2°   dziś 8°   jutro
Niedziela, 24 listopada Flora, Emma, Emilia, Chryzogon, Jan, Aleksander, Roman

Na fali wolontariatu

Opublikowano 05.12.2011 20:59:25 Zaktualizowano 05.09.2018 11:23:20

Z okazji Światowego Dnia Wolontariatu rozmawiamy z Kingą Bulzak, wolontariuszką Stowarzyszenia Surscum Corda, studentką II roku pedagogiki resocjalizacyjnej w Akademii Ignatianum w Krakowie.

Czym kieruje się młoda osoba, podejmując decyzję, że chce zostać wolontariuszem?

Każdy ma pewnie inną motywację. W moim przypadku chęć bycia wolontariuszem wynikała z jakiejś wewnętrznej potrzeby. Im bardziej dorastałam, tym więcej widziałam wokół siebie zła. Mówiąc zła, mam na myśli choroby, biedę. Czasem użalamy się nad sobą, jak nam źle, tymczasem są osoby wokół nas, którym jest znacznie gorzej. Miałam w swoim życiu okres, że długo chorowałam. Wsparcie znajomych, przyjaciół – nic nadzwyczajnego: zwykłe odwiedziny, ciepłe słowo i modlitwa – bardzo mi pomogły. To nic nie kosztuje, a można sprawić komuś wiele radości. I na tym przede wszystkim opiera się wolontariat. Będąc w liceum, chciałam pożytecznie i mądrze zagospodarować wolny czas i to była kolejna motywacja, by zostać wolontariuszem.

Trafiłaś do Stowarzyszenia Sursum Corda, wiedząc już, czym chcesz się zajmować jako wolontariusz?


Od początku zainteresowała mnie działalność Stowarzyszenia na terenie Ośrodka Wychowawczego w Mszanie Dolnej. Nie od razu jednak tam trafiłam. Moi opiekunowie musieli mieć pewność, że jestem na tyle silna psychicznie, by być wolontariuszką w takiej placówce. Przez cztery lata mojego wolontariatu zajmowałam się różnymi rzeczami. Na początku odwiedzałam dzieci niepełnosprawne, pomagałam też na świetlicy. Uczyłam się z nimi, karmiłam je, organizowałam zabawy. To był test. Przeszłam go chyba pomyślnie. Po takim doświadczeniu wiedziałam, że wolontariat jest dla mnie. Później jeździłam już do ośrodka w Mszanie Dolnej. Z reszta nadal tam jeżdżę, by spotkać się z wychowankami ośrodka, rozmawiać z nimi, organizować zabawy i przekonywać, że świat wcale nie musi mieć czarnych barw.

I skutecznie ich przekonujesz?

Przekonuję sama siebie, że praca wolontariusza ma sens. Szczególnie, kiedy po tygodniach czy miesiącach, chłopcy, którzy wyszli z ośrodka, dzwonią do mnie czy odwiedzają Stowarzyszenie i chwalą się, że znaleźli pracę, że mają dziewczynę, że żenią się.

A jak wolontariat wpłynął na Twoje życie?

Chodziłam do liceum plastycznego. Zanim podjęłam się pracy jako wolontariusz, myślałam, że pójdę na studia artystyczne. Dziś jestem studentką pedagogiki resocjalizacyjnej. Wolontariat to była fala, której dałam się ponieść.


Fot.: Stowarzyszenie Sursum Corda

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Na fali wolontariatu"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]