1°   dziś 1°   jutro
Piątek, 22 listopada Marek, Cecylia, Wszemiła, Stefan, Jonatan

Misjonarz z Pisarzowej opisuje porwanie w RŚA

Opublikowano 15.10.2014 10:59:25 Zaktualizowano 05.09.2018 07:54:31 pan

Pochodzący z Pisarzowej ks. Mirosław Gucwa od 22 lat przebywa na misjach w Republice Środkowoafrykańskiej. Dzięki naszym Czytelnikom udało się nam dotrzeć do jego obszernej relacji z porwania polskiego misjonarza, ks. Mateusza Dziedzica, oraz do aktualnych informacji na ten temat.

O wydarzeniu w Baboua

Bouar, 13 październik 2014

W nocy z 12 na 13 października o godz. 00:30 ośmiu uzbrojonych mężczyzn w mundurach wojskowych wtargnęło na misje w Baboua, po sforsowaniu bramy wjazdowej próbowali otworzyć siłą drzwi do jednego z pokojów gościnnych. Słysząc ten huk, księża Mateusz Dziedzic z Leszkiem Zielińskim wyszli ze swoich pokojów i wtedy zostali otoczeni przez uzbrojonych ludzi, którzy przedstawili się jako 'Ludzie Miskina' . Chcieli zabrać ze sobą jako zakładników obydwu księży, ale po dłuższych pertraktacjach zgodzili się, by jeden z nich został na misji. Ks. Mateusz podjął decyzję, by Leszek został na miejscu, a on sam pójdzie z nimi. Na pytanie dokąd maja iść odpowiedzieli agresorzy: 'w strone Zoukombo'.

Po ich odejściu, po trzeciej nad ranem, Leszek ruszył do Bouar (100 km). Po 5:00 dotarł do nas i wtedy dowiedzieliśmy się o tym, co zaszło w Baboua. Już nie będzie spokoju w sercu dopóki Mateusz nie wróci.

W Bouar gościmy szefowa MINSUCA, zaś dowódca wojsk ONZ mieszka w sąsiedztwie naszej misji. Wszyscy wiec zostali poinformowani o tym wydarzeniu i przesłali raporty gdzie trzeba. My zaś z Leszkiem po Mszy św. wysłaliśmy wiadomość do Polski i do Nuncjsza w Bangui, który szybko zainterweniował u komendanta wojsk francuskich Sangaris. Zostali tez poinformowani szczegółowo o całym zajściu żołnierze polscy stacjonujący w Bangui (Eufor), z którymi zresztą jesteśmy w ciągłym kontakcie i zawsze możemy liczyć na ich wsparcie.

Parę minut temu dowiedziałem się od szefowej MINSUCA, ze wszyscy ambasadorowie przy ONZ w Nowym Yorku wiedza co się wydarz;yo w Baboua i będą wywierać nacisk dyplomatyczny na odpowiednie władze w RCA i Kamerunie.

'Ludzie Miskina' stanowią ugrupowanie zbrojne RDPC - Zgromadzenie Demokratyczne Ludu Centralnej Afryki - Rassemblement Démocratique du Peuple Centrafricain. Od ponad roku utworzyli swoja bazę w pobliżu wioski Zoukombo. Wcześniej byli w okolicach Paoua, caigle w opozycji zbrojnej do rządu byłego prezydenta Bozize, rebeliantów seleka, kiedy byli w Bouar, i obecnej pani prezydent Cathérine Samba Panza. Od sierpnia tego roku zaczęli palić zatrzymane na drodze samochody domagając się już wtedy uwolnienia ich dowódcy, generała dywizji Martin Kountamandji alias Abdoulaye Miskine.

Parę tygodni temu wzięli pierwszych zakładników: dziesięciu Środkowoafrykańczyków i ośmiu Kameruńczyków. Ciągle to samo zadanie: uwolnienie ich szefa. Tydzień temu rozmawiałem z żoną jednego z zakładników. Miała z nim kontakt telefoniczny. Dowiedziała się wtedy od męża, że są dobrze traktowani i nie grozi im większe niebezpieczeństwo. Ciągle czekają na ruch ze strony Bangui i Yaoundé. Również w tamtym przypadku odpowiednie władze zostały o wszystkim poinformowane.

