2°   dziś 0°   jutro
Piątek, 22 listopada Marek, Cecylia, Wszemiła, Stefan, Jonatan

Mieszkańcy zarzucają staroście wykorzystanie stanowiska do prywatnych spraw. Miejscowy grabarz niewinny

Opublikowano 19.05.2015 07:13:55 Zaktualizowano 05.09.2018 07:26:32 top

Jurków. Powracamy do tematu regulacji potoku w Jurkowie, której przed rokiem samodzielnie dokonał miejscowy rolnik. Zaniepokojeni sąsiedzi piszą do PINB, który wciąż zajmuje się tą sprawą. Twierdzą, że przeprowadzone prace nie tylko poprawiły przejezdność drogi, ale i zmniejszyły zagrożenie powodziowe.

Zarzucają też staroście, że nie potrafi oddzielić prywatnych ambicji od zajmowanego stanowiska.
Mieszkańcy osiedla Parużniki we wsi Jurków w piśmie skierowanym wczoraj do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Limanowej wyrażają „głębokie zaniepokojenie” działaniami tej instytucji. Chodzi o sprawę opisywaną przez nas ponad rok temu, związaną z utwardzeniem drogi i uregulowaniem koryta niewielkiego potoku Śliwkówka, których samodzielnie dokonał jeden z ich sąsiadów - Stanisław Sobczak.
Jak twierdził rolnik, a jednocześnie miejscowy grabarz, droga od lat była wykorzystywana przez mieszkańców Jurkowa jako dojazd do okolicznych pól. Po pewnym czasie płynący w pobliżu potok zmienił koryto, zalewając drogę, z której korzystał rolnik, m.in. do spędzania bydła na pastwisko. Pewnego dnia, gdy jego traktor uległ uszkodzeniu podczas pokonywania podmokłej drogi, mężczyzna postanowił samodzielnie poprawić trakt. Wcześniej zmienił bieg potoku. Prace wykonał na około 40 metrach, na prywatnej działce za zgodą jej właściciela. - Udrożniłem potok, który po ulewnych deszczach zalewał drogę - tłumaczył. Kontrowersje wywołał materiał, którego użył mężczyzna - jako że jest grabarzem, postanowił wykorzystać pozostałości po starych nagrobkach.

