10°   dziś 12°   jutro
Środa, 06 listopada Feliks, Leonard, Ziemowit, Jacek, Arletta

Madzia walczy z rakiem - możesz pomóc!

Opublikowano 12.09.2014 08:25:50 Zaktualizowano 05.09.2018 07:57:48 pan

Mała Madzia Adamczyk walczy dzielnie, ale do całkowitego wyleczenia dzieli ją jeszcze długa droga. Dziewczynkę w siódmym miesiącu życia zaatakował bardzo złośliwy nowotwór – mięsak, który szybko zajął cały jej organizm.

Chemioterapia przyniosła pozytywny rezultat, jednak by ostatecznie wygrać z rakiem, konieczna jest skomplikowana operacja w niemieckim szpitalu specjalistycznym. Planowany zabieg jest nie tylko trudny, ale i kosztowny – potrzeba około 300 tys. złotych. Rodzice małej pacjentki apelują o pomoc i modlitwę do wszystkich ludzi o wielkim sercu.

W siódmym miesiącu swojego życia Madzia Adamczyk zachorowała na nowotwór złośliwy – mięsak tkanki miękkiej, który szybko objął całe jej maleńkie ciało. Gdy lekarze postawili diagnozę, choroba była już w czwartym stadium.

- Przez pierwsze 7 miesięcy życia Madzia rosła nam cudownie. Była zdrowa, wesoła, mocna, pięknie przybierała na wadze, świetnie się rozwijała. Nagle pod koniec lutego zaczęła budzić się w nocy z płaczem. Było to niepokojące, bo wcześniej przesypiała już prawie całe noce, jadła o stałych porach, a przez resztę nocy smacznie spala. Teraz potrafiła się budzić nawet kilkanaście razy i to nie z powodu głodu. Był to czas kiedy wydawało się, że lada chwila przebiją jej się ząbki, dlatego postanowiliśmy nie panikować i poobserwować Madzię - mówi Marta Adamczyk, mama dziewczynki. - Po dwóch tygodniach takich lepszych i gorszych nocy, nagle te nocne płacze całkiem jej przeszły. Za to zaczęła grymasić przy jedzeniu. To już mnie bardzo martwiło. Ponadto zauważyłam po pewnym czasie malutki guzek pod skórą Madzi na pleckach. Była to ledwie widoczna zmiana wielkości małego paznokcia, którą najlepiej można było zaobserwować, gdy Magda siedziała. W innych pozycjach guzek znikał z oczu. W pierwszym momencie, gdy go zobaczyłam po raz pierwszy bardzo się wystraszyłam. Ale zaraz potem pomyślałam, że okropnie panikuję i że to niemożliwe, żeby nasza Madzia mogła być chora. Postanowiłam pokazać guzek przy okazji wizyty u lekarza - wspomina.

Po dwóch tygodniach rodzice zabrali swoje dziecko do lekarki, która po badaniu stwierdziła, że Madzia wygląda na zdrowe dziecko i nie ma się do czego przyczepić. Zlecono badanie moczu i krwi. Następnego dnia dziecko znów zachowywało się niepokojąco: kolejny lekarz zdiagnozował zapalenie ucha i przepisała antybiotyk. Lekarstwo nie pomagało i wkrótce Madzia trafiła do szpitala w Krakowie-Prokocimiu. Tam potwierdzono zapalenie ucha i przyjęto małą pacjentkę na oddział, by podawać leki dożylnie i nawadniać kroplówkami.

- Zaraz też przy badaniu został podjęty temat małego guzka na plecach. Pani ordynator powiedziała, że to kawałek bioderka tak się układa, gdy dziecko siedzi. Było to 18 marca - mówi pani Marta. - Ucho udało się wyleczyć po tygodniu, jednak Madzia czuła się coraz gorzej, coraz też gorzej jadła i coraz gorzej poruszała. Nie miała ochoty na siedzenie i ćwiczenie siadania. W nocy często się budziła i musiała uspokajać się długo na moich rękach, nigdy wcześniej tak nie było. Byliśmy coraz bardziej przerażeni tym, co się działo z naszym dzieckiem - przyznaje.

