Nie ucieszył mnie telefon od pani premier
Rozmowa z Andrzejem Czerwińskim, ministrem Skarbu Państwa
Po raz pierwszy gości Pan u nas w roli ministra…
Pracuję od wtorku, więc w nowej roli występuję od kilku dni, a wydaje mi się, że jestem już z pół roku tym ministrem (śmiech). Tyle się wydarzyło przez tych parę dni.
Przyjechał Pan bez ochroniarza i bez kierowcy.
Mnie troszkę śmieszą takie rzeczy, ten swoisty dwór. Ja go czuję także w ministerstwie. Nie chcę zaczynać od tego, że będę przewietrzał – po prostu mam inne zadania i nie tym chcę się zajmować. Czasem jak się za długo pełni władzę, to się lubi takich co człowiekowi „kadzą”. Ja mam robotę, określone zadania do wykonania, sam je wybrałem. Będę się otaczał fachowcami i ludźmi, którzy mi pomogą, a nie tylko tymi, którzy będą nosili za mą walizkę.
Wiem, że parę dni to trochę krótko, ale gdyby miał pan porównać, gdzie był większy stres: jak otwierał Pan własną firmę, jak Pan pierwszy raz przyszedł do pracy jako prezydent miasta, a może jak Pan pierwszy raz został posłem albo teraz ministrem?
Zaskoczył mnie pan tym pytaniem…
To dobrze…
Pierwsza rzecz to mam chyba w naturze to, że umiem panować nad stresem, chociaż - jak niektórzy sądzą - nie jestem oczywiście człowiekiem wyzutym z nerwów, bo nie ma takich ludzi. Myślę, że to wielka zasługa sportu, który uprawiałem od dziecka i to na wysokim poziomie regionalnym, czy makroregionalnym, gdzie stres był codziennością, ale jednak treningi i przygotowanie dawały rezultaty. Pan też ma związek ze sportem, więc wie o czym mówię. Są ludzie, którzy dojdą do pewnego poziomu w sporcie, bo jest ok, ale są i tacy, którzy nigdy nie będą mistrzami, bo owszem włożą pracę, ale ich predyspozycje są takie, że zamkną problem na pewnym momencie. Dzięki Bogu, mam po prostu taką naturę, że w stresie nie raz byłem. Najtrudniejszą sytuację przeżyłem w Nowym Sączu. Była to blokada wysypiska w Zawadzie Brzezinach.
Kiedy nie wywożono śmieci przez kilka tygodni.
Tak i to nie była sytuacja stresująca w takim sensie, że nie wiedziałem co się stanie. To była sytuacja, w której od decyzji i mojego bezpośredniego zaangażowania zależało, w jakich warunkach będą żyli mieszkańcy. Nie chcę robić przytyku, ale byli pewne redakcje, które przez moment robiły sensację, wysyłając dziennikarzy do miejsca, gdzie samochód wywozi te śmieci itd. Proszę zwrócić uwagę, co ja zrobiłem. Po prostu zadzwoniłem do tego konkretnego dziennikarza, czy by na moment do mnie nie przyszedł. Powiedziałem mu: kolego, zobacz, przecież to dotyczy także twojej rodziny. Chcesz, żeby robić sensację i blokować? Czy chociaż w jakimś malutkim zakresie włączysz się w to, aby pomóc rozwiązać problem?
Panie ministrze, ale Pan sobie zdaje sprawę, że teraz skala tego stresu może być nieporównywalnie większa. Pan wie, że opozycja z trybuny sejmowej, przed kamerami telewizyjnymi będzie Pana po nazwisku wywoływała do tablicy. Spodziewa się Pan, że będzie stres?
Od opozycji jestem pewien fundowania mi stresu, a napięcie jest zawsze związane z decyzjami. Tego nikt nie odłączy od trudnych decyzji. Decydując się na to, co przyjąłem, wiedziałem, że to niebagatelne zadanie. Wbrew pozorom, Skarb Państwa odpowiada za miliardy złotych, także za notowania na giełdach. Jedno nieopatrzne, nierozsądne słowo…
Na przykład w naszej rozmowie?
