8°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Kogutowi rekomendacji bym nie udzielił

Opublikowano 28.08.2015 07:26:07 Zaktualizowano 04.09.2018 20:22:16 TISS

Rozmowa z Ryszardem Nowakiem, prezydentem Nowego Sącza.

- Przez całe lato wszyscy czekali na otwarcie obwodnicy północnej, aż tu nagle…
- W poniedziałek późnym wieczorem uzyskaliśmy ostateczną decyzję dopuszczającą do użytkowania i puściliśmy ruch.
- Po emocjach i miesiącach oczekiwania nie miał Pan pokusy, żeby zagrała orkiestra i strzeliły korki od szampana?
- Będzie na to czas. To chyba największa inwestycja w historii miasta i będzie uroczyste otwarcie, ale niekoniecznie teraz. Ważne było, żeby nie czekać. Dosłownie po kilku minutach od zdjęcia szlabanów i oznakowań pojawiły się pierwsze samochody.
- Pan przejechał pierwszy?
- Nie, ja byłem pierwszy już wcześniej. Staliśmy obok ronda i obserwowaliśmy, co się będzie działo. Pierwszy samochód przyjechał od strony Marcinkowic, bardzo szybko pojawiły się kolejne. Jestem zaskoczony, jak duży jest już ruch. Widać, że obwodnica ułatwiła komunikację.
- Skoro jest oddana do użytku, to teraz czas na obwodnicę zachodnią, Węgierską Bis, most heleński.
- Nad tymi przedsięwzięciami pracujemy w sposób ciągły. Jeśli chodzi o obwodnicę zachodnią, znajduje się ona po stronie gminy Chełmiec. Prace trwają i bardzo możliwe, że część obwodnicy zachodniej zostanie zrealizowana w tym roku. Zostaje tylko tysiąc sześćset metrów, żeby połączyć obwodnicę północną z obwodnicą zachodnią. To jest bardzo łatwa inwestycja i można ją szybko zrealizować. W tej chwili pracuje się nad decyzją środowiskową, przygotowany projekt należy tylko zaktualizować i zrealizować.
- Pilniejsza jest Węgierska Bis czy most heleński?
- Obserwując ruch w mieście i utrudnienia, zdecydowanie bardziej potrzebna jest Węgierska Bis. Stara Węgierska jest w złym stanie, a to jedyna droga wylotowa z Nowego Sącza na południe. Często powstają tam korki. Jeżeli uda się zrealizować Węgierską Bis, ruch zostanie podzielony. Problem komunikacyjny zostanie zlikwidowany. Idziemy równolegle z przygotowaniami zarówno do Węgierskiej Bis jak i do nowego mostu heleńskiego. W tym roku będziemy mieli gotowy projekt, będziemy starać się o środki finansowe z nowego Programu Operacyjnego.
- Czy w tym roku będzie rozstrzygnięty projekt zagospodarowania rejonu Maślanego Rynku?
- Mówimy o zagospodarowaniu całego rejonu w ścisłym centrum miasta w tym o podziemnym parkingu na kilkaset samochodów. To pionierskie przedsięwzięcie. Zaproszę do współpracy najlepszych specjalistów w dziedzinie architektury, przygotują oni założenia do projektu, które chcielibyśmy, aby zostały uwzględnione. Ogłosimy konkurs. W pierwszym etapie zostanie wyróżnionych pięć najlepszych prac. Ścisłe centrum miasta jest jednym z najbardziej atrakcyjnych miejsc, ale charakter Maślanego Rynku trzeba zachować.
- Nadal będzie tak wyglądał?
- Mówię o samym charakterze. Chcę aby Maślany Rynek funkcjonował jak do tej pory, czyli owoce, kwiaty, warzywa, tego typu asortyment.
- Hala targowa pod dachem?
- To byłoby niedopuszczalne, od tego są specjaliści. Budynki po Straży Pożarnej trzeba będzie wyburzyć.
- A wieża strażacka górująca nad okolicą nie może stać się wieżą widokową?
