0°   dziś 1°   jutro
Niedziela, 24 listopada Flora, Emma, Emilia, Chryzogon, Jan, Aleksander, Roman

Dobra wiadomość, to żadna wiadomość

Opublikowano 16.05.2016 10:43:23 Zaktualizowano 04.09.2018 18:55:38

Rozmowa z Małgorzatą Szostkiewicz prezesem spółki Miasteczko Multimedialne oraz Leszkiem Skockim, dyrektorem IT.

- Śpi Pani spokojnie?

Małgorzata Szostkiewicz: - Nie widzę powodów, bym miała nie spać spokojnie. Nie zrobiłam niczego złego. Zrealizowałam ambitny i trudny projekt, o którym na lokalnym rynku mówi się głównie złe rzeczy. To zdumiewa i boli, że cała uwaga skoncentrowana jest na domniemanych nieprawidłowościach. Tymczasem dokończyliśmy i rozliczyliśmy projekt dziesiątki razy skazywany na porażkę. Odczuwam dumę i satysfakcję, a czytam głównie, że powinnam odczuwać wstyd.

- Kilku przedsiębiorców budowlanych ma na ten temat mocno odmienne zdanie.

MSz: - Każdy ma prawo do własnej oceny sytuacji. Jeśli ma pan na myśli firmę pana Andrzeja Pietrasa, to nie byliśmy zadowoleni z poziomu świadczonych przez nią usług. Sprawa płatności opisana w mediach dotyczy serwisowania, a nie budowy, jak twierdzą. Zawiedziony brakiem dalszej współpracy przedsiębiorca idzie do gazety i opowiada o nas złe rzeczy. Co powinnam w tej sytuacji zrobić? Myśli pan, że my nie mamy nic innego do roboty, tylko polemizować w mediach z byłym kontrahentem?

- Ale Andrzej Pietras uważa, że Miasteczko Multimedialne nie zapłaciło mu za wykonaną usługę.

MSz: - Wszystkim, którzy rzetelnie wykonali swoje prace zapłaciliśmy i pan Pietras również za wykonane roboty budowlane otrzymał wynagrodzenie. Czy zerwanie umowy na serwisowanie to jest news?

- Newsem jest wszystko, co dotyczy spraw publicznych.

MSz: - Zgoda, ale my jesteśmy spółką prawa handlowego i żyjemy z usług świadczonych dla naszych klientów. Czy wszystkie sądeckie spółki muszą się publicznie tłumaczyć z perypetii, jakie przytrafiają im się z kontrahentami? Nie znam drugiego takiego przypadku. Oczywiście, projekt korzystał z dofinansowania unijnego, ale ta część – jak wspomniałam – jest rozliczona i zamknięta. Dziwnym trafem nikogo nie interesuje, czym my się tu tak naprawdę zajmujemy?

- A czym się zajmujecie?

Leszek Skocki: - Na przykład, jako jedyni w Polsce posiadamy system pozwalający na nagrywanie mimiki twarzy. W Internecie prezentowaliśmy sprzęt IT o wartości 22 mln zł, jaki został zakupiony do Miasteczka Multimedialnego i możliwości jakie on nam daje. Publicznie jednak eksponowany był w tym czasie wyłącznie konflikt właścicielski. W żaden sposób natomiast nie może się przebić do opinii publicznej nasza informacja, że są i będą nam potrzebni młodzi ludzie tworzący animacje komputerowe, że szukamy młodych przedsiębiorców, działających w branży IT i multimediów, którzy mogliby korzystać z naszej infrastruktury. Właśnie na to Unia Europejska skierowała do Nowego Sącza pieniądze. Być może, jako pierwsi w Polsce jesteśmy w trakcie nagrywania filmu z grupą akrobatyczną w technologii 360 stopni. Jednak to, co rozpala wyobraźnię wszystkich ludzi w branży, kompletnie nie interesuje sądeckich mediów. To zdumiewające, że informacja, iż coś się udało, nie interesuje nikogo, ale ewentualna porażka byłaby przyjęta z entuzjazmem. Prowadzimy prace badawcze, testujemy nowe urządzenia, rozmawiamy z kontrahentami, poszukujemy młodych ludzi do pracy, a na zewnątrz dociera przekaz dokładnie odwrotny. Ręce opadają.

- No, ale co by Pan chciał powiedzieć na takiej konferencji prasowej, a co teraz nie może się przebić do opinii publicznej?