Nawet tutaj może doprowadzić do tego, że ktoś straci bardzo dużo pieniędzy: mali rozproszeni akcjonariusze giełdowi czy też duże firmy, gracze czy wielkie dobre przedsiębiorstwo. Wiem, czego się podjąłem i to nie jest tak, że ja teraz będę miał pomnożony stres, który miałem wcześniej. Jako prezydent miasta, jako poseł, jako ten, który rozwiązywał pewne sprawy, także w swojej firmie, pracując przecież przez wiele dni. Są pewne metody i zasady, które trzeba stosować. Mówi się też o zarządzaniu zadaniowym, wytyczaniu grup, celów itd. Te metody są mi znane. Po prostu chcę być na miejscu ministra nie politykierem, który będzie rozdzielał: jednemu da, drugiemu nie da, tylko swojemu rodzaju menedżerem, który oprócz zasad biznesowych będzie stosował również ten wpływ społeczny.
O tym za moment, ale proszę zaspokoić naszą ciekawość - jak się zostaje ministrem Skarbu? Dzwoni telefon w poniedziałek rano, pani premier zaprasza do Warszawy? My nie wierzymy, że Pan nic wcześniej nie wiedział.
To nie jest kwestia wiary, teraz już jestem ministrem, więc mogę powiedzieć parę rzeczy. Ja jestem dumny z pani premier. I nie dlatego, że mnie wybrała, bo wcale się nie paliłem do tego stanowiska. Może pewnie nieskromnie powiem, że gdyby mi zaproponowano podsekretarza stanu w resorcie gospodarki, bo stamtąd odszedł Tomczykiewicz, a tam była energetyka, więc by się to dla mnie układało w całość.
I tam Pan był przemierzany, mam tutaj cytaty z innego wywiadu, półtora roku temu tak?
Tak, ale na podsekretarza stanu, w tym wypadku sekretarza stanu, bo poseł musi być sekretarzem.
Czyli mówiąc krótko – wiceminister w resorcie gospodarki.
Tak wiceminister niekonstytucyjny, bo ten nie składa przysięgi przed prezydentem. To są oczywiście rzeczy ważne, żeby nie bagatelizować. W resorcie gospodarki jest szefem koalicjant z PSL, pan premier Piechociński, tam jest też następny wiceminister Pietrewicz.
Więc obstawiał Pan, że telefon zadzwoni w tej sprawie?
Nie… Ale nie powiedziałem, dlaczego jestem dumny z pani premier? Ponieważ końcem tamtego roku poproszono mnie czy w ramach moich spraw energetycznych w Sejmie nie mógłbym się też zająć górnictwem. Zająłem się i na pierwszym klubie, gdy rozmawialiśmy o polityce, był taki dylemat. Ja postawiłem sprawę następująco: czy my w komisji mamy się tym zająć tylko po to, żeby zrobić jakiś unik, zmniejszyć napięcie społeczne? Dostaliśmy jednoznaczną odpowiedź: bierzcie się za to. Już wtedy przeprowadziliśmy ustawę, stworzyliśmy warunki, na jakich powinno być restrukturyzowane górnictwo. Wracając do sedna sprawy: zapytał mnie Pan jak się zostaje tym ministrem. Pani premier już wtedy przyjęła pewne scenariusze, to był początek roku. Teraz wybrała ten scenariusz, który zaproponowałem: długofalowe działanie, bez fajerwerków, systematyczne, bez oszukiwania i bez obietnic.
Czyli domyślał się Pan, że może objąć to stanowisko?
Domyślałem się, bo rozmawiałem z panią premier kilkakrotnie w ciągu ostatnich miesięcy, też przy okazji słynnej drogi „sądeczanki”, bo to dla mnie najważniejsza rzecz, więc wiem co wówczas powiedziała. No, ale kiedy już miała zapaść bezpośrednia decyzja dotycząca scenariusza tego pozytywnego rozwiązania spraw energetycznych, to wówczas pani premier podjęła taką formalną decyzję. Chwyciła za telefon i powiedziała: przyjeżdżaj w poniedziałek około godziny 9.
Pan czekał na ten telefon, spodziewał się Pan go?
Nie, dlaczego?
Ale Pan wiedział, że Pan jest na liście, że ten telefon może zadzwonić?