Lekarze próbowali szukać przyczyny zdrowotnych problemów dziecka, nie widzieli jej jednak w rosnącym na plecach guzku. Po ponad miesiącu wezwano na konsultację onkologa, który nie miał już żadnych wątpliwości, że Magdę trzeba przenieść na oddział onkologiczny i tam zdiagnozować raka, który rozwija się w jej organizmie.

- Madzia wówczas już gorączkowała do 40 stopni, miała biegunkę, okropne bóle, prawie nic nie jadła, mało się ruszała, zaczynała tracić możliwość poruszania nóżkami. Pod skórą widoczne były dwa duże guzki i jeden olbrzymi, który wyskoczył dosłownie w przeciągu kilkunastu godzin przed wizytą pani onkolog Wyglądało to tak, jakby ktoś naszej malutkiej córeczce włożył pod skórę jajko. Plecki były z wielką gulą, wręcz zdeformowane. Widząc, co się dzieje, ja już dosłownie ledwo żyłam - opowiada o początkach choroby swojej córeczki.

Madzi, przeniesionej na oddział onkologiczny, wykonano tomografię całego ciała i wszystkie potrzebne badania. Ich wynik tomografii był miażdżący – masa guzowata zajmowała ogromną część jej ciała: zaczynała się w szyi, gdzie uciskała na tętnicę, dalej biegła wzdłuż całego ciała przykręgosłupowo z wnikaniem w 4 miejscach do rdzenia kręgowego. Na wysokości brzuszka i miednicy była jeszcze mocniej rozrośnięta – tam guzy były najpotężniejsze. Następnie schodziły aż do prawej pachwiny. Dodatkowo były dwa malutkie nacieki w główce, komórki nowotworowe widoczne były również w jednym płucku, obu nerkach, wątrobie. Zajęty był także szpik. Rak był wszędzie.

Okazało się, że dziecko zaatakował mięsak, bardzo agresywny i niesamowicie szybko rozrastający się nowotwór złośliwy - ten rodzaj raka potrzebuje tylko dwóch tygodni, aby urosnąć o 100 procent.

- Madzia bardzo cierpiała. Przez pierwsze prawie dwa tygodnie leczenia na oddziale onkologicznym była na morfinie. Sytuacja wyglądała tragicznie. Guzy były ogromne i dosłownie wszędzie. Nie było mowy o operacji. Wydawało się wówczas, że nigdy nie będzie ona możliwa. Chemioterapia mogła już nie zadziałać… - mówi Marta Adamczyk.

Magda jednak zaczęła odzyskiwać siły i poprawa jej stanu zdrowia była widoczna gołym okiem. A guzy, które było widać pod skórą, szybko malały. Po kilku chemiach zniknął nawet gigantyczny guz deformujący plecy małej pacjentki. Z początku gigantyczna masa guzowata zmniejszyła się aż o 70 procent, a komórki nowotworowe z narządów wewnętrznych zniknęły. Madzia ma także zdrowy szpik, nie tylko wolny od komórek nowotworowych, ale i bardzo dobrze funkcjonujący. Prawidłowo działają także jej nerki i wątroba.

- Wszystko to zasługa mądrych, kompetentnych lekarzy prowadzących, siły ciała i charakteru naszej maleńkiej córki, ale ponad wszystko Matki Bożej Nieustającej Pomocy, której powierzyliśmy pod opiekę naszą Madzię. To Ona tak cudownie opiekuje się naszym dzieckiem i wysłuchuje naszych codziennych modlitw o wyzdrowienie Magdy - mówi mama dziecka.

Aby Madzia powróciła do pełni zdrowia potrzeba jeszcze wsparcia ludzi o wielkim sercu, którzy nie są obojętni na krzywdę i cierpienie innych. Niebawem Madzia musi przejść bardzo skomplikowane operacje, od których będzie bardzo wiele zależało. Zabiegi usunięcia guzów mają zostać przeprowadzone w niemieckim szpitalu onkologicznym we Freibergu.

