23°   dziś 22°   jutro
Poniedziałek, 20 maja Aleksander, Bazyli, Bernardyn, Krystyna

Hospicjum to nie umieralnia!

Opublikowano 21.12.2011 14:59:03 Zaktualizowano 05.09.2018 11:20:36

Nowy Sącz. Już w latach 90. czyniono przymiarki do budowy hospicjum stacjonarnego. Wówczas jednak zabrakło osób, które poświęciłyby siebie i swój wolny czas idei. Udało się ją zrealizować po kilkunastu latach i dzisiaj uroczyście oddano do użytku budynek przy ulicy Nawojowskiej, w którym opiekę znajdą terminalnie chorzy.

W 1999 r. na terenie miasta rozpoczęło swoją działalność Towarzystwo Przyjaciół Chorych „Sądeckie Hospicjum” oparte na pracy wolontariuszy. Jego członkowie, wówczas w liczbie ok. 150 osób, za swój cel obrali sobie pomoc drugiemu człowiekowi u kresu jego życia. Nie było to łatwe zadanie. Wielu wolontariuszy, wśród nich przede wszystkim lekarze i pielęgniarki, wypalili się zawodowo lub zwyczajnie wiek czy zdrowie nie pozwalały na pełnienie tego typu funkcji. Dziś stowarzyszenie liczy 34 osoby, w tym ok. 10 działa aktywnie. 

- Wiedzieliśmy, że chcemy kiedyś utworzyć w Nowym Sączu hospicjum stacjonarne. Ale trzeba było mierzyć siły na zamiary. Najpierw musieliśmy sprawdzić sami siebie – mówi wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Chorych, Zofia Kubisz-Pajor.

Przez 12 lat działalności pomogli ponad 400 pacjentom terminalnie chorym. Ponieważ nie dysponowali budynkiem, zainicjowali domowe hospicjum. Mimo powstania hospicjum stacjonarnego, będzie funkcjonować nadal.

- Wielu pacjentów chce umrzeć w domu i trzeba to uszanować. Naszym zadaniem jest pozwolić im odejść z godnością, bez bólu, cierpienia i strachu – mówi pulmonolog Zofia Kubisz-Pajor.

Wspomina, że niejednokrotnie zdarza jej się jeździć do pacjentów w środku nocy -  choć na drugi dzień ma dyżur w szpitalu - bo rodzina chorego prosi. – Myślą, że zbliża się najgorsze, ale często bywa, że pacjent po prostu błaga, by pielęgniarka czy lekarz do niego przyszli, ponieważ… chce porozmawiać. A my mamy dawać nie tylko wsparcie w postaci leków uśmierzających ból, ale i duchowe. Pacjenta trzeba przygotować na okres umierania. Musi wiedzieć, co się z nim dzieje i pozwolić umrzeć w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku życia – dodaje Zofia Kubisz-Pajor.

Ma nadzieję, że nowo otwarte hospicjum stacjonarne będzie funkcjonować na podobnych zasadach.

To już co prawda nie może się opierać na wolontariacie, ale zatrudnionym, fachowym personelu medycznym. Niemniej lekarze, pielęgniarki i inni pracujący z umierającymi pacjentami muszą mieć w sobie wrażliwość, ale i siłę psychiczną. Może się bowiem zdarzyć, że w ciągu nocy odejdzie od nas pięciu pacjentów jednocześnie. Takie przypadki się zdarzają i trzeba być na to przygotowanym – dodaje lekarz.

Przyznaje, że właśnie tego typu zdarzenia są najczęstszym powodem „wypalenia” wolontariuszy działających w stowarzyszeniu. – Jesteśmy tylko ludźmi. Przychodząc do pacjenta, w jakiś sposób przywiązujemy się do niego emocjonalnie. Kiedy odchodzi, część nas też wygasa – stwierdza i wierzy, że personel hospicjum stacjonarnego przejmie założenia hospicjum domowego, tak, by umierający pacjenci czuli się bezpiecznie, wiedzieli, że jest przy nich ktoś, kto zauważa ich cierpienie, stara się pomóc, a nie czeka tylko na jego  śmierć. - Hospicjum to nie umieralnia! – mówi Zofia Kubisz-Pajor.

Nowo powstałe hospicjum stacjonarne może przyjąć 21 pacjentów. Stowarzyszenie liczy, że uda się podpisać kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia na co najmniej 19 miejsc. Z założenia większość ma być przeznaczona dla osób chorych na nowotwory. – Tylko kilka łóżek będzie zajmowanych przez osoby z przewlekłymi schorzeniami. Dla nich jest bowiem przeznaczona opieka paliatywna. W hospicjum nie wykonuje się badań diagnostycznych, wszyscy mamy świadomość, że pacjent… nie wyzdrowieje. 


Budowa hospicjum kosztowała ok. 3,6 mln zł. Środki pochodziły z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego (ok. 2,4 mln zł), oraz darowizn, przekazywanych przez mieszkańców, lokalne firmy czy pochodzących z akcji charytatywnych, organizowanych specjalnie na ten cel. Do dyspozycji pacjentów jest 11 dwuosobowych pokoi, wyposażonych w wielofunkcyjne łóżka na pilota. Niezbędny sprzęt przekazały również rodziny pacjentów domowego hospicjum, którzy już odeszli.

Zobacz również:

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Hospicjum to nie umieralnia!"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]