8°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Dla nich małe są piękne

Opublikowano 23.04.2016 08:41:08 Zaktualizowano 04.09.2018 19:00:46

11 kwietnia porzucili domowe pielesze, zabrali plecaki i ruszyli na 10 dni w góry. W ten sposób spełniają swoje marzenia.

Sądeczanie Angelika Kantor i Mateusz Grzegorzek od kilku lat prowadzą podróżniczego bloga mynaszlaku.pl. Zdobywanie górskich szczytów nie jest im obce. Tym razem wybrali jednak trudniejszą opcję. W 10 dni przemierzają 260 km. Idą Głównym Szlakiem Świętokrzyskim z Gołoszyc do Kuźniaków, a następnie Szlakiem Orlich Gniazd z Krakowa do Częstochowy. Sami, z całym bagażem spakowanym w dwa 15 kg i 8 kg plecaki.

- Pogoda nam sprzyja, a widoki zapierają dech w piersiach – relacjonował w sobotę Mateusz.

Każdy dzień wędrówki z pozoru jest podobny. Wstają rano i ruszają na wyznaczony wieczór wcześniej szlak. Ale każdy dzień dostarcza też mnóstwa wrażeń – tak było w chwili dotarcia do zjawiskowego zamku w Rabszynie, czy rankiem, gdy podziwiali widok na Pustynię Błędowską z punktu widokowego Czubatka.

Są chwile zachwytu, ale też zmęczenia.

- Najcięższe są momenty, gdy wie się, ile jeszcze do wyznaczonego celu. Wtedy czas i droga dłużą się niemiłosiernie – przyznają.

Inni woleliby może wirtualny spacer, albo wyprawę samochodową, oni zdecydowanie wolą osobiście przemierzać góry i to niezależnie od aury. Po co im to?

- To się bierze z pasji – tłumaczą 22-letni studenci. – Piesza wędrówka daje nam możliwość zatrzymania się tam, gdzie tylko chcemy. Zobaczenia miejsc, których z okna samochodu z pewnością dostrzec nie można. A jak się idzie w dobrym towarzystwie, nie przeszkadza deszcz czy inne niewygody. Po prostu rano zakładamy plecaki i ruszamy dalej. Dziennie pokonujemy 35-40 km.

Co ciekawe, wyprawa raczej dostarcza im okazji do kontaktów z naturą niż z ludźmi.

- Przez ostatnie 100 km spotkaliśmy… może trzy osoby. Sezon na górskie wędrówki jeszcze się nie rozpoczął, a może i zainteresowanie realnym przemierzaniem szlaków nie jest już tak popularne – zastanawia się Mateusz.

Sama podróż ma ogólny plan, ale w trakcie kierują się spontanicznością. Nocują pod namiotem lub w gospodarstwach agroturystycznych.

- To bezpieczna wyprawa – przekonują. – Ludzie nie są groźni, a zwierząt właściwie nie spotykamy.

Swój projekt nazwali „Małe jest piękne', bo chcą udowodnić, że wzniesienia, które nie przekraczają 700 m n.p.m., a więc dla rodowitego sądeczanina są stosunkowo niskie, też mają swój urok.

Ich wędrówka może przypominać mozolne pielgrzymowanie szlakiem św. Jakuba.

- Coś w tym jest – zamyśla się młody pasjonat gór. – Dziś na szlaku znaleźliśmy różaniec. Odczytaliśmy to jako znak. Naszym punktem docelowym jest Częstochowa, do której chcemy dotrzeć 21 kwietnia. Teraz idziemy tam z pewną intencją.

Swoje wrażenia z wyprawy opiszą jak zawsze na blogu, inspirując innych do podążania ich szlakami. Chcą w ten sposób pokazywać wszystkim, że w górach jest naprawdę coś wyjątkowego.

Czytaj także w Dobrym Tygodniku Sądeckim: https://issuu.com/dobrytygodnik/docs/16_2016

(JOMB)

Fot. Z arch. M. Grzegorzka i A. Kantor

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Dla nich małe są piękne"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]