1°   dziś 1°   jutro
Piątek, 22 listopada Marek, Cecylia, Wszemiła, Stefan, Jonatan

Nie wiem, kim byłem, nie wiem, kim będę

Opublikowano 25.05.2016 12:22:45 Zaktualizowano 04.09.2018 18:53:48

Rozmowa z muzykiem i producentem wina Grzegorzem Turnauem

Kiedyś całe piętra akademików śpiewały za Grzegorzem Turnauem: „Zwieść cię może ciągnący ulicami tłum, wódka w parku wypita, albo zachód słońca'. I wyrosły na zacnych obywateli; kilku doczekało się doktoratów, nawet profesury. Dziś, po 20 latach, wielu z nich nadal słucha krakowskiego artysty i pije wino, które powstaje w rodzinnej winnicy piosenkarza

- Jak ważna jest dla Pana tradycja?

- Bez przymusu i bez żadnego źle pojętego obowiązku zajmuję się historią swojej rodziny. I wcale nie po to, by ją szczególnie wyróżnić spośród innych, ale dlatego, że mnie samemu jest to potrzebne. Dlatego odpowiedź brzmi: tak, tradycja jest dla mnie ważna; ale ta wynikająca z naturalnej ciekawości, z relacji między mną a dziadkami, stryjami, ciotkami. Nie trzeba doszukiwać się w nich żadnych patetycznych inspiracji, poza czystym pytaniem: skąd przychodzimy?

- Szukanie tożsamości jest dla Pana patetyczne?

- Ani jest, ani nie jest, bo, w moim rozumieniu tradycji, tożsamość nie istnieje. To tylko pewna koncepcja. Nie można przecież tak naprawdę być tożsamym z drugim człowiekiem. Uciekam jak tylko mogę od takich sformułowań i potrzeb określania się w kontekście innych ludzi.

- Nie pytam o tożsamość, jako identyczność, ale o tożsamość w kontekście powrotu do miejsc, osób, losów nam bliskich.

- Każde życie jest opowieścią, zatem jeśli imaginujemy sobie możliwość kontynuacji dzieła choćby swojego pradziadka, to w kontekście literackim, w sensie formalnym, może to być interesujące. Dla mnie jest. Innym jednak zdawać się to może banalne, lub po prostu nic nieznaczące. I to także jest w porządku.

- Stosunek do kontynuacji zmienia się wraz z wiekiem?

- Nie wiem, bo ja się nie zmieniam. Nie wiem, kim byłem, nie wiem, kim będę. Sam siebie nie potrafię ocenić, jestem zatem cały czas tym samym człowiekiem. Mogę tylko zarejestrować to, co wymyśliłem, nagrałem, napisałem. To, co zostało gdzieś w pamięci innych ludzi, jak choćby wspomniana przez panią piosenka z cytowanym fragmentem 'wódka w parku wypita”- to akurat fraza Michała Zabłockiego.

- Mówi Pan o sobie 'piosenkarz, który oddaje się także innym pokrewnym dziedzinom, jak choćby prowadzeniu samochodu'. Ironia?

- Nie, szczerość. Wielu osobom wydaje się, że piosenkarz pracuje przez półtorej godziny recitalu, a potem odpoczywa. Wbrew pozorom, proces przygotowania do takiego występu to różne dziwne rytuały, próby, godziny spędzone w samochodach czy pociągach. Żeby zdążyć, nie zapomnieć tekstów, a przede wszystkim stworzyć repertuar. Bardzo lubię słowa Zbigniewa Wodeckiego, który na pytanie, jaki właściwie ma zawód, odpowiada: jestem z zawodu kierowcą, a w wolnych chwilach śpiewam. Mógłbym też tak powiedzieć, gdyby nie to, że częściej jestem wożony, bo mam stały zespół.

- Powiedział Pan kiedyś, że cechą starzenia jest pozbywanie się złudzeń i skłonność do obnażeń. Czuje się Pan osobą starzejącą się?

