8°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Na grobach lampy migocą umarłym duszom...

Opublikowano 01.11.2016 19:13:13 Zaktualizowano 04.09.2018 18:22:57

To fragment wiersza Jana Brzechwy pt. 'Dzień Zaduszny'. Wszystkich Świętych dobiega końca. Jutro Dzień Zaduszny.

W pierwszych dniach listopada wspominamy bliższych i dalszych zmarłych. Odwiedzamy cmentarze, zapalamy znicze. Pogrążamy się w zadumie i refleksji, zastanawiamy nad przemijaniem. Mamy chwilę, by się zatrzymać. Warto w tych dnniach przypomnieć sobie, jak w dawnych czasach wyglądały obrzędy zaduszkowe.

Szczególną rolę w wyobraźni i obrzędowości ludowej odgrywała noc z 1 na 2 listopada, miedzy uroczystością Wszystkich Świętych a Dniem Zadusznym, zwana nocą zaduszkową. W całej Polsce uważano, że tej nocy dusze zmarłych, uwolnione z czyśćca, powracają aż do świtu na ziemię i błąkają się po rozstajnych drogach, cmentarzach czy uroczyskach – szukając pomocy, modlitwy lub ofiary. Na Opolszczyźnie twierdzono, że duchy zmarłych dzieci powracają nocą jako ptaki i w Dzień Zaduszny siadają na gałęziach, obserwując procesję na cmentarzu.

Jeszcze w XIX wieku starano się w Polsce nie wychodzić z domu w noc zaduszkową. Nie udawano się w podróż, nie odwiedzano sąsiadów, ponieważ wierzono, że po opłotkach i na drogach straszą umarli. W niektórych regionach zamykano tej nocy karczmy, zakazane były muzyka i śpiewy. Nie zbliżano się zwłaszcza do kościoła, gdyż zmarli księża mieli odprawiać msze dla innych zmarłych. Tylko najbardziej pobożni i dobrzy ludzie mogli ponoć zobaczyć z ukrycia, jak o północy tłumy zmarłych podążają do kościoła. W wielu parafiach zostawiano na tę noc mszał na ołtarzu i otwarte drzwi świątyni.

Do początków XX wieku przygotowywano w wieczór zaduszkowy potrawy i alkohol, które zostawiano przy progu dla zmarłych. Zwyczaj zakazywał nocą zaduszkową wykonywania niektórych czynności, aby nie skaleczyć, nie rozgnieść czy w inny sposób nie znieważyć odwiedzającej dom duszy. Zakazane było klepanie masła, deptanie kapusty, maglowanie, przędzenie i tkanie, cięcie sieczki, wylewanie pomyj czy spluwanie. Dusze zmarłych nawiedzały bowiem miejsca, w których przebywały za życia.

Miały one, w „godzinę duchów” nocy zaduszkowej, dawać znać o swojej obecności stukaniem, skrzypieniem podłóg i sprzętów, uchylaniem furtek i drzwi, szumem i iskrami w kominie, czy też śladami w popiele. Niektórym ukazywały się jako cienie, ogniki lub światełka. Niekiedy pojawiały się ponoć w swej dawnej postaci.

Źródło: 'Polskie tradycje świąteczne' Hanny Szymanderskiej.

***

Poniżej wiersz Jana Brzechwy 'Dzień Zaduszny'

'Kiedy miedzianą rdzą
Pożółkłych jesiennych liści więdną obłoki,
Zgadujemy, czego od nas obłoki chcą,
Smutniejące w dali swojej wysokiej.

Na siwych puklach układa się babie lato,
Na grobach lampy migocą umarłym duszom,
Już niedługo, niedługo czekać nam na to,
Już i nasze dusze ku tym lampom wkrótce wyruszą.

Jeżeli życie jest nicią - można przeciąć tę nić,
I odpłynąć na obłoku niby na srebrnej tratwie...
Ach, jak łatwo, ach, jak łatwo byłoby żyć,
Gdyby nie żyć było jeszcze łatwiej!'

Fot. Agnieszka Małecka - Cmentarz na Gołąbkowicach w Nowym Sączu.

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Na grobach lampy migocą umarłym duszom..."
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]