0°   dziś 1°   jutro
Niedziela, 24 listopada Flora, Emma, Emilia, Chryzogon, Jan, Aleksander, Roman

Kobieta z charakterem: Nie zamartwiam się jakąś zmarszczką

Opublikowano 06.03.2016 10:12:42 Zaktualizowano 04.09.2018 19:12:42

Rozmowa z Ewą Wachowicz, Miss Polonia 1992, dziennikarką i producentką telewizyjną.

- Czym dla Pani jest bycie kobietą?

- To przede wszystkim bycie sobą. Urodziłam się kobietą, więc bycie sobą to dla mnie bycie kobietą w każdym znaczeniu tego słowa.

- Kobietą charakterną? Kiedy premier Waldemar Pawlak zadzwonił do Pani z propozycją zostania rzeczniczką rządu, rzuciła Pani słuchawką.

- Myślałam, że to żart, który zrobili mi koledzy z akademika. Nie przyszło mi do głowy, że to naprawdę premier. Dlatego za pierwszym razem rzuciłam słuchawką, ale za drugim już porozmawiałam.

- Czyli akurat u Pani mocny charakter to synonim kobiecości?

- Z jednej strony kobiecość to jest to, co na zewnątrz – nasze atrybuty: uroda, oczy, włosy, uśmiech, sylwetka, to jak się poruszamy, ale z drugiej strony jest oczywiście nasze wnętrze. Jeśli chodzi o charakter, to każdy z nas ma inny, to zawdzięczamy i genom, i rodzicom, i trochę wychowaniu. Mocny charakter zawdzięczam chyba genom po babci, po tacie. I oczywiście wychowaniu w domu.

- Bo tata uczył Panią nawet mechaniki samochodowej, potrafi Pani klocki hamulcowe w Polonezie wymienić.

- Takie były czasy. Wychowałam się na wsi. Tato drobne naprawy w samochodzie robił sam. Bardzo wcześnie, bo w wieku 16 lat, zrobiłam prawo jazdy. A ponieważ chciałam pożyczyć Poloneza na wakacje, więc musiałam wiedzieć, jak przeczyścić dyszę, jak zmienić klocki hamulcowe. Dla mnie to było naturalne, tak się wychowywałam, tak mnie tato nauczył i nie było w tym nic dziwnego.

- Chociaż takie umiejętności u kobiety to rzadkość.

- Znowu wszystko zależy od charakteru. Mam przyjaciółkę, która nigdy sama nawet nie tankuje samochodu, nie ma pojęcia, gdzie jest wlew paliwa, bo zawsze zajmuje się tym mąż. Jak się jej kończy paliwo, to mówi: Kochanie zapaliła się kontrolka. A mąż jedzie i tankuje auto. Na swój sposób zazdroszczę. To też jest bycie kobietą. Może nawet bardziej? Byłam wychowywana inaczej. Dla mnie to, że znam się na samochodach, to normalne, bo takie wychowanie odebrałam. Natomiast jak ktoś został wychowany w przekonaniu, że są rzeczy, które robi tylko mężczyzna, to też nie widzę w tym nic złego.

- A jest taka rzecz, którą według Pani powinien robić tylko mężczyzna?

- Jest mnóstwo rzeczy, które powinien robić tylko mężczyzna. Sporo jest takich zawodów, w których praca fizycznie jest bardzo ciężka, trudna i w naturalny sposób do tego predestynowani są mężczyźni. Nie wyobrażam sobie, by w kopalni na przodku pracowały kobiety. A piloci samolotów? Jest bardzo mało kobiet, które pilotują samoloty. Po prostu my kobiety różnimy się od mężczyzn. Mamy inne umiejętności i zdolności, inaczej pracujemy. Jest też wiele zawodów, w których lepiej sprawdzają się kobiety niż mężczyźni, choćby pielęgniarka czy przedszkolanka. Oczywiście, zdarzają się mężczyźni, którzy są w tych zawodach świetni, ale rzadko. Kobieta ma ten naturalny instynkt opieki nad dziećmi, nad chorymi. Podział na obowiązki damskie i męskie jest naturalny.

- Prawdziwa kobieta powinna umieć gotować?