- Nie nadaje się do korzystania w obecnej formie. Służyła do ćwiczeń dla strażaków. Jednak na stałe wpisała się w krajobraz sądecki. Ale wieża widokowa w tym miejscu powstanie.
- Ile pieniędzy na całe przedsięwzięcie potrzeba i skąd je wziąć?
- Wszystko zależy do tego, jaki projekt zostanie przyjęty do realizacji. To strategiczne miejsce, więc nie powinniśmy szczególnie oszczędzać. To po nas pozostanie na dziesiątki lat.
- Podziemny parking to przedsięwzięcie komercyjne czy miejskie? A może partnerstwo publiczno-prywatne?
- Procedury partnerstwa publiczno-prywatnego są skomplikowane. W Nowym Sączu jest około ośmiuset miejsc parkingowych. Gdyby w ścisłym centrum udało się wybudować 500-600 podziemnych miejsc parkingowych, to problem parkowania w centrum byłby rozwiązany na długie lata.
- Przeznaczył Pan do dyspozycji mieszkańców dwa miliony złotych w ramach budżetu obywatelskiego. Na co wydałby Pan przynajmniej część tych pieniędzy, jako obywatel Nowego Sącza?
- Niczego nie sugeruję. Dysponuję budżetem i to nie dwumilionowym a 400-milionowym i staram się racjonalnie wydawać pieniądze na rzeczy, które z punktu widzenia miasta są najważniejsze. Odnośnie inwestycji miejskich, zostawiam mieszkańcom wolną rękę. Dwa miliony złotych na budżet miejski to dużo. Dużo większy Kraków wydaje na niego sześć milionów.
- Będzie Pan co roku dokładał po milionie?
- Bez przesady. Zobaczymy, jakie będą projekty. Każdy z mieszkańców może złożyć wniosek do piętnastego września. Funkcjonuje akcja propagandowa. Jest duże zainteresowanie, ale sporo będzie zależało do od mobilizacji środowisk i grup społecznych.
- Czy sądeczanie pokłócą się o te pieniądze? Inni mówią - place zabaw, inni – siłownia pod chmurką albo ścieżki rowerowe.
- Siłownie pod chmurką sukcesywnie realizuję. Co roku kilka będzie przybywało, więc nie ma sensu w to wchodzić z budżetu obywatelskiego.
- Czyli sądeczanie nie głosujcie na siłownie pod chmurką, bo prezydent i tak wybuduje je z innych pieniędzy?
- Intensywnie pracujemy też nad ścieżkami rowerowymi. Jest wiele projektów, nie wszystkie jesteśmy w stanie zrealizować ze względu na koszty. Nie jest to temat, który powinien być w centrum zainteresowania w ramach budżetu obywatelskiego. Niech swoje pomysły przedstawią grupy społeczne. Sam byłem sceptyczny co do budżetu obywatelskiego.
- Przekonał Pana nacisk społeczny?
- Jeżeli budżet obywatelski się sprawdzi, będzie na stałe wpisany do działań i być może zwiększany.
- Plotka głosi, że kiedy wrócił Pan z Cmentarza Komunalnego po powtórnym pochówku ekshumowanych szczątków żołnierzy radzieckich, kamień spadł panu z serca tak głośno, że było słychać na sądeckim rynku.
- Nie miał powodu spadać mi kamień z serca. Po prostu jestem zadowolony z tego, że udało się to przeprowadzić w sposób kulturalny, cywilizowany i bez ekscesów.
- Nie przeszkadzało Panu, że ktoś ciągle kierował do Pana uwagi w tej sprawie?
- Te uwagi nie miały na celu załatwienia sprawy, tylko uderzenie w Nowaka. Doliczyłbym się może trzech osób, które w Nowym Sączu w tej sprawie działały. Reszta to przyjezdni, którzy robili nieprzyjemne zadymy. Jesteśmy narodem, który szanuje tradycję, zmarłych i groby. Mówiąc krótko: nie jesteśmy barbarzyńcami. Nie równamy grobów z ziemią, niczego nie niszczymy. A ja działałem zgodnie z obowiązującym prawem.
