Felieton: Trudna miłość z przeszkodami
Przeczytaj świąteczny felieton PAPA pt. "Trudna miłość z przeszkodami"
Nie, nie będzie o mojej żonie, choć ten tytuł pewnie wielu przypomni czasy młodości, pierwszych miłości, częstochowskich rymów w wierszach, zachodów słońca i tego typu bzdetów. Wiadomo, że zakochać się można w każdym wieku, ale to te pierwsze momenty najtrwalej pozostają w naszej pamięci.
Mój pierwszy rower był czerwony. Nie mam pojęcia jakiej był firmy, wiem tylko, że pozostawiony któregoś wieczora na podwórku lub drodze przebiegającej obok naszego domu, zniknął na zawsze. Zapewne służył przez lata innym dzieciom, jednak dla mnie wtedy, ta sytuacja spowodowała zmianę postrzegania świata. Źli ludzie, motywowani wrednym intencjami po prostu ukradli mój rowerek. Każdy sąsiad stał się podejrzany, a rozczarowanie było tym większe, że wszystkie metody detektywów z dziecięcych bajek okazały się zawodne. Zostały tylko kółka – smętne wspomnienie tego wiatru we włosach i poczucia prędkości, które towarzyszy każdemu brzdącowi po opanowaniu samodzielnej jazdy.
Drugi był komunijnym prezentem. Zielony, piękny jak diabli, z lusterkiem wstecznym, składany. Wigry3. Po prostu mercedes. Przyjechał do mnie w sobotę po I spowiedzi i czułem, że to sam Pan Bóg przyczynił się do tego daru, w rewanżu za zrzucenie z duszy ciężaru co najmniej 5 letniego życia w grzechu (koncypowałem bowiem, że jako bobas ssający pierś matki i mówiący co najwyżej „guga – guga” nie mogłem grzeszyć. Trzeba do tego wyrachowania, które, jak przyjąłem, jest dopiero cechą 3 – latka). Sam ojciec chrzestny był po prostu wysłannikiem Najwyższego. Jako właściciel takiego pojazdu uznałem, że świat należy do mnie i mogę wszystko. Nic dziwnego, że posłany przez rodziców, żebym przyprowadził owce z pastwiska doszedłem do wniosku, że mogę to zrobić w sposób nowoczesny i z zastosowaniem świeżo nabytego środka lokomocji. W tej koncepcji wszystko się zgadzało, poza inteligencją barana, który przywiązany łańcuchem do roweru (tak, tego zielonego) nabrał zdecydowanej ochoty udać się w innym kierunku niż zielony stwór. I zostałem na drodze z obitymi kolanami a baran zwiał ciągnąc za sobą rower, a że ten tłukł się o kamienie i robił hałas więc przerażone zwierzę robiło wszystko by uciec jak najdalej. Konsekwencje były takie, że po trzech, może czterech godzinach od pierwszego poznania moje komunijne cudo miało już rozbite lusterko wsteczne i przednią lampę oraz wykrzywione kółko przednie które zaczęło ocierać o widełki. No i trzeba było jeszcze coś wymyśleć na wypadek gdyby komunijni gości zechcieli obejrzeć dowód wyjątkowej hojności chrzestnego ojca. Już nie wiem na kogo wtedy psioczyłem bardziej: na siebie, czy też na tego głupiego barana.
Następny był pierwszy „góral”. Z przerzutkami, które sprawiały, że z wyraźną wyższością można było patrzeć na tych, którzy objuczonymi zakupami rowerami musieli je prowadzić pod każdą górkę. Ja miałem koszyk na kierownicy.
Potem były inne. Różne. Takie które polubiłem i takie, o których mogę powiedzieć jedynie, że z nich korzystałem. Dzisiaj dopompowałem koła, obtarłem kierownicę z zimowego kurzu, przesmarowałem łańcuch. Teraz już jest ponad 20 stopni ciepła. Na pierwszą rundkę (randkę) jak znalazł. Będą boleć nogi, tyłek trochę popiecze, serce będzie łomotało. Nieważne. Zjazd z przełęczy Chyszówki w stronę Słopnic wszystko wynagrodzi. Nawet późniejszą mordownię ze Słopnic do Limanowej.
