Gwiżdż o sprawcach kolizji: 'Dwaj dranie!'

Nowy Sącz. Co najmniej 10 tys. zł wyniesie koszt naprawy zniszczonej części mostu im. Michalewskiego, z którego w sobotę spadło osobowe volvo. Dopóki ubezpieczyciel nie wypłaci Miejskiemu Zarządowi Dróg pieniędzy z OC kierowcy, miasto musi założyć je z własnej kasy.

Wczoraj w Urwać komuś lusterko albo spaść z mostu – bez różnicy pisaliśmy o przepisach, które mówią, że przebić się przez barierki i wpaść do rzeki to samo co parkingowa „obcierka”, albo niewielka kolizja drogowa. Co za tym idzie, naprawa uszkodzonego w sobotę mostu nad Kamienicą zostanie pokryta z ubezpieczenia OC kierowcy, który spowodował kolizję - informowaliśmy o niej w Volvo spadło z mostu do rzeki.

Wczoraj tylko prowizorycznie naprawiono zniszczoną barierkę.

- Do końca roku musimy wstawić 20 m nowej barierki i wymienić wszystkie słupki działowe na tym odcinku, ponieważ wstrząs był tak ogromny, że wszystko popękało i się połamało. Nienaruszone są tylko elementy, na których stoją lwy – mówi wiceprezydent miasta Jerzy Gwiżdż podkreślając jednocześnie, że koszt naprawy mostu może znacznie przewyższyć szacowane przez Miejski Zarząd Dróg 10 tys. zł. – Barierkę może wykonać tylko jedna firma, bo tylko ona posiada do tego uprawnienia. Musimy ją wstawić do końca roku. To pewnie podniesie koszty. To problem, bo mamy już koniec roku i pieniędzy w kasie miasta jest niewiele, a nie wiadomo kiedy dostaniemy pieniądze z OC.

Wiceprezydent nie kryje przy tym oburzenia sobotnim zdarzeniem.

- Dwaj dranie! Jak oni musieli jechać, że z taką siłą wypadli! A gdyby tamtędy wtedy ludzie szli? I za coś takiego tylko 500 zł mandatu? To jest niedopuszczalne, bo wobec takich zachowań trzeba być znacznie bardziej stanowczym, także w celach prewencyjnych – denerwuje się Jerzy Gwiżdż.

​Ostatnie godziny na odebranie zaświadczenia o prawie do głosowania Piknik „Pod Gwiazdą” w dawnej rafinerii