Mateusz i Leszek w rozmowie z tymi ludźmi w nocy usłyszeli identyczne zadanie, 'uwolnienie szefa' który przebywa w wiezieniu w Kamerunie. Nie chcieli żadnych pieniędzy, nie chcieli nic ukraść z domu. Chodzi wiec o zadanie mające charakter polityczny.

Wszyscy poinformowani maja jakiś plan działania, my również, na najbliższe dni. Nie mogę jednak dzisiaj o tym pisać ani mówić. Na pewno nie będziemy używać siły. Naszą siłą jest przede wszystkim modlitwa. W tej chwili najbardziej tej modlitwy potrzebuje oczywiście ksiądz Mateusz i Jego Rodzina w Polsce. Łączmy się wiec w tej modlitwie, która sprawi, że będziemy mieli Mateusza wśród nas.

Szczęść Boże

x. Mirosław Gucwa

Wydarzenia w Baboua (2)

Bouar, 14 październik 2014

Kolejny dzień po uprowadzeniu ks. Mateusza upłynął na szukaniu kontaktu, przynajmniej telefonicznego z samym Mateuszem i z „Ludźmi Miskina”, a także na zabezpieczeniu pobytu ks. Leszka w Baboua. Nie mówiąc już o kontakcie z MINSUCA a przez nich z różnymi władzami. Stały też kontakt mamy z żołnierzami polskimi w Bangui.

Przed południem i po południu rozmawiałem z jednym z „Ludzi Miskina”. Po południu był przy nim ks. Mateusz więc mogłem się z nim skontaktować. Rozmawialiśmy po francusku, bo po polsku nam nie pozwolili. Mateusz przyznał, ze jest zmęczony, bo przeszli pieszo długą drogę, jakby czuł początek malarii. Ale otrzymał posiłek: rano kawę i coś do zjedzenia w południe. Wyznał też, że porywacze są zdeterminowani, nie zrezygnują z przetrzymywania zakładników przed uwolnieniem ich dowódcy z więzienia w Kamerunie. Zapewniłem go o naszej więzi duchowej i o modlitwie do której włącza się cala Polska, po usłyszeniu komunikatu Biskupa Tarnowskiego i MSZ-etu, rozpowszechnionego przez wszystkie media.

Dziennikarze często dzwonili do Bouar i Baboua.

Poprosiłem porywaczy o umożliwienie pomocy ks. Mateuszowi i innym zakładnikom, którzy są razem z nim. Dziś w nocy maja zadzwonić, by dać konkretną odpowiedź i wskazać ewentualnie miejsce spotkania.

General MINSUCA z Prefektem byli w Baboua i poinformowali ks. Leszka o zainstalowaniu bazy MINSUCA tuż przy parafii (czasowo w domu po siostrach). Leszek będzie mógł się czuć bezpieczniej. Miłej nocy wszystkim i do jutra.

Nie ustajemy w modlitwie.

ks. Mirosław Gucwa

Do tematu będziemy powracać.

***

Jak informuje IAR porwany ksiądz Mateusz Dziedzic pełni swoją misję w tym kraju od pięciu lat. Obecnie pracuje tam 32 polskich misjonarzy. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych został powołany Zespół Kryzysowy, który jest w stałym kontakcie z Komisją Episkopatu Polski ds. Misji, kierowaną przez ojca Kazimierza Szymczychę. Na podstawie upoważnienia Prezes Rady Ministrów szef MSZ Grzegorz Schetyna powołał także specjalny zespół międzyresortowy, który zajmuje się sprawą. W jego skład wchodzą wszystkie powołane do tego instytucje państwowe. O porwaniu polskiego misjonarza poinformowane zostały odpowiednie instytucje rządowe w Republice Środkowoafrykańskiej, międzynarodowe misje w tym kraju oraz Organizacja Narodów Zjednoczonych.

(Na zdjęciu ks. Mirosław Gucwa - z prawej)

Komentarze (2)

TuronGorski
2014-10-15 20:35:32
4 2
należy niezwłocznie wysłać wysłać z odsieczą kilka pielgrzymek
Odpowiedz
juliank
2014-10-15 23:09:34
0 2
świetny facet ...naprawde można sobie w takich informacjach oszczedzić ironii i cynizmu ...niby nie moja baja ...ale czapa z głowy ...panie Mirku siły wile i ...hmmm wiary jakkolwiek to brzmi ...
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Misjonarz z Pisarzowej opisuje porwanie w RŚA"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]