- Jeżeli lubi to powinna. A jeśli nie, to może przywozić posiłki do domu z zaprzyjaźnionej restauracji. Albo znaleźć mężczyznę, który umie gotować.

- U Pani z gotowaniem nie ma problemu. I… przez żołądek trafia Pani do serc mężczyzn?

- To stare powiedzenie niezmiennie się sprawdza. Absolutnie, przez żołądek można trafić nie tylko do serca mężczyzny. Dobrą potrawą zyskuje się sympatię. Żywimy kogoś, czyli dajemy energię przygotowując posiłek i serwując danie. W ten sposób można pozyskać domowników, rodzinę, przyjaciół.

- Drugą połówkę kobieta może pozyskać gotowaniem, ale też urodą? Co Pani robi, że wyglądać zawsze pięknie i atrakcyjnie?

- Po prostu bardzo dbam o siebie na co dzień. To nie tak, że rozmiar 38 czy 40 jest mi dany na zawsze, a jędrna i gładka cera bierze się z niczego. Na pewno geny trochę mi w tym pomagają. Ale dbam o odpowiednią dietę, chociaż nie lubię słowa dieta, bo zostało bardzo zdewaluowane, kojarzone z tym, że czegoś nie wolno jeść. U mnie dieta to mądre jedzenie. Jem kilka posiłków dziennie, nie robię dużych przerw między posiłkami, nigdy nie są dłuższe niż 2,5 - 3 godziny. Piję bardzo dużo wody, do 3 litrów dziennie. Dodatkowo, w ramach porannego rytuału piję na czczo wyciśnięty sok z cytryny z ciepłą wodą. Dwa razy dziennie robię sobie koktajle z jęczmienia naturalnego. W mojej codziennej diecie są obecne orzechy, siemię lniane, nasiona chia. Najważniejsze, żeby mądrze odżywiać organizm. A poza odżywianiem jestem absolutną wielbicielką maseczek jednej z polskich firm. Dwa-trzy razy w tygodniu robię sobie kąpiel relaksacyjną, nakładam maseczkę na twarz i się odprężam. Raz na pół roku zdarza mi się pójść do kosmetyczki np. na cudowny zabieg z algami. Do tego dbania o urodę dodaję też dużo ruchu i sportów, które uwielbiam.

- To wystarczy?

- Na chwilę obecną mi to wystarcza. Dobrze się z sobą czuję, a to najważniejsze.

- Inne kobiety muszą Pani zazdrościć…

- To ich problem, to one zazdroszczą, nie ja. To co robię, robię dla siebie. Ale mam też świetną motywację, bo w telewizji, w programach „Ewa gotuje” czy „Top Chef”, dobry wygląd też ma znaczenie.

- Od Miss Polonia, wicemiss świata wymaga się, żeby zawsze była piękna? Czuje Pani taką presję?

- Nie, takimi rzeczami się nie przejmuję. Ważniejsze, żebym się dobrze czuła i dobrze wyglądała do kamery. Dobry wygląd jest częścią mojej pracy. Ale oczywiście bez przesady, żebym zamartwiała się jakąś zmarszczką, czy jak mam gorszy dzień i gorsze włosy, żeby to wpływało na moje samopoczucie.

- Wspomniała Pani, że w dbaniu o urodę jest dla Pani bardzo ważny ruch. Ćwiczy Pani na siłowni?

- Ćwiczę w domu z trenerką Eweliną, a jak jestem w Warszawie - na siłowni. Oprócz tego mam jeszcze taki swój trening aerobowy, rower, orbitrek, bieganie wokół krakowskich Błoń albo długie marszobiegi. Tego ruchu mam dość dużo.

- Lada chwila dobra kondycja będzie Pani potrzebna. Urodziwa kobieta z charakterem, rusza na podbój szóstego klejnotu do Korony Wulkanów Ziemi.

- Tak, 3 marca wyruszam do Chile, w Andy, na Ojos de Salado. Trzy tygodnie będę w górach. Przede mną prawie 7 tys. metrów do zdobycia – najwyższy wulkan, na który chcę wejść w ramach mojego projektu zdobycia Korony Wulkanów Ziemi.

Rozmawiała Jolanta Bugajska

Zdjęcia: Arch. Ewy Wachowicz

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Kobieta z charakterem: Nie zamartwiam się jakąś zmarszczką"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]