- Nie lubię zwierzeń. Czuję się zwierzęciem, które bierze udział w naturalnym i nieuniknionym procesie. I jestem z nim pogodzony. Mówienie o nim nie jest zaś tożsame z żalem. Winorośl, jak twierdzi mój wspaniały zięć, swoje najlepsze owoce daje około połowy swojego życia. Wtedy, kiedy człowiek zwykle mówi o smudze cienia, depresji, zgorzknieniu. Powinno być odwrotnie. Trzeba się cieszyć, że tę krótką i płytką młodość mamy za sobą i weszliśmy w ciekawszy etap. Ale - oczywiście - mogę się mylić.

- W ten moment, kiedy człowieka stać na obnażenia?

- Każdy filozofuje na swój użytek. Niektórzy w oparciu o studia, inni, intuicyjnie i po amatorsku, jak ja. Tak więc proszę nie traktować tego jako wstępu do poważnych, ontologicznych rozważań. Ale - tak, próba pogodzenia się z czasem, przemijaniem jest oznaką dojrzałości, o której mówiliśmy. Choć tak naprawdę nikt nie jest pogodzony. Albo pięknie kłamie.

- Wierzy Pan w profetyczną moc poezji, słowa?

- Słowo “myśl” jest mi bliższe niż słowo “wiara”. Czyli neurologiczne połączenie centrum dowodzenia - mózgu z resztą ciała. I z tego wynikają różne rzeczy, takie jak robienie obiadu, pisanie nut, naprawianie okularów, granie na instrumentach.

- Myśli Pan, że myśl jest w stanie ocalić narody albo ludzi?

- Może jest, może nie jest. Są różne przykłady. Z myśli może wynikać bardzo konkretne działanie. I dobre, i złe.

- Z Pana myśli też?

- Nie mam takich ambicji. Mogę jednak, wykorzystując pewną wrodzoną wrażliwość i środki, tworzyć coś, co daje innym chwilę pocieszenia. Coś, co może być rodzajem pozytywnej energii dla bliźniego.

- Lubi Pan to, co robi?

- Raz lubię, raz nie lubię. Nie jest to zawód tak szykowny jak zegarmistrzostwo, solidny jak stolarstwo i konkretny jak pieczenie chleba. Wątpliwości, jak i ich brak są jego stałym elementem.

- Pomysł posadzenia wina był zatem próbą posiadania czegoś bardziej konkretnego, realnego? Panowania nad tym?

- Uległem magii, która wynika ze snucia beztroskich planów. Mam kuzyna, Zbigniewa, który nie dość, że je snuje (do czego i ja jestem zdolny), to i wciela w życie (do czego zdolny jestem mniej). I tak też się stało. Posadziliśmy i nie przemarzło, zebraliśmy i nie jest kwaśne, dobrze się sprzedaje. Mamy medale, pozytywne recenzje. I cieszy mnie to, choć przecież nie zmieniłem swojego zawodu, nie przestałem śpiewać, a w miejscu fortepianu nie postawiłem traktora.

- I tu wracamy zgrabnie do tradycji.

- Właśnie, bo nasza rodzina od dwustu lat jest ziemiańska. Nasz pradziadek - Jerzy Turnau, który miał wielką pasję rolniczą, organizował kursy, był założycielem kółek ziemiańskich i być może zostawił w genach pragnienie, by tę fascynację powtórzyć. By tych kilku nowych Turnauów zrobiło wspólną rzecz. Agrarną, związaną z ziemią. I to się spełnia - w tej winnicy.

Rozmawiała Katarzyna Kachel

Fot. Antonina Kondrat

Czytaj w Dobrym Tygodniku Sądeckim, w specjalnym wydaniu 'Gazeta do Pociągu' https://issuu.com/dobrytygodnik/docs/17-2016

***

Grzegorz Turnau, urodzony w Krakowie, muzyk, kompozytor, autor tekstów, laureat licznych nagród, współautor fraz, które przeszły do popkultury. Współzałożyciel Winnicy Turnau w Baniewicach pod Szczecinem. Wina z rodzinnej winnicy można kupić m.in. w sklepach KONDRAT Wina Wybrane, a także przez sklep internetowy.

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Nie wiem, kim byłem, nie wiem, kim będę"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]