8°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Najważniejsze jest bycie razem

Opublikowano 11.03.2016 19:09:28 Zaktualizowano 04.09.2018 19:10:51

Rozmowa z Barbarą Porzucek, twórcą i organizatorem Festiwalu Młodych Talentów w I LO w Nowym Sączu

- Skąd się bierze energię i motywację po 28 latach robienia tego samego, czyli robienia Festiwalu Młodych Talentów?

- Chyba od młodzieży, bo młodzież bardzo mobilizuje nas dorosłych. Dlatego nauczyciele, będąc nawet na emeryturze, zawsze wyglądają i czują się młodo. Dziwię się, że mam jeszcze jakieś pomysły, bo po 28 festiwalach wydaje się, że nie bardzo można coś nowego wymyśleć. Ale właśnie przez rozmowy z młodzieżą, przez wspólne zabawy, przez wspominanie przez mnie poprzednich roczników, udaje się więcej z siebie wykrzesać. Te 2-3 miesiące przed festiwalem to ciężka praca z młodzieżą i właśnie wymyślanie.

- Jest taka teoria, że jak Ci ktoś zabroni robienia dalszych Festiwali Młodych Talentów, to na drugi dzień umrzesz…

- Wiem, że gdybym przestała pracować i na przykład przestała prowadzić festiwale, to pewnie bym się rozchorowała. Może bym nie umarła, chociaż niektórzy twierdzą, że jak mi zabronią prowadzenia festiwali - bo będę już taka starsza, że nie będę wiedziała, że festiwal prowadzę - to umrę. Mam nadzieję, że nie, bo znajdę sobie coś innego.

- Ale co?

- Na przykład festiwal starych talentów. Zawsze można działać artystycznie i każdy z nas, już bardzo dorosłych, powinien jak najwięcej pracować, tworzyć, bo to nas trzyma przy życiu.

- Czujesz, że masz cały czas energię 20-latki?

- Już od kilku lat tego nie czuję. To znaczy, wydaje mi się, że mam energię 20-latki, ale organizm odmawia posłuszeństwa. Trzeba więc wszystko dozować, rozłożyć sobie, lepiej rozplanować i dopiero wtedy można dużo rzeczy zrealizować.

- Jakie to uczucie – idziesz przez Nowy Sącz i co druga mijana osoba mówi: dzień dobry ciociu, pani profesor, pani Basiu…

- Rzeczywiście często zdarza mi się, że przechodząc spod mojej szkoły, I Liceum, do rynku spotykam znajomych i swoich byłych uczniów. Nieraz są to uczniowie, których już nie poznaję, bo są to teraz osoby bardzo dojrzałe. Ale to bardzo miłe, jeśli się kłaniają, zagadną, jeśli pytają o festiwal, o szkołę. To sympatyczne, że pamiętają i że chcą rozmawiać ze swoim byłym nauczycielem, a przecież różnie z tym bywa. Mam nadzieję, że tak będzie nadal i że będę te osoby pamiętać. Często jak z mężem przed okresem świątecznym idziemy z Długosza do rynku, to okazuje się, że idziemy półtorej godziny, bo ciągle kogoś spotykamy. Ale to bardzo sympatyczne.

- Kilka pokoleń Sądeczan, właściwie tysiące osób, które zrobiły później kariery, nie tylko artystyczne, przeszły przez Twoje ręce.

- Rzeczywiście sporo ludzi, teraz już dorosłych, przez moje ręce przeszło. Niektórzy zatrzymali się troszkę dłużej przy mnie i moich projektach artystycznych, niektórzy tylko przemknęli. Znam dużą część Nowego Sącza, nie powiem, że połowę, bo to niemożliwe, ale sporo osób. Czasami jestem w Krakowie, w Warszawie, w Rzymie i spotykam swojego ucznia, który mówi: Pani profesor, ja występowałem na festiwalu. Każdy uczeń, który występował na festiwalu, został przez mnie zapamiętany. Zapamiętałam te osoby, bo przebywałam z nimi po 8-10 godzin przez miesiąc.

- Czemu nie chciałaś zrobić kariery politycznej i wykorzystać to, że tu Cię prawie wszyscy znają?

- Jakbym chciała zrobić karierę polityczną to… chyba bym nie zrobiła, bo to nie moja działka. Jakbym się przyglądała obradom Sejmu czy obradom radnych miejskich, to chciałabym z tego kabaret robić, a przecież nie o to chodzi. Kiedyś założyliśmy z mężem Stowarzyszenie Kangurków Wąskonogawkowych oraz Niejawnych Misiów Koala i myślę, że gdybyśmy się zgłosili do jakiś wyborów, to pewno trochę głosów byśmy zebrali…

- A jakbyś wskazała: głosujcie na niego i kandydat zrobiłby sobie z Tobą zdjęcia, to wszyscy by na niego głosowali?