Tak, oczywiście, że wiedziałem. Tak jak mówię, uczestniczyłem w przygotowaniu jednego scenariusza…
Dobrze, a kiedy w Pańskiej głowie zapadła decyzja, że jeśli ten telefon zadzwoni, to jestem gotowy, podejmuję się?
Jeśli ktoś w Nowym Sączu podsłuchuje rozmowy, a domyślam się, że tak, bo mój telefon nie jest jakiś specjalny, wiec ktoś być może to sprawdzi. Chcę poinformować, że wcale mnie nie ucieszył ten telefon, czułem też trochę w głosie pani premier rozczarowanie, „to co, nie cieszysz się”? Byłem trochę przytłoczony odpowiedzialnością i tym, co przede mną.
Nie cieszył się Pan?
Nie cieszyłem się. To nie było na zasadzie: „a, bo już jestem ministrem”. Moja reakcja nie była radosna, aczkolwiek pełna pozytywnego zaskoczenia. Dlatego, że wybrany został ten wariant, który zaproponowałem, nad którym pracowaliśmy. Wiem, że mogę być skuteczny, że główne problemy w ciągu tych czterech miesięcy mogę rozwiązać. To nie jest tak, że ja nagle się muszę nauczyć czegoś. Ja mam gotowe plany, ja mam ludzi, którzy w tych projektach uczestniczyli. Ta odpowiedzialność za zadanie i ta troska, co to będzie, spowodowała dumę z tego, że pani premier była nieugięta, jest nieugięta i pokazała, że chce rozwiązać problem, a nie tylko zamarkować, że coś się stanie. No, oczywiście tak po ludzku jej decyzja mile mnie łechce.
Konsultował Pan z kimś tę decyzję? Zadzwonił Pan do żony czy ma wziąć tekę ministra?
Zadzwoniłem do żony z biura o 9. Żona się do mnie wybierała, ale jej powiedziałem, żeby jeszcze zaczekała w domu, bo muszę wrócić. No i wróciłem.
No i co żona powiedziała?
Może to zostawmy.
Nie, bo to ciekawe.
Wie pan, każda sójka swój ogonek chwali, ale oprócz tego, że się ma życzliwe osoby, to trzeba mieć wokół siebie osoby mądre. Ja dobrze trafiłem, moja historia jest ciekawa, nie jestem ustabilizowany w tym co robię, bo często zmieniam się zawodowo o 180 stopni…
Mam przed sobą pańskie dossier, więc może posłużę się cytatami. To są pańskie wypowiedzi dla Regionalnej Telewizji Kablowej z kilku ostatnich lat. Taki cytat z Andrzeja Czerwińskiego jeszcze tylko posła: „Zawsze miałem więcej plusów niż minusów, nie chcę wyjść na zadufanego w sobie, ale w polityce warto poczekać”. To co, doczekał się Pan?
A kiedy to było powiedziane?
Nie mam tutaj daty dokładnej, ale…
A szkoda, bo to pewnie nie jest takie nowe.
Nie jest takie bardzo nowe.
To potwierdza, jakie mam podejście do życia. Ktoś mówi, że Czerwiński się nie wpycha itd. W dużych biznesach, takich jak na przykład w rządzie, w parlamencie jest wielu, którzy się dopychają do stołków, ale oni często i szybko mogą z hukiem spaść. To się odbywa tak, że potem nikt nie wróci do nich po jakimś czasie. Jeśli miałem pracę w parlamencie to ją wykonywałem na sto procent. Wypracowałem sobie pozycję w parlamencie. To nie była pozycja polityczna przez to, że była medialna. Ja się zająłem sprawami technicznymi i gospodarczymi, na których się znałem. Ta pozycja pozwoliła mi w racjonalny sposób zgodzić się na tekę ministra skarbu, jedną z najbardziej odpowiedzialnych w rządzie.
Nawet jeśli złośliwi mówią, że skarb jest pusty?
Wbrew pozorom skarb jest bogaty. Dlatego to mówię, bo miałem intensywny tydzień i nie wiem czy to minął dzień czy tydzień, ale sprawdziłem kasę.
Polacy mogą być spokojni?
