I w Nowym Sączu, i w Kosowie czuję się jak u siebie
- Czasami odczuwam swoją inność. Zaczęło się od księdza, który na chrzcie nie chciał mi nadać imienia Arbresha, więc moje imię chrzestne to Agnieszka. Były też problemy w sądeckim ratuszu, gdzie rodzice poszli mnie zarejestrować.