8°   dziś 5°   jutro
Środa, 27 listopada Walerian, Wirgiliusz, Maksymilian, Franciszek, Ksenia

Ambasador Nowego Sącza - wieczór autorski Piotra Droździka

Opublikowano 07.10.2016 15:22:37 Zaktualizowano 04.09.2018 18:28:09

Najbardziej cieszy go wielka ilość mądrych przyjaciół. I to oni wypełnili w czwartkowy wieczór Nowosądecką Małą Galerię, gdzie odbyła się promocja albumu znanego sądeckiego fotografika Piotra Droździka, pt. „Nowy Sącz moje miasto”.

- Pomyślałem, że najlepszym miejscem do tego, aby zrobić promocję, jest Mała Galeria. Od ponad dwudziestu kilku lat jestem związany z tym miejscem – powiedział Piotr Droździk, sądeczanin z wyboru. Urodził się bowiem w Rzeszowie - tam spędził dzieciństwo oraz wczesną młodość.

W albumie jego autorstwa znajdziemy mnóstwo fotografii Nowego Sącza. Jak sam autor postrzega miasto?

Dla nowosądeckich górali zawsze ważne były słowa, które padały z ambony a księża każą głosować na PiS. Miejscowi skłonni są uważać, iż fakt, że w każdej niemal rodzinie normą jesz sześcioro a nawet dziewięcioro dzieci, to także skutek głębokiej wiary – przytoczył cytat z jednego z numerów „Polityki” z 2015 r. prowadzący wieczór Wojciech Molendowicz.

Co na to artysta? Walczy z mitami.

- Tych bzdur można przeczytać więcej. Będąc gdzieś w Polsce, spotkałem się kiedyś ze zdaniem, że jesteśmy stolicą moherowych beretów i ciemnogrodu. Zawsze z tym walczyłem, bo wydaje mi się, że tak naprawdę ciemnogród jest 365 km od Nowego Sącza na północ, tam przepływa taka rzeka Wisła. Tam jest symboliczny ciemnogród. Całe życie, jeżdżąc po Polsce, walczyłem ze stereotypem naszego miasta – mówi artysta, który od wielu lat jest jednym z naczelnych fotografów Sądecczyzny.

- Sięgnę pamięcią do wystawy, którą zrealizowałem w 2000 r. - „Sądeczanie końca wieku”. To była niezwykła wystawa. Wzięło mnie na wspominki, otworzyłem grubą teczkę, gdzie znajdują się zdjęcia z tej wystawy i wspominałem tych ludzi sprzed 16 lat. Cześć z nich już nie żyje. To niezwykła rzecz. Zarejestrowałem kronikę naszego miasta, jeśli chodzi o ludzi. Zawsze miałem do nich szczęście. Pierwszą osobą, którą poznałem, gdy 30 lat temu przyjechałem do Nowego Sącza, był pan Mieczysław Bogaczyk, artysta rzeźbiarz, uczeń Dunikowskiego. To był szalenie skromny człowiek. Skromność to cecha, która wydaje się dziś anachronizmem... Zbieraliśmy się u pana Mieczysława raz w miesiącu, a on opowiadał o Sączu z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Do dziś pamiętam wielkie pudełko z landrynkami, którymi pan Mieczysław nas częstował. Nic w życiu nie smakowało mi tak, jak te landrynki. I te opowieści. Myślę, że takie osoby jak pan Mieczysław Bogaczyk, jak pani Irena Styczyńska, jak Jakub Müller, jak Henryk Dobrzański – to byli ludzie, którzy nigdy nie mówili o miłości do naszego miasta – oni po prostu byli patriotami. Nie nosili koszulek z orłem, nie nosili szalików z napisem Polska, ale to byli ludzie, którzy naprawdę kochali to miasto - opowiada artysta.

Aby pokochać Nowy Sącz, trzeba go, zdaniem Potra Droździka, po prostu samodzielnie odkryć.

- Nowy Sącz to nie jest Paryż, Londyn, czy Praga. To nie jest takie miasto, gdzie przyjedziemy i powiemy: jej, kocham, to miasto. Nowy Sącz to miasto, w którym się trzeba zakochać, trzeba je poznać, na co dzień z nim obcować. Trzeba poznać jego dobre i złe cechy. Nowy Sącz to jest moje miasto – mówi Piotr Droździk, dla którego inspiracją, jeśli chodzi o tytuł albumu, był film Jacka Kurzei o Jakubie Müllerze – zmarłym 16 grudnia 2010 r. w Malmö ostatnim sądeckim Żydzie i jego wspomnieniach o Nowym Sączu.

Za album podziękował wiceprezydent Nowego Sącza Wojciech Piech, który nazwał Piotra Droździka ambasadorem naszego miasta.

- To zaszczyt dla mnie, że mogę tu dzisiaj być. Upatruję w tym dziele, w tym albumie, rodzaj deklaracji. Deklaracji wyboru. Gdy zestawiłem to z biogramem pana Piotra to uzmysłowiłem sobie, że to była deklaracja wyboru co do miejsca życia. To też deklaracja miłości i przywiązania do tego miasta, po tylu latach też tożsamości. Ja się w tym albumie odnajduję, jako sądeczanin, choć urodziłem się w Bochni, od 4. roku życia mieszkam w Nowym Sączu. (…) Ten album to rzecz o mieście, które kocham. Dzięki Piotrowi Droździkowi widzimy więcej – powiedział wiceprezydent Piech.

Słowo wstępne do albumu napisał red. Jerzy Leśniak.

- Dwa zdania o tym albumie. Wraz z prof. Bogusławem Kołczem doszliśmy do wniosku, że Nowy Sącz jest dobry miejscem dla uchodźców. Pan Piotr urodził się w Rzeszowie, redaktor prowadzący wieczór w Chrzanowie, gospodyni tej galerii też w Chrzanowie, wiceprezydent miasta w Bochni itp. itd. Ale w Ani z Zielonego Wzgórza jest takie zdanie: Tam, gdzie zostawiłem moje serce, tam jest moje miasto - zaznaczył Jerzy Leśniak.

- Dobre zdjęcie to jest coś więcej. No ale co? Wertowałem zdjęcia w albumie w te i we wte. To głębia przekazu, intymna zażyłość... z kim? Z miastem, krajobrazem, architektonicznymi detalami... To coś, co wymyka się spod kontroli rozumowej, to magia. Na to trzeba pracować latami - uważa Jeśniak.

A jaki jest Nowy Sącz według Piotra Droździka? Tego można dowiedzieć się oglądając zdjęcia w albumie.

- Moje szczęście polega na tym, że znalazłem zawód, w którym mogę się realizować. Kocham to co robię. Nie wyobrażam sobie realizacji ścieżki życiowej bez zdjęć. Zdjęcia zawsze były moją formą wypowiedzi – podsumowuje artysta.

Fot. Agnieszka Małecka

Komentarze (0)

Nie dodano jeszcze komentarzy pod tym artykułem - bądź pierwszy
Zgłoszenie komentarza
Komentarz który zgłaszasz:
"Ambasador Nowego Sącza - wieczór autorski Piotra Droździka"
Komentarz który zgłaszasz:
Adres
Pole nie możę być puste
Powód zgłoszenia
Pole nie możę być puste
Anuluj
Dodaj odpowiedź do komentarza:
Anuluj

Może Cię zaciekawić

Sport

Pozostałe

Twój news: przyślij do nas zdjęcia lub film na [email protected]