Tak, możemy być dumni z tego, co przez te osiem lat zrobiono od strony finansów czy giełdy. Byłem już uczestnikiem giełdowej sesji w Warszawie jako minister, gdzie było ponad sześciuset inwestorów z Europy Środkowej i Wschodniej. Proszę sprawdzić indeksy giełdowe, WIG. Najważniejsze firmy giełdowe są już od jakiegoś czasu na zielono. Płynne przekazanie ministerstwa skarbu nie zachwiało giełdą. To są rzeczy gospodarcze bardzo wymierne.
Panie ministrze, powiedział Pan, my Polacy możemy być dumni z tego, co się wydarzyło i czego ekipa rządząca dokonała przez ostatnie osiem lat. Sondaże pokazują jednak, że wyborcy mają trochę inne zdanie. Nawet nie trochę, ale mocno inne.
Panie redaktorze, jestem dumny z ludzi, którzy pracowali w małych, średnich i dużych przedsiębiorstwach. Bo to oni mogą być dumni, dokładnie ci, którzy pracowali przez te osiem lat, wytrwali przy tym zaciśniętym pasie i nie żądali nienależnych profitów. Poczekano z tym i teraz rzeczywiście jest sytuacja, że możemy zwiększyć program społeczno-socjalny, w tym wynagrodzenia dla pracowników najniżej zarabiających.
Jaki minister Skarbu może mieć wpływ na to, żeby w prywatnych przedsiębiorstwach wzrosły pensje?
Minister skarbu odpowiada też za sytuacje dużych, bardzo dużych naszych przedsiębiorstw, paliwowych, energetycznych, za bezpieczeństwo energetyczne. Odpowiada też za otwarte giełdowe fundusze inwestycyjne. Odpowiada za to, co można zyskać, jako kapitał zainwestowany długofalowo prywatnie. Parę lat temu, nie wiem czy pan pamięta, była taka sytuacja, że każdy, kto mógł, to chciał na giełdę. Nie wiedział, co to giełda, ale wiedział, że na pewno za chwilę…
No, ale chyba takich naiwnych już dzisiaj nie ma.
No nie ma właśnie. I teraz proszę zwrócić uwagę, że mamy sytuację z kryzysów światowych, gdzie giganci finansowi popełniali samobójstwo, bo nagle był krach i on zostawał biedny, nie umiał się odnaleźć w życiu. A my nie mieliśmy żadnego krachu. Teraz jest sytuacja tak ustabilizowana, że tylko ją trzeba zwielokrotnić.
To dlaczego wyborcy tego nie doceniają i w sondażach dają wam żółtą kartkę... O sondażach też mam cytat, mogę Panu przypomnieć pewien cytat o sondażach.
Bardzo proszę.
„Uważam, że nie należy sondaży lekceważyć, ale trzeba je wyprzedzać. Kiedy otrzymywałem w 2001 roku pełnomocnictwo do zakładania Platformy w naszym terenie, nie patrzyłem na notowania. Gdybym się nimi wówczas przejął, to powinien dać sobie spokój z polityką”.
Tak jest.
Dzisiaj jest Pan w takiej samej sytuacji?
Podpisuję się obydwiema rękami pod tym samym. Widać, że ktoś mądry mi podpowiada takie zasady i pamiętam je do dzisiaj.
Ale to Pan powiedział.
Ale wcześniej ktoś tak pewnie podpowiedział. Wierzę w takie rzeczy i teraz proszę zwrócić uwagę, że jeżeli ja mam konkretne zadania na te cztery miesiące i gdybym ja codziennie patrzył na te sondaże, to bym wpadł w panikę albo ręce by mi drżały i nie wiedziałbym co zrobić. W biznesie, to tak krótko mówiąc, najważniejszą z rzeczy jest decyzyjność. Czekanie, analizowanie, może tak a może jutro, a może później, to jest jeden z najgorszych czy najcięższych błędów w zarządzaniu. Niepodejmowanie decyzji. Czasem można podjąć błędną decyzję, za którą się zapłaci, ale ktoś może ją skorygować. Taka apatia w decyzyjności prowadzi do złego.
Czyli zła decyzja jest lepsza niż żadna?
