doszło do awarii mieszkańcy próbowali, jak informują w piśmie, „wezwać dyżurnego elektryka z ramienia STBS. Okazało się, że numer udostępniony przez Państwa na klatce jest dawno nieaktualny” - wytykają zarządcy, dalej tak opisując sytuację: „Elektryk przyjechał i z miejsca oświadczył, że w klatce nie ma opłaconego pogotowia elektrycznego. Po jego oględzinach okazało się, że w głównej skrzynce na klatce całkowicie spaliło się zero. Stąd brak reakcji bezpieczników. […] W ciągu kilku ostatnich tygodni lokatorzy wielokrotnie zgłaszali dziwne incydenty z prądem w swoich mieszkaniach i fakt, że pękają i przepalają się nagminnie żarówki i są częste skoki napięcia. Nikt z STBS nie podjął się jednak dokładnego zbadania sprawy. Elektrycy, którzy pojawili się jakiś czas temu nie mieli przy sobie nawet kluczy do skrzynki głównej. By dostać się do zabezpieczeń, zniszczyli drzwi skrzynki. Po ich działaniach przez kilka godzin śmierdziało na klatce spaloną instalacją elektryczną” - twierdzą.
W zawiązku z zaistniałą sytuacją żądają powołania komisji, która miałaby ustalić przyczyny i winnego zaistniałej awarii. Domagają się również naprawy uszkodzonej instalacji i „natychmiastowych wyjaśnień, na jakiej podstawie nasza klatka pozbawiona jest wsparcia pogotowia energetycznego z ramienia administratora, czyli STBS”. W ostatnim zdaniu pisma informują zarządcę, że konsultują z prawnikiem „kwestię powiadomienia prokuratury o podejrzeniu popełniania przestępstwa polegającego na narażeniu na utratę zdrowia lub życia lokatorów klatki nr 20 przy ul. Rokitniańczyków”.
Maciej Kurp, wiceprezes STBS, punkt po punkcie odpowiadał nam w piątek (10 kwietnia) na pytania i wątpliwości interweniujących mieszkańców, nie kryjąc zaskoczenia, że sprawa stała się przedmiotem medialnej interwencji:
- Nie wiem, dlaczego mieszkańcy wystosowali pismo, skoro od rana po awarii były zbierane informacje od właścicieli, jak i najemców, jakie szkody nastąpiły na jej skutek. Jej przyczyną było przepięcie na przewodach elektrycznych, które przeszło bezpośrednio na mieszkania. Co ciekawe, nie na klatkę schodową. Sporządzamy listę strat po to, aby objąć to ewentualnym zgłoszeniem do polisy, którą mamy wykupioną w imieniu Wspólnoty. Więc nie jest to działanie mieszkańców, tylko nasze. Dziś (10 kwietnia) uzupełnialiśmy tę listę o szkody w tych mieszkaniach, w których lokatorów nie było dzień po awarii. Musimy dotrzeć jeszcze do jednej osoby. W 2 lub 3 lokalach nie odnotowano żadnych szkód.
Ponadto jestem przekonany, że każdy z właścicieli zgłosił szkodę z polisy ubezpieczeniowej dla swego lokalu mieszkalnego i nie sądzę, by miał kłopoty z wypłatą odszkodowania. Polisę wspólnoty traktować należy jedynie uzupełniająco.
***
Natychmiast po zgłoszeniu przez mieszkańców awarii, w ciągu pół godziny zjawił się elektryk, który usunął doraźnie usterkę, a docelowo została ona naprawiona wczoraj (9 kwietnia). Niemniej, by mieć stuprocentową pewność, że wszystko działa bez zarzutu we wtorek (dziś) – o czym mieszkańcy już zostali powiadomieni – elektrycy jeszcze raz dokonają przeglądów i pomiarów, m.in. sprawdzą gniazdka we wszystkich lokalach.