- Nie wiem, nie bawiłabym się w takie rzeczy. Zresztą cenię też osoby, które są z innej opcji politycznej niż ta, która jest mi bliska.

- Co znaczy: festiwal w rozmiarze XL?

- To znaczy 40. To mój rozmiar, więc ten 40. festiwal jest XL, na miarę szyty. Festiwalowa 50. byłaby lepsza, ale chyba już się nie uda doprowadzić do takiego jubileuszu.

- Co w festiwalu jest dla Ciebie ważniejsze? Wycisnąć jak najwięcej wrażeń artystycznych? Czy istotniejsze jest, że przez jakiś czas grupa ludzi robi wspólnie projekt, integruje się?

- Na naszym festiwalu ważny jest poziom artystyczny i nad nim się intensywnie pracuje, aby tego poziomu nie obniżyć, zresztą nad tym też czuwa Rada Artystyczna. Ale dla mnie i sądzę, że dla osób z festiwalem związanych, ważniejsza jest integracja młodzieży, nauka odpowiedzialności. Zawsze bardzo zależy mi, żeby młodzież w czasie festiwalu ze sobą rozmawiała. Za dawnych czasów młodzi rozmawiali, dyskutowali, spotykali się wieczorami, teraz nawet siedząc obok siebie piszą na smartfonie. Tutaj są zmuszeni, żeby porozmawiać, poćwiczyć, coś o sobie opowiedzieć i to jest bardzo ważne. Festiwal uczy też odpowiedzialności - grupa organizatorów jest odpowiedzialna, żeby występ ich zespołu był na jak najwyższym poziomie, bo jeśli oni zawiodą, to występ się nie uda. Poza tym festiwal integruje naszych uczniów i absolwentów, którzy wracają na festiwale i wspomagają nas w różny sposób. Nasz festiwal integruje też młodzież różnych szkół. Tu nie występują tylko gimnazjaliści i licealiści z naszej szkoły, ale również uczniowie np. z II Liceum. Nie jest prawdą, że I i II LO ze sobą walczą, ale na festiwalu zawsze staramy się dać im pstryczka, oczywiście kulturalnie. II Liceum oczywiście też nam dokucza na swoim przeglądzie.

- Był taki rok, gdy wstałaś rano po kolejnym festiwalu i pomyślałaś – więcej tego nie robię, jestem już zmęczona?

- Po każdym festiwalu jestem tak zmęczona, że gdy wstaję na drugi dzień, to mówię, że już się za to więcej nie biorę. Ale zanim dojdę do szkoły, spotykam tyle osób, które pytają, kiedy będzie następny festiwal i czy mogą coś zrobić… Po każdym z takich dużych projektów artystycznych jest zmęczenie fizyczne. Każdy jest zmęczony – ja, młodzież, mój mąż, bo ja cały czas o tym w domu mówię. Ale później nabiera się dystansu, a po latach z przyjemnością ogląda się nagrania dawnych festiwali.

- Kilku uczestników festiwalu robiło większe i mniejsze kariery artystyczne, to wisienki na torcie?

- Sporo absolwentów naszej szkoły i uczestników festiwali zrobiło kariery. Chociaż przecież nie o to chodzi, bo ważniejsze jest bycie razem. W książce-albumie „Nie chowaj się za szafą, wyjdź spod łóżka, kolego”, którą opracowaliśmy z Jakubem Bulzakiem, są przepiękne wspomnienia tej młodzieży. Alek Porzucek, mój mąż, który jest przewodniczącym Rady Artystycznej już od 28 lat, sporządził protokół ze wszystkich festiwali. Wśród gwiazd są na przykład: Leszek Wójtowicz – bard Piwnicy pod Baranami, Majka Jeżowska – z II LO, ale u nas występowała, Ewelina Marciniak – pieśniarka, Joanna Osmankiewicz-Kańska, siostry Karolina i Paulina Chapko, Piotrek Franasowicz – to aktorzy, Przemysław Dakowicz – poeta, krytyk literacki, Kasia Weredyńska – niestety już nieżyjąca aktorka i piosenkarka, Katarzyna Ucherska – aktorka, która prowadziła festiwal, Mateusz Bieryt – laureat wielu konkursów i festiwali piosenki. Sporo naszych uczestników festiwali to także osoby, które są świetnymi organizatorami imprez, znaleźli się w polityce, bankowości, generalnie - są na świeczniku.

Rozmawiał (micz)

Zdjęcia: Klaudia Leśniak - Fotogaleria z tegorocznego jubileuszowego XL Festiwalu Młodych Talentów

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Najważniejsze jest bycie razem"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]