- Cała procedura od podjęcia uchwały Rady Miasta trwała ponad dwadzieścia lat.
- Ale nie jest pan w stanie w tym czasie wykazać podobnej sytuacji. Przez dwadzieścia lat nic nikomu nie przeszkadzało. Kiedy prezydentem byli panowie Gwiżdż, Czerwiński, Krawiński i Wiktor, nikt nie zachowywał się w ten sposób w sprawie pomnika.
- Duża część tych demonstracji była już po wyborach.
- I przed i po, wszystko jedno. Blisko dwadzieścia lat nikt się pomnikiem nie zajmował, a teraz nagle ktoś się obudził.
- Jaki interes mieli działacze niepodległościowi z Krakowa albo Katowic, by uderzyć w Nowaka?
- Mieli i nadal będą jechać na tym koniku. Powtarzam: działałem zgodnie z prawem i ostatecznie udało się porozumieć ze stroną rosyjską.
- Wrzucił Pan coś do puszki na pomnik Józefa Piłsudskiego?
- W pewnym sensie temu patronuję i wrzucę nie parę groszy, a więcej.
- Potrzeba 300 tys. zł, a na razie zebrano trzy…
- Uprzedziłem inicjatorów przedsięwzięcia, że z budżetu nie damy ani złotówki na ten cel. Natomiast nie widzę w tej idei nic złego, wprost przeciwnie. Jeżeli grupa będzie na tyle sprawna i uzbiera pieniądze, pomnik może powstać. Ostateczną decyzję podejmie Rada Miasta. Wyda zgodę na jego postawienie i wskaże miejsce.
- Dlaczego Józef Piłsudski zasługuje na pomnik w Nowym Sączu?
- Zasługuje zarówno on jak i inni znaczący obywatele. Nie zapominajmy także o sądeczanach.
- Z bliższej czy dalszej historii?
- Jestem zwolennikiem stawiania pomników osobom z dalszej historii, żeby się nie rozczarować.
- Józef Oleksy jest Honorowym Obywatelem Nowego Sącza? Na razie skończyło się na uchwale Rady Miasta. Może powinien być jakiś ciąg dalszy sprawy?
- Ciągiem dalszym jest wręczenie symboli honorowego obywatelstwa. Pozostaje kwestia ustaleń z najbliższą rodziną. Niebawem to nastąpi.
- Padają rekordy ciepła, a w Nowym Sączu kolejny sezon bez odkrytego basenu kąpielowego. Nie irytuje to Pana?
- Basen przy Łubince, wybudowany w 1974 r., funkcjonował przez kilka pierwszych lat. Potem był zapomniany. Okazało się, że ma pęknięte dno i wycieka z niego woda. Należałoby ją na bieżąco uzupełniać, a to bardzo duże koszty. Funkcjonowanie basenu to byłby dobry interes, trudno jednak sobie wyobrazić, że ktoś odkręci hydrant, będzie puszczał bez końca wodę do basenu i za nią płacił.
- Basen zostanie zrównany z ziemią?
- W to miejsce będzie inwestowało miasto albo pozwolimy na inwestycje prywatne.
- Odkryte kąpieliska pojawiają się również w pomysłach budżetu obywatelskiego.
- Basen, który miałby funkcjonować sezonowo, to kwota rzędu kliku milionów. W projekcie Sądeckiej Wenecji uwzględniałem miejsca, gdzie sądeczanie mogliby spędzać czas, wykorzystując odkryte bezpieczne kąpieliska z obsługą ratowniczą. Decyzje zapadają w Krakowie, gdzie nie ma dla naszych spraw przychylności. Jest problem, aby przebrnąć przez kwestie formalne.
- Powianiem Pan wyciągnąć telefon i zadzwonić w tej sprawie do wicemarszałka Zegzdy.
