20°   dziś 20°   jutro
Sobota, 18 maja Eryk, Feliks, Aleksander, Jan, Alicja, Edwin

Marzyłem, żeby zostać mistrzem glazurniczym i mieć dwóch pomocników

Opublikowano 18.04.2016 08:31:25 Zaktualizowano 04.09.2018 19:02:12

Rozmowa z ROBERTEM STEFANOWSKIM - prezesem firmy Greinplast

- Kiedy powstał Greinplast i co skłoniło Pana do założenia firmy?

- Greinplast powstał na początku lat 90., co oznacza, że firma istnieje już od 25 lat. Wiele lat temu pracowałem za granicą na budowach, jako pomocnik murarzy, płytkarzy, glazurników i doświadczenie tam zdobyte stało się inspiracją do założenia firmy budowlanej.

- Czyli zajął się Pan branżą, którą bardzo dobrze Pan znał?

- Można tak powiedzieć. Działalność firmy ulegała różnym zmianom, by ostatecznie skoncentrować się na branży budowlanej, konkretnie na chemii budowlanej. I z tą branżą związani jesteśmy do dziś.

- Czym w takim razie Greinplast zajmował się na początku?

- Przez pięć lat, wraz z pierwszym wspólnikiem zajmowałem się fotografią, która była moją pasją. Firma nazywała się Foto-Hurt i sprzedawała aparaty fotograficzne, papier, materiały do obróbki chemicznej zdjęć i akcesoria. Po kilku latach tej przygody z fotografią zająłem się sprowadzaniem materiałów budowlanych ze Stanów Zjednoczonych.

- Czym była podyktowana zmiana profilu działalności firmy?

- Zadecydowały o tym potrzeby rynku, dodatkowo branża budowlana była mi dość bliska. Poza tym wszystko wskazywało, że rynek materiałów budowlanych jest coraz bardziej chłonny. Stąd też w latach 90. powstał pomysł na import produktów ze Stanów Zjednoczonych. I tak krok po kroku, od produktu do produktu. W końcu zrodził się pomysł samodzielnej produkcji materiałów z zakresu chemii budowlanej. Około 1994 r. firma zaczęła zmieniać swoją specjalizację i zajmować się materiałami budowlanymi.

- Jak bardzo firma rozwinęła się na przestrzeni tych 25 lat?

- O wielkości i rozwoju firmy świadczy liczba zatrudnionych pracowników. Na początku lat 90. zaczynałem z kilkoma osobami, dziś w rodzinie Greinplastu pracują setki osób. Zwiększyła się też powierzchnia, z kilku do kilkudziesięciu tysięcy metrów kwadratowych, jakie zajmuje siedziba firmy. Systematycznie wzrastała liczba punktów handlowych oraz ilość oferowanych przez nas produktów.

- Jaką miał Pan wizję rozwoju firmy na samym początku? Co priorytetem jest dziś?

- Kiedy pracowałem za granicą na budowie jako pomocnik mojego szefa mistrza-glazurnika, marzyłem, żeby zostać mistrzem glazurniczym, być szefem i mieć dwóch pomocników, a dziś Greinplast zatrudnia ponad 400 osób. Na pewno nie marzyłem o tym, co mam dziś. Zresztą na początku mało kto chyba marzy o wielkich sukcesach. Każdy kolejny dzień dyktuje potrzeby i trzeba im na bieżąco sprostać, wtedy firma naturalnie się rozwija. A że Greinplast urósł do takich rozmiarów? Widocznie tak miało być. Czy firma będzie większa, trudno powiedzieć, bo to zależy od wielu czynników, na które my nie mamy wpływu.

- Jak Greinplast wypada na tle konkurencji swojej branży?

- Na Podkarpaciu nie ma firmy o podobnym do naszego profilu działalności, czyli producenta chemii budowlanej. Konkurentów mamy w Polsce. Zwykle są to duże, bogate międzynarodowe koncerny, które mając duże udziały w rynku skolonizowały go. My próbujemy ten trend odwrócić i przyciągać klientów do Greinplastu, polskiej, rodzinnej firmy, mającej własne tradycje i tożsamość.