Jan Puchała, gdy powziął informacje o całej sprawie, powiadomił o przeprowadzonych pracach kilka instytucji: Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie, Wojewódzkiego oraz Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, wójta gminy Dobra, a także Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Krakowie.
Sprawa na koniec trafiła do sądu: w połowie marca tego roku rolnik, który przeprowadził prace, został uniewinniony. To jednak nie koniec całej historii z drogą. Ostatnia inspekcja PINB w tym miejscu odbyła się bowiem przed tygodniem.
- Nasze zaniepokojenie potęguje dodatkowo fakt, iż jest to trzecia wizja lokalna w tej samej sprawie. Pierwsza odbyła się 5 listopada 2013 roku i została zakończona decyzją PINB, która to decyzja w pełni satysfakcjonowała niżej podpisanych. Jedynym niezadowolonym był pan Jan Puchała, konkubent pani … (jednej z sąsiadek – przyp. red.), piastujący stanowisko Starosty Limanowskiego. Będąc niezadowolonym, wykorzystując zajmowane stanowisko, wszczął z urzędu wznowienie sprawy i doprowadził do wizji lokalnej, która odbyła się 14 lutego 2014 roku i została zakończona decyzją PINB, która w pełni satysfakcjonowała niżej podpisanych. Ponownie jedynym niezadowolonym był pan Jan Puchała - twierdzą mieszkańcy w piśmie skierowanym do PINB. - Trzecia wizja lokalna odbyła się w związku z odwołaniem pani … (matki partnerki starosty – przyp. red.). Wizja ta wzbudziła nasze głębokie obawy, gdyż nie zostaliśmy o niej zawiadomieni, mimo że jesteśmy użytkownikami przedmiotowej drogi, a działka na której leży ta droga jest naszą współwłasnością lub jesteśmy spadkobiercami współwłaścicieli.
Autorzy pisma stwierdzają, że w tym miejscu „od niepamiętnych czasów” były dwie drogi, które oddzielał potok, co potwierdzać mają mapy katastralne. Wiele razy wezbrana woda potoku wyrządzała szkody w okolicznych domostwach i gospodarstwach. Inaczej było w ubiegłym roku, już po dokonaniu regulacji koryta. Mieszkańcy podkreślają, że potok płynie obecnie swoim starym korytem i wpływa wprost do przepustu pod pobliską drogą powiatową.
- Podczas gigantycznej powodzi w maju 2014 roku, gdzie woda na naszym terenie zrywała kładki i drogi, nasz potok nie wyrządził większych szkód. Mało tego, posłana do naszego potoku przez szefa sztabu kryzysowego, jakim jest starosta, Państwowa Straż Pożarna nie musiała wykonywać jakichkolwiek czynności, gdyż potok, w obecnym stanie, nikomu nie zagrażał. RZGW uważa dotychczas wykonane prace przy przedmiotowej drodze i przedmiotowym potoku za właściwe i je w pełni popiera, na co jest prawomocny wyrok Sądu Rejonowego w Limanowej - przekonują.
Po trzeciej wizycie inspektorów PINB do okolicznych mieszkańców doszły słuchy, że ma zostać przywrócony poprzedni przebieg drogi i potoku. Teraz chcą dowiedzieć się, czy ma to polegać na dokończeniu przeprowadzonych przez nich prac, czy też przywróceniem stanu z 1997 roku. Ówczesna powódź spowodowała olbrzymie straty, dlatego ich zdaniem takie działanie byłoby wręcz sabotażem.
- Przywrócenie tego stanu byłoby sabotażem i sprowadzeniem zagrożenia powodziowego na mieszkańców osiedla Parużniki, do czego chyba dąży pan Jan Puchała, aby w Jurkowie doszło do drugiej Kasinki Małej - piszą. Według nich, spowoduje to także, że nie będzie możliwości dojazdu maszynami rolniczymi do pól i do części działek, z których korzystają. Ponadto, po bardziej intensywnych opadach deszczu, droga stanie się też nie do przebycia dla żywego inwentarza.
W przypadku, gdyby zdecydowano o przywróceniu stanu rzeczy sprzed osiemnastu lat, podpisani pod listem domagają się wyznaczenia alternatywnej drogi, a także wskazania organu który będzie odpowiedzialny za naprawienie ewentualnych szkód, jakie może wyrządzić wyprowadzony z obecnego koryta potok.
- Mamy nadzieję, że zwycięży zdrowy rozsądek, a pan Jan Puchała oddzieli swoje prywatne ambicje od zajmowanego stanowiska Starosty Limanowskiego - dodają na koniec.
Pod pismem znajdują się podpisy kilkunastu mieszkańców Jurkowa.
Starosta w sprawie tego potoku zabrał głos na sesji Rady Gminy Dobra, która odbyła się 20 marca. - Będzie robiony przepust w Jurkowie koło szkoły. Przypomniał, że jest tam sprawa sporna, ponieważ Pan Stanisław Sobczak bezprawnie zasypał potok. Jednocześnie poinformował, że zmienili się tam właściciele i Pan St. Sobczak nie jest stroną postępowania, droga nie jest już we władaniu gminy, właściciele wystąpili do Starostwa o przywrócenie starego numeru. W chwili obecnej ani gmina ani Starostwo nie są stroną w postępowaniu tylko nowi właściciele. Dodał, że na bieżąco jest w kontakcie z Panią Sołtys Barbarą Gawlik - brzmi treść protokołu.
Do tematu będziemy powracać.
Zobacz również:

Komentarze (10)

MAJA12
2015-05-19 07:42:08
3 5
Jedynym niezadowolonym był pan Jan Puchała, konkubent pani … (jednej z sąsiadek – przyp. red.),

Konkubinat to grzech! - przypomina Kościół.
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,21507,konkubinat-to-grzech-nie-cudzoloz.html
Odpowiedz
znahor
2015-05-19 07:45:49
3 5
Serce nie sługa musimy to zrozumieć,ale żeby wykorzystywać stanowisko służbowe dla celów prywatnych?