LS: - Na przykład to, że jakaś gra komputerowa podbijająca właśnie świat powstała w Nowym Sączu. Nie w Krakowie, nie w Łodzi, ani nie w Warszawie posiadają jedyny w branży system do nagrywania mimiki twarzy, tylko w Nowym Sączu.

- To takie ważne?

LS: - Z naszego punktu widzenia fundamentalne. Trudno sobie wyobrazić powstanie filmu animowanego albo grę komputerową bez użycia systemu zamieniającego grę aktora na animację. Mówiąc najkrócej posiadamy najnowocześniejszy na świecie system pozwalający przy użyciu dowolnej ilości markerów odtworzyć mimikę twarzy. Podobnego używano do produkcji „Awatara”, czy najnowszego odcinka „Gwiezdnych Wojen”. To jedna z naszych obecnych możliwości.

- Co to daje Miasteczku Multimedialnemu?

MSz: - Bardzo mocną pozycją w branży, nie tylko w skali kraju. Pamiętamy, że trwałość tego projektu to dwadzieścia lat i naszym obowiązkiem jest – w pierwszej kolejności - wspierać naszą infrastrukturą polskie przedsiębiorstwa, startujące na rynku, a nie własne pomysły. I właśnie to, z coraz lepszym skutkiem, robimy.

- Jak wiele jest firm korzystających z waszej lokalizacji i infrastruktury?

MSz: - Coraz więcej. Czysto statystycznie ujmując zawieramy 1-2 nowe umowy tygodniowo. Często słyszę pytanie, co Miasteczko Multimedialne może dać sądeczanom? Może dać bardzo wiele, ale pod warunkiem, że sądeczanie będą chcieli z tego czerpać, a młodzi ludzie będą się uczyć informatyki.

LS: - Nie jest tajemnicą, że dobry programista jest wart tyle, ile waży. Oferty pracy dla specjalistów z branży IT wiszą tygodniami i miesiącami, również w Nowym Sączu. Szukamy specjalistów nawet przez urząd pracy, co zresztą zostało gdzieś wyśmiane. Ale my próbujemy namawiać np. bezrobotnych matematyków, by się przebranżowili, zamiast czekać na zasiłek.

MSz: - Firmy zlokalizowane w Miasteczku Multimedialnym nieustająco poszukują inżynierów oprogramowania i grafików komputerowych. Niedawno rozmawiałam z prezesem rzeszowskiej firmy, który obserwuje sądecki rynek i chętnie otworzyłby tu filię. Jest tylko jeden problem – brak programistów na tutejszym rynku. Od lat słyszę, że młodzi ludzie wyjeżdżają z Nowego Sącza, ale nigdzie nie przeczytałam, że w Miasteczku pojawia się coraz więcej osób, które pracują w Nowym Sączu przez cały tydzień, a na weekendy wracają do domów. Dlaczego młodzi sądeczanie wyjeżdżają za pracą, skoro w branży IT mogą znaleźć ją na miejscu na godziwych warunkach? Przecież łatwiej kupić mieszkanie albo wybudować dom w Nowym Sączu niż w Warszawie. Trzeba zrobić jeszcze więcej, żeby ich tutaj zatrzymać.

LS: - No chyba, że media nadal będą kreowały katastroficzny obraz Miasteczka Multimedialnego. Komu wówczas będzie się ono wydawało atrakcyjnym miejscem pracy?

MSz: - Udało nam się przejść przez trudne momenty, cieszymy się coraz liczniejszymi sukcesami, a rano przychodzimy do pracy i gazetowe nagłówki sprowadzają nas do parteru. Proza życia: nasz pracownik jest rozgoryczony, bo po publikacjach medialnych nie może dostać kredytu. W banku dowiedział się, że trudno zweryfikować firmę, a podstawą są prasowe doniesienia. To bardzo przykre dla nas wszystkich. Można odnieść wrażenie, że im gorsze wiadomości docierają z Miasteczka Multimedialnego, tym lepsze samopoczucie innych. Na szczęście nie wszyscy ulegają histerii złych opinii. Pojawił się nowy udziałowiec, który swoją opinię o nas budował wyłącznie na wymowie liczb i drzemiącym tu potencjale, a nie plotkach, dlatego zainwestował w to przedsięwzięcie. No, ale przecież dobra wiadomość, to żadna wiadomość.

Rozmawiał Wojciech Molendowicz

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Dobra wiadomość, to żadna wiadomość"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]