21°   dziś 22°   jutro
Czwartek, 02 maja Zygmunt, Atanazy, Anatol, Longina, Tola

Niedoszły górnik – Władysław Budowniczy

Opublikowano 27.06.2015 12:19:12 Zaktualizowano 05.09.2018 07:18:01 TISS

13 czerwca podczas 25-lecia samorządu terytorialnego w Korzennej trzeci – po Lechu Wałęsie (1995) i gen. Franciszku Gągorze (2009) – tytuł Honorowego Obywatela Gminy wręczono prof. dr. hab. Władysławowi Sułowiczowi.

„Tytuł jest wyrazem głębokiego uznania dla niezwykłych osiągnięć Pana Profesora, wzorowej postawy moralnej, jak również głębokiej identyfikacji z gniazdem rodowym w Posadowej Mogilskiej, z naszą gminą. Mówiąc językiem sportowym: jest Pan wybitnym reprezentantem Ziemi Korzeńskiej, synem naszego regionu, który na każdym kroku i przez wiele lat swojej działalności zawodowej i publicznej podkreśla przywiązanie do rodzinnych stron (…) Duński filozof i poeta Soren Kierkegaard, zwany „Sokratesem Północy”, powiedział: Są ludzie, którym ordery przynoszą zaszczyt i ludzie, którzy przynoszą zaszczyt orderom. Profesor Władysław Sułowicz jako Honorowy Obywatel Gminy Korzenna to zaszczyt i nobilitacja dla miejscowej społeczności, dla mieszkańców i naszych rodaków rozsianych po kraju i świecie” – oświadczył w wygłoszonej laudacji wójt Leszek Skowron.

Gdy odwiedza rodzinne strony, przed domem ustawia się kolejka krajanów, proszących o poradę medyczną. Profesor nigdy nie odmawia. Choć jest nefrologiem, stara się pomóc w leczeniu niemal wszystkich przypadłości…

Rocznik 1948, rodem z Posadowej Mogilskiej. Był czwartym z siedmiorga rodzeństwa. Specjalista nefrolog, transplantolog kliniczny. Absolwent I LO im. Jana Długosza w Nowym Sączu (1968) i krakowskiej Akademii Medycznej (1972). Doktorat (1979), habilitacja (1987), profesura (1994, 1998). Kierownik Katedry i Kliniki Nefrologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie (od 1989), prodziekan Wydziału Lekarskiego (1990–1999). Członek Komisji Nefrologicznej Komitetu Patofizjologii PAN oraz Międzynarodowej Rady „Board of Directors of Hemodialysis Units”. Przewodniczący Fundacji Rozwoju Dializoterapii, autor ok. 350 prac naukowych.

***

Podczas niedawnego spotkania z uczniami w szkole w Posadowej Mogilskiej opowiadał o tym, że wpływ na jego karierę zawodową miała Maria Gniadecka, nauczycielka języka polskiego:

Mój kolega ze szkolnej ławy namówił mnie, żebyśmy poszli do technikum górniczego w kopalni Wujek. Zostaliśmy przyjęci. O zmianie decyzji zadecydowało ostatnie wypracowanie z języka polskiego na temat: „Kim chcę być w przyszłości?”. Napisałem, że chciałbym zostać lekarzem. Nauczycielka pani Gniadecka zareagowała pozytywnie: Dobrze się uczysz, możesz pójść do liceum i na studia. I tak też zrobiłem. Pani Gniadeckiej, która gorąco mnie do dalszego kształcenia namawiała i odradzała pierwotną myśl o górnictwie, w pewnym sensie zawdzięczam wybór studiów medycznych.