***
Mieszkańcy podnoszą, że interweniowali wcześniej. Tymczasem odnotowaliśmy trzy zawiadomienia, w tym właściwie tylko jedno dotyczyło instalacji elektrycznej. 13 marca otrzymaliśmy zgłoszenie dotyczące niedziałającego oświetlenia na klatce schodowej – usterkę naprawiono. Drugie zgłoszono na zebraniu rocznym wspólnoty. Dotyczyło nieprzyjemnego zapachu na klatce schodowej. Trzecie – telefoniczne od jednego z właścicieli również związane było z przykrym zapachem. Poproszono nas, by sprawdzić to pod kątem czystości i zajęła się tym ekipa sprzątająca. Niemniej ani drugie, ani trzecie zgłoszenie nie sugerowało, że może się to wiązać z awarią instalacji elektrycznej. Choć w tym momencie tego nie wykluczam. Z przeprowadzonego przez nas wywiadu wynika, że jeden z lokatorów wzywał na interwencję pogotowie energetyczne, a nie zarządcę. Nie wiemy jednak, co sprawdzano, bowiem ani przed, ani w trakcie, ani po interwencji elektrycy pogotowia nie poinformowali nas o tym fakcie. Co tym bardziej potwierdza naszą tezę, że mamy do czynienia z nieszczęśliwym przypadkiem. Urządzenia się psują, a tego typu awarie są rzadkie, lecz nie są czymś wyjątkowym.
***
Budynkiem zarządzamy od dwóch lat i przez ten czas nie mieliśmy do czynienia z żadnymi tego typu usterkami, o czym świadczy chociażby kwota, jaką wspólnota zapłaciła za konserwację elektryczną w całym 2014 roku– ok 80 zł. Mieszkańcy w piśmie podnoszą kwestię braku stałego dozoru energetycznego. Tymczasem od poprzedniego zarządcy otrzymaliśmy informację, że takiej umowy wspólnota nie zawarła i ta sytuacja była przez nas kontynuowana. To nie jest jakiś wyjątek. Zarządzamy wspólnotami większymi, które też nie chcą mieć takich umów. Zamiast ryczałtowo, wolą płacić od zgłoszonej usterki. To jest dobry sposób, do momentu, kiedy stanie się nieszczęście. Podobnie jest przecież z ubezpieczeniami. Niektórzy „oszczędzają”, nie wykupując polisy, a potem szukają innych sposobów zrekompensowania szkody. Teraz mieszkańcy życzą sobie stałej umowy, która wiąże się nie tylko z gotowością, ale i stałym dozorem konserwatorskim. Oczywiście już zebraliśmy oferty i przygotowaliśmy stosowną umowę oraz wystąpiliśmy do zarządu wspólnoty o wyrażenie zgody na jej zawarcie i uzyskaliśmy już akceptację. Teraz rocznie wspólnota będzie płacić ok. 750 zł za samą obsługę i gotowość, nie licząc kosztów napraw. Jednak jest mało prawdopodobne, by wcześniej zlecony dozór elektryka zapobiegł tej konkretnej awarii.
Umowa taka mogła być zawarta wcześniej, lecz nie było to nigdy przedmiotem zgłoszenia ze strony członków wspólnoty względem zarządcy. Zarządca działa wyłącznie na wyraźne zlecenie wspólnoty lub jej zarządu. Właściciele lokali podejmują decyzje dot. wspólnoty głównie poprzez uczestnictwo w rocznych zebraniach. Stanowią one podsumowanie całego roku, ustala się na nich wysokość zaliczek na koszty wspólne i składek na fundusz remontowy, plan gospodarczy wspólnoty itd. Tymczasem w ubiegłym roku w zebraniu brało udział 4 właścicieli, a w tegorocznym, kilka tygodni temu – dwoje, zresztą nie mieszkających w tym budynku. Wspólnota liczy 12 lokali.
***
Nie czujemy się stroną żadnego konfliktu, bo my konfliktu nie dostrzegamy. Nie rozumiemy też, dlaczego sprawa stała się przedmiotem interwencji prasowej. Aktualna sytuacja nie wykracza poza normalność. Miarą naszego działania dla członków wspólnoty jest m.in. szybkość i sposób reakcji na ostatnią awarię, która jest wynikiem ryzyka wpisanego w ryzyko korzystania z urządzeń technicznych.

Źródło: 'Dobry Tygodnik Sądecki' 16 kwietnia 2015

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Ostre spięcie przy Rokitniańczyków – lokatorom pękały żarówki"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]