- Wicemarszałek Zegzda czy ktokolwiek z boku nie jest w stanie zmusić urzędnika do tego, by podjął taką, a nie inną decyzję. Dostałem wytyczne z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Posługuje się ona takimi sformułowaniami: „może mieć miejsce”, „zachodzi podejrzenie, że może wystąpić to”. Z biurokracją krakowską jest ciężko.
- Podpisał się Pan pod rekomendacją dla Leszka Langera, jednego ze swoich dyrektorów, na posła, a mówiło się, że tej jesieni to raczej Ryszard Nowak wystartuje do Sejmu.
- Pewnie nie miałbym z tym żadnym problemów, ale nie po to rok temu startowałem na prezydenta, żeby teraz startować do Sejmu. Byłem w nim dwa razy: pierwszy i ostatni.
- Ale pod rekomendacją Langera podpisał się Pan.
- Z czystym sumieniem. Mam nadzieję, że Leszek Langer tym kandydatem będzie, ale jest więcej chętnych, niż miejsc. Ostateczne decyzje w tej sprawie nie zapadają w Nowym Sączu i nie wiem, jaki będzie ostateczny kształt listy.
- Brakuje jedynki. Senator Kogut w wywiadzie powiedział nam dużo o liście PiS, ale nie wszystko.
- Ja senatorowi Kogutowi rekomendacji bym nie udzielił. Nie będę na ten temat dyskutował, odciąłem się od polityki warszawskiej. Interesuje mnie Nowy Sącz, a nie Warszawa.
- Czy elementem polityki lokalnej są kontrowersje, które zgłosiła pod adresem Leszka Langera pani Emilia Brown? Zarzuciła mu nierzetelność w wykonywaniu obowiązków służbowych.
- To ja jej zarzucam nierzetelność. Najlepiej, gdyby pan porozmawiał z panią Emilią Brown o jej działalności. Pamiętam ją sprzed kilku lat. Zawsze sobie znajdowała jakąś osobę, w stosunku do której prowadziła niewybredną kampanię.
- Z Nowego Sącza odjechał Tour de Pologne. Ma Pan jakiś pomysł na spożytkowanie tego sukcesu?
- To był bardzo duży sukces, który owocuje dla Nowego Sącza nawet bez mojego udziału i bardzo mnie to cieszy. W opinii sądeczan wyścig był wysoko oceniony, mimo wielu utrudnień. Spotkałem się z naciskami, żeby ta impreza wpisała się w kalendarz wydarzeń sportowych w Nowym Sączu. Byłem bardzo miło zaskoczony słowami Czesława Langa, który powiedział, że Nowy Sącz to było objawienie dla wyścigu.
- Przy jakiej okazji widział pan ostatni raz takie tłumy sądeczan na ulicach?
- Pamiętam Wyścig Pokoju, który wiele lat temu kończył się chyba na stadionie Sandecji. Wówczas było podobnie. Już w tym roku możemy myśleć, jak jeszcze bardziej uatrakcyjnić Tour de Pologne dla sądeczan. Gdy próbowałem namówić do tego przedsięwzięcia przedsiębiorców, pojawiła się rezerwa. Ale niektórzy zainwestowali i nie żałują. Mam nadzieję, że w przyszłym roku także będą partnerami Tour de Pologne.
- Padła deklaracja z Pana strony o budowie nowych ścieżek rowerowych.
- Nie tylko. Buduje się największy w Polsce pumptrack, również dla rowerów, tylko nie mam dla niego jakiejś lepszej nazwy. Trzeba przełożyć ją na język polski. Chcę, aby takich miejsc powstało wiele, nie tylko dla rowerzystów. Mamy także projekt pięknej ścieżki rowerowej wzdłuż rzeki Kamienica do Kamionki i z powrotem drugą stroną rzeki.
Rozmawiał: Wojciech Molendowicz
(Opracowanie AM)
Wykorzystano fragmenty wywiadu dla Regionalnej Telewizji Kablowej

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Kogutowi rekomendacji bym nie udzielił"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]