8°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Jak z „opieki” to może być takie, że kot nie chce zjeść?

Opublikowano 18.09.2015 11:42:40 Zaktualizowano 04.09.2018 20:17:14 TISS

Mowa o obiadach serwowanych w Szkole Podstawowej w Moszczenicy na terenie gminy Stary Sącz. Rodzice alarmują, że posiłkom daleko do norm wynikających z przepisów o cateringu. Dyrektor Ośrodka Opieki Społecznej twierdzi, że wszystko jest pod kontrolą na tyle, na ile pozwala na to stawka 4,10 zł za posiłek i przeprowadza kolejną kontrolę. Z wynikiem na plus.

Dla placówek bez stołówek przetarg na catering organizuje miejscowy Ośrodek Pomocy Społecznej, który jednocześnie refunduje obiady dla dzieci z rodzin mniej sytuowanych. - Usłyszałam nawet od jednej z osób, że jak opieka płaci za obiady, to nie można krytykować posiłków – mówi mama (nazwisko do wiadomości red.) uczennicy szkoły Podstawowej w Moszczenicy. - A jak te posiłki wyglądają? Na przykład ryż z kilkoma kawałkami smażonej kiełbasy i kilkoma kawałeczkami kurczaka. Zimny. Wyglądało to tak jakby ktoś wrzucił resztki z innych posiłków. Albo makaron z odrobiną twarogu. Bardziej niż letni. Ale najgorszy był widok ziemniaków z kawałkiem mięsa na co ktoś bezmyślnie nałożył zimną mizerię. Kto kładzie mizerię na mięso, które przynajmniej w teorii powinno być gorące i ziemniaki? Wszystko się sparzyło a wyglądało tak, że naprawdę nie chciało się tego jeść. Dowiedziałam się, że ciepłe danie cateringowe powinno być podawane w temperaturze minimum 63 stopni. W rzeczywistości dzieciaki dostają zimne posiłki. Moja córka po lekcjach zostaje na świetlicy dlatego zdecydowaliśmy się na wykupienie jej ciepłego posiłku chociaż po powrocie też jej taki podajemy. Ale są dzieci, dla których ten posiłek jest jedynym takim w ciągu dnia. To jest prawdziwy dramat.

Na dowód Czytelniczka przysłała nam zdjęcie wspomnianego „dania” z makaronem. - Proszę mi wierzyć, nawet nasz kot nie chciał tego zjeść...

***

Janina Nalepa, dyrektor OPS w Starym Sączu zapewnia, że firma Colossus, która dostarcza obiady do Szkoły Podstawowej jest pod stałą kontrolą Ośrodka Pomocy Społecznej, zastrzega również, że zawsze znajdą się osoby niezadowolone. W dużym uproszczeniu: takie, które narzekają, że jest za dużo mięsa i takie, które chcą tylko mięsnych dań. Jednak przy stawce 4,10 złotego za posiłek wraz z dojazdem nie można oczekiwać wielkich rarytasów. A w ślad za przepisami przetarg wygrywa firma, która oferuje najniższą cenę. Czy zatem 4,10 to nie stawka dumpingowa? Nalepa tłumaczy, że inne oferty różniły się od siebie zaledwie o kilka groszy. Dyrektor zapewniła nas również, że sprawdzi czy posiłki można serwować w pojemnikach z przedziałami tak by poszczególne składowe posiłku nie mieszały się ze sobą. - Chociaż myślę, że są droższe od tych, które używane są obecnie. Co do godzin serwowania obiadów – zgodnie z przepisami posiłki powinny być wydawane na tak zwanej długiej przerwie a o której godzinie ta przerwa wypada – decyduje kierownictwo szkoły.

Ale jest też miejsce na realny optymizm. Ośrodek Pomocy Społecznej pilotuje z ramienia magistratu projekt utworzenia jednej kuchni dla wszystkich placówek szkolnych, czyli w sumie kuchni, w której przygotowywano by 500 posiłków dla wszystkich szkół i potrzebujących ciepłego posiłku w zimie objętych opieką socjalną. Kuchnia to powstanie na bazie rozbudowy już istniejącego zaplecza gastronomicznego w gminnym Przedszkolu na Osiedlu Słonecznym. - W tym roku przygotowujemy kosztorys, który też sporo kosztuje więc do realizacji projektu przystąpimy najprawdopodobniej w następnym roku – wyjaśnia Nalepa. Po uruchomieniu właściwej kuchni zminimalizowane zostaną koszty dowozu posiłków, ich jakość będzie pod bezpośrednim, bieżącym nadzorem. Będzie można pomyśleć o bardziej urozmaiconym i - co tu dużo mówić – droższym menu.

Właścicielka firmy Colossus skwitowała zastrzeżenia Czytelniczki krótko: - Nie będę tego komentować...

Sprawa ma jednak swój ciąg dalszy. Nazajutrz po naszych rozmowach Janina Nalepa osobiście pojechała do szkoły w Moszczenicy z niezapowiedzianą wizytą. - Zrobiłam nawet zdjęcia. Ryba i ziemniaki były oddzielone od surówki przegródką. Wszystko wyglądało naprawdę bardzo apetczynie a posiłek był gorący - zapewnia. Po kontroli nabrała też przekonania, że zdjęcie Czytelniczki zostało zrobione kilka godzin po wydaniu posiłku, tym samym nie jest obiektywnym 'dowodem' w sprawie. My ze swojej strony nadmieniliśmy, że być może to efekt naszej interwencji bezposrednio u właścicielki firmy cateringowej ale niezależnie od tego, mamy nadzieję, że taki standard obowiązywał już będzie na stałe.

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Jak z „opieki” to może być takie, że kot nie chce zjeść?"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]