Maja 12 dajmy spokój z tym grzechem,jeśli ludzie się kochają,szanują to niech będą razem.
Odpowiedz
kpiarz
2015-05-19 09:09:20
2 8
Tytułem przypomnienia na poprawę humoru:

https://www.youtube.com/watch?v=PKh68MFd2Do
Odpowiedz
konto usunięte
2015-05-19 10:29:11
2 4
Apeluje o obiektywizm i trzezwy rozsądek.
Można krytykować Starostę za jego działania i można go nawet nie lubić,ale uważam ,że wtrącanie się w jego osobiste życie jest paskudne.Różne plotki na jego temat już dane mi było słyszeć i okazywały się tylko plotkami ....Niedawno parę osób zaklinało się ,że Starosta się ożenił z jakąś kobietą z Mszany Dolnej...potem zmienili na kobietę z Jodłownika.Przecież to wierutne bzdury ,a ludzie to powtarzali....jak wiecie moi drodzy plotka powtarzana wiele razy staje się w końcu prawdą.
Nawet jesli Starosta ma kogoś kogo kocha ,to co nam do tego?Jest człowiekiem wolnym i ma prawo do miłosci jak każdy z nas.Możemy krytykować jego poczynania zawodowe ,ale nie wtrącajmy się w jego zycie prywatne.
Odpowiedz
Kaczmarek
2015-05-19 11:37:28
1 1
wege617, nt. życia prywatnego i tekstów 'kto z kim' (jeśli nie wpływają na życie publiczne ) w pełni się z Tobą zgadzam. PA tylko przytoczył pismo.
Natomiast ewidentna złośliwość włodarza ukazana przez mieszkańców i drążenie tematu, żeby zaszkodzić 'swojemu wrogowi' to inna bajka. Po raz kolejny wychodzi na to, że dobra jest tylko uległość i 'robienie dobrze' staroście wbrew własnym interesom i rozumowi.
Odpowiedz
Doradca
2015-05-19 14:55:53
1 6
Hm bo zgoda buduje a niezgoda rujnuje, wszystko dla dobra mieszkańców. Współpraca ponad podziałami.

A ludziska tego nie rozumieją przecież Starosta to samo dobro.

Dobro nad dobrami większego dobra ze świeczką szukać.

Panu Bogu lichtarz, a diabłowi świeczka .
Odpowiedz
HenrykV
2015-05-19 17:22:25
1 4
szkoda, że Pan Starosta nie poświęca swojej energii na załatwianie spraw, które faktycznie należą do jego kompetencji.
Odpowiedz
bukiet
2015-05-19 17:29:22
5 0
Staszku Ty wiesz dokładnie że ciągnik miałeś w opłakanym stanie i dobrze wiesz że nie tylko Ty poruszałeś się tą drogą ale wielu innych traktorzystów ,i tylko akurat twój traktor ( nie posiadający przeglądu technicznego ) się popsuł to pierwsza sprawa .dlaczego jesteś zły na Starostę ? powiem Ci tak jak byś nie patrzał to jest Twoja rodzina , trochę to nie pasuje. i proszę nie zastawiaj się sąsiadami że oni i cały Jurków tą drogą się porusza .
Odpowiedz
m1977
2015-05-19 19:16:22
1 5
i to się dzieje za nasze pieniądze!!! oj te nasze władze!!!! wziął bym ja was do roboty na budowe to by się zaraz głupot odniechcialo!!!
Odpowiedz
eintracht
2015-05-19 21:00:50
1 2
Halloo???
A co na to @bearchen, dawno nie czytalismy jej slodkich komentarzy.
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Mieszkańcy zarzucają staroście wykorzystanie stanowiska do prywatnych spraw. Miejscowy grabarz niewinny"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]