- Czym w takim razie Greinplast walczy o klientów z konkurentami?

- Tym, co wyróżnia Greinplast spośród konkurencji, jest wysoka jakość oferowanych przez nas produktów i fakt, iż w ich produkcję wkładamy całe serce i umiejętności. Wiem, że brzmi to jak slogan reklamowy, ale w tej firmie nie było takiej sytuacji, że obniżaliśmy cenę kosztem jakości. Jeśli pracujemy nad produktem, to tylko po to, żeby go udoskonalić. Nigdy nie idziemy na kompromis, jeśli chodzi o surowce użyte do produkcji. Zawsze muszą to być najlepsze dostępne surowce. Gdy wypuszczamy na rynek nowy produkt, musi to być najlepszy produkt na rynku, musi być numerem jeden. Jako producent jesteśmy uczciwi w stosunku do klienta, a wartość naszych produktów nigdy nie jest przeszacowana.

W przypadku Greinplastu istotne jest to, że sprzedając produkt, sprzedajemy siebie - swoje zaangażowanie, determinację, umiejętności. Dzięki temu nasi klienci czują się bezpieczni. Jesteśmy firmą regionalną, zatrudniającą ludzi z Podkarpacia, więc gdyby zdarzyło się, że produkt nie spełnia oczekiwań klienta, wszyscy wiedzieliby, kto jest za niego odpowiedzialny. Jest to tym większa motywacja do stworzenia produktów najlepszej jakości. Szczycimy się tym, że jesteśmy dobrą polską firmą bez kompleksów, co podkreślamy na każdym kroku. Robimy naprawdę dobrą chemię budowlaną w porównaniu z dużymi koncernami, a nawet robimy to lepiej od nich. Dlatego klienci dobrze się z nami czują.

- Jakie są plany rozwoju firmy na najbliższe lata?

- Próbujemy „rozpychać się” na rynku, ponieważ ciągle pozostajemy firmą regionalną obecną na południu i na wschodzie Polski. Powoli docieramy do Polski centralnej, zdobywamy nowych klientów, nowe rynki. Jesteśmy mocno skoncentrowani na tym, by rozwinąć działalność w centralnej Polsce i na północy kraju. Nie jesteśmy najtańsi na rynku, przeciwnie, jesteśmy dosyć drodzy, ale za tym idzie wysoka jakość, profesjonalny serwis, uczciwość w stosunku do klienta. Jestem przekonany, że droga, którą wybraliśmy, jest właściwa. Cały czas wprowadzamy nowe produkty. W tej chwili mamy ich w ofercie ponad 140.

- Jakim produktem Greinplast zaskoczy klientów w najbliższym czasie?

- Naszą ostatnią nowością jest farba ceramiczna do wnętrz, która cieszy się znakomitymi opiniami wykonawców. Oczywiście, w tym momencie mamy rozpoczęte prace nad kolejnymi nowościami, ale objęte są one tajemnicą handlową. W naszym laboratorium, gdzie pracuje 20 osób, cały czas coś się dzieje.

- Czy po 25 latach zarządzania Greinplastem, Pańska rola się zmieniła? Czy dalej jest Pan tą osobą w firmie, do której należy ostatnie słowo i która czuwa nad wszystkim?

- W firmie pełnię funkcję reprezentacyjną, ale jestem też osobą, która lubi pracować w terenie, rozmawiać w klientami, wyciągać z tych rozmów wnioski i na ich podstawie zarządzać firmą. Branża budowlana jest specyficzna i kieruje się swoimi prawami, więc trudno byłoby rozmawiać z wykonawcą na budowie będąc ubranym w białą koszulę i garnitur.

- W laboratorium też Pan jest obecny?

- Często tam bywam. Zwykle oglądam wyniki badań naszych produktów i produktów konkurencji i to do mnie należy ostateczna decyzja, czy produkt wypuszczamy w takim wydaniu czy próbujemy go jeszcze zmienić.

Fot. Z arch. R. Stefanowskiego.

Rozmawiał: FŚ

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Marzyłem, żeby zostać mistrzem glazurniczym i mieć dwóch pomocników"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]