Tak mówią klasycy zarządzania, ale decyzje trzeba ważyć tak, aby były dobre. Zwlekanie i unikanie jest najgorszym ze scenariuszy w zarządzaniu czymkolwiek. Więc jeśli chodzi o sondaże, to my będziemy sprawdzeni w połowie października. Ja mam zamiar dołożyć do tego pieca swoją malutką cząstkę, przez cztery miesiące pracy jako minister skarbu.
A co będzie z Platformą Obywatelską w Nowym Sączu i na Sądecczyźnie? Nie będzie mógł jej Pan teraz doglądać?
Korzystając z mojej obecności tutaj, wyborcom, sądeczanom, muszę zapowiedzieć trochę zmian w prowadzeniu mojego biura. Wtedy gdy nie było obrad Sejmu, zawsze byłem do dyspozycji. W każdy dzień każdy mógł przyjść, drzwi były otwarte, nikt nie musiał się zapisywać. Ale z racji, że mam teraz wielokrotnie większe zadania do spełnienia, moje biuro dla każdego, kto będzie chciał mnie odwiedzić będzie otwarte w sobotę od 14 do 16. W każdą sobotę.
I Pan będzie na dyżurze?
Ja będę w sobotę od 14 do 16, chyba, że obowiązki mnie gdzieś wywiodą, ale w biurze ktoś zawsze będzie.
Ale biura Pan nie zamyka?
Nie zamykam, co więcej Platforma na Sądecczyźnie nie ma się tak źle, jakby się opozycji chciało wydawać, ponieważ mamy ustabilizowaną sytuację. Oczywiście będziemy chcieli, żeby ona się też nadal rozwijała. Od strony Platformy praca przez te cztery miesiące będzie też dobrze zorganizowana. Platforma nie jest partią liderów, mamy zarząd miejski i zarząd powiatowy, który bez mojego uczestnictwa też będzie dobrze zarządzał partią.
Ale Pan wie, że opozycja już przelicza wyniki sondaży ogólnopolskich na mandaty w okręgu czternastym i mówi: Platforma nie weźmie nawet jednego mandatu.
Ale niech sobie liczą, no jak nie weźmie to nie weźmie. No ciekawe, kto za to weźmie?
A Pan będzie jedynką?
No, ale ja mam przecież teraz robotę do zrobienia, a nie liczenie, które będę miał miejsce na liście. Jedno co chcę powiedzieć, bo pan pyta o wybory - lista nasza będzie dla wielu zaskoczeniem. Tyle tylko mogę powiedzieć.
No to niech Pan jeszcze trochę więcej powie.
Powiem na przykład, że pani premier wyegzekwuje, że oprócz parytetów kobiet, będą parytety młodych. My na swoją listę weźmiemy zupełnie nowe twarze. I dlatego nie zmieszczą się w naturalny sposób wszyscy, którzy chcieliby być na listach, ci którym się wydaje, że za zasługi będą na listach.
Ale Platforma jest w trudnej sytuacji na Sądecczyźnie. Pan wie, że to nie jest matecznik Platformy.
No tak, ale ja przecież tutaj w Platformie jestem już czternasty rok i kiedy pan redaktor czy ktokolwiek słyszał, że ja narzekałem na społeczeństwo. Ja wiem, że tak jest i mam szacunek dla tych, którzy wybierają innych.
A Pan wie, że społeczeństwo na Sądecczyźnie dzieli się na tych, którzy pana chwalą: że Pan pracowity jest, poukładany jest nasz minister z Nowego Sącza i na tych, którzy na panu suchej nitki nie zostawiają.
W każdym środowisku, a zwłaszcza trochę większym niż dwuosobowe, są tacy, którzy albo kogoś lubią, albo nie…
I Pan się tym w ogóle nie przejmuje? A ta Straż Graniczna co z Nowego Sącza wyjechała, a ta „Sądeczanka”, która do nas nie dojechała, bo Czerwiński nie załatwił…
No tak , tylko zwróćmy uwagę…
Pan to czyta?