- Lekarze już na samym początku przyznali, że nie udało się tu nigdy wcześniej uratować dziecka z podobnie mocno zaawansowanym mięsakiem. Madzia jednak zdrowieje, jest coraz bliżej wygrania walki o życie! Dlatego musi zostać zoperowana przez zespół chirurgów onkologów, który często i z sukcesami usuwa najcięższe nawet przypadki mięsaka. Tu bardzo liczy się doświadczenie i najlepszy sprzęt - mówi pani Marta. - Nasza Magda jest niesamowicie dzielna, waleczna i silna. Już tak wiele z siebie dała w niezwykłej walce o życie jaką toczy. Zasługuje na szansę, jaką daje operacja w takim miejscu. Dlatego apelujemy do wszystkich ludzi o dobrym sercu o pomoc w zebraniu pieniędzy na operację. Musimy zebrać około 300 tys. złotych.

Operacja, jeśli wszystko pójdzie według planu powinna się odbyć w styczniu. Gdy Madzia przejdzie ją pomyślnie, czeka ją jeszcze kilka chemii w Prokocimiu, a następnie chemia podtrzymująca przyjmowana w domu i wizyty kontrolne na oddziale. - Prosimy z całego serca o pomoc materialną, za każdą złotówkę będziemy bardzo wdzięczni. Prosimy jednocześnie o modlitwę o powrót do całkowitego zdrowia przez Madzię - apelują rodzice.

Jak pomóc Madzi?

- Wpłacając pieniądze na konto:

Fundacja „Wyspy szczęśliwe”

Numer konta: 83 1020 2892 0000 5302 0150 8522

UWAGA: W tytule przelewu należy koniecznie napisać: DLA MAGDY ADAMCZYK

- Śledząc facebookowy profil „Madzia kontra mięsak”. Są tam zamieszczane informacje o inicjatywach na rzecz chorej dziewczynki

https://www.facebook.com/#!/pages/Madzia-kontra-mi%C4%99sak/1506874539529358

- Zaglądając na „Bazarek dla Madzi Adamczyk”. To miejsce, gdzie darczyńcy ofiarują różne przedmioty na licytacje, z których całkowity dochód jest przeznaczony na dalsze leczenie Madzi. Można pomóc zarówno poprzez wzięcie udziału w licytacji, jak i ofiarowując na aukcję przedmiot albo usługę, wykonywaną przez jakąś firmę (można np. ofiarować do wylicytowania wizytę w SPA, wykonanie makijażu, umycie samochodu w myjni itp.)

https://www.facebook.com/#!/events/562749970498425/

(Fot.: pomagamymadzi.blogspot.com)

Komentarze (4)

roofWoow
2014-09-12 09:25:27
0 0
Przykre jest to gdy się patrzy na portale społecznościowe jak Polacy się oblewają wodą i wspierają amerykańską fundację która 60% wpłat przeznacza na własne wydatki (utrzymanie pracowników, aut itp),a na nasze rodzime fundacje nikt nie wpłaci pieniążków żeby pomóc Polakom.
Ludzie ogarnijcie się...

Pomóżmy małej Madzi !!!
Odpowiedz
KaKropka
2014-09-12 09:47:57
0 0
@roofWoow http://www.mnd.pl/
Odpowiedz
paw12
2014-09-12 17:52:27
0 0
Dużo sił i wytrwałości dla cudownych rodziców i kochanej Madzi.A co do Fundacji to szkoda ,że znajdują się tacy ludzie,którzy na czyimś nieszczęściu potrafią zapewniać sobie dobra doczesne. Uważam,że dobro powraca ze zdwojoną siłą, a na cudzym nieszczęściu nigdy nie zbuduje się szczęścia własnego.Niech Matka Boża ma Was w Swojej opiece.
Odpowiedz
konto usunięte
2014-09-12 21:08:14
0 0
Gdybym miał bardzo dużo pieniędzy , opłaciłbym leczenie Madzi . Ale kasę dostałaby jej mama ode mnie DO RĘKI . Niestety nie mam ... Bądż zdrowa , kwiatuszku .
Odpowiedz
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Madzia walczy z rakiem - możesz pomóc!"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]