Specjalista ds. nefrologii dla województw małopolskiego i podkarpackiego. Pod jego nadzorem wszyscy pacjenci w Małopolsce z przewlekłą chorobą nerek mają dostęp do pomocy. Pracoholik, lekarz z powołania, owładnięty pasją ciągłego doskonalenia leczenia pacjentów. Dziełem życia profesora jest modernizacja Kliniki Nefrologii i zorganizowanie nowoczesnego ośrodka dializ, dzięki czemu województwo małopolskie jest na pierwszym miejscu w Polsce pod względem liczby dializowanych pacjentów. W 20 stacjach dializuje się około 1600 pacjentów. Co roku ta liczba zwiększa się o 70–90 osób. Na każdym kroku profesor uświadamia, że choroby nerek stały się problemem społecznym. Wpływa na to kilka czynników. Przede wszystkim zwiększa się populacja tzw. grup ryzyka, do których należą osoby starsze, pacjenci z cukrzycą i nadciśnieniem. Stałą grupę, około 10 proc. osób dializowanych stanowią pacjenci obciążeni genetycznie i osoby z niewyleczonym śródmiąższowym zapaleniem nerek.

***

W środowisku nefrologów profesor ma przydomek Władysław Budowniczy.

Prof. Hanicki, szef Kliniki Nefrologii, odchodząc na emeryturę, przekazał mi szkielet budynku, który wymagał wykończenia. Budowa trwała 11 lat. Brakowało środków. Na dokończenie przewidziano 14,5 mld starych złotych, a potrzebowaliśmy 120. Pojechałem więc do Ministerstwa Zdrowia i po długich staraniach zdobyłem pieniądze. Pierwszych pacjentów dializowaliśmy jeszcze przed oddaniem budynku do użytku. Stacja dializ jest najdłużej działającym miejscem w naszej klinice. Koledzy mówią żartobliwie, że tam nigdy nie gaśnie światło. Kolejnym ważnym krokiem była budowa oddziału intensywnej terapii. Ale naszym szczególnym powodem do dumy jest właśnie sala operacyjna z niezbędnym zapleczem, gdzie zakładane są dostępy naczyniowe (cewniki i przetoki) oraz wszczepiane cewniki otrzewnowe pacjentom leczonym w klinice, jak również najtrudniejszym chorym z województwa małopolskiego i podkarpackiego. Rocznie wykonujemy blisko 700 zabiegów. Znam tu każdy kąt. Sam sprawdzałem każde pomieszczenie, wstawienie drzwi i okien, dobierałem wyposażenie, aparaturę, a nawet kolory ścian i płytki podłogowe. Byłem bardzo zaangażowany i wiele się nauczyłem. Nie zapomnę, jak jeden z dyrektorów firmy budowlanej, który nadzorował budowę, poprosił mnie o pomoc w rozwiązaniu problemu, który powstał przy budowie jego własnego domu. W klinice wdrożyliśmy też pewne nowatorskie rozwiązania. W tamtym okresie byliśmy jedyną kliniką nefrologiczną w kraju, która miała tak nowoczesne urządzenia do dializoterapii oraz centralną dystrybucję koncentratu. Sam ją wstępnie zaprojektowałem, wzorując się na tym, co widziałem w zagranicznych placówkach. Po latach ukończyliśmy budowę i dziś czuję, że klinika jest moim dzieckiem…

***

Uprawia sport, chętnie grywa w ping-ponga.

Mam kolegów nefrologów, którzy chcieli mnie ograć, a jeden z nich w tym celu wykupił sobie nawet lekcje z instruktorem. Nie udało mu się, bo gdy potrzeba, gram prawą i lewą ręką. Poza tym lubię tenisa ziemnego, golfa, jeżdżę na nartach. Mogę się też uznać za kawalarza. Kiedyś po jednym z kongresów naukowych w Zakopanem zorganizowano ognisko, podczas którego gazda opowiadał dowcipy. Zaproponował, żeby któryś z nas spróbował opowiedzieć kawał. Stanąłem do pojedynku i po godzinie wyszedłem z niego zwycięsko. Znajomi się śmieją, że klinika pochłania moje życie. Ale ja myślę, że najważniejsze to umieć wszystko sobie poukładać. Nie tylko w życiu. Także w gabinecie. Wiem, gdzie stoi każdy segregator. Lubię mieć wszystko pod kontrolą, ale jak każdy mam słabości. Jako mężczyzna jestem za bardzo wrażliwy i mam miękkie serce. Łatwo wybaczam…

Fot. Jerzy Leśniak

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Niedoszły górnik – Władysław Budowniczy"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]