Ale zwróćmy uwagę, że komendant Karpackiego Oddziału Wsparcia, a ostatnio była rocznica i nadanie sztandaru, powiedział, a tego słuchałem bardzo dokładnie, że jest dumny, że może pracować w takim Oddziale w Nowym Sączu. Przecież tu mało kiedy komendant przyjeżdżał, a teraz był. Proszę zwrócić uwagę, że tu nikt nie został - z wyjątkiem komendanta - pozostawiony bez pracy, a jeszcze mamy do założenia szkołę aspirantów. A to, że tam było, delikatnie mówiąc, dużo ludzi chcących przychodzić do pracy i tylko tyle, to każdy o tym wie. I to, że mi wprost bardzo nieliczni funkcjonariusze nawet publicznie potrafili powiedzieć: wy tam Platforma, my poczekamy na PiS. Jak funkcjonariusz, zamiast być nakierowany na wykonywanie zadań, może zajmować polityczną pozycję? No już przynajmniej nie mówiłby tego publicznie.
Nie wiemy, co Pan będzie robił od listopada tego roku. Mamy tu taką rozmowę, jeszcze jeden cytat…
Będę się przygotowywał do urodzin i imienin. 8 listopada mam urodziny a 30 imieniny.
Czyli będzie wielka impreza, rozumiem, że jednocześnie nas pan zaprasza. Rok temu powiedział pan, że „co dziesięć lat, zawsze są zmiany. Jest to powszechnie przyjęte, że co jakiś czas człowiek zmienia swoje profesje, ale np. w Japonii pracuje do emerytury w pierwszym miejscu. Są różne modele, ja wybieram ten pierwszy”. Myśmy tu panu sugerowali, że pan już chyba chce porzucić Sejm i pójść w biznes, a pan nam odpowiedział, że za dużo za pana myślimy.
Tak powiedziałem?
Tak, mogę zacytować: „Mam przed sobą jeszcze dwa i pół oku pracy, chciałem z podniesioną głową stanąć przed wyborcami, że nie zmarnowałem tych lat i mandatu, jaki mi powierzyli”.
A teraz powiem tak: mam przed sobą cztery miesiące i konkretne zadanie, bardzo odpowiedzialne, nie podchodzę do tego bardzo lekko, bo wiem, czego się podjąłem. Mam sprawnych ludzi w moim otoczeniu w ministerstwie, bo już rozmawiałem…
Tych, którzy byli, których Pan tam zastał?
Tak, to nie jest tak, że ja w tej chwili wezmę do ministerstwa jakiś zaciąg, a tamtych wymiotę.
Będzie desant sądecki?
Nie będzie żadnego desantu. Już mogę powiedzieć, że wszyscy ci, którzy tam liczą na jakieś rady nadzorcze, niech może sobie drepczą.
A dzwonią już telefony z prośbami? Dzwonią, tylko pan nie odbiera?
Dzisiaj prosiłem obsługę biura, żeby ogłosiła, że w sprawie rad nadzorczych nie przyjmuję.
Wywiesił Pan takie coś na drzwiach w biurze?
Są ludzie, którzy ciągle tylko myślą, że jest coś do wzięcia, bo oni mają zasługi. Ja zapraszam do siebie do biura i zapraszam do dyskusji. Poświęcę czasu ile trzeba, każdemu kto przyjdzie do mnie z pomysłem na poprawę sytuacji obywatela. Bo ja jestem nastawiony na to, że póki będę działał w imieniu tego najbiedniejszego, niechronionego obywatela, dopóty będę się pewnie czuł.
Panie ministrze, Pan wie, że minister skarbu państwa jest dysponentem największej ilości intratnych stanowisk, między innymi w tych radach nadzorczych skarbu państwa?
Mówię panu, że tak jak było w Nowym Sączu, nie chcę tu za daleko wracać, ale niektórzy, no nie wiem, czy mnie chwalą czy wypominają, ale niech przypomną sobie 1994 rok: jakie spółki wtedy były, a jak są teraz zorganizowane. Wtedy okazało się, że warto było wprowadzać zmiany, bo na tym zyskali obywatele Nowego Sącza. Ta sama zasada obowiązuje w kraju. Firmy publiczne muszą reprezentować interes albo akcjonariuszy, jeśli to jest spółka akcyjna, albo interesy skarbu państwa w myśl obywatela. Nie mogą być łakomym kąskiem dla tych, którzy być może…
A nie boi się Pan nacisków politycznych? Mnóstwo kolegów może dzwonić i mówić: załatw!