Zobacz również:A potem będzie sałatka jarzynowa, chrzan, buraczki oraz mazurek i sernik baskijski. Myślę, że ta kolejność – najpierw rower a dopiero potem orgia smakowania świątecznych pyszności będzie lepszym rozwiązaniem niż układ odwrotny. Zatem do zobaczenia na trasie, roweromaniacy w nowiutkich obcisłych spodenkach oraz zwykli rekreacyjni w układzie mama na przodzie, potem dziecko, a na końcu pilnujący wszystkiego mąż i ojciec. Nieważne jak, nieważne na czym, nieważne czy samemu czy z kimś. Liczy się droga, swoboda i nacisk na pedały.
Dobrych Świąt Wielkanocnych życzę.
Może Cię zaciekawić
Specjalista: grillowanie nie jest najzdrowszą formą przygotowania posiłku
"Jedzenie grillowanych, tłustych mięs, jak karkówka czy schab, a także wysokoprzetworzonych kiełbas i popijanie ich alkoholem to bardzo niezdrowy...
Czytaj więcejMożliwe powiązania z Hezbollahem b. szefa Orlenu - miliardowe straty
"Premierze Donaldzie Tusku szuka Pan afer tam, gdzie ich nie ma" - napisał w poniedziałek na platformie X były prezes Orlenu Daniel Obajtek. Z kole...
Czytaj więcejŚmiertelny wypadek na festynie
"Do zdarzenia doszło poza drogą publiczną w miejscowości Szaflary na terenie odbywającego się festynu. Mieszkanka województwa podkarpackiego po...
Czytaj więcejPosłanka z Limanowszczyzny kandydatką do PE
Urszula Nowogórska znajdzie się na drugim miejscu listy wyborczej koalicyjnego komitetu Trzeciej Drogi - PSL i Polski 2050 w okręgu wyborczym nr 10...
Czytaj więcejSport
Klaudia Zwolińska z brązowym medalem Mistrzostw Świata!
Pochodząca z Kłodnego (gmina Limanowa) Klaudia Zwolińska zdobyła przed chwilą brązowy w Mistrzostwach Świata w kajakarstwie górskim (K1) ...
Czytaj więcejWiększość nie wypełnia zaleceń odnośnie aktywności fizycznej
Na jego podstawie można stwierdzić, że ćwiczą przede wszystkim ludzie młodzi, z przewagą mężczyzn, osoby pracujące, z miast powyżej 200 tys...
Czytaj więcejHokej na lodzie w Tymbarku: wskrzeszają piękną sportową tradycję
Spotkanie trwało II tercje, a na koniec zawodnicy zaserwowali widzom dodatkowe rzuty karne Spotkanie komentował Marian Jaroszyński, który na...
Czytaj więcejDwunasty zawodnik – wspólny apel wojewody małopolskiego i klubów piłkarskich
Wspólny apel podpisali: wojewoda małopolski Łukasz Kmita, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja oraz wiceprezes Wisły Kraków SA M...
Czytaj więcejPozostałe
Felieton PAPA: Cisza
Cisza to rzecz pożądana. Szukamy jej chcąc uciec od zgiełku miasta. Od szumu ruchu samochodowego, od jazgotu maszyn w pracy lub zgiełku szkolnych...
Czytaj więcejKto rządzi w tym domu?
Ale nie o żonie tu będzie mowa. W moim domu tak naprawdę rządzi całkowicie ktoś inny. Ponieważ z żoną przez lata naszego związku omów...
Czytaj więcejFelieton PAPA: Rodzinnie
To było kilka już lat temu. Obok naszego niedużego osiedla rośnie niewielki zagajnik. Kilka sosen, jodeł, poprzetykanych białymi brzezinami. Mie...
Czytaj więcejProsta droga do Krakowa
Myślałem, że to się nie stanie. Oczyma wyobraźni widziałem DK28 porośniętą mchami i młodymi brzezinami, z wężami i jaszczurkami grzejącym...
Czytaj więcej
Komentarze (5)
powodów kilka
I.
Nie porzucaliśmy rowerka bez pilnowania przy drodze publicznej , bo nas nauczono że złodzieje nie śpią ,
II.
Łańcuch w ręce , a nie przyczepiony na stałe .
III.
Krowy nie były lękliwe , tak jak baran . :)
IV.
Jedno pokolenie wstecz , chyba zaczynało wcześniej myśleć i przewidywać .