To niech dzwonią.
A już dzwonią?
Tak, i już się odbijają ode mnie. I dlatego mogę o tym publicznie powiedzieć. Po prostu nie będzie desantu sądeckiego czy jakiegoś innego.
Ale to nie tylko sądeckiego, bo z całej Polski mogą dzwonić.
Partyjnego, platformianego desantu też nie będzie. Żeby nie było wątpliwości. Może być coś odwrotnego, ale zobaczymy. Każdy ma szansę.
Coś odwrotnego? W drugą stronę?
Jeśli znajdę jakąś spółkę czy ludzi, którzy mało efektywnie pracują, to muszą się wyspowiadać z pracy, z efektów.
Panie ministrze, zasięgnąłem trochę języka i według mojego rozeznania największym Pańskim zadaniem przez te cztery miesiące będzie otwarcie Gazoportu.
To jest moja decyzja i deklaracja, ponieważ po objęciu stanowiska musiałem się skoncentrować na priorytetach. Wszystkiego się po prostu nie da zrobić w cztery miesiące. Są dwa priorytety: właśnie Gazoport i górnictwo na Śląsku. Nie mówię, który jest ważniejszy, trudniejszy. Deklarowałem to publicznie na konferencjach prasowych do wszystkich branżowych mediów. Mogę powiedzieć, że to są te dwa tematy, które chciałbym uporządkować i to w miarę szybko, w mojej jeszcze bytności na stanowisku ministra załatwić.
Wystaje Panu spod mankietu pulsometr jeśli dobrze widzę? To taki sportowy zegarek. Będzie pan miał czas na bieganie i na piłkę nożną?
Wyliczyłem, że jeśli wstanę o 5, to będę miał półtorej godziny na to, żebym mógł się także i sportem zająć i zaczynam to robić. O 5 wstanę, trochę toalety, będę mógł pobiegać. Liczę, że trzy razy w Warszawie chciałbym pobiegać, a czwarty raz tutaj na miejscu w sobotę i niedzielę.
Jeszcze mnie kusi, żeby pana zapytać, kto pierwszy zadzwonił z gratulacjami, kiedy poszło w świat, że obejmie Pan tekę ministra Skarbu?
Wszyscy naraz zadzwonili.
Ale opozycja też?
Wszyscy naraz, dlatego mi się zablokował telefon i dopiero potem mi się rozładowywał. Jest czasem taka złośliwość rzeczy martwych. Mówię prawdę. W poniedziałek rano..
500 nieodebranych telefonów!
Zmieniłem aparat telefoniczny, mam IPhone’a żeby nie było wątpliwości. Dałem do naprawy i musiałem go zostawić. Teraz mam taki, który używam na motorze, bo jest szczelny na kurz, bardzo dobra bateria. A tam nie miałem żadnych kontaktów, także jak telefon się grzał, to ja nawet nie wiedziałem, kto dzwoni. Więc szybciutko się zablokował, potem dopiero po wiadomościach, po numerach powoli tak gdzieś jedną czwartą tych telefonów odtworzyłem, a jeszcze trzy czwarte są anonimowe.
A opozycja też gratulowała?
Też. Z sądeckich polityków chyba nikt, ale to nie problem. Dla mnie nawet i słowa opozycji, które słyszałem, są mobilizujące, motywujące, bo jak czytam, to okazuje się, że opozycja ma dobre zdanie o mnie.
A były minister Skarbu Państwa z Nowego Sącza, Andrzej Chronowski, dzwonił do Pana?
Nie. Ale ja nie oczekuję tego telefonu.
No, ale w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców pewnie mamy w Nowym Sączu najwięcej byłych i obecnych ministrów Skarbu.
No, ale być może on ma jakiś opór, ale pewnie bym odebrał i jeśli zadzwoni i będzie chciał mi coś powiedzieć, to bardzo proszę, to nie jest problem. Ale to nie jest tak, że ja teraz czekam i notuję, kto dzwonił, a kto nie dzwonił i od kogo odebrać. Panie redaktorze, co by nie powiedzieć, to akurat zawiści w sercu żadnej nigdy w życiu nie miałem.
Rozmawiał Wojciech Molendowicz
Wykorzystano fragmenty wywiadu dla Regionalnej Telewizji Kablowej w Nowym Sączu
Może Cię zaciekawić
Małopolska: Prokuratura zbada, czy kurator Nowak źle rozliczała kilometrówki
O możliwości popełnienia przestępstwa zawiadomiło śledczych małopolskie kuratorium oświaty. „Podkreślam, to jest podejrzenie, a nie stwier...
Czytaj więcejWniosek o wakacje składkowe - ostatnie dni by skorzystać w 2024 roku
W całym kraju do 26 listopada wpłynęło blisko 900 tys. wniosków o wakacje składkowe.Zgodnie z nowymi przepisami przedsiębiorcy mogą raz w roku...
Czytaj więcejPiłkarska LM - 100 goli w Champions League kolejnym kamieniem milowym Lewandowskiego
W UEFA Champions League - elitarnych rozgrywkach, które wyłaniają najlepszą klubową jedenastkę Starego Kontynentu - Lewandowski po raz pierwszy ...
Czytaj więcejTransmisja obrad Sejmu RP – 27 listopada 2024 r.
Poniżej prezentujemy harmonogram obrad: Plan obrad Sejmu RP – 27 listopada 2024 r. ...
Czytaj więcejSport
Klaudia Zwolińska z brązowym medalem Mistrzostw Świata!
Pochodząca z Kłodnego (gmina Limanowa) Klaudia Zwolińska zdobyła przed chwilą brązowy w Mistrzostwach Świata w kajakarstwie górskim (K1) ...
Czytaj więcejWiększość nie wypełnia zaleceń odnośnie aktywności fizycznej
Na jego podstawie można stwierdzić, że ćwiczą przede wszystkim ludzie młodzi, z przewagą mężczyzn, osoby pracujące, z miast powyżej 200 tys...
Czytaj więcejHokej na lodzie w Tymbarku: wskrzeszają piękną sportową tradycję
Spotkanie trwało II tercje, a na koniec zawodnicy zaserwowali widzom dodatkowe rzuty karne Spotkanie komentował Marian Jaroszyński, który na...
Czytaj więcejDwunasty zawodnik – wspólny apel wojewody małopolskiego i klubów piłkarskich
Wspólny apel podpisali: wojewoda małopolski Łukasz Kmita, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja oraz wiceprezes Wisły Kraków SA M...
Czytaj więcejPozostałe
Nowe ostrzeżenie IMiGW na noc i poranek
Ostrzeżenie meteorologiczne: oblodzenie Stopień zagrożenia: 1Prawdopodobieństwo wystąpienia: 80%Czas obowiązywania: od 2024-11-27 00:00&nb...
Czytaj więcejKarol Nawrocki kandydatem na prezydenta
W niedzielę w krakowskiej hali Sokoła odbyła się Konwencja Obywatelska, z udziałem różnego rodzaju środowisk społecznych, naukowych, gospodar...
Czytaj więcejOstrzeżenie: uwaga na oblodzenie! W nocy nawet - 8 st. C
Prognozowane są oblodzenia mokrych nawierzchni dróg i chodników po opadach mokrego śniegu, co może znacząco wpłynąć na bezpieczeństwo mieszk...
Czytaj więcejZUS: „renta wdowia” - wnioski od stycznia 2025 r.; jakie warunki należy spełnić
Nowe przepisy umożliwią łączenie renty rodzinnej z innymi świadczeniami emerytalno-rentowymi przysługującymi w organach, takich jak Zakład Ube...
Czytaj więcej- Małopolska: Prokuratura zbada, czy kurator Nowak źle rozliczała kilometrówki
- Wniosek o wakacje składkowe - ostatnie dni by skorzystać w 2024 roku
- Piłkarska LM - 100 goli w Champions League kolejnym kamieniem milowym Lewandowskiego
- Transmisja obrad Sejmu RP – 27 listopada 2024 r.
- Kolejne osoby pozywają Skarb Państwa